Alkohol
Picie alkoholu może być przyczyną raka. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. O wiele więcej powszechnie wiadomo na temat wpływu palenia papierosów, czy diety na ryzyko zachorowania na nowotwory.
Szacuje się, że 2 do 4 proc. wszystkich przypadków nowotworów spowodowanych jest pośrednio lub bezpośrednio przez alkohol. Regularne picie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia raka jamy ustnej, gardła, przełyku, krtani, wątroby i piersi u kobiet. Brakuje natomiast jednoznacznych dowodów na podobną zależność między nadmiarem alkoholu a rakiem jelita grubego.
Nie trzeba się upijać, by zwiększać zagrożenie chorobami. Z perspektywy profilaktyki nowotworowej nie ma bezpiecznej ilości alkoholu. Z naukowych analiz wynika, że nie rodzaj, ale ilość spożytego alkoholu zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Jednak trudno uogólniać skutki picia nawet niewielkich ilości alkoholu, ponieważ zależą m. in. od wieku, stanu zdrowia, diety oraz płci. Organizm kobiety radzi sobie gorzej z alkoholem niż organizm mężczyzny. Wynika to z różnicy w ilości gromadzonej w ciele wody. Kobieta po wypiciu podobnej ilość alkoholu ma dużo wyższe stężenie alkoholu we krwi niż mężczyzna o podobnej masie. Za dopuszczalną, względnie bezpieczną uznaje się jedną porcję czystego alkoholu (10 g) dziennie dla kobiet, czyli jeden kieliszek wina, szklankę piwa lub mały kieliszek mocnego alkoholu. Porcja to 30 ml wódki (40 proc./vol.), 100 ml wina (12 proc./vol.), 285 ml mocnego piwa (4.9 proc./vol.) lub 375 ml lekkiego piwa (3,5 proc./vol.). Dla mężczyzny dopuszczalne dzienne spożycie jest dwukrotnie wyższe.
Palenie papierosów potęguje działanie alkoholu. Ale też sam alkohol ułatwia i przyspiesza wnikanie substancji rakotwórczych zawartych w dymie papierosowym w obrębie jamy ustnej i gardła. Każda z tych używek z osobna jest więc wielokrotnie mniej groźna dla zdrowia. Niestety kieliszek i papieros to często nierozłączna para, więc ci, którzy palą i piją narażają się na 10-100 razy większe ryzyko zachorowania na nowotwory. Całkowite zerwanie z obu nałogami ograniczyłoby liczbę przypadków raka jamy ustnej, aż o 83 proc.! Zmniejszając tylko ilość wypijanego alkoholu, można by zapobiec 42 proc. przypadków raka jamy ustnej, gardła i przełyku, 34 proc. przypadków raka krtani i 21 proc. przypadków raka wątroby (dane z Danii z 2001 r.).
Ryzyko wystąpienia raka głowy i szyi obniża się znacznie dopiero w 10 lat po przerwaniu picia, zaś po ponad 20 latach zrównuje się z tym, które mają abstynenci. Ta reguła bardzo przypomina zależność między paleniem papierosów i rakiem płuc. Trzeba bardzo długiego okresu czasu, by stopień zagrożenia chorobą wrócił do poziomu sprzed nałogu.
Część badań prowadzonych na dużych grupach osób dowodzi, że picie alkoholu jest przyczyną raka jelita grubego. Może to wynikać z faktu, że alkohol jest bardzo dobrym rozpuszczalnikiem i ułatwia wnikanie rakotwórczych substancji uwalnianych z pokarmu do komórek jelita. Wydaje się jednak, że główną rolę sprawczą w rozwoju raka okrężnicy gra zła dieta. Zła, czyli uboga w błonnik i ryby, obfitująca w czerwone i przetworzone mięso oraz często zakrapiana alkoholem. Wstępne wyniki toczącego się jeszcze badania ogólnoeuropejskiego (EPIC – European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition) sugerują, że picie alkoholu wiąże się z podwyższonym ryzykiem rozwoju raka odbytnicy, ale nie raka jelita grubego. I kolejny płynący z tych analiz wniosek: spożycie alkoholu nie wpływa na ryzyko zachorowania na raka żołądka.
W największym stopniu za rakotwórczy efekt picia najprawdopodobniej odpowiada aldehyd octowy, będący toksycznym produktem trawienia etanolu. Ten właśnie związek chemiczny powoduje kaca, ale jego działanie ma także o wiele poważniejsze skutki niż złe samopoczucie następnego dnia. Aldehyd octowy uszkadza DNA i upośledza naturalną zdolność komórki do naprawiania tych uszkodzeń. W efekcie rośnie prawdopodobieństwo powstania szkodliwych mutacji. Istnieją naukowe podstawy, by przypuszczać, że aldehyd octowy przyspiesza wzrost guza.
Etanol jest rozkładany głównie w wątrobie i wątrobie szkodzi najbardziej. Nadużywanie alkoholu uszkadza komórki tego narządu oraz powoduje jego nieodwracalne zwłóknienie. Olbrzymia większość, bo aż 80 proc. osób z rakiem wątroby cierpi jednocześnie na marskość. Ta choroba, to poważny czynnik ryzyka wystąpienia nowotworu. Ponadto długoletnie intensywne picie może pogłębić marskość spowodowaną wirusowym zapaleniem wątroby typu B lub typu C (27-80 proc. chorych na raka wątroby ma dodatni wynik testu wykrywającego te wirusy).
Kobiety, które nadużywają alkoholu częściej niż mężczyźni cierpią na zapalenie, a nawet marskość wątroby. Pod wpływem alkoholu, ale także nikotyny, rośnie ilość estrogenu, żeńskiego hormonu płciowego. Usunięcie nadmiaru tej substancji, to dodatkowy wysiłek dla wątroby.
Udowodniono, że wyższy poziom estrogenu we krwi, zwiększa ryzyko rozwoju raka piersi. Szczególnie wyraźnie u kobiet z nadwagą i otyłych. Estrogen daje sygnał komórkom gruczołu piersiowego, kiedy mają się dzielić, ale to nie jedyny mechanizm wiążący ten hormon z procesem nowotworowym. Wpływ estrogenu ma bardzo złożony charakter i nie został jeszcze do końca poznany. Wystarczy jeden kieliszek wina dziennie, by spowodować podwyższenie poziomu hormonów. Alkohol sprawia, że stężenie estrogenu we krwi jest podwyższone, ale szczególnie duże staje się w połowie cyklu menstruacyjnego (o 27-38 proc. więcej niż u abstynentek), gdy poziom estrogenu z natury jest już wysoki. Stąd też podejrzenia, że alkohol może silniej inicjować procesy nowotworowe u nastolatek i młodych kobiet niż w późniejszym wieku. Nowotwór rozwija się przez kilkadziesiąt lat zanim będzie go można wykryć. Picie w młodym wieku może przyspieszać wzrost już istniejącego guza, natomiast po menopauzie umiarkowane spożycie alkoholu nie podnosi poziomu estrogenu.
Im większe spożycie alkoholu, tym wyższe ryzyko zachorowania na raka piersi. Nawet kobieta, która codziennie do obiadu wypija tylko jeden kieliszek wina ma o 7-10 proc. większe ryzyko tej choroby niż całkowita abstynentka (dane Międzynarodowej Agencji ds. Badań nad Rakiem). Wpływ trzech i więcej porcji alkoholu działa podobnie, jak paczka papierosów wypalana dzień w dzień. Zwiększa ryzyko wystąpienia raka piersi o 40-50 proc. w porównaniu z kobietami, które bardzo rzadko sięgają po kieliszek.
Alkohol jest wiązany z wieloma typami nowotworów różnych narządów, jednak tkanki piersi są wyjątkowo podatne na jego rakotwórcze działanie. Ryzyko zachorowania na raka piersi rośnie nawet przy niewielkich ilościach tej używki. Dlatego zaleca się, by zdrowe kobiety nie piły więcej niż jedną porcję (10-12 g czystego alkoholu) dziennie. Liczba zachorowań na raka piersi stale rośnie, więc ta rekomendacja nabiera szczególnego znaczenia.
W Europie północnej blisko 5 proc. przypadków nowotworu piersi wiąże się z nadużywaniem alkoholu; we Włoszech i Francji aż 10 proc. przypadków. Przyczyny tego należy upatrywać w tradycji, w tych krajach kobiety piją alkohol częściej niż w innych rejonach Europy. Szacuje się, że umiarkowane picie przyczynia się do 1-2 proc. wszystkich zachorowań na raka piersi.
Szczególnie wrażliwe na działanie alkoholu są kobiety z nadwagą lub otyłe po menopauzie. Z badania Life After Cancer Epidemiology Study 2009 prowadzonego na grupie kobiet wyleczonych z raka piersi wynika, że lepiej by w ogóle po alkohol nie sięgały. Nawrót choroby najczęściej następował u tych osób, które piły nawet tylko jeden kieliszek alkoholu dziennie.
Podobne zalecenia dotyczą młodych kobiet, których najbliższe krewne miały łagodną lub złośliwą zmianę nowotworową w piersi. Już sam ten fakt dwukrotnie zwiększa ryzyko zachorowania w porównaniu z osobą, w której rodzinie nie było przypadków raka piersi. Alkohol podwyższa ryzyko jeszcze bardziej. Nawet bardzo umiarkowane picie (3-6 drinków w tygodniu) może zainicjować proces nowotworowy. Kobiety, które już są zagrożone rakiem piersi, powinny więc zrezygnować całkowicie z alkoholu.
Oczywiście, spożywanie alkoholu ma też dobre strony. W niewielkich ilościach chroni przed problemami ze zdrowiem, które przytrafiają się częściej niż rak piersi: udarem mózgu, cukrzycą, zawałem serca, niepełnosprawnością w podeszłym wieku. W przypadku kobiety po menopauzie już jeden drink tygodniowo wystarcza, by zmniejszyć ryzyko wystąpienia udaru i zawału serca o 36 proc (dane z badań europejskich z 2007 r). Ważenie potencjalnych korzyści i zagrożeń płynących z picia alkoholu to sprawa indywidualna, a wybór powinien też zależeć od historii chorób w rodzinie. GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |