Auta napędzane wodorem
Samochodów hybrydowych nikomu już nie trzeba przedstawiać, ale konstruktorzy nie poprzestają na energii elektrycznej. W salonach można już kupić pierwsze modele, do napędzania których zastosowano wodór.
Rozwój motoryzacji to nie tylko coraz mocniejsze silniki, dopracowane linie nadwozia czy systemy wspomagające jazdę, ale także dbałość o środowisko. Dziś trudno wyobrazić sobie ulice, po których poruszają się jedynie ekologiczne, nie emitujące spalin pojazdy, ale kto wie, może za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat wizja ta stanie się rzeczywistością? Już teraz kierowcy coraz chętniej wybierają auta hybrydowe, a na nich nie kończą się możliwości wykorzystania alternatywnych źródeł energii, których przedstawicielem jest wodór.
Ogniwa paliwowe
Surowiec ten można zastosować w układzie napędowym na dwa sposoby. Może być on klasycznym paliwem (ulegającym spalaniu w komorze) lub służyć do wytwarzania energii w ogniwach paliwowych, która zasila silnik elektryczny. Przykładem pierwszego rozwiązania jest BMW serii 7 Hydrogen. Auto zostało zaprezentowane w 2006 roku w Los Angeles, a w ręce pierwszych klientów trafiło rok później i było pierwszą seryjnie produkowaną limuzyną, w której wodór spalał się w silniku benzynowym (po jego wykorzystaniu pojazd napędzany był benzyną). Pojazd rozpędza się do setki w 9,5 sekundy i osiąga maksymalną (ustawioną elektronicznie) prędkość 230 km/h. W roku jego premiery konstruktorzy twierdzili, że przewagą podobnego rozwiązania nad ogniwami paliwowymi jest większa moc, ale biorąc pod uwagę inne czynniki techniczne, to właśnie ogniwa robią dziś karierę na motoryzacyjnym rynku nowości.
Trudno powiedzieć, komu przyznać palmę pierwszeństwa w kategorii seryjnie produkowanych aut napędzanych wodorowymi ogniwami paliwowymi. Choć tytuł ten w 2013 roku, w trakcie targów w Brukseli otrzymał Hyundai ix35 Fuel Cell, to na razie można go jednak zobaczyć na ulicach wyłącznie w ramach specjalnych akcji: projektu London Hydrogen Network Expansion czy europejskiego HyFIVE. Najprawdopodobniej na szerszą skalę linie produkcyjne ruszą w tym roku. Jaki jest ten wodorowy pojazd? Tak samo cichy jak typowe hybrydy, ekologiczny (emituje jedynie parę wodną), bezpieczny (zbiorniki wodoru przeszły liczne testy i otrzymały wymagane certyfikaty) oraz komfortowy. Standardowo zbiornik pozwala na przejechanie 594 km, chociaż rekord, który padł podczas testu, wyniósł aż 700 km. Moc silnika to 134 KM, a maksymalna rozwijana przy jego pomocy prędkość to 160 km/h – faktycznie, sporo brakuje mu do wspominanego wcześniej BMW.
Toyota Mirai
Kiedy przedstawiciele Hyundaia po raz pierwszy prezentowali swoją maszynę światowe media obiegła informacja o planach Toyoty, która zapowiedziała, że w 2015 r. wprowadzi do sprzedaży seryjnie produkowany samochód z napędem wodorowym. Japoński koncern znany jest z rewolucyjnych rozwiązań. To w końcu on był prekursorem masowej produkcji hybryd (historia Toyoty Prius sięga 1997 roku). Po 20 latach prac światło dzienne ujrzała Mirai (słowo to w języku japońskim oznacza przyszłość). W tym przypadku, w odróżnieniu od Hyundaia, nie mamy do czynienia z modyfikacją wcześniejszego modelu. To auto od początku było projektowane z myślą o nowoczesnym, innowacyjnym napędzie. Mirai można było zobaczyć już na targach w Tokio, Paryżu i Los Angeles. Sprzedaż rozpoczęła się w 2014 roku w Japonii, a w najbliższym czasie trafi do salonów w Stanach Zjednoczonych i wybranych krajach Europy (Polska będzie zapewne musiała poczekać do 2017 roku). Czynnikami decydującymi o wprowadzeniu modelu na dany rynek nie są jedynie uwarunkowania związane z produkcją i dystrybucją, ale również konieczność rozwinięcia sieci punktów, w których będzie można maszynę zatankować.
Wodorowy sedan Toyoty ma wyjątkowo nowoczesne, zwracające uwagę nadwozie, dzięki czemu na tle „benzynowej” konkurencji wyróżnia się nie tylko silnikiem, ale również nieco futurystycznym wyglądem. Jedno tankowanie wystarcza mu na przebycie trasy około 480 km. Jest to wynik gorszy od konkurenta, ale dostajemy w zamian mocniejszy silnik (153 KM), większą prędkość maksymalną (179 km/h) i lepsze przyśpieszenie (9 sekund do setki). Czas pokaże, czy pojazdy takie jak Mirai to faktycznie przyszłość motoryzacji, ale nawet jeśli nie zdominują światowego rynku, to na pewno porządnie na nim namieszają.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |