|
Kawały i dowcipy - BACA |
|
|
|
|
|
|
Baca ma sprawę sądową za pędzenie bimbru. Sędzia pyta:
- Baco, pędzicie bimber?
- Nie - odpowiada baca.
- Ale aparaturę macie? - pyta sędzia.
- Mam - odpowiada baca.
Dostał trzy miesiące w zawieszeniu.
- Dobrze, że mnie za gwałt nie sądzą - mówi baca.
Sędzia usłyszał i mówi:
- Baco, gwałcicie?
- Nie - odpowiada baca. Ale aparaturę mam! |
|
|
|
|
|
Przychodzi turysta do Bacy i mówi:
- Baco a umiecie powiedzieć: chrząszcz brzmi w trzcinie?
A Baca na to:
- Pewnie że umia: robok burcy w trowie. |
|
|
|
|
|
- Baco, macie w waszej miejscowości jakieś atrakcje dla turystów?
- Mieliśmy, ale niedawno wyszła za mąż. |
|
|
|
|
|
Idzie baca na dwór za potrzebą. Wraca calutki mokry. Żona się pyta:
- Józwa, deszcz pada?
- Ni... Ino halny wieje. |
|
|
|
|
|
Baca rozmawia z turystą:
- Zabiłem wczoraj 10 ćmów - mówi baca.
- Ciem - poprawia turysta.
- A kapciem. |
|
|
|
|
|
Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:
- To je iglok!
- To je spilok!
Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę. Podszedł i zawyrokował:
- To nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok! |
|
|
|
|
|
W góralskim kościółku wystrojone gaździny klęczą przed ołtarzem i modlą
się żarliwie. Nagle jedna pierdnęła. Zaczerwieniona, próbując odwrócić
od siebie uwagę innych, chwyciła się za nos i zaczęła się rozglądać
wokół pytając:
- Która to, która?
Stara Maciejowa ze zdziwieniem:
- A cóż to, Jaśkowa? Dwie dupy macie, że nie wiecie, która? |
|
|
|
|
|
Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia.
Stanął i kiwa głową z podziwem.
- Rożne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało? |
|
|
|
|
|
Idzie baca do sklepu mięsnego i pyta:
- Cy jest kiełbasa?
- Jest. Beskidzka.
- Bez cego? |
|
|
|
|
|
Ślązak do górala:
- Baco, coś to wasze powietrze podejrzane.
- A dlacego to?
- Coś go nie widać. |
|
|
|
|
|
Góral przyprowadził swoja żonę będącą w ciąży na badania okresowe.
Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał. Do gabinetu
wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony. Lekarz odpowiada:
- No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, żona już płaciła.
- Panie doktorze, macie tu 1000 zł i nie mówcie nikomu, że pozamaciczna,
bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba. |
|
|
|
|
|
Idzie turysta po górach i widzi górala kucającego pod krzaczkiem. Turysta pyta go:
- Gazdo co robicie?
- Nic, ino srom.
- Jak to?! A portki?
- Ło Jezusicku! |
|
|
|
|
|
Przychodzi turysta do knajpy, w której pracuje baca. Chce złożyć zamówienie, jednak baca nic nie odpowiada.
- Mówicie baco po rosyjsku?
Baca nic.
- Mówicie baco po niemiecku?
Baca nic.
- Mówicie baco po angielsku?
- Łot...
- Oj, jak dobrze, a więc mówicie po angielsku.
- Łotwal się! |
|
|
|
|
|
Do bacy podchodzą turyści:
- Baco, dojdziemy tą drogą nad Morskie Oko?
- Jasne, prościutko tylko idźcie.
Gdy turyści odeszli baca mówi sam do siebie:
- Przecie ziemia jest okrągła. |
|
|
|
|
|
Baca pyta się kolegi:
- Jurek, czy cytryna ma nogi?
- Nie baco.
- No nie, znowu wcisnąłem kanarka do herbaty. |
|
|
|
|
|
Wraca baca z Krakowa do Zakopanego autostopem i mówi do kierowcy:
- Panocku, ale teroz to som casy. Kaj chces to wos zawiezom, zawiezom
wos do hotelu, jeść dadzom, przenocujom i jeszcze dutków dadzom.
Kierowca pyta:
- Baco, wam się tak zdarzyło?
- Mnie nie, ale mojej córce to cęsto. |
|
|
|
|
|
Stanął baca przed sądem za nielegalne posiadanie broni.
- Co macie na swoją obronę, baco? - pyta prokurator.
Baca odpowiada:
- Czołg w stodole! |
|
|
|
|
|
Juhas widzi bacę prowadzącego duże stado owiec.
- Dokąd je prowadzicie?
- Do domu. Będę je hodował.
- Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać?
- W mojej izbie.
- Toż to straszny smród!
- Trudno, będą się musiały przyzwyczaić.
|
|
|
|
|
|
Turysta przechodzi obok Bacy:
- Po co ciągniesz ten sznurek?
- A co, mam go pchać? |
|
|
|
|
|
Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.
- Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwiniętą gazetą?
- Ano tak - zgadza się góral.
- I od tego ciosu gazetą poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?
- Skoro tak doktor powiedział...
- W takim razie co było w gazecie?
- Nie wiem, nie czytałem. |
|
|
|
|
|
Juhasi pasą owce na hali, po drugiej stronie zauważają Marysię:
- Marysiu, chodź tu do nas!
- Nie przyjdę, bo mi krzywdę zrobicie!
- Nie zrobimy!
- To po co mam przyjść? |
|
|
|
|
|
Góral wyjechał do USA gdzie obrabował bank. Po czym siedzi w parku i
liczy kasę. Podchodzi do niego policjant i zaczyna wypytywać go po
angielsku. W końcu pokazuje na plakietkę z napisem - police, na co
góral:
- Ja se som police. |
|
|
|
|
|
Baca był świadkiem wypadku samochodowego. Przesłuchuje go policjant:
- Baco jak to było?
Na to baca:
- Panocku widzicie to drzewo?
- Widzę.
- A oni nie widzieli... |
|
|
|
|
|
Siedzi góral na kamieniu i myśli. Podchodzi turysta i pyta:
- Co tak myślicie?
- Waham się.
- Czemu się wahacie?
- Wczoraj z żoną byliśmy na weselu. Mnie pobili, a żonę zgwałcili.
- No i?
- Dzisiaj zaprosili nas na poprawiny. Żona idzie, a ja się waham. |
|
|
|
|
|
Jedzie kierowca nową Beemką, a że auto dobre to jedzie 120... 160...
nagle z za zakrętu wyłania się furmanka i rozpierdziuuuu... kierowca nie
wyrobił! Wysiada z auta, patrzy - konie zmasakrowane, no to je dobił,
żeby się nie męczyły. Podchodzi do bacy ze strzelbą w dłoni i pyta:
- Baco, jak z Wami?
Na to baca, przykrywając urwane obie nogi:
- Nawet mnie kurwa nie drasnęło! |
|
|
|
|
|
Bacę zaproszono w karnawale na bal przebierańców. Pytają się go znajomi, za co się przebierze.
- A za łoscypka.
- A jak to będzie, baco, za oscypka?
- A siedne se w kąciku i bede śmierdzioł. |
|
|
|
|
|
Zagraniczna turystka przyjechała do Polski w góry, ale dopiero uczy się
polskiego i wymawia słowa po polsku bez pierwszych sylab. Spaceruje
sobie ścieżką, a tu baca zaciąga ją w krzaki i gwałci. W krzakach były
pokrzywy, więc turystka krzyczy:
- Krzywy! Krzywy!
- Cicho, jaki mom, takim pchom. |
|
|
|
|
|
Wisi Baca na drzewie na jednej ręce i czyta książkę, którą trzyma w drugiej. Przechodzący turysta przystaje i mówi:
- Baco! We wsi powiadają, że baca ma zdolności parapsychiczne!
Na to baca:
- A głupoty gadają!
Na to turysta odchodzi w swoją stronę. Baca, dalej wisząc na drzewie
puszcza gałąź, na której wisiał i przewraca ze spokojem kartkę, wisząc w
powietrzu.
- Oj głupoty godoją w tej wsi! |
|
|
|
|
|
Idzie turysta przez halę, patrzy, a tam baca ciągnie zegar na sznurku.
- Baco, czemu zegar na sznurku ciągniecie?
- Jo go wreszcie naucza chodzić. |
|
|
|
|
|
Przychodzi zezowaty baca do zezowatego lekarza:
- Proszę pojedynczo - mówi lekarz.
- Ja nie do pana, ja do tego drugiego - odpowiada baca. |
|
|
|
|
|
Turysta pyta się górala:
- Baco czemu ciągniecie ten łańcuch?
- A co, mam go pchać?! |
|
|
|
|
|
- Baco, czy pokażecie nam Giewont? - pytają turyści.
- Jo. Widzita tom pirwszom górke?
- Tak.
- To nie je Giewont. A widzita tom drugom górke?
- Tak.
- To tyz nie je Giewont. A widzita tom trzeciom górke?
- Nie.
- To je Giewont. |
|
|
|
|
|
Sąsiad mówi do bacy:
- Baco, tam za stodołą, na waszych deskach, chłopaki gwałcą waszą córkę!
Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, po chwili wraca uśmiechnięty i mówi:
- Aaaaa... wiedziołem, ze żartowołeś, to wcale nie moje deski. |
|
|
|
|
|
Turysta na hali pyta bacę:
- Baco, a czy to prawda, że wy z owieczkami ten tego?
- Adyć panocku, prowda, cni się za babami, no to jak jako łowiecka się spodobo, no to hop na niom.
- A można by też spróbować?
- A pewnie panocku, tu jest tako pikno łowiecka, uzyjcie se!
No to turysta podchodzi do owcy od tyłu, rozpina pasek, zdejmuje
spodnie, szykuje się do ataku, a owieczka, tup, tup, tup, parę kroczków
do przodu. Turysta pingwinim krokiem za nią, znów się szykuje, a
owieczka, tup, tup, tup, znów parę kroków odeszła. Powtórzyło się to
kilka razy, baca i juhasi śmieją się z turysty, ten zaczerwieniony pyta:
- No i czego się śmiejecie?
- Hehe, bo to ca wiedzieć jak się do tego zabrać.
- No to co mam zrobić, żeby mi nie uciekała?
- Wsadzić jej tylne nóżki do swoich gumiaków. |
|
|
|
|
|
Przychodzi baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamknięte. Zniecierpliwiony zapytuje:
- Je tam kto?
W odpowiedzi dochodzi go zduszony głos:
- Tu się ni je, tu się sro! |
|
|
|
|
|
Stoi dwóch górali po dwóch brzegach Dunajca. Jeden krzyczy do drugiego:
- Głęboka?!
A że było słabo słychać, bo szum wody i w ogóle, drugi się drze:
- To nie Oka, to Dunajec!
Tamten wchodzi i po chwili wpada po szyję i porywa go nurt wody. Jakimś
cudem się ratuje, przepływa na drugi brzeg, podchodzi do tamtego:
- Ja ci kurde dam do jajec! |
|
|
|
|
|
Stoi baca na przystanku z krową. Jedzie jakiś facet, więc go zatrzymuje i pyta go:
- Podwiezie mnie pan?
- A gdzie dasz krowę?
- Aaa przywiążę się ją do zderzaka to pobiegnie.
Facet jedzie 20km/h krowa się cieszy, jedzie 80km/h krowa się dalej cieszy, jedzie 120 km/h krowa mruga okiem.
- Baco czemu ta krowa mruga tym okiem?
- A bo będzie wyprzedzać. |
|
|
|
|
|
Idzie sobie turysta i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta:
- Baco, co robicie?
- A nic takiego, piore tylko kota.
- Kota? Przecież kota się nie pierze.
Na to Baca:
- A co wy tam turysto wicie, kota się pierze.
Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy:
- A nie mówiłem, że kota się nie pierze?!
A Baca na to:
- Pierze się, pierze, ale sie nie wykręco. |
|
|
|
|
|
Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.
- Baco, co wieziecie?
Baca nachyla się i szepcze:
- Siano.
- Czemu tak cicho mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał! |
|
|
|
|
|
Turystka zgubiła w górach drogę do schroniska. Gdzieś w oddali spostrzega górala i woła do niego:
- Pasterzu!
Ponieważ góral po kilkukrotnym nawoływaniu nie reaguje, turystka krzyczy coraz głośniej:
- Pasterzu! Do was wołam. Nie słyszycie mnie?!
Wreszcie góral przemówił:
- Widzicie paniusiu, w Polsce jest tylko dwóch pasterzy - Prymas i
premier Miller. Prymas jest od owieczek, a Miller od baranów. A ja
jestem baca. |
|
|
|
|
|
Siedzi baca na drzewie i śpiewa. Przechodzi turysta.
- Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
- Nie spadnę.
Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
- A mówiłem wam, baco - nie śpiewa się na drzewie.
- Śpiwo się, śpiwo, ino się nie tańcy. |
|
|
|
|
|
Wchodzi baca do sklepu, gdzie jest duża kolejka. On podchodzi bez
kolejki i chce zrobić zakupy. Wtedy z kolejki odzywa się Gaździna:
- Baco na końcu se stańcie.
Baca na to:
- Jakeście tacy mądzy, to se na cyckach stańcie. |
|
|
|
|
|
Baca z gaździną jadą w pole:
- Słuchojcie no baco - zagaduje gaździna - coś mi się wydaje, ze nasa
Maryś jest w ciązy... tylko jak to mozliwe? Chłopaka ni mo, na
potancówki nie chodzi, w nocy śpi z nomi...
- A bo z womi tak zowse - zdenerwował się baca - w nocy się porozkrywata, dupy
powypinata i po ciemku poznaj która cyja... |
|
|
|
|
|
Przyjechał baca do Ameryki i okradł bank. Siada w rowie przydrożnym, wyciąga z worka pieniądze i zaczyna liczyć.
Nagle zjawia się przy nim amerykański funkcjonariusz i pokazując swą służbową odznakę mówi:
- Police!
Na to baca:
- Dziękuje panocku, som se police. |
|
|
|
|
|
Baca kocha się z Gaździną, nagle Gaździna mówi:
- Baco gniewam się!
- A za co się gniewacie?
- Nie ja się gniewam, tylko wam się gnie... |
|
|
|
|
|
- Baco, czym zabiliście sąsiada?
- A synecką, Wysoki Sądzie...
- Wieprzową, czy wołową?
- Kolejową... |
|
|
|
|
|
Przez góry idzie baca i widzi gołą, zapłakaną, przywiązaną do drzewa dziewczyne i pyta:
- Co się pani stało?
- Zgwałcili mnie!
- A nie wołała pani pomocy?
- Wołałam!
- I nikt nie przyszedł?
- Nie!
- To jo też se skorzystom... |
|
|
|
|
|
Baca leży z gaździną w łóżku. Baca wierci się, aż w pewnym momencie zwraca się do żony:
- Hanka! Alboś się znów nie domyła, alboś łobory nie domkła! |
|
|
|
|
|
- Baco, jak tam wasz nowy sołtys?
- Jeszcze żem go po trzeźwemu nie widzioł.
- Co tak pije?
- Nie on, jo... |
|
|
|
|
|
Po napadzie janosikowych zbójników, spogląda gazda na zgliszcza chałupy i
głośno medytuje: ze mnie łobrabowali - to ich zbójnickie prawo, ze mi
chałupę spalili - i to ich zbójnickie prawo, ze ciebie Maryna zgwołcili,
to tyz ich zbójnickie prawo - ale ześ ty cholero psy tem dupą rusała -
to juz je cyste kurestwo! |
|
|
|
|
|
Idzie turysta i widzi bacę drapiącego się w plecy.
- Co, Baco, wsiura gryzie? - zagaduje turysta.
- Nie, w plecy - odpowiada baca. |
|
|
|
|
|
- Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące.
- Baco, skąd wiecie to z aż taką dokładnością?
- A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, że mają dwa miliony. To ile mogą mieć teraz? |
|
|
|
|
|
Przychodzi do bacy turysta. Niedaleko było jezioro, więc turysta pyta:
- Głęboko w tym jeziorku?
- Po tyłek - mówi baca.
Turysta chce się wykąpać i nagle idzie na dno. Topi się, ale cudem się uratował. Wściekły idzie do bacy i mówi:
- Powiedziałeś, że jest po tyłek!
- No kaczce to tak. |
|
|
|
|
|
Baca wynajął pokój młodej parze turystów. Przez trzy dni młodzi nie
wychodzili z pokoju. Zaniepokojony baca puka do drzwi i pyta:
- Żyjeta, bo nic nie jeta?
Na to młody odpowiada:
- Baco, my miłością żyjemy.
A baca do nich:
- To nie wyrzucajta skórek od tej miłości, bo mi się kaczki dławią. |
|
|
|
|
|
Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie częstuje
go gorącą strawą, turysta zajadając spostrzega, że do talerza leci mu z
góry woda...
- Baco dach ci przecieka!
- Wim...
- To dlaczego nie naprawisz?!
- Ni mogę, przecież dysc pada.
- To dlaczego nie naprawisz, kiedy nie pada?!
- A bo wtedy nie cieknie... |
|
|
|
|
|
Pijany góral wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
- Maryna, pomóz, bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
- Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach! |
|
|
|
|
|
Siedzi baca nad rzeką i kąpie kota. Obok przechodzą turyści i mówią do bacy:
- Baco kota się nie pierze.
- Pierze się, pierze.
Kilka godzin później turyści wracają i widzą bacę jak płacze a kot leży obok i mówią:
- Baco mówiliśmy, że kota się nie pierze.
Na to baca:
- Pierze się pierze, tylko się nie wykręca. |
|
|
|
|
|
Idzie turysta i nagle widzi bacę siedzącego nad wielkim dołem i liczącego:
- 122,122,122...
- Baco, co tak liczycie? - pyta turysta.
Baca spycha turystę i mówi:
- 123,123,123... |
|
|
|
|
|
Bacowa budzi swojego męża w środku nocy.
- Antoś, pchła mi chodzi po plecach, złap ja i zabij.
- Zapal światło - doradza zaspany baca. - Jak cię zobaczy, to sama zdechnie ze strachu. |
|
|
|
|
|
Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi:
- Wiesz Kazik pomóż, mam brzydką żonę! Weź ty jej zrób jakąś operacje!
- Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie może się da, ale to będzie kosztować z jakieś dziesięć tysięcy.
Spotykają się po dwóch tygodniach. Mówi lekarz Kazik:
- Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś.
- A wiesz Kazik, już nie trzeba, gajowy zgodził się za pięć stówek odstrzelić. |
|
|
|
|
|
- Baco co robicie, jak macie wolny czas?
- Siedzem i dumiem.
- A jak nie macie czasu?
- To ino siedzem. |
|
|
|
|
|
Środek nocy. Pod rozgwieżdżonym niebem na środku hali stoi bacówka. W
pewnym momencie otwierają się drzwi i jak z procy wybiega stamtąd
owieczka. W drzwiach staje juhas i dopinając rozporek mówi:
- Ach, żebyś ty jeszcze gotować umiała... |
|
|
|
|
|
Pewien góral z żoną i siedmioletnim synem przechodzili w bród Dunajec.
Na środku rzeki, gdy woda sięgała im już do piersi, żona zaniepokojona
zapytała:
- A gdzie Jontek?
- Nie bój się - odpowiedział chłop, ja go za rękę prowadzę. |
|
|
|
|
|
Turyści pytają sie bacy :
- Baco, pokażesz nam, która góra to Giewont?
- Widzicie tą pierwszą górę?
- Tak. To jest Giewont?
- Nie, ale widzicie tą drugą górę?
- Tak. To jest Giewont? - pytają znowu turyści.
- Nie, ale widzicie tą trzecią górę?
- Nie, nie widzimy.
Na to baca:
- To jest właśnie Giewont. |
|
|
|
|
|
Wieczorem pod domem bacy słychać głos:
-Baco! Potrzebujecie drzewa?
- Nie! Nie potsebuja!
Baca wyłazi rano na podwórze - patrzy drzewa nie ma. |
|
|
|
|
|
- Ahoj, baco! Co tam robicie?
- A hoj was to obchodzi... |
|
|
|
|
|
- Baco macie wrzątek?
- Mam, ino zimny. |
|
|
|
|
|
Początkujący narciarz pyta bacę:
- Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
- A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijają się dopiero na dole. |
|
|
|
|
|
Przychodzi baca do toalety i pyta:
- Je tu kto?
Facet odpowiada:
- Tu się nie je, tu się sra. |
|
|
|
|
|
- Baco, gdzieście się nauczyli tak drzewo rąbać?
- Na Saharze.
- E, baco, kłamiecie! Przecież Sahara to pustynia.
- No, teraz to już pustynia.
|
|
|
|
|
|
Pewien człowiek z Warszawy pojechał na urlop do Zakopanego. Zobaczył
górala i zaczął się zastanawiać, czego góral nie może powiedzieć.
Podszedł do tego górala i mówi:
- Góralu powiedzcie: Chrząszcz brzmi w trzcinie.
A góral na to:
- Eee, cobyk nie pedzioł, chrobok burcy w trowie. |
|
|
|
|
|
Turysta pyta bacę:
- Baco, dlaczego wywiesiliście przed drzwiami tabliczkę "Uwaga pies", skoro macie małego pieska?
- Bo już trzy razy mi go zdeptali! |
|
|
|
|
|
W Tatrach szedł góral, a obok niego brodaty turysta. Nagle zza krzaków
wyskoczył ogromny niedźwiedź i zaczął ich gonić. Po chwili obaj
uciekający zauważyli jaskinię i wbiegli do niej. Niedźwiedź nie może się
przecisnąć do środka, więc czeka na nich przy wejściu. Gdy góral
ochłonął, zapala zapałkę aby było jaśniej i zaczyna się wpatrywać w
brodacza.
- Do licha! Osama Bin Laden?!
- Tak, to ja.
- Ale co Ty tutaj robisz?
- Ukrywam się przed niedźwiedziem, idioto! |
|
|
|
|
|
Natchniona turystka do bacy:
- Wy to jesteście szczęśliwi. Widujecie zaślubiny górskich potoków z
obłoczkami, widujecie, jak zachodzące słońce wypija czerń całego dnia,
jak blady księżyc topi się w bezdennych mgłach...
- Wszystko to widywałem, panieneczko, ale teraz już nie pije. |
|
|
|
|
|
Rozprawa w sądzie o przyznanie alimentów:
- Baco, a znacie tę oto Marynę?
- Ano znam.
- A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?
- Ano ja.
- A co będzie z płaceniem za dziecko?
- Ja tam panocku za te robote nic nie chce. |
|
|
|
|
|
Baca wlecze do lasu ścierwo psa. Sąsiad zagaduje:
- A co to się stało, kumie?
- Aaaa... musiołek go zastrzelić!
- To pewnie był wściekły, co?
- No, zachwycony to nie był! |
|
|
|
|
|
Baca rozwodzi się z Gaździną. Odbywa się rozprawa w sądzie. Sędzia pyta się Gazdy:
- Powiedzcie, Gazdo, dlaczego chcecie się rozwieść z tą Gaździną, przecież żyjecie razem już 20 lat, w czym wam ona zawiniła?
Gazda na to odpowiada:
- A bo Panie sędzio, ona mi seksualnie nie odpowiada!
Na to w końcu sali podnosi się ze swojego miejsca juhas i woła:
- Głupoty, Gazdo, gadacie! Całej wsi odpowiada, a wam nie?! |
|
|
|
|
|
Dwóch górali postanowiło sprawdzić ile ludzi jest w knajpie w Żywcu.
Uradzili, że jeden będzie wyrzucał gości a drugi liczył. Tak też
zrobili. Słychać brzęk tłuczonego szkła, okrzyk "o Jezu" a góral liczy:
- Roz...
Znowu okrzyk i:
- Dwa.
W pewnym momencie brzęk i wylatujący mówi:
- Teroz nie licz, bo to jo. |
|
|
|
|
|
Przychodzi turysta do bacy i pyta:
- Baco, macie jakiś pokój do wynajęcia?
- Mom.
- Za ile?
- Dwiście.
- Baco! Za tyle? To bardzo drogo!
- Panocku ale tu jest piknie.
- No dobra baco, ale musi tu być spokój i żadnych dzieci.
- Tu nimo żadnych dzieci.
Turysta idzie spać. Rano o godz. 5 - rumor, wrzask, z poddasza wypada
czereda dzieci. Wrzeszczą, wywracają meble. Turysta zwleka się z wyra i
zaspanym głosem mówi do bacy:
- Baco, tu nie miało być żadnych dzieci!
- Dzieci? To są skurwysyny nie dzieci! |
|
|
|
|
|
Baca opowiada koledze swoją przygodę:
- Stary posłuchaj - jadę na słoniu, za mną lew, obok dwa tygrysy...
- O rany! I co zrobiłeś?
- Nic, karuzela sie wyłączyła i zsiadłem. |
|
|
|
|
|
Idzie sobie baca i ciągnie na sznurku zegarek.
Przechodzący turysta pyta zdziwiony:
- A co to baco, zegarek na sznurku ciągniecie?
- Ja go wreszcie nauczę chodzić! |
|
|
|
|
|
Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno się
ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc poślubna.
- Ano, Stasiu, normalnie. Jak weszliśmy do sypialni to się rozebrałem,
żeby se psiakrew nie pomyślała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej w
gębę, żeby sobie nie pomyślała, że jej się boję. Na sam koniec sam się
zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że jej potrzebuję. |
|
|
|
|
|
Na ostry dyżur przywożą górala ciężko pobitego, a ten na noszach zwija się ze śmiechu. Lekarz pyta:
- I z czego się pan tak śmieje? Szczęka złamana, cztery żebra też, oko wybite?
Góral na to:
- Ja to nic, ale Jontek ma dzisiaj noc poślubną, a ja mam jego jaja w kieszeni! |
|
|
|
|
|
- Baco, czy można tu gdzieś kupić części zamienne do samochodu?
- Zaraz za wioską jest ostry zakręt nad urwiskiem, a części leżą na dole... |
|
|
|
|
|
Pytają bacę:
- Czy te trzy dziewczynki są Twoimi córkami?
- No...
- Ale one urodziły się tego samego dnia!
- No...
- ... W odstępach piętnastominutowych!!!
- No to co?! Jo mom rower. |
|
|
|
|
|
Siedzi baca przed chatką. Przed bacą kloc drewna i kupka wiórków. Przechodzi turystai pyta:
- Baco! Co tam strugacie?
- Ano, cółenko sobie strugom.
Turysta poszedł. Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę.
Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga. Przed bacą górka wiórów.
Turysta pyta:
- Baco! Co tam strugacie?
- Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.
Następnego dnia: Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, przed nim kupa wiórów. Ten sam turysta pyta:
- Baco! Co teraz strugacie?
- Jak nic nie spiepse, to wykałacke... |
|
|
|
|
|
Turysta do bacy:
- Ile kosztuje ten pies??
- Sto milionów.
- Przecież nikt go nie kupi.
Po pewnym czasie turysta do bacy:
- Sprzedaliście psa??
- Tak. Za dwa koty po 50 milionów... |
|
|
|
|
|
Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi:
- Wiesz Kazik - pomóż! Mam brzydką żonę, weź Ty jej zrób jakąś operację.
- Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie - może się da, ale to będzie kosztować z jakieś dziesięć tysięcy.
Spotykają się po dwóch tygodniach.
- Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś.
- A wiesz Kazik, już nie trzeba. Gajowy zgodził się za pięć stówek odstrzelić. |
|
|
|
|
|
Egzaltowana turystka mówi do górala:
- Ależ pan musi być szczęśliwy. Patrzy pan na zaślubiny górskich
szczytów z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar
niknącego tajemniczego dnia...
- Oj widywałem ja, widywałem - przerywa góral - ale już teraz nie piję. |
|
|
|
|
|
Baca okradł bank i pojechał do Anglii je przeliczyć. Usiadł w rowie i liczy. Nadjeżdża policja mówi:
- Stać! Police.
Baca na to:
- Nie, sam se police. |
|
|
|
|
|
Baca słyszy krzyki z podwórka:
- Czego tam?
- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
- Nieeee!
Rano baca budzi się, wychodzi na podwórko, patrzy:
- O kur..! Gdzie moje drewno?! |
|
|
|
|
|
|
|
|
FACEBOOK |
|
YOUTUBE |
|
TWITTER |
|
GOOGLE + |
|
DRUKUJ |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|