Po co w rowerze 11 biegów?
Czas leci, a Świat nie stoi w miejscu. Rowerowy świat również. Jeszcze niedawno na forach internetowych toczyły się dyskusje, czy jest sens wprowadzania napędów z dziewięcioma przełożeniami z tyłu. Dziś już nikt nie zadaje takich pytań, a dyskusje toczą się nad sensownością napędów z jedenastoma biegami. Wiele osób (w tym ja) zastanawia się też czy jest to koniec dokładania kolejnych biegów. A może niebawem któryś producent się wyłamie i dorzuci kolejne, dwunaste przełożenie? Tylko teraz pozostaje pytanie – czy jest to nam tak naprawdę potrzebne? Czy jeszcze większa liczba przełożeń cokolwiek zmieni? Moja odpowiedź nie jest jednoznaczna i brzmi: i tak i nie.
fot. hiroaki maeda
W tym wpisie zajmuję się napędem z zewnętrzną przerzutką. W najbliższym czasie osobny tekst poświęcę rowerom z przerzutkami planetarnymi (czyli potocznie mówiąc z przerzutką w piaście).
Zacznę od rozwiania mitu, który krąży wśród młodych, niedoświadczonych rowerzystów. W internecie można się spotkać z takim stwierdzeniem: „inni wrzucają na wyższe biegi, a mi się kończy pole manewru, szybciej się jedzie zawsze na 9 biegu niż na 8”. Tak więc wyjaśniam. Od liczby przełożeń w rowerze nie zależy to, jak szybko będziesz mógł pojechać. Zakładając w dużym uproszczeniu, że maksymalną prędkość da się osiągnąć na „najtwardszych” przełożeniach, możesz tak naprawdę nie mieć żadnych biegów, a możesz ich mieć z tyłu 11. I tak możesz pojechać z taką samą prędkością. Bo liczy się wielkość zębatek, a nie ich ilość. Dlatego patrzenie w sklepie na to, który rower ma ile przełożeń, myśląc, że im więcej, tym szybciej – nie ma sensu.
No to teraz pytanie – co w takim razie daje nam większa ilość przełożeń? Przez dokładanie kolejnych zębatek zmniejsza się odległość pomiędzy nimi. Dzięki temu łańcuch może płynniej przeskakiwać pomiędzy kolejnymi przełożeniami. Drugą zaletą jest zmniejszanie różnic w ilości zębów pomiędzy kolejnymi trybami. Pokażę Ci to na przykładzie, w którym porównam dwie kasety: 8-rzędową (Shimano CS-HG50) i 11-rzędową (Shimano CS-9000), obie o tym samym zakresie 12-25 zębów.
Kaseta 8-rzędowa: 12-13-15-17-19-21-23-25
Kaseta 11-rzędowa: 12-13-14-15-16-17-18-19-21-23-25
Idąc od dołu tylko dwie zębatki są identycznej wielkości i każda kolejna jest o jeden ząbek większa od poprzedniej. Potem w kasecie ośmiorzędowej zaczynają się przeskoki o dwa dodatkowe ząbki aż do samego końca. Natomiast w kasecie jedenastorzędowej przeskoki co jeden ząbek trwają aż do ósmej zębatki od dołu, a tylko trzy ostatnie skoki są co dwa dodatkowe ząbki.
Dzięki tak gęstemu upakowaniu zębatek, zmiany przełożeń są jeszcze płynniejsze. Dodatkowo kolarz może łatwiej dobrać potrzebne mu w danej chwili przełożenie. Przykład który pokazałem jest bardzo skrajny i można by się zastanawiać czy różnice rzędu jednego ząbka są aż tak istotne. Na szosie moim zdaniem jak najbardziej czuć różnicę. Dla amatora może niekoniecznie, ale zawodowcy muszą mieć perfekcyjnie dopasowane przełożenie do własnych upodobań i możliwości.
Większa liczba przełożeń jeszcze bardziej przydaje się w MTB. Tutaj rozstaw zębatek sięga 11-36 w przypadku 10-rzędowych napędów, a nawet 10-42 w przypadku 11-rzędowych. Dokładanie kolejnych biegów bardzo upłynnia ich zmianę, ponieważ różnice w ilości zębów wynoszą więcej niż w kasetach szosowych. Dodatkowo umożliwiło to powstanie właśnie takich kaset jak 10-42, które używane są w napędach 1×11, gdzie kaseta musi mieć tak szeroki zakres, ponieważ z przodu jest tylko jedna zębatka. Gdybyśmy chcieli skonstruować kasetę o takim zakresie, posiadając jedynie 7 trybów, przeskoki łańcucha pomiędzy nimi byłyby olbrzymie.
A czy są jakieś wady takiego „wyścigu zbrojeń”? Zmniejszając odległość pomiędzy zębatkami, trzeba użyć węższego łańcucha. Gdy zaczynamy go zwężać, zmniejszy się jego wytrzymałość na przykład na zrywanie. Oczywiście nie ma co demonizować, ludziom zrywały się łańcuchy 8-rzędowe, więc czemu nie miałoby się tak dziać w przypadku 11-rzędowych. Ale fakt pozostaje faktem, węższe łańcuchy są bardziej wiotkie.
Kolejna sprawa to pozostawienie „na lodzie” osób z mniejszą ilością rzędów, które chciałyby mieć osprzęt z wyższej półki. Obecnie na przykład Shimano, topowe odmiany swoich kaset XTR czy Dura-Ace oferuje jedynie w odmianach 10 i 11 rzędowych. Z wyborem lepszych części do napędów 9-rzędowych jeszcze nie jest tak źle, natomiast w ośmio- czy siedmiorzędowych nie znajdziemy nic z lepszej półki.
Oczywiście „zwykłemu śmiertelnikowi” nie są potrzebne topowe podzespoły. Ale mimo wszystko porzucanie przez producentów starych linii produkcyjnych, na rzecz nowych powoduje, że Ci, którzy chcą lub muszą być na bieżąco – muszą wymieniać napędy albo całe rowery, ponieważ producenci innych części też ciągle coś zmieniają. Na pewno plusem tych zmian jest fakt, że części z niższych grup stają się tańsze. Nie płaci się już przy nich „podatku” od nowości.
W takim razie czy większa liczba przełożeń ma sens? Tak, ma sens. Ale głównie wtedy, gdy jeździsz rowerem na takim poziomie, że korzyści jakie otrzymasz będziesz umiał wykorzystać.
Ile biegów powinien mieć mój nowy rower? Liczba przełożeń zazwyczaj zależy od pułapu cenowego w jakim będziesz się poruszać. Tak więc nie licz na 11-rzędowy napęd w rowerze szosowym za 2000 złotych. Tak samo w rowerze za 10 tysięcy nie zobaczysz 7-rzędowego wolnobiegu. Jeżeli stoisz przed dylematem 7, 8 czy 9 – moim zdaniem nie ma to decydującego znaczenia. Nadal wielu popularnych producentów przygotowuje rowery z 7-rzędowym napędem, więc widać, że ten system tak szybko nie pójdzie w całkowite zapomnienie. Choć na pewno do napędów 8 i 9-rzędowych będziesz mieć później szerszy wachlarz części do wyboru. Jeżeli masz dylemat 9 czy 10 rzędów i planujesz w przyszłości ulepszać rower – postaw na 10-tkę. Takie napędy pojawiają się w rowerach MTB już za 3000 złotych, a w szosowych za 3500 zł. Do jazdy rekreacyjnej nie ma większej potrzeby na siłę pchać się w 10 przełożeń, przynajmniej w MTB.
Jako, że większa ilość przełożeń najpierw pojawiała się w rowerach szosowych, są one o krok do przodu. 11-rzędowy napęd znajdziemy obecnie w szosówkach za 4000 złotych. Dlatego w przypadku trochę droższych rowerów szosowych trzymałbym się 10/11-rzędowego napędu.
Wiem, trochę zakręciłem, nie dając jednoznacznych odpowiedzi :) W każdym razie uniwersalna porada brzmi: jeżeli po głowie nie chodzi Ci ulepszanie roweru w późniejszym czasie, kup go z takim napędem jaki jest akurat w zasięgu Twojej kieszeni. Jeżeli natomiast masz żyłkę modyfikatora, trzymaj się większej ilości przełożeń – zawsze będzie tam większy wybór części.
Czy warto zmieniać swój 7/8-rzędowy napęd na 9/10/11 rzędowy? Tutaj moja odpowiedź jest prosta – jeżeli chcesz to zrobić dla samego zrobienia, to nie ma sensu. Nie odczujesz większej różnicy, poza tą w portfelu. Wymiana napędu na ten o większej ilości zębatek wiąże się z wymianą kasety (a jeżeli masz w rowerze wolnobieg, to także z wymianą piasty), łańcucha, prawej manetki. Pozostaje jeszcze pytanie czy Twoja przerzutka obsłuży większą ilość przełożeń. Skórka niewarta wyprawki moim zdaniem.
Sam miałem kiedyś rower z 7-rzędowym wolnobiegiem (a wcześniej 5 i 6-cio). Potem przesiadłem się na rower z 9-rzędową kasetą, obecnie mam 10-rzędową, a gdybym się nie upierał przy zakupie rocznika 2014, to w 2015 dostałbym w tej samej cenie 11-rzędową kasetę. I powiem Wam szczerze, że te dodatkowe przełożenia niewiele mi dały. Nadal muszę pedałować tak samo jak zawsze i jeżdżę tak samo szybko/wolno jak zawsze :)
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |