|
Kawały i dowcipy - CYRK |
|
|
|
|
|
|
Z dyrektorem cyrku rozmawia przez telefon artysta.
- Chciałbym się u pana zatrudnić.
- A co pan umie robić?
- Umiem połykać metrowej długości miecz.
- Eeee, to ograny numer.
- Być może, ale ja mam tylko osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. |
|
|
|
|
|
Podczas przedstawienia w cyrku wybuchł pożar. Wszyscy biegają w panice,
wołając: "Ratunku, pożar!", tymczasem z boku stoi spokojnie jakiś facet i
mówi:
- Jestem dyrektorem cyrku. Proszę zachować spokój, za chwilę wystąpi połykacz ognia! |
|
|
|
|
|
Dziennikarz pyta akrobatę:
- Jak osiągnął pan tak wielki sukces?
- To łatwe. Rano wypijam buteleczkę wódki, czyli "małpeczkę". W południe
kolejna "małpeczka". Tak samo po obiedzie i przed samym występem. Jak
jestem na arenie, to te wszystkie małpki ze mnie wychodzą. |
|
|
|
|
|
Jasiu wraca ze szkoły z pokrwawionym nosem.
- Co Ci się stało? - pyta mama.
- To przez tego magika z cyrku, który podczas przedstawienia wyciągnął mi z nosa złotą monetę.
- I zostawił Cię w takim stanie?
- On nie. Po przedstawieniu moi koledzy szukali następnych monet. |
|
|
|
|
|
Magik mówi:
- Jedna z kobiet zniknie.
- Zośka zgłoś się! |
|
|
|
|
|
Dyrektor cyrku dał do gazety ogłoszenie następującej treści:
"Poszukujemy odważnego mężczyzny, który z masztu wysokości piętnastu
metrów z zawiązanymi oczami wskoczy do szklanki. Nie musi umieć
nurkować, szklanka będzie pusta". |
|
|
|
|
|
Hipnotyzer w cyrku wskazuje na jednego z widzów i mówi do publiczności:
- A teraz zahipnotyzuję tego pana i każę mu zapomnieć wszystkie niemiłe sprawy.
- Nie! - krzyczy mężczyzna z trzeciego rzędu. - On jest mi winien 500 złotych. |
|
|
|
|
|
Przez wieś jadą wozy cyrkowe. Nagle do uszu jadących cyrkowców dochodzi
przeraźliwy wrzask. Na podwórku, obok jednej z chałup jakiś chłop
podskakuje w górę na wysokość komina, robi podwójne salto i spada na
ziemię. Z jednego z wozów cyrkowych wybiega dyrektor cyrku.
- Panie, widownia będzie zachwycona! Angażuję pana! Za jeden taki skok podczas przedstawienia dostanie pan pięćset złotych!
- Eee, tam... Za pięćset złotych nie będę się co wieczór walił siekierą w nogę... |
|
|
|
|
|
Fakir wracając od lekarza spotyka dyrektora cyrku:
- I co powiedział panu lekarz?
- Mam jakąś chorobę żołądka. Od dziś muszę przestrzegać diety. Wolno mi
łykać tylko tłuczone szkło. Ale o gwoździach i szablach przez najbliższy
miesiąc nie może być mowy! |
|
|
|
|
|
W pewnej wędrownej trupie cyrkowej magik wyczarowywał z kapelusza jajka,
kurę oraz koguta. Wkrótce trupa rozleciała się. Po kilku miesiącach
bezrobotny magik otrzymał list z propozycją występów w innym cyrku.
Odpisał:
"Za późno. Numer zjedzony". |
|
|
|
|
|
Cyrkowy magik po swoim kolejnym popisie oznajmia widzom:
- Za chwilę sprawię, że zniknie jedna z obecnych tu kobiet.
Z ostatniego rzędu słychać męski głos:
- Maryśka, zgłoś się na ochotnika! |
|
|
|
|
|
Na cyrkowej arenie odbywa się mrożący krew w żyłach numer. Artysta
chwyta za grzywę największego lwa, wkłada swą głowę do jego paszczy, a
potem jak gdyby nigdy nic wyciąga z kieszeni włóczkę i zaczyna robić na
drutach. Po jakimś czasie wyjmuje swą głowę z paszczy lwa i pokazuje
publiczności zrobiony na drutach szalik. Publiczność jest zachwycona, na
arenę sypią się kwiaty.
- Dziękuję - mówi artysta. A może ktoś z państwa potrafiłby to zrobić?
Z trzeciego rzędu wstaje jakaś babcia i woła:
- Ja! Z włóczki nie takie rzeczy już robiłam. |
|
|
|
|
|
W nadmorskim kurorcie panika. Wszyscy się pochowali, bo z cyrku uciekły
dwa lwy. Poszły na plażę, usiadły nad brzegiem morza i jeden z nich
mówi:
- Zupełnie nie rozumiem tych ludzi. Pełnia sezonu, a tu ani żywej duszy. |
|
|
|
|
|
Młody tygrys po raz pierwszy w życiu bierze udział w cyrkowym pokazie tresury. Zaciekawiony pyta matkę:
- Kto tam siedzi?
- To są widzowie. Ale ich nie musisz się bać, przecież widzisz, że wszyscy są za kratami. |
|
|
|
|
|
- Wyobraź sobie, wczoraj w cyrku byłem świadkiem, jak lew pożarł swego pogromcę! Co za straszny dramat!
- Rozumiem, kazano dopłacić wam za ten nadprogramowy numer?
- Ależ nie...
- To gdzie ten dramat? |
|
|
|
|
|
Kulturysta w cyrku wychodzi na arenę. W jednej ręce trzyma szklankę, a w
drugiej cytrynę. Nagle tak mocno ścisnął cytrynę, że wycisnął całą
szklankę soku. Patrzy z dumą na widownię i pyta:
- Może ktoś z Państwa spróbuje?
Z ostatniego rzędu wyszedł drobny człowieczek - metr pięćdziesiąt
wzrostu, czterdzieści kilo wagi. Chwycił cytrynę, ścisnął... i wycisnął z
niej dwie szklanki soku. Zdumiony kulturysta patrzy na niego i pyta:
- Jak pan to zrobił?!
- Panie, ja jestem komornik. |
|
|
|
|
|
|
|
|
FACEBOOK |
|
YOUTUBE |
|
TWITTER |
|
GOOGLE + |
|
DRUKUJ |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|