Buty do biegania
Jak kupić odpowiednie buty do biegania?
Czy można biegać nie mając żadnej stopy? Można i to naprawdę bardzo szybko, co udowodnił przed laty południowoafrykański biegacz Oscar Pistorius. Mając amputowane w dzieciństwie obie stopy biegał na sprinterskim dystansie 400 metrów, używając do tego specjalnych protez z włókna węglowego. Dzięki nim pokonał dystans jednego okrążenia w czasie 45.07 sekund (dla przypomnienia aktualny rekord Polski na tym dystansie to 44:62 sekundy).
Płytka karbonowa dla najszybszych
Dziś już wiadomo, że to właśnie protezy Pistoriusa natchnęły konstruktorów butów biegowych do wprowadzenia rewolucyjnych zmian we współczesnym obuwiu biegowym – oprócz tradycyjnego systemu amortyzacji piankowo-żelowej zaimplementowano specjalne płytki z włókna węglowego, których zadaniem jest uzyskanie niezwykle dynamicznego wybicia. To właśnie podeszwy najszybszych butów biegowych na świecie, czyli słynnych Nike Vaporfly Next oraz Nike Alphafly Next zostały wyposażone w takie płytki, a na światowym rynku debiutują właśnie buty Adidas Adizero Pro również z podobną płytką z włókna węglowego (Carbitex Carbon Plate).
Podobne płytki montuje w swoich najszybszych modelach firma HOKA, a w coraz dłuższej kolejce z tego typu innowacjami stoją już także, japoński ASICS, amerykański Brooks oraz New Balance. Ale takie buty biegowe nie są i nie będą tanie, więc nie wszyscy chętni biegacze będą mogli sobie na nie pozwolić. Czy to oznacza, że poza wymienionymi demonami szybkości, nie warto już kupować innych, dobrych butów biegowych? Wręcz przeciwnie, o czym będzie poniżej.
Nie jestem wyczynowym biegaczem...
W specjalistycznych sieciach sklepów dość często można usłyszeć od klientów: „nie jestem żadnym wyczynowym biegaczem, biegam od niedawna, więc nie chcę kupować drogich butów.” Tymczasem, bieganie od samego początku w dobrych butach (oczywiście, niekoniecznie tych najdroższych) może nas skutecznie uchronić przed… ciemną stroną biegania, czyli kontuzjami. I nie ma tu większego znaczenia długość naszego stażu biegowego. Czy biegamy ledwie od miesiąca, czy też mamy za sobą wiele lat truchtania po terenowych ścieżkach i ulicach miast.
Wszyscy bez wyjątku potrzebujemy dobrych butów biegowych, bo tylko one ochronią nasze nogi, czyli stawy, kości, a także mięśnie, ścięgna i więzadła z których są zbudowane. Poza tym, bez dobrych butów do biegania cała radość i przyjemność, jaką daje nam ta pasja będzie również dużo mniejsza. Warto więc zadbać o ten najważniejszy element wyposażenia biegowego i kupić sobie dobre buty biegowe.
Amortyzacja ma znaczenie
Profesjonalne buty do biegania różnią się od butów „ogólnosportowych” przede wszystkim tym, że mają amortyzację i to nierzadko na bardzo wysokim poziomie. A ponieważ amortyzacja – czyli materiały z których jest ona wykonana, a także jej elementy składowe – jest najdroższą częścią butów biegowych, dlatego też są one droższe od innych butów „ogólnosportowych” czy „lifestyle-owych”. Niestety, ta amortyzacja nieustannie się zużywa, a badania naukowe dowiodły, że co 500 przebiegniętych kilometrów zmniejsza się o jedną trzecią (bo z każdym krokiem ją coraz bardziej ugniatamy).
Innymi słowy, jeżeli pokonaliśmy w danych butach łącznie około 1000 km, to mamy już tylko jedną trzecią ich początkowej amortyzacji. Ale to nie wszystko, bo jeżeli but został niewłaściwie dobrany do wagi danego biegacza, to wspomniana amortyzacja zużyje się jeszcze szybciej. A więc, przede wszystkim liczy się - nasza waga. Im większa, tym solidniejszych (czytaj również droższych) butów o wysokiej amortyzacji będziemy potrzebowali. I tutaj trzeba sobie jasno powiedzieć, że tak naprawdę nie ma na rynku butów biegowych dla osób o wadze powyżej 100 kg.
Najmocniejsze i najsolidniejsze pod względem amortyzacji buty są w stanie przenosić biegacza o maksymalnej wadze +90 kg. Jeżeli jednak taka osoba zakupi buty dedykowane dla biegaczy o wadze 75-80 kg, to ich zużycie będzie następowało w postępie geometrycznym. To znaczy, że po około 600-700 km z całej amortyzacji pozostanie nam jedynie… podeszwa zewnętrzna, czyli płaszczyzna, którą but styka się z podłożem. A jeżeli dodatkowo, biegamy głównie po asfalcie, to skutki takiego stanu rzeczy mogą być dla naszych nóg wręcz opłakane. Bóle kolan, piszczeli, czy bioder to tylko jedne z łagodniejszych dolegliwości jakie nas mogą wtedy dopaść.
Dlatego tak ważny jest odpowiedni dobór obuwia do aktualnej wagi biegacza/biegaczki. Dobry but biegowy musi też być komfortowy i wygodny, czyli taki, że nawet po 20 kilometrach biegu będziemy się w nim czuli tak, jakbyśmy dopiero wyszli z domu, żeby pobiegać. Niestety z tym komfortem i wygodą bywa różnie, gdyż każdy z nas ma inne stopy i to, że koledze/koleżance świetnie się biega w jakimś modelu butów nie oznacza, że nam będzie w nich równie dobrze.
Poza tym, dobre buty biegowe mają nie tylko lepszą amortyzację, ale również powinny znacznie dłużej wytrzymać, czyli pokonać dużo więcej kilometrów bez widocznych oznak zużycia, w rodzaju dziur i przetarć cholewki lub zapiętków, pęknięcia podeszwy, itp. uszkodzeń. A wreszcie i to, że dobre buty biegowe zapamiętamy na długo i praktycznie każdy biegacz o dłuższym stażu ma swój ulubiony model do którego będzie wracał w kolejnych jego edycjach i rekomendował innym biegaczom.
W sklepie specjalistycznym doświadczony doradca klienta z pewnością nam w tym pomoże. Przede wszystkim zada wiele pytań, eliminując w procesie doboru coraz więcej modeli z całej ściany różnych modeli i marek butów, do momentu, aż pozostanie mu w głowie zaledwie kilka modeli (zwykle 2-3), które będą – zdaniem doradcy – najbardziej odpowiednie dla danego profilu stopy, oczekiwań konkretnego biegacza, a także charakterystyki jego biegania.
Warto takim radom zaufać, gdyż doświadczony doradca w specjalistycznym sklepie posiada zazwyczaj dużą wiedzę na temat wielu modeli butów biegowych (przechodzi bowiem cykliczne szkolenia produktowe i sam testuje wiele butów) oraz doświadczenie wynikające z przeprowadzenia setek, a czasem nawet tysięcy badań stóp biegaczy i biegaczek.
Ale co zrobić, gdy takiego sklepu w naszym mieście nie ma i jedyne co możemy zrobić to kupić buty do biegania w Internecie? Jak się do tego zabrać, żeby później nie żałować, albo nie dokonywać zwrotu zakupionej pary. Poniżej, przedstawiam garść praktycznych wskazówek.
Trochę anatomii...
Już Leonardo da Vinci stwierdził, że ludzka stopa jest prawdziwym arcydziełem natury. Jak bowiem coś tak małego i kruchego w stosunku do reszty naszego ciała oraz jego wagi jest w stanie przenosić taki ciężar przez nasze, całe życie? W dodatku, przenosić nie tylko podczas zwykłego chodzenia, ale również w trakcie tak intensywnej czynności jaką jest bieganie. Stopa biegacza jest obciążona zarówno gdy ląduje na ziemi (faza lądowania), jak i wtedy gdy się od niej odrywa (faza odbicia). W obu tych fazach każdego kroku, stopa jest poddawana wielkim przeciążeniom.
Zwłaszcza w fazie lądowania, czyli uderzenia stopy o podłoże, szczególnie o to twarde, asfaltowe. Uderzenie to wywołuje ogromny wstrząs, który następnie przenosi się na cały organizm. Na podstawie badań naukowych szacuje się, że siła tego uderzenia wynosi, aż 5-krotność naszej wagi, co oznacza, że przy wadze przeciętnego biegacza w okolicach 80 kg jest to siła 400 kg! Jeżeli jej niszczącego działania nie zamortyzują nasze buty (czyli rozproszą w płaszczyźnie poziomej), to przeniesie się ona wyżej - ze stopy na staw skokowy, a dalej na kolana, biodra i dolną część kręgosłupa. Jeżeli zważyć, że na dystansie półmaratonu robimy ponad 15 tysięcy kroków, to destrukcyjny efekt biegania w butach bez odpowiedniej amortyzacji może mieć naprawdę fatalne skutki dla naszego organizmu.
Niebywale wytrzymały, a jednocześnie bardzo czuły i precyzyjny mechanizm ludzkiej stopy jest zbudowany z 33 stawów, 26 kości, 33 mięśni oraz 107 więzadeł. Stopa składająca się z pięty, śródstopia oraz palców, dzięki swojej niezwykłej budowie jest w stanie spełniać szereg ważnych funkcji, takich jak: amortyzacyjna, podporowa, napędowa i czuciowa (w stopie mamy ok. 200 tys. zakończeń nerwowych).
Jej prawidłowe działanie umożliwiają cztery podstawowe układy – kostny, stawowy, mięśniowy i nerwowy. Chociaż wszystkie ludzkie stopy składają się z tych samych, wymienionych powyżej części, to cały problem polega na tym, iż każdy z nas ma swój własny, indywidualny kształt jednej i drugiej stopy oraz ich rozmiar. To coś jak kod genetyczny. Dla utrudnienia, dość często również nasze stopy różnią się jedna od drugiej w znaczący sposób.
Nie tylko pod względem rozmiaru, ale również tzw. wysklepienia oraz sposobu ich stawiania. Niemniej generalnie wyróżnia się trzy podstawowe profile stopy: supinujący, neutralny oraz pronujący. I w zależności od tego wyróżniamy dwie główne kategorie butów biegowych – neutralną (łącznie dla stopy neutralnej i supinującej) oraz stabilizującą (dla pronatorów, czyli osób z tendencją do płaskostopia – podłużnego, jak i poprzecznego oraz obu razem). W warunkach domowych można określić profil stopy stawiając mokrą stopę na kartce papieru, a następnie obrysowując jej kształt i porównując z wzorcem dostępnym w sieci. W zależności od profilu naszej stopy powinniśmy zatem wybrać buty z określonej kategorii.
Asfalt czy teren?
Drugą niezwykle istotną kwestią przy doborze butów biegowych jest dominujący rodzaj nawierzchni po jakiej będziemy biegać. Inne bowiem będą buty z przeznaczeniem na twarde nawierzchnie „miejskiej dżungli”, a inne do biegania w terenie. Te pierwsze będą miały na ogół lepszą amortyzację, bardziej płaski bieżnik podeszwy wykończonej dodatkowo specjalnie utwardzaną, trudno ścieralną gumą (np. Continental w modelach Adidasa, gumą AHAR + w ASICS-ach lub Michelin w Mizuno). W kategorii butów „asfaltowych” podział na buty neutralne oraz buty ze stabilizacją (czyli dla pronatorów) będzie bardzo wyraźny, czego nie da się powiedzieć o butach terenowych.
Chociaż jest trochę modeli butów terenowych ze stabilizacją to jednak jest ich zdecydowanie mniej niż w butach na twarde nawierzchnie, co wynika z samej charakterystyki biegania w terenie, gdzie niemal każdy krok biegacza różni się od poprzedniego (w odróżnieniu od asfaltu, gdzie mamy do czynienia z dużą powtarzalnością kroków) i liczy się przede wszystkim funkcja dobrego „trzymania” stopy w takim bucie, czyli jego stabilności (nie mylić ze wspomnianą wcześniej stabilizacją). Wśród butów terenowych możemy też spotkać dodatkową podkategorię obuwia na tzw. soft ground, czyli miękki grunt oraz hard ground, a więc buty na skały i kamienie z dodatkowym wzmocnieniem w podeszwie (zwykle jest to twarda płytka ochronna – rock plate protection) oraz w okolicy palców stopy (ochrona przed uderzeniem o kamień lub twardy korzeń – toe protection).
Natomiast w związku z rosnącą popularnością trudnych biegów przeszkodowych pojawiła się ostatnio, jeszcze jedna podkategoria butów przeznaczonych do biegania po błotnistej nawierzchni i wyjątkowo odpornych na działanie wilgoci oraz wody. Uff, sporo tego…, ale dodam jeszcze, że istnieje też dość nieliczna grupa butów, określanych mianem uniwersalnych, czyli takich, które równie dobrze będą się spisywać na asfalcie, jak i w mniej wymagającym terenie w rodzaju ścieżek w parku, czy też duktów leśnych.
Takie buty, choć nominalnie zostały zaprojektowane do biegania po asfalcie, to niewiele tracą ze swoich dobrych właściwości w lekkim terenie. Nie trzeba tutaj dodawać, że właśnie takich – uniwersalnych – butów biegowych poszukuje wielu polskich biegaczy.
Z drugiej strony, mamy też buty wybitnie terenowe, które z uwagi choćby na wysokość agresywnego bieżnika, nie będą się nadawały do przysłowiowego „klepania asfaltu”, gdyż mają słabą przyczepność, a poza tym wyjątkowo szybko się ścierają. W każdym razie, właściwe zdiagnozowanie nawierzchni na której nowe buty będą przez nas użytkowane to jeden z podstawowych warunków udanego zakupu obuwia biegowego, nie tylko zresztą w Internecie.
Co z rozmiarem?
W tym względzie przy zakupie butów biegowych w sieci proponuję nie kierować się w ogóle firmową rozmiarówką, ale długością stopy w centymetrach. Te markowe rozmiarówki naprawdę się różnią, a centymetr pozostanie zawsze centymetrem. Jak to dobrze zmierzyć? I znowu pomoże karta papieru na której dokładnie odrysowujemy nasze obie stopy, a następnie mierzymy wykonany obrys linijką z podziałką milimetrową.
Mierzymy bardzo dokładnie odległość skrajnych punktów na długości obu stóp. Może się bowiem okazać, że jesteśmy w gronie 10% populacji, która ma dłuższy drugi palec stopy od tzw. dużego palucha, co należy absolutnie uwzględnić. Dzięki takiemu pomiarowi otrzymujemy długość wewnętrznej wkładki w butach w centymetrach.
Im dokładniej to zmierzymy, tym lepiej. Nigdy też nie kupujemy butów na styk. Zawsze trzeba dodać min. 5 mm na niemal pewne spuchnięcie stopy po kilku kilometrach biegu. W przypadku, gdy mamy stopy o różnej długości (dość częsty przypadek) zawsze kupujemy buty w rozmiarze uwzględniającym większą stopę. Nigdy odwrotnie! Biegaczom z dłuższym stażem biegowym warto również przypomnieć, że wraz z tysiącami przebiegniętych kilometrów stopa ulega naturalnemu rozpłaszczeniu i to, że kilka lat wcześniej nosili europejski rozmiar 42,5 nie oznacza, że teraz się w niego zmieszczą.
Aktualny rozmiar ich stopy może być już znacznie większy (np. 44) i nie należy kierować się rozmiarem starych butów, gdyż te są już zwykle rozklepane i zdefasonowane (czyli nie trzymają pierwotnego rozmiaru)
Kolejnym, ważnym aspektem, który trzeba uwzględnić kupując nowe buty biegowe jest tzw. kilometraż, czyli to jak dużo i jak często będziemy biegać. Innego bowiem buta poleca się osobie biegającej rekreacyjnie 2-3 razy w tygodniu po kilka kilometrów, a zupełnie innego wytrawnemu biegaczowi pokonującemu tygodniowo powyżej 100 km, którego przeciętny dystans treningowy wynosi około 20 kilometrów. Ta ostatnia informacja (o długości przeciętnego dystansu) jest o tyle istotna, że wraz z pokonywanym dystansem stopa coraz bardziej puchnie (zwłaszcza gdy jest ciepło) i zwiększa swoją objętość.
Ponadto, jeżeli biegacz pokonuje dystanse dłuższe od maratonu (czyli ultra) to powinien kupować buty nawet o 1-1,5 cm większe od własnej stopy. Nieuwzględnienie powyższych zaleceń i w konsekwencji kupno za małych butów do biegania kończy się zawsze tak samo, czyli uszkadzaniem lub wręcz całkowitym schodzeniem paznokci. Pamiętać też warto, że jeżeli już kupimy buty o 2-3 milimetry za duże to naprawdę nic się nie stanie, ale jeżeli pomylimy się o tyleż samo w drugą stronę, to skutki tego faktu będą niewesołe.
Technologiczne fajerwerki…
Od czasów gdy jeden ze współtwórców wielkiego sukcesu firmy Nike, legendarny trener Phil Bowerman stworzył słynnego Corteza, czyli model buta biegowego w którym biegało swego czasu pół Ameryki (w tym również Forrest Gump w kultowym filmie) bardzo wiele się w tej branży zmieniło. Wprawdzie inny słynny „buciarz biegowy”, czyli Yoshitori Omori z japońskiego miasta Kobe, współtworzący od ponad 20 lat najbardziej udane modele butów biegowych Adidasa, wciąż rzeźbi te buty nieomal ręcznie (ostatnio, wspomniane na wstępie Adizero Pro), to jednak wystarczy dosłownie rzut oka na produkowane dzisiaj modele butów w porównanie ich z edycjami, dajmy na to sprzed 10 lat, by zauważyć istotne zmiany w tym zakresie.
Wprawdzie główne części obuwia biegowego pozostały niezmienne – tzn. podeszwa i cholewka, to jednak są to dzisiaj zupełnie inne konstrukcje zarówno pod względem technologicznym, jak i design-u. Ale co ciekawe, że słynny model Cortez jest znowu produkowany przez firmę Nike, choć już raczej nie jako but biegowy, lecz lifestyle-owy. Nowych technologii w butach biegowych jest co nie miara i każdy sezon przynosi kolejne rewelacje w tej dziedzinie (jedna z najnowszych to wspomniana na wstępie płytka z włókna węglowego w podeszwie środkowej).
Nie zawsze też wiadomo (nawet w gronie fachowców), na które z tych technologii warto postawić, a którymi raczej nie zawracać sobie głowy, bo i tak szybko znikną z rynku, jak już wielokrotnie bywało. Niemniej spora część z nich zadomowiła się na dobre i zmieniła nie tylko wygląd, ale także funkcjonalność współczesnych butów biegowych.
Zacznijmy od cholewki, która w porównaniu z tymi sprzed lat istotnie się zmieniła. Mniej więcej w tym samym czasie, dwie czołowe firmy rynku biegowego – czyli Nike i Adidas - wprowadziły na rynek dwa rewolucyjne materiały – flyknit (Nike) oraz primeknit (Adidas). Nie wdając się w techniczne szczegóły, należy wyjaśnić, że umożliwiło to produkowanie zupełnie nowych, bezszwowych, dzianinowych cholewek, to znaczy bardzo dokładnie otulających stopę biegacza – jak skarpetka.
Warto dodać, że cholewki tego typu są niezwykle wygodne i przyjemne w użytkowaniu i szybko rozwiązały odwieczny problem wielu biegaczy dla których tradycyjne buty o twardych, sztywnych cholewkach były niewygodne. Zwłaszcza, jeżeli ktoś cierpiał na tzw. haluksy.
Dzięki nowym, skarpetkowym cholewkom problem zniknął natychmiast. Systemy oraz materiały amortyzacyjne z roku na rok stawały się coraz doskonalsze i bardziej zróżnicowane, chociaż kierunek poszukiwań producentów obuwia biegowego był wciąż ten sam – jak uzyskać możliwie najlżejszy materiał o jak najlepszej zdolności pochłaniania energii. Prawdziwa rewolucja w tym względzie nastąpiła w 2013 roku, kiedy firma Adidas wypuściła na rynek tworzywo boost. Od tej pory w butach biegowych już nic nie miało być takie same, jak wcześniej…
Wspomniany boost okazał się bowiem jednym z najdoskonalszych materiałów amortyzacyjnych w historii biegania. Kapsułki z których był zbudowany nie tylko znakomicie pochłaniały energię w momencie uderzenia, ale równie dynamicznie ja zwracały w chwili odbicia. W dodatku, boost był lekki i co równie ważne, niewrażliwy na zmiany temperatury. Dzięki temu, dawał taki sam poziom amortyzacji na rozgrzanym asfalcie podczas upalnego lata, jak i mroźną zimą (nie sztywniał, jak tradycyjne pianki). Do tego jeszcze był nieprzeciętnie wytrzymały i zdarzały się przypadki przebiegania w jednej parze boost-ów nawet 2,5 tysiąca kilometrów, bez adekwatnego uszczerbku dla ich amortyzacji po takim przebiegu.
Nic więc dziwnego, że biegacze na całym świecie błyskawicznie zakochali się w „boost-ach” i nie chcieli kupować butów innych marek. Ogólnoświatowej konkurencji Adidasa znalezienie odpowiedzi na boost-a zabrało ładnych parę lat i dopiero w 2017 roku pojawił się jego pierwszy, poważny konkurent w postaci pianki react, którą stworzyła firma Nike. Niedługo później pojawiła się kolejna znakomita pianka te samej firmy pod nazwą zoom-x.
Wracamy do płytki karbonowej
Ale już wtedy było wiadomo, że rywalizację z boost-em trudno będzie wygrać za pomocą kolejnej – jeszcze lżejszej i bardziej sprężystej pianki. Konieczny był drugi (poza samą pianką oraz jej różnymi kombinacjami), kluczowy element amortyzacji butów biegowych. Wszyscy producenci kombinowali co mogli, ale najszybszy okazał się Nike wypuszczając w 2017 roku model Vaporfly 4%, w którym Eliud Kipchoge omal nie złamał bariery 2h w maratonie na włoskim torze Monza. Zabrakło mu wówczas zaledwie 26 sekund. Nie to jednak okazało się najważniejsze, ale rozgłos jakie zyskały nowe buty w których wówczas pobiegł.
Efekt był taki, że błyskawicznie wszyscy szybkobiegacze na całym świecie zapragnęli mieć takie same buty – czyli wyposażone w carbonową wkładkę dostarczającą niespotykanego wcześniej przyśpieszenia oraz dynamiki biegu. Od tego czasu trwa istne szaleństwo na punkcie butów biegowych z tego rodzaju wkładką, aż w końcu nawet sam Adidas w końcu się złamał i do wspomnianego boost-a zamontował… „czarodziejską” płytkę z włókna węglowego.
Na taki sam ruch zdecydowali się również pozostali producenci obuwia biegowego, gdyż okazało się, że żadna pianka, ani ich kombinacja nie jest w stanie wygrać z tak dynamicznym, lekkim i mocnym materiałem, jakim jest włókno węglowe. Co z tego wszystkiego wynika dla kogoś, kto właśnie zamierza kupić buty biegowe w Internecie?
Jakie więc buty wybrać dla siebie?
Przede wszystkim, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie – na czym tak naprawdę najbardziej nam zależy w naszym bieganiu? Czy głównie na szybkości i ustanawianiu kolejnych rekordów życiowych na wszystkich dystansach, czy też na spokojnym i bezpiecznym bieganiu we własnej strefie komfortu wysiłku fizycznego? Uwzględniając oczywiście, wcześniej opisane parametry zakupu dobrych butów do biegania, a więc naszą: aktualną wagę, profil stopy, rodzaj nawierzchni, czy też pokonywany kilometraż.
Wielokrotnie w mojej pracy doradcy obserwowałem autentyczne zdumienie klientów, którzy mierzyli buty i stwierdzali - jak bardzo poszczególne modele butów biegowych mogą różnić się od siebie. Są bowiem buty lekkie i zwinne jak dzikie koty, są też buty biegowe tak komfortowe, jak wypasione krążowniki szos w motoryzacji, są także buty niezwykle szybkie i buty zdecydowanie wolniejsze, ale za to tak mocne, że nie pokona ich żaden, nawet najdłuższy dystans. Co z tej szerokiej palety butów wybrać dla siebie? Czym się jeszcze kierować, co jeszcze wziąć pod uwagę? Oto kilka podpowiedzi.
Jeżeli kochamy szybkość i uwielbiamy się ścigać wybierzmy buty ze wspomnianą płytką carbonową, choć należy wiedzieć o tym, że tego rodzaju buty są na ogół twardsze i sztywniejsze w odczuciu (to właśnie efekt płytki zamontowanej w ich podeszwie środkowej). Są to również buty wymagające dobrej techniki biegowej i nie wybaczające błędów w tym zakresie, dlatego nie będą one dobre dla każdego biegacza.
Jeżeli więc mamy stopy mocno pronujące (tzw. nadpronacja) nie wybierajmy tego rodzaju butów, bo mogą nie spełnić naszych oczekiwań. Zwłaszcza wtedy, gdy nie biegamy zbyt szybko. W dodatku, te najszybsze to są zazwyczaj buty wyścigowe, w których się nie trenuje, a zakłada jedynie na starty. Dlaczego? Bo choć potrafią dostarczyć fantastycznych doznań biegowych, mają jedną wadę – są nietrwałe i bardzo szybko się zużywają. Nie wspominając już o tym, że zazwyczaj są dość drogie.
Jeżeli natomiast poszukujemy butów treningowych, które nie zawiodą nas w trakcie pokonywania setek treningowych kilometrów, a do tego chcemy się zabezpieczyć przed kontuzjami, wybierzmy buty z możliwie największą amortyzacją. Może będą wolniejsze od tych wyścigowych, ale zapewnią nam odpowiedni poziom bezpieczeństwa i komfortu. Nie będą wprawdzie tak dynamiczne, ale od pierwszego momentu włożenia ich na nogę zachwycą nas swoją miękkością i wygodą. Wybaczą również dużo więcej błędów w technice biegu, a jeżeli mamy stopy pronujące i wybierzemy buty z dobrą stabilizacją to skutecznie wspomogą nasz każdy krok.
Jeżeli mamy na przykład stopy zdeformowane haluksami, albo szerokie w śródstopiu warto zainteresować się butami z cholewkami skarpetkowymi. Ale tu uwaga ! Osoby o tzw. wysokim podbiciu nie powinny wybierać butów z językiem zintegrowanym z cholewką, gdyż mogą mieć problem z ich włożeniem. Z kolei osoby, którym zdarzały się wcześniej skręcenia nogi, co może świadczyć o niestabilności stawu skokowego powinny raczej wybierać buty o solidnych, dobrze trzymających stopę zapiętkach. W tym kontekście również, wszelkie dolegliwości bólowe kolan, piszczeli, czy stawów biodrowych wymagają butów o możliwie najwyższym poziomie amortyzacji.
W przypadku zakupu profesjonalnych butów do biegania, nic tak naprawdę nie zastąpi wizyty w specjalistycznym sklepie biegowym. Można jednak zausugerować się powyższymi wskazówkami. Nie wolno tylko przy tym kierować się wyłącznie ceną, albo kolorem Nie warto również zwlekać z zakupem nowych, dobrych butów do momentu, aż zacznie nas coś boleć, bo wtedy może być już zdecydowanie za późno, a kwota pieniędzy jaką potem wydamy na leczenie i zabiegi rehabilitacyjne znacznie przewyższy cenę nawet tych najdroższych butów biegowych.
Poza tym, dobre buty biegowe zapewnią nam nie tylko lepszą ochronę przed kontuzjami, ale przyniosą także dużo większą porcję przyjemności z uprawiania tak wspaniałej pasji życiowej, jaką jest bieganie.
©® GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |