Humor jeździecki
Jechał chłop wozem i uderzył konia batem. Koń odwraca łeb i mówi:
- Jak mnie jeszcze raz uderzysz, to ci tak z kopa oddam, że się w lustrze nie poznasz!
Chłop zdziwiony:
- Pierwszy raz w życiu słyszę - żeby koń mówił!
- Ja też - przytaknął siedzący obok chłopa pies.
Antek kupuje na targu konia.
- Ile pan chce za niego?
- Tysiąc złotych.
- Przecież on jest ślepy!
- Co?! Przejedź się pan nim, to zobaczysz, czy jest ślepy!
Antek wsiada na konia i zaczyna galopować. Koń pędzi przed siebie na oślep, prosto na mur z cegieł i po chwili wpada na niego, kończąc w ten sposób życie. Antek wyłazi spod konia i mówi:
- Mówiłem, że jest ślepy!
- Może i ślepy, ale jaki odważny!
W gospodzie przy butelce wódki spotykają się dwaj chłopi. Jeden mówi:
- Mój koń jest bardzo mądry.
- Dlaczego? - pyta drugi.
- Gdy gadam: "Idziesz, czy nie?", to on idzie albo nie.
Pewnego razu sołtys spogląda na ręce Antka i pyta:
- Gdzieś stracił palce u prawej ręki?
- A no ze dwa roki temu włożyłem rękę koniowi do pyska, żeby zobaczyć ile ma zębów. Wtedy koń zamknął pysk, żeby zobaczyć ile ja mam palców.
Rozmawiają dwa ślepe konie:
- Będziesz startować jutro w Wielkiej Pardubickiej?
- Nie widzę żadnych przeszkód...
Chłop wyhodował dwutonowe jabłko, wsadził je na wóz i zawiózł na targ. Cały dzień nie miał klientów, ale pod koniec dnia przychodzi facet i pyta się:
- To pana jabłko?
- No.
- To cofnij pan wozem, bo mi robal konia zżarł.
Wchodzi koń do pubu, zamawia sobie piwo.
-Należy się 15 złotych - Informuje barman.
Koń płaci i sączy sobie powoli przy ladzie.
- Nieczęsto widujemy tu konie - zagaduje zaciekawiony barman.
- Nic dziwnego. 15 złotych za piwo?!
Gdzieś daleko, na zakurzonej wiejskiej drodze spotyka się osioł z Matizem i pyta zdziwiony:
- A ty, co ty jesteś?
- Ja jestem samochód, a ty?
Na to osioł, trzęsąc się ze śmiechu:
- A ja jestem koń!
Dorodna klacz pasie się na łące przy ruchliwej szosie. Przejeżdża samochód.
- Sto koni... - myśli szkapa - Można pomarzyć...
Jedzie furmanka węglarz z węglem.
Droga jest długa, kreta i w dodatku prowadzi pod górę.
Wreszcie dojechał do wioski, zatrzymał sie na placu i wola:
- Luuudzieee węgiel wam przywiozłem.
Na to odwraca sie kon i mówi:
- Tak... kurna, ty przywiozłeś?!
Wpada koń do baru, siada na jednym z wysokich stołków i mówi:
- Barman !!! Małe jasne proszę !!
Barman podał mu piwo, koń wypił, zapłacił i poszedł.
Podchmielony facet ze stołka obok zbliża głowę do barmana i mówi pół-szeptem :
- Dziwne, nie....?
A barman:
- Dziwne..... zawsze pił duże jasne.....
Do młodego jeźdźca podchodzi instruktor.
- I jak się jeździ?
- Wspaniale. Koń jest bardzo dobrze wychowany. Zatrzymuje się przed każdą przeszkodą, żebym mógł ją pokonać pierwszy.
Spotykają się dwaj znajomi,
jeden często gra na wyścigach, a wygląda niewyraźnie.
-Stało się coś ? - pyta drugi
-Nie, nic...
-No, mnie możesz powiedzieć!
-A, wiesz, na wyścigach wczoraj byłem...
-I co ?
-No nic, poszedłem do dżokejów,
posłuchać, wtedy wiadomo, na jakiego konia stawiać...
-No i?
-No i idę, but mi się rozwiązał, schylam się,
aż tu nagle czuję - ktoś mi siodło na plecy zakłada i zapina popręg!
-I co?
-Byłem trzeci...
Przyjechał rycerz do kochanki na koniu, zostawił go pod oknem, wdrapuje się na balkon i wchodzi do niej przez okno.
Myśli sobie: "Jak ktoś wejdzie to wyskoczę przez okno prosto na konia i odjadę".
Siedzi u kochanki już trzy godziny. W pewnym momencie słychać ciężkie kroki na schodach. Rycerz wyskakuje przez okno.
Wtem drzwi się otwierają, wsuwa się końska głowa i mówi:
- Gdyby mój pan mnie szukał, to poszedłem pod drzewo, bo zaczęło padać.
Panie doktorze mój mąż myśli, że jest koniem - mówi zrozpaczona żona - podkuł sobie buty, a teraz zaczął jeść siano.
- Wie pani, terapia męża będzie bardzo kosztowna.
- Nie szkodzi małżonek ostatnio dużo wygrał na wyścigach.
®© GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |