Jak dobrać długość łańcucha rowerowego?
Gdy wymieniasz w rowerze łańcuch, pojawia się pytanie: jakiej długości powinien on być? W sklepach łańcuchy są sprzedawane w różnych długościach, Shimano zazwyczaj daje do wyboru 114/116/118 ogniw, a i tak, nawet te krótsze często trzeba skrócić do pożądanej długości. Oczywiście nie obędzie się bez skuwacza do łańcucha. Warto wydać kilka złotych więcej i kupić porządny model, ułatwi to pracę z łańcuchem, tanie skuwacze niestety są bardzo niewygodne w użytkowaniu. Fajnie też, by miał taką konstrukcję, by w łatwy sposób można go było zabierać na dalsze wyjazdy rowerowe. Ja osobiście używam skuwacza do łańcucha, który znajduje się w rowerowym multitoolu firmy Crank Brothers. Nie jest to może szczyt ergonomii, ale bardzo łatwo zabrać go do plecaka i w jednym zestawie ma 18 innych narzędzi.
fot. Mad House
Pierwszym sposobem na wyznaczenie długości łańcucha, jest policzenie ogniw w starym łańcuchu. Proste i genialne zarazem :) Jeśli napęd działał prawidłowo – jest to dobra metoda. Nie polecam za to przykładania dwóch łańcuchów do siebie – stary łańcuch mógł się na tyle wyciągnąć, że będzie to zaburzało pomiary. Ilość ogniw to jedyny pewny sposób w tym wypadku.
Ale co zrobić gdy składasz nowy rower? Albo wymieniasz kasetę lub korbę, na taką z inną ilością zębów na skrajnych zębatkach? Wtedy porównywanie ze starym łańcuchem jest albo niemożliwe, albo nieodpowiednie. Z pomocą przychodzą Ci kolejne możliwości.
Drugim sposobem jest założenie łańcucha na największy tryb w korbie oraz największą zębatkę w kasecie, ale bez przeplatania go przez przerzutki. Następnie zbliżamy końce do siebie, tak by łańcuch był naprężony i dodajemy jedno ogniwo. Niektóre źródła podają, by dodać dwa ogniwa – według mnie nie jest to potrzebne, ale różnica jednego ogniwa nie jest zbyt znacząca i w sumie można to zrobić, zawsze w razie czego można potem skrócić łańcuch. Pozostałe ogniwa odkuwamy. Należy pamiętać o tym, by poprawnie odkuć ogniwa, w zależności czy chcesz je spiąć spinką (wtedy musisz zrobić tak, by po obu stronach były ogniwa wewnętrzne), czy specjalnym pinem dodawanym do łańcucha (wtedy zostawiasz z jednej strony ogniwo wewnętrzne, z drugiej zewnętrzne).
Trzeci sposób to metoda matematyczna. Możesz z ciekawości sprawdzić, czy wyjdzie Ci taki sam wynik co w pierwszej metodzie. Długość łańcucha liczymy w następujący sposób:
Liczbę zębów na dużej tarczy w korbie dodaj do liczby zębów na największej zębatce w kasecie, a powstały wynik podziel na dwa i zapamiętaj. Następnie zmierz odległość w centymetrach od środka suportu do środka tylnej piasty i podziel go przez 0,635. To co otrzymałeś dodaj do poprzedniego wyniku, a na koniec do całości dodaj jeszcze liczbę 2. Otrzymany wynik zaokrąglij w górę, a jeżeli otrzymasz liczbę nieparzystą, dodaj jeszcze cyfrę jeden.
Powyższy sposób sprawdziłem na rowerze Moniki i wszystko się zgadzało.
Z obliczeń wyszedł mi wynik 104,14. Zaokrągliłem go w górę (105), a że wyszła liczba nieparzysta – dodałem 1. Wyszło 106 i dokładnie tyle ogniw ma łańcuch w jej rowerze.
Poprawnie dobrana długość łańcucha sprawi, że nie będzie on zwisał w żadnym ustawieniu przerzutek, ani nie będzie zbyt napięty.
Gotowy rower czy składany samemu – co lepsze?
Pytanie w tytule jest oczywiście zadane przewrotnie, bo każdy rower, jeżeli tylko jest dobrany do naszych potrzeb – będzie dobry. Większość osób jeżdżących rekreacyjnie czy nawet ścigających się amatorsko – nie potrzebuje super dopasowanego sprzętu. Kupują gotowy rower, potem ewentualnie wymieniają tylko opony (często można to zrobić już w sklepie przy zakupie), a z biegiem czasu – zużyte elementy. I taki rower w zupełności im odpowiada – nawet nie zastanawiają się zbyt mocno, jakie części są zamontowane w takim rowerze – bo nie ma takiej potrzeby. Są jednak osoby, dla których każdy detal roweru jest bardzo istotny. Są to oczywiście osoby startujące na poważnie w zawodach rowerowych, czy osoby chcące by ich rower wyróżniał się na ulicy – myślę tu głównie o posiadaczach ostrego koła, zwanego pieszczotliwie fixie :)
Powiedzmy sobie szczerze – samodzielne składanie roweru jest droższe i trudniejsze od kupna gotowego modelu. Nawet jeżeli będziesz opierać się w dużej mierze na używanych częściach, zazwyczaj zapłacisz więcej, niż za np. używany rower, w dobrym stanie technicznym. W internecie podawane są różne kwoty, od których opłaca się samemu składać rower: 3000, 4000, 5000. Ale są to jedynie szacunki i najlepiej samemu usiąść z kalkulatorem i na chłodno policzyć. Jeżeli mówimy o rowerach nowych, to producenci zwykle mają części w bardzo dobrych cenach i zwłaszcza jeżeli kupujesz rower w promocji – nie złożysz go samemu z tych samych części taniej.
fot. Richard Masoner
W kilku podpunktach opiszę teraz zalety jednego i drugiego sposobu na posiadanie swojego roweru.
Zalety kupna gotowego roweru:
– jeśli już upatrzyłeś najlepszy model (co czasem może trochę potrwać), to kupujesz go i od razu możesz jeździć
– masz sporą pewność, że producent optymalnie dobrał części do półki cenowej na jakiej znajduje się rower, choć różnie z tym bywa czasami
– masz gwarancję na cały rower dawaną przez producenta
– rower masz praktycznie od ręki, nie musisz „bawić się” w kompletowanie części (często z różnych sklepów) i składanie roweru w całość
Zalety składania samodzielnie roweru:
– składasz dokładnie taki rower jaki chcesz, z dokładnie takich części jakie chcesz
– uczysz się budowy roweru, choć istnieje ryzyko, że przy okazji coś popsujesz, albo kupisz niepasującą część – ale takie są koszty nauki
– masz olbrzymią satysfakcję z samodzielnego złożenia roweru
– są mniejsze szanse, że będzie Cię po nocach korcić, by wymienić jakieś części na lepsze, chyba, że podczas składania nie przemyślałeś tego zbyt dobrze
Składając rower samemu, należy jeszcze do ostatecznego rachunku doliczyć koszty wysyłki, jeżeli kupujemy części przez internet. Oraz koszt na przykład zaplecenia kół, ponieważ samodzielne złożenie nie jest trudne, ale poprawne wycentrowanie wymaga doświadczenia. No chyba, że postawi się na koła systemowe, czyli już gotowe. Nie zapominałbym też o bardzo istotnej kwestii jaką są klucze. Oczywiście, one się potem na pewno przydadzą i zwrócą się za koszty serwisu, ale mimo wszystko trzeba o nich pamiętać, a to też nie są takie tanie rzeczy.
W internecie krążą również porady, by pójść jeszcze inną drogą. Zwykle producenci robią kilka modeli, opartych na tej samej ramie, ale z różnym osprzętem. Niektórzy sugerują, że jeżeli nie ma się wystarczającej ilości pieniędzy na zakup upatrzonego modelu, należy kupić rower z lepszą ramą, ale gorszym wyposażeniem. A następnie stopniowo wymieniać części na lepsze. Moim zdaniem, jest to pomysł kompletnie bez sensu, na którym można stracić sporo kasy. Bardzo dobrze opisał to Darek, w komentarzu do wpisu o tanim odchudzaniu roweru. Warto przeczytać, bo to pouczająca historia. Jeżeli docelowo mierzy się w rower lepszej klasy, a budżet na to nie pozwala, to lepiej albo kupić używany, albo odczekać trochę czasu, odłożyć pieniądze i dopiero kupić. Ewentualnie kupić na raty 0%, bo i takie promocje się zdarzają.
Nie mówię, żeby w rowerze nic nie wymieniać. Sam wymieniłem kierownicę, bo taniutkim kosztem oszczędziłem na wadze 200 gramów, a kierownica przydała się mojemu bratu, bo sam miał jakąś pordzewiałą stalówkę. Producenci rowerów, niestety nawet do drogich modeli, czasami wkładają pojedyncze części kompletnie „od czapy”. Ale wymiana, nawet rozłożona w czasie – połowy roweru, nie ma żadnego uzasadnienia. Wymieniać części na lepsze i lżejsze warto głównie wtedy gdy stara część się zużyje/zepsuje/odpadnie.
Podsumowując – szczęśliwi Ci, którzy mają sponsora na sprzęt i ciężarówkę części zamiennych do wyboru :) Reszta lepiej niech się trzyma gotowych rowerów, przed zakupem uważnie studiując specyfikację – jeżeli nie pasuje Wam zbyt wiele części – szukajcie dalej.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |