Inne formy narciarstwa
Freeskiing
Freeride
Telemark
Fun Carving
Ski Cross
Ski-toury
Heli-Skiing
Speed Skiing
Kite Skiing
Freeskiing
Freeskiing (Newschool Skiing) – narciarstwo polegające na skakaniu na skoczniach i wykonywaniu w powietrzu ewolucji (trików) takich jak: obroty, salta, graby (chwyty za nartę w locie) oraz na ślizganiu się po poręczach (railach) i boksach (jibbing).
Sport ten dzieli się na kilka konkurencji:
- big air – skoki wykonywane z dużej, pojedynczej skoczni.
- slopestyle – zjazd po specjalnie przygotowanym torze z wieloma skoczniami, boksami i railami, jest to również dyscyplina olimpijska.
- jibbing – jazda po railach, boksach i innych przeszkodach - murki, ściany, drzewa. Jibbing może być również uprawiany w środowisku miejskim (urban skiing).
- halfpipe – ewolucje wykonywane w śnieżnej rynnie (halfpipi'e)
Do uprawiania freeskiingu używa się specjalnego rodzaju nart, tzw. twin tip skis, czyli nart o podgiętych przodach i tyłach, co pozwala na swobodną jazdę zarówno przodem, jak i tyłem (czyli na switch). Standardowe narty do jazdy w snowparku mają wymiary 115-85-105. Charakteryzuje je również większa elastyczność oraz brak podwyższenia (płyty) pod wiązaniem.
Inną odmianą freeskiingu jest freeride, czyli jazda na nartach poza wyznaczonymi trasami. Narty freeride'owe są znacznie szersze niż zwykłe, ich punkt styczności do podłoża jest przesunięty w stronę środka narty, co poprawia ich zachowanie w głębokim śniegu. Freeride należy do sportów ekstremalnych.
Freeride
Wiele osób pyta mnie, czy freeride mogą uprawiać wyłącznie narciarze, dysponujący dobrą techniką jazdy? Niestety jest to prawda. Jazda poza trasą wymaga większych umiejętności. Jesli chodzi o technikę jest to sama esencja narciarstwa. Freeride nadaje się dla narciarzy o większym doświadczeniu, lepszej kondycji, a przede wszystkim dysponujących większym spektrum technik skrętu. Kiedyś trasy w Polsce były słabo przygotowane – „ratrakowane od święta”, więc łatwiej było o naukę jazdy „terenowej”. Co by nie mówić był to znakomity poligon freeride. Obecnie, jeśli uczyliśmy się jeździć wyłącznie na dobrze przygotowanej trasie, a jeszcze z przewagą jazdy „carvingowej”, niewiele nam to da poza trasą.
Gdy znajdziemy się w dzikim terenie, często to właśnie jego ukształtowanie wymusza na nas miejsce skrętu. Trzeba być na to przygotowanym i odpowiednio reagować. Szeroki skręt „carvingowy” może przyda się na szerokiej i gładkiej połaci śniegu, ale trzeba także perfekcyjnie opanować ześlizg, by reagować na zmieniające się warunki terenowe, a także śniegowe. Musimy mieć opanowane techniki wąskiego skrętu z odciążenia, które przydadzą się w stromym terenie. No i przede wszystkim trzeba zdawać sobie sprawę, że intensywna praca udami góra-dół to poza trasą chleb powszedni. Poza wymogami, które sprawia samo skręcanie – jak już wspomniałem – nogi muszą aktywnie reagować na zmieniającą się powierzchnię śniegu.
Pierwsze kroki
Dysponując „zwykłymi” nartami na przygotowaną trasę, o głębokim wcięciu i do tego niezbyt długimi, niewiele powalczymy w puchu. Takie narty dają za małą wyporność i nie możemy się dziwić, że wyjeżdżając poza trasę zapadamy się w śniegu i mamy trudność z wyznaczeniem kierunku jazdy. Jesteśmy w stanie jednak wykonać jakieś tam próby, ot chociażby żeby się przekonać, czy jazda w puchu sprawi nam radość. Do wygodnego skręcania – nawet na trasie – potrzebna jest odpowiednia prędkość. Dlatego, gdy wjedziemy z trasy „zwykłymi nartami” na płaski teren przysypany puchem, będziemy mieli ogromny problem ze skręcaniem. Można wykonać taką próbę, ale specyfiki jazdy w puchu nie poczujemy. Poczujemy za to zniechęcenie, że narty nie chcą skręcać. Dlatego takich prób na dłuższą metę należy unikać, chyba że mamy do przejechania niedługi odcinek zwyczajnie na wprost. Wtedy jak najbardziej! Do poza trasowych pierwszych przymiarek prawdziwej jazdy, wybierzmy zatem stromy teren – najlepiej tuż przy czarnej trasie, po świeżym opadzie śniegu. Oczywiście trzeba mieć pewność, że nie spowodujemy lawiny! Na krótkich, stromych kawałkach przykrytych puchem uda nam się skręcić „grawitacyjnie” z odbicia nawet na wąskich nartach. Nie będzie to wielkie halo, ale zawsze coś!
Ski ruty
Drugi sposób poznanie swoich możliwości to popularne – zwłaszcza w Austrii – ski ruty. Są to trasy nie ratrakowane, oznaczone pomarańczowym rombem. Posiadając wąskie narty nie ma się co na nie pchać po świeżym opadzie śniegu, ale jeśli są one już rozjeżdżone, a śnieg wciąż jest miękki, warto spróbować. Pozwoli nam to w miarę bezpiecznie sprawdzić jak się będziemy czuli „poza trasą”. Niektóre ski ruty to często prawdziwe wyzwanie, więc nie ma co ich lekceważyć. Taka wycieczka wiele nam powie o samych sobie: jak się czujemy w nieprzygotowanym terenie, często trochę dalej od ludzi na stoku i dalej od wyciągów. Można poczuć już trochę ducha freeride. Jest to przy okazji przygoda sama w sobie i ciekawe uzupełnienie narciarskiej „stokowej” aktywności. Kilku moich znajomych, właśnie po zabraniu ich na taką wycieczkę, przesiadło się na szerokie narty.
Jeszcze trochę o technice
O technice jazdy sporo już było w pierwszym akapicie. Teraz jeszcze nieco rozwinę temat. Nawet posiadając szerokie narty do jazdy w puchu, które oczywiście są o wiele lżejsze niż klasyczne „carvingi”, wymagane jest dobre czucie balansu przód-tył. W głębokim śniegu, przy niebyt dużej prędkości, sterowanie odbywa się poprzez mocne odciążenie przodów i balans biodrami. Tę technikę, tzn. przejście na tyły, stosuję się poza trasą bardzo często. Czuby nart po prostu musimy za wszelką cenę utrzymać nad śniegiem. Pomaga w tym oczywiście rocker, czyli pogięcie przedniego odcinka nart ku górze (w przypadku rockera obustronnego oczywiście także tyłu). Dzięki temu, że narty są lżejsze łatwiej nimi kierować. Brak wcięcia powoduje, że na trasie i na twardym śniegu nie wyczujemy charakterystycznego dla nart taliowanych wejścia w skręt. No i oczywiście narty do jazdy w puchu powinny być o wiele dłuższe niż zwykłe, przez co też trudniej się skręca. O doborze i szerzej o charakterystyce sprzętu freeride napiszę następnym razem.
Gdzie jeździć
Przez to, że kilkanaście lat, a właściwie zim, spędziłem podróżując po stacjach narciarskich w całej Europie, odwiedziłem niemal wszystkie stacje narciarskie w Alpach, a także kilka w Pirenejach. Znajomi często pytają mnie, jakie miejsca mogę rekomendować? Poza oczywistymi wyborami stacji, gdzie jest największy wybór wyciągów i tras, najczęściej odpowiadam: „tam jest najlepiej, gdzie jest najlepszy śnieg”...
Telemark
Narciarstwo telemarkowe – technika rozpropagowana w Europie przez Norwega Sondre Norheima, znana też jako narciarstwo z „wolną piętą”. W przeciwieństwie do wyposażenia w narciarstwie alpejskim, narty używane w telemarku mają wiązania, połączone z butem tylko w palcach, podobnie jak w biegach narciarskich. W narciarstwie telemarkowym pięta prowadzona na narcie zewnętrznej jest płasko, natomiast pięta na narcie wewnętrznej jest uniesiona i znajduje się pod ciałem narciarza z wygiętym kolanem. Narty nie są prowadzone całkiem równolegle. Od 50% do 80% masy ciała narciarza jest rozkładane na zewnętrznej narcie (w zależności od warunków śniegowych).
Telemark
Narciarstwo telemarkowe przybyło z Norwegii w 1868, kiedy Sondre Norheim wziął udział w zawodach w skokach narciarskich. Technika Norheima wkrótce zdominowała narciarstwo i w Norwegii rozwijała się jeszcze do następnego wieku. Od lat 1910-1919 nowsze techniki stopniowo zastępowały telemark w krajach alpejskich. Nowsze techniki były łatwiejsze i umożliwiały krótsze zwroty, bardziej odpowiednie dla stromych, alpejskich tras. Narciarstwo telemarkowe jest najczęściej używane w skialpinizmie.
Nazwa tej techniki wzięła się od Telemarku, regionu Norwegii. Podczas, gdy udoskonalano technikę telemarkową, Sondre Norheim i jego znajomi narciarze używali i udoskonalali techniki zjazdu równoległego.
Powrót telemarku
Ożywienie w technice telemarku, po jego braku popularności w latach 40., rozpoczęło się w Stanach Zjednoczonych w latach 70. Narciarstwo telemarkowe było wtedy powrotem do źródeł podczas rozwoju technicznego w narciarstwie alpejskim. Używano także tradycyjnej odzieży.
Powrót do narciarstwa telemarkowego zaczął się w Crested Butte i szybko rozrastał się na inne obszary zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Przykuło to uwagę szerszej społeczności po pokazach amerykańskich instruktorów narciarstwa podczas „Interski” we Włoszech w 1983. Pomimo wzrostu zainteresowania technika ta nadal jest stosowana przez mniejszość sportowców.
Prawdziwą rewolucję w narciarstwie telemarkowym wywołało wprowadzenie w latach 90. plastikowych butów telemarkowych. Nowoczesne buty telemarkowe wykonane są z tworzywa Pebax o różnej sztywności w różnych częściach skorupy buta. Taka konstrukcja umożliwiła zginanie buta w palcach przy jednoczesnym zachowaniu poprzecznej stabilności i sztywności. To z kolei umożliwiło zastosowanie szerokich, taliowanych nart do narciarstwa telemarkowego.
Zawody
W ramach rozgrywek telemarkowych organizowane są Mistrzostwa Świata, Puchar Świata i mistrzostwa niektórych krajów, jak Stany Zjednoczone czy Norwegia. Rozgrywane są trzy główne konkurencje:
- Telemark klasyczny – składa się on z trzech części: telemarkowego slalomu giganta, super telemarku (zjazdu telemarkowego) i cross-country – zróżnicowanego terenu z łagodnym wzniesieniem. Telemark klasyczny musi zawierać trzy dodatkowe elementy – jeden skok, jedną pętlę i skok albo bramka 360.
- Telemarkowy sprint klasyczny – slalom oraz podbieg pod łagodne wzniesienie. Konieczne jest tu skocznia nie wyższa niż 1,5 m o średniej długości skoku 15 m i jedna pętla.
- Telemarkowy slalom gigant – zjazd podobny do giganta z narciarstwa alpejskiego. Specjalne oznaczenie muszą mieć strefy gdzie nie trzeba jechać techniką telemarkową. Umieszczona jest tu skocznia nie większa niż 1,5 m o długości skoku nie mniejszej niż 5-15 m.
Fun Carving
Funcarving przeznaczony jest dla wszystkich szukających w narciarstwie maksimum przyjemności i wolności. Tutaj każdy sam może kształtować swój styl i sposób poruszania się na nartach. Nie trzeba "fantastycznie" dopasowywać się do wydumanych przez kogoś skrętów.
Tutaj jedziemy tak jak sobie jedziemy i wyglądamy tak jak sobie wyglądamy. Zaczynając od tego, że mając mocno zaczepione krawędzie, mając dużą możliwość ich wygięcia w skręcie i poruszania się na nich z wybraną prędkością, w wybranym kierunku, można zwiększać działającą na nasze ciało siłę odśrodkową i przeciwdziałać jej mocniejszym wychyleniem się w skręcie. Sprawia to możliwość dotykania dłonią, ręką, biodrem, całym ciałem śniegu. Co więcej, pozwala na sterowanie wykonywanym dotykiem i w ten sposób wpływanie na promień wykonywanego skrętu.
Oczywiście kije w takich sytuacjach są zbyteczne. Tutaj nie ma zasad, wąsko, szeroko, nisko, wysoko, rotować, nie rotować. Każdy powinien podczas ćwiczeń poznać możliwie pełny zakres swoich ruchów, zachowań i układów, rozważnie bądź z fantazją i zuchwalstwem stosować je i praktykować w ślizgu na krawędzi.
Bawić w fun carving może się każdy. Przedstawione tutaj skręty równoważne i z podporem otwierają przed nami świat zupełnie nowego narciarstwa. Możliwość odkrywania nowych wrażeń z tego co przecież już znamy, powinno zaciekawić każdego kreatywnego narciarza. Skręty równoważne, paluszki, czy skręt ślizgowy może wykonać każdy. Dosięg, łokieć, to już coś trudniejszego. Cztery łapki, body carving, to doznania dla najsprawniejszych i najbardziej wytrwałych narciarzy.
Dysponując pewnym już i stabilnym "zaczepieniem" krawędziami nart w śniegu, skręcając z wykorzystaniem siły odśrodkowej, wychylając się coraz głębiej do wewnątrz skrętu, możemy rozpocząć zabawę w fun carving. Pogłębianie wychylenia do wewnątrz skrętu jest reakcją na działającą na nas siłę odśrodkową. Dotykanie ręką śniegu stabilizuje przejazd, jak również podkreśla efektowność wykonywanej ewolucji. Dotknięcie ręką śniegu wykonane przez skłon w bok jest błędem.
Podstawą skrętów stosowanych w fun carvingu jest kompensacja. W zależności od dynamiki wykonywanego przejazdu zmienia się czas trwania i wArtość siły odśrodkowej działającej na nasze ciało. Przyjmowane wówczas pozycje, będące wynikiem naszej reakcji na siłę odśrodkową, różnią się od siebie. Pozycje te są punktem wyjścia do klasyfikacji ewolucji fun carvingowych.
Ski Cross
Skicross (także skiercross, skier-X) – jedyna konkurencja narciarska polegająca na bezpośrednich wyścigach narciarzy alpejskich, jadących czwórkami (lub szóstkami) na jednej, specjalnie przygotowanej trasie zjazdowej.
Zasady
Trasa skicrossu jest zbudowana ze specjalnych bramek (podobnie do tras biegu zjazdowego czy slalomu) i zbudowanych ze śniegu przeszkód: zakrętów z „bandami”, dłuższych i krótszych skoczni, poprzecznych garbów i innych, ciągle jeszcze wymyślanych i udoskonalanych śniegowych konstrukcji, mających uatrakcyjnić widowisko.
Pierwszym etapem zawodów są eliminacje, które odbywają się na zasadzie indywidualnych przejazdów trasą skicrossu wszystkich zawodników. Czasy uzyskane w eliminacjach pozwalają na odpowiednie „ustawienie” startujących zawodników (i zawodniczek) w czwórkach (lub szóstkach), i rozegranie zjazdów (wyścigów). Do rozgrywki finałowej kwalifikuje się 32 zawodników (lub 48 jeśli wyścigi odbywają się w szóstkach) i 16 zawodniczek (lub 24 jeśli w szóstkach).
Każdy z kolejnych biegów to regularny wyścig ze wspólnego startu (specjalna maszyna startowa pozwalająca na otwarcie startu dla wszystkich jednocześnie), a do dalszego etapu przechodzi połowa startujących zawodników. Zwycięzcą zawodów jest narciarz, który pierwszy wjedzie na metę podczas wyścigu najlepszych zawodników.
Historia
W 2006 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował o włączeniu skicrossu do programu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver, a w 2007 Polski Związek Narciarski powołał Kadrę Narodową w tej konkurencji. Sezon 2007/2008 był pierwszym okresem treningów i startów naszych zawodników w poważnych zawodach międzynarodowych. W 2008 roku Dagmara Krzyżyńska zdobyła Puchar Europy w skicrossie.
Ski-toury
Jest połączeniem narciarstwa i turystyki górskiej. Wchodzimy przy użyciu nart skitourowych, które posiadają przyklejone foki(materiał hamujący w dół i poślizgowy w górę), dalej ściągnięte foki z nart umożliwiają większy poślizg i zjazd podobny do nart, jakich używamy na stoku narciarskim.
Zazwyczaj turystyka zimowa odbywa się poza trasami zaopatrzonymi w wyciągi. Tura narciarska ma charakter wejścia po dziewiczym stoku, od małych po wysokie alpejskie szczyty. Wycieczki są zazwyczaj jedno lub dwudniowe. Mogą też trwać pięć dni.
Narty przystosowane są do dopięcia foki harszli (mini raczków do nart), co ułatwia wchodzenie. Wiązania i buty pozwalają na swobodne przemieszczanie pięty i tempo podejścia. Przede wszystkim narty umożliwiają zjazd z pięknych i dziewiczych stoków. Uniezależniają nas od stacji i kurortów narciarskich. Minimalizują zapadanie się na podejściu w głębokim śniegu, co w Alpach na wiosnę jest czasem trudne. Wspinaczka jest uzupełnieniem ładnej tury. Skitouring i skialpinizmu zyskały na popularności jako podgatunek to sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu.
Zastosowanie skitouringu
To najbardziej wydajny system transportowy w górach, co raz chętniej używany przez alpinistów, narciarzy i tych, którzy chcieliby uniknąć wysokich kosztów wyjazdu wyciągami, co znamy z tradycyjnego narciarstwa alpejskiego. Skitouring wymaga znajomości z dziedzin: kwalifikowanej turystyki zimowej, turystyki narciarskiej, orientacji terenowej, meteorologii, zagrożeń lawinowych, szczelinowych i ratownictwa lawinowego i szczelinowego, wysokiej umiejętność jazdy na nartach oraz elementów wspinaczki zimowej i letniej. Narty ułatwiają dostęp do alpejskich dróg wspinaczkowych, gdy śnieg jest głęboki, a zjazdem odzyskujemy nawet kilka godzin zejścia do schroniska. Przy krótkich dniach ma to duże znaczenie, stąd alpiniści korzystają czasami z tej formy transportu. Nawet w Tatrach mają zastosowanie jako środek skracający czas działań górskich.
Przykładowo, tura na Świnicę wymaga podejścia ok. 5-6 godzin (zależnie od miejsca startu) i ok. 4 godzin zejścia, czyli łącznie 11 godzin. W nartach ten czas wynosi 4-5h wejście (bez zadyszki) i 45 min zjazd. Liczę czas amatorski – 6h. Zjazd profesjonalny to 4 min dojścia pod przełęcz, 45 sek. zjazd do Gąsienicowego i dalej nartostradą 15 min. co daje czas max. 30 min. To chyba nie wymaga komentarza… Tak czy inaczej, 5 godzin mamy średnio w kieszeni.
Ile to daje przy krótkim dniu w zimie? Trasa pokonana bez latarki, za dnia, mniejsze zmęczenie i mniejsza utrata koncentracji. Na dodatek odwrót w nagłym przypadku jest natychmiastowy. Podejście nie wymaga zapadania się w śniegu, a buty na pewno nie przemakają. Małe szanse na wychłodzenie dzięki łatwemu utrzymaniu równego tempa sprawia, że nawet zmarzluchy sobie poradzą. Na dodatek łatwiej unieść większy ciężar, ponieważ nie zapadamy się w śniegu, więc każdy może zabrać więcej herbaty, grubą puchówkę i goretex – słowem większy zapas.
Problemem jest cena sprzętu?
Czy napewno jest tak duża różnica? Porównajmy sprzęt uznany za dobry na zimę. Odpuszczam tutaj rozwiązania typu “w butach letnich też da się wejść”, bo to jest głupota i nonszalancja, a nie oszczędność.
Buty zimowe – 1300-1500 pln, raki 300-600 pln, stuptuty gore – 250-300 pln, kije – 200-600 pln. Reszta ciuchów raczej w podobnej cenie co w pieszej turystyce lub tańsze, bo do skitouringu nie trzeba się tak ciepło ubrać jak do pieszej wycieczki. ABC lawinowe powinien posiadać każdy, więc cenę tego zestawu pomijam.
Buty skitourowe – 1300-1600 pln, narty 700-1100 pln, wiązania 700-1200 pln, stuptuty – brak, kije 200-600 pln (te same, więc na piesze wycieczki pozostaną). Raki bardzo by się przydały, ale na łatwiejszych turach dla mnie były tylko ciężarem, ale policzmy je jako wsparcie przy zlodzonym stoku 300-350 pln.
Według mnie, przy rozważnym zakupie sprzętu, różnica wynosi ok. 600-700 pln, które według mnie warto dołożyć, pomijając, że prócz nart i wiązań cały sprzęt można z powodzeniem użyć na turę pieszą. Czasami przewodnicy używają nawet butów skiturowych przy wejściach na szczyty z powodów praktycznych. Pomijam, że przy złych warunkach każdy skiturowiec zdejmie narty i wejdzie na szczyt, a narty wbije w śnieg u jego podstawy, zakładając raki, więc to dowód, że w takim bucie da się chodzić.. To tyle odnośnie sprzętu nowego, a mamy przecież giełdę i sprzęt używany.
W takim zestawie jeszcze mamy doznania z miłego zjazdu i wciąż możliwość podchodzenia pieszo. W przypadku zestawu pieszego zjechać można tylko na … lawinowej łopacie :).
Podstawowy sprzęt skitourowy składa się z nart i wiązań skitourowych, butów skitourowych, fok, kijków teleskopowych, ewentualnie harszli, raków automatycznych, uprzęży, czekana w przypadku trudniejszych tur. Narty są lekkie, posiadają często systemy umożliwiające montaż fok. Wiązania są lekkie, umożliwiające odpięcie pięty podczas podchodzenia oraz co najmniej dwa tryby nachylenia piętki, by łatwiej podchodziło się w stromym terenie. Podczas zjazdu pieta jest zapięta jak w zwykłym wiązaniu, choć nie trzyma to tak mocno jak wiązanie w nartach carvingowych. Do ostrej jazdy raczej korzystamy z wiązań i nart dostosowanych do ostrej jazdy poza trasą (off piste). Buty nie są zwykłymi butami narciarskimi. Prócz niskiej wagi, są bardzo ciepłe, posiadają przynajmniej dwa tryby tj. podejście i zjazd. Lepsze modele umożliwiają zmianę nachylenia goleni podczas zjazdu, co przydaje się przy ostrej jeździe lub na stromym stoku. Kije teleskopowe umożliwiają zmianę długości przy podejściu, co wpływa na wygodę podczas zmiany nachylenia stoku.
Czym Skitouring różni się od Skialpinizmu?
Skialpinizm to połączenie wspinaczki zimowej, wędrówki na nartach oraz zjazdu narciarskiego w terenie górskim, o znacznym stopniu nachylenia i dużych niebezpieczeństwach obiektywnych. Właściwie to bardziej wymagająca odmiana skitouringu, w której wspinaczka zimowa oraz elementy wspinaczki letniej mają równy udział w akcji zdobywania szczytu co techniki narciarskie. Wymagają większej, często specjalistycznej wiedzy z zakresu turystyki i wspinaczki zimowej. Istotą skialpinizmu jest połączenie wszystkich trzech elementów, to znaczy podchodzenia, wspinaczki i zjazdu, czym różni się on od dziedzin pokrewnych, jak skitouring i/lub zjazdy ekstremalne (off piste), w których pewne elementy są pominięte np. zjazdowiec zostaje przetransportowany na grań za pomocą śmigłowca lub skutera śnieżnego, skiturowiec porusza się w terenie niewymagającym wspinaczki itp.
Jak rozpocząć skitouring?
Są dwie możliwości. Zaczynamy od skitouringu i na łatwych turach uczymy się jazdy na nartach lub jeździmy nanartach na stoku jeden sezon i potem bierzemy się za tury narciarskie. trochę łatwiej jeździ się na carvingowej narcie. Z drugiej strony, na narcie skitourowej lepiej uczyć się technik, które różnią się od carvingowej jazdy (na krawędziach). Według mnie lepiej zrobić tak: na początek pożyczamy sprzęt z wypożyczalni. Idziemy najlepiej z instruktorem narciarstwa wysokogórskiego, ewentualnie z przewodnikiem lub skitourowca z długim stażem i świetną orientacją w terenie. Dlaczego z instruktorem? Nie każdy przewodnik posiada potrzebne umiejętności narciarskie. Instruktorzy czują się w nartach jak ryba w wodzie i zazwyczaj są lepszymi narciarzami oraz nauczycielami jazdy. Po krótkim przeszkoleniu i odbytej turze bierzemy poprawkę, że był to pierwszy raz, a sprzęt z wypożyczalni nie jest tak dopasowany jak własny i pojawiające się odciski nie są standardem w skitouringu. jeśli się nam to spodoba i przejdziemy kilka tur, kupujemy swój sprzęt. Dopiero wtedy będziemy z tego czerpać dużo frajdy.
Jaki kupić sprzęt?
Kupujemy lekki sprzęt, ale nie wyczynowy. na takich nartach ciężko się nauczyć jazdy na nartach. W nartach też jest podział. Jeśli kupimy nartę “S” (sport), to na pewno nie będzie nam łatwiej wejść w skręt, co najwyżej nabrać prędkości lub trochę lepiej zachowywać się będzie krawędź na lodzie. Dobrze by narty były dobrej firmy, nie koniecznie najdroższe modele. Fajnie zachowują się wszystkie modele Dynafit’a lub dla bardziej zamożnych Skitrab’a.
Buty – muszą być ciepłe, lekkie, z trybem chodzenia i dwoma trybami nachylenia podczas zjazdu, cztero-klamrowe, z rzepą i blokadą najwyższej klamry. Polecam z czystym sumieniem Scarpa Maestrale (wersja dla kobiet też już jest dostępna). Lekkie modele Dynafit’a są ładne i lekkie. na tym kończą się ich zalety.
Wiązania – trzeba zwrócić uwagę na charakter jazdy i wagę użytkownika. Są różne systemy, od ciężkich, gdzie cała szyna podnosi się do góry z butem po lekkie i drobne bolce, w które wchodzą przednie zęby. Ciężkie umożliwiają ostrą jazdę, lekkie szybsze podejście i kompromis dość ostrego zjazdu. Ja wybrałem model Vertical ST. Wygodniejsze w obsłudze są Radical, ale nie polecam ich facetom o mocnej budowie, noszących ciężkie plecaki. Są mniej wytrzymałe. Z drugiej strony, przechodzenie między trybami nachylenia przy podchodzeniu jest dużo wygodniejsze i nie ułamiemy przy tym grota kijka (w Vertical już mi się to zdażyło dwa razy na dużym mrozie).
Coś za coś. Wymienione powyżej modele wiązań są też obarczone możliwym zamarznięciem przodu wiązania przy noszeniu nart np. podczas akcji w rakach. Dobrze wtedy podziałać herbatą z termosa lub mamy długą zabawę ogrzewania rękami wiązań. Nie da się ich po prostu zapiąć. Miałem już taki przypadek, więc nie jest to wydumana historia. Trzeba pamietać i zabezpieczaniu wiązań podczas dużego mrozu, kiedy zostawiamy narty i wchodzimy na szczyt w rakach. To też można wyeliminować stosując wiązania z przodem wpinanym jak w zwykłych wiązaniach narciarskich. Oczywiście rośnie waga sprzętu, nawracanie w nich podczas stromego podejścia w głębokim śniegu i silnym wietrze (np. na grani) bywa uciążliwe.
Kije – najlepiej dobrego producenta, gdzie mercedesem jest Black Diamond, tak jak i ich cena. W sklepie doradzą różne systemy zacisku po regulacji długości. Ciągle wychodzą nowe patenty. Sprzedawcy doradzą najlepiej. Z doświadczenia drogi kijek nie łamie się podczas zmiany nachylenia wiązania, po upadku, w kolejce itp. Dobrze, by końcówki tj. groty były mocne a talerzyki mocowane na gwincie. Jak zgubimy talerzyk, można kupić wcześniej zapasowe lub zrobić sobie w górach prowizoryczny. Są liczne sposoby na wykonanie tego instrumentu, czego świadkiem byłem już nie raz.
Rękawiczki – minimum dwie pary. Jedne cienkie do podchodzenia, drugie grube na szczyt lub przy spadku temperatury. Powodem może też być przemoczenie rękawiczek lub silny wiatr. Dlatego dobrym rozwiązaniem są cienkie rękawiczki softshell lub takie jak moje tj. cienkie materiałowe z możliwością rozwinięcia dodatkowego materiały wiatroodpornego, który sprytnie zwinięty jest w górnej części rękawiczki. Czucie i wszelkie czynności manualne są o wiele łatwiejsze, a jak lekko zawieje, w dwie sekundy mam softshell’a. Taki patent robi np. firma Craft. Drugie rękawiczki grube, pięciopalczaste (łapawice są cieplejsze, ale nic w nich się nie da zrobić). Moim zdaniem, grube rękawiczki kupujemy drogie, z Goretexem i ogrzewane Primaloftem. Wtedy macie gwarancję, że nie przemokną a ręce nie zmarzną. Są na każdy wypad i pogodę. Zawsze można zabrać ogrzewacze chemiczne na nocne tury w Alpach, gdy jest bardzo zimno. Dotyczy to rąk i nóg. Niektóre mają możliwość obsługi urządzeń dotykowych.
Czekan – są specjalne aluminiowe skitourowe czekany w sklepach. Lekkie, krótkie, proste. Dziabki lodowe są lepsze do skialpinizmu, ale zanimbędziecie ich używać, będziecie wiedzieli co kupić.
Kask – zwykły narciarski jest może bezpieczny, ale kto by to nosił. Jest wiele kasków na rynku. Osobiście używam kasku tylko w Tatrach i Alpach. W Gorcach nie widzę sensu, choć drzewa są wszędzie. Nie ma obowiązku – każdy robi jak uważa. Jeździłem tyle lat bez kasku, że mam do niego obojętne podejście na turach, gdzie nie ma pędzących ludzi i skał. W górach takich jak Tatry czy Alpy powinniśmy go założyć. Skały są wszędzie. W skialpinizmie używam wspinaczkowego. Tak jest po prostu lżej i bardziej uniwersalnie. Trzeba też pamiętać, że skitourowcy mogą zderzyć się ze sobą i wtedy wynik będzie taki jak na zwykłej trasie narciarskiej.
Gogle – porządne gogle, nieparujące, w wysokie góry z polaryzacją, z możliwością zmiany szkła, zależnie od widoczności. Polecam Uvex Comanche Top. Chyba więcej się nie da zrobić w goglach. Chyba tyko info o pogodzie i pozycji gps w okularze :). Mają dwa wymienne szkła S2 i S4, więc czy będzie mgła czy ostre słońce, damy radę zjechać. Nikt nie lubi w górach nagłej zamieci i mgły, pojawiającej się gdy osiągamy szczyt i trzeba zjechać. Zamiast biwakować, kupujemy drogie gogle. Cena wynosiła kiedyś 550 pln. Droższe gogle też nie pękają jak tanie modele. Dawniej na tyczkach tez kupowało się droższe modele. Moje stare Uvex’y miałem 17 lat i żadna tyczka ich nie złamała, nie parowały.
Okulary – jeśli okulary, polecam Julbo. Zwłaszcza na lodowiec bardzo lubię model Arctic. Mają ciemne szkła (czwórki), polaryzację, osłonki skórzane, chroniące oczy z boku.Rzadko parują, ale czasem się do zdarza. Gogle są lepsze, ale na podejściu są dla mnie za ciężkie, zbyt obudowane. Nie ma bliskości z naturą. Nawet w Himalajach sprawdzały się doskonale. Lepiej też widać kontury skał w w zamieci, co kilka razy pomogło mi w nawigacji.
Gps – To długi temat. Posiadanie nawigacji w dzisiejszych czasach nie jest niczym nowym. Nie używam, ale nie raz by się przydał. Byłoby szybciej. Problem jest taki, że albo urządzenie kosztuje krocie, albo jest niedokładne, mapy są złe, tracą zasięg, nie znajdują satelitów, bateria szybko pada, jest delikatne, ma dotykowy wyświetlacz albo same przyciski, waży dużo lub nie mieści się na ręce. Wiecej znam wad niż zalet. Producenci dwoją się by nam coś sprzedać, a potem widzę Pana z urządzeniem za 2 tys. złotych i pyta gdzie ma iść. Najlepiej znać teren z okresu letniego. To daje lepsze efekty. Oczywiście, po to są gps’y by pomagały. Wiemy jako kierowcy, że sa pomocne, ale nie ufa się im do końca. Wychodzą wciąż nowości, dlatego napiszę tylko co mógłby mieć taki gps. Powinien być na ręce w formie zegarka (są takie, ale jeszcze są nie dopracowane), posiadać mocną baterię na kilka dni (tu jest problem), możliwość zbliżeniowego przekazania danych z zegarka na inny zegarek o rozmieszczeniu szczelin i trasie tury od innego skitourowca (ma to tylko garmin), mieć czytelny wyświetlacz, przyciski, nie dotykowy (w rękawiczkach to nie działa), proste ładowanie (narazie ładowarka jest większa od gps), posiadać pulsometr i kompas, możliwość zakładania i wgrywania waypoint’ów, głośny alarm, alarm wysokościowy na kilka wysokości npm, posiadać log wysokości oraz opcję moja pozycja. Najlepiej kolorowy wyświetlacz, ale mały ekran ma ograniczenia.
Być może nowe, płaskie ekrany to zmienią. Pewnie wojsko takie rzeczy już ma. Sklepy nie, dlatego nie mam gps-a. Wadą GPS jest to że rozleniwia. Chodziłem już z osobami, które bez ekranu nie wiedziały gdzie są. Ciągła czujność w terenie, znajomość starej dobrej mapy i umiejętność czytania jej, znajomość terenu latem i w latach poprzednich, topografii, obserwacja terenu jest dobrą nawigacją. Jak będzie w sklepie sprzęt podobny do tego co opisałem – polecę Wam i opiszę tutaj.
Zdjęcia
Sprawa nie jest prosta, ponieważ są różne szkoły. Co tutaj dużo mówić? Nikon czy Canon? A może Sony? To zależy od tego ile mam miejsca w plecaku i jak długa będzie tura.
Jak robi się selfie na skitourach? Każdy kamień jest dobry :). Czasami zabieram lekki statyw. W tej technologii jest wiele nowinek, w tym carbonowe lekkie statywy oraz przeróżne łapki, pajączki i inne statywy.
Sprzęt a umiejętności
Problem, który zauważam dotyczy kwestii finansowej lub złego podejścia do nauki jazdy na nartach. O tym pisało już wiele fachowych pism, ale muszę przyznać, że prawdziwe jest stwierdzenie dotyczące osób uczących się narciarstwa. Najczęściej szkolimy dzieci, bo mamy zapisują swoje pociechy na szkolenie. Same często dopisują się do takiego szkolenia. Ojcowie raczej wolą narty połamać niż przyznać się do słabej techniki. Tragedią jest, gdy ojciec uczy dziecko a sam nie potrafi jeździć – słowem standard na polskim stoku. Zmierzam do tego, by nie patrzeć tylko na sprzęt, ale na swoje możliwości i umiejętności. Nie przeceniajcie łatwych tur. Nie raz szliśmy w nartach na potencjalnie łatwą turę, podczas której warunki atmosferyczne zamieniały ją w bardzo trudne przejście i bardzo niebezpieczny zjazd.
Heli-Skiing
Heliskiing - forma narciarstwa polegająca na wykonywaniu zjazdów narciarskich ze stoku poza wyznaczonymi trasami, na który narciarz jest transportowany helikopterem w asyście licencjonowanego przewodnika.
Bezpieczeństwo
Heliskiing jest zaliczany do sportów ekstremalnych i może być organizowany tylko pod nadzorem licencjonowanych przewodników alpejskich, których obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa. Do obowiązkowych zabezpieczeń należy pełne wyposażenie lawinowe, w skład którego wchodzi m.in. detektor, sonda lawinowa i łopata. W niektórych zestawach znajduje się także plecak z poduszką powietrzną ABS.
Miejsca uprawiania sportu
Ta forma narciarstwa jest popularna w wielu rejonach świata. Do najpopularniejszych krajów, gdzie uprawiany jest ten sport należą: Szwajcaria, Rosja (okolice góry Elbrus na Kaukazie), Włochy, Hiszpania, Kanada i USA (Alaska). Jest też uprawiany w Maniitsoq na Grenlandii. Ze względu na przepisy przeciwlawinowe oraz o ochronie przyrody, heliskiing jest zakazany we Francji i Austrii.
Speed Skiing
Narciarstwo szybkie – dyscyplina zaliczana do sportów zimowych, polegająca na jak najszybszym zjeździe po stoku w linii prostej.
Narciarstwo szybkie dyscypliną olimpijską
Narciarstwo szybkie w roku 1992 było pokazową dyscypliną na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Albertville. W czasie treningu w Albertville zginął szwajcarski zawodnik Nicolas Bochatay. W czasie zawodów najlepsze wyniki uzyskali: Francuz Michael Prufer (229,299 km/h) wśród mężczyzn i Finka Tarja Mulari (219,245 km/h) wśród kobiet.
Kategorie narciarstwa szybkiego (mężczyźni/kobiety)
- Kategoria KL Open
- Kategoria Produkcyjna
- Junior
Sprzęt
W kategorii KL Open używa się nart o długości 239 cm (94 cale). Narty są szersze (ale nie szersze niż 10 cm) i cięższe (ale nie cięższe niż 15 kg) niż zwykłe narty zjazdowe. Posiadają minimalnie odchylone dzioby. Kijki są wyprofilowane, bez pasków. Kombinezon jednoczęściowy, gumowy, podszyty materiałem. Kask ma kształt stożka i chroni również ramiona.
Oficjalne rekordy
Oficjalne rekordy świata są ustanawiane według przepisów FSV (France Ski de Vitesse).
Rekord świata
- Mężczyźni
Simone Origone (Włochy): 252,454 km/h; Vars Francja, 30 marca 2014 roku[1] (zjeżdżając ze szczytu Chebriere, z wysokości 2720 m n.p.m.)
- Kobiety
Sanna Tidstrand (Szwecja): 242,59 km/h; Les Arcs, Francja, kwiecień 2006 roku.
Polskie rekordy szybkości
Pierwszym polskim rekordzistą był Jacek Nikliński, który w 1979 roku na trasie z Beskidu do Kotła Gąsienicowego uzyskał prędkość 180,632 km/h (do tej pory najszybszy zjazd na terenie Polski).
W czasie pokazowych zawodów w czasie Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Albertville (1992) Andrzej Tobiasz pobił rekord Polski, osiągając 188,78 km/h.
12 marca 1992 roku w Vars (Francja), podczas oficjalnej próby pobicia rekordu świata, Andrzej Tobiasz pobił prędkość 200 km/h i ustanowił nowy rekord Polski z rezultatem 205,70 km/h.
Rekord ten został pobity przez Jędrzeja Dobrowolskiego, który 24 kwietnia 2010 roku w szwajcarskiej miejscowości Verbier uzyskał 209,14 km/h.
Obecny rekord Polski został ustanowiony ponownie przez Jędrzeja Dobrowolskiego w Alpach (Vars) 30 marca 2014 i wynosi 242,261 km/h.
Kite Skiing
Snowkiting to zimowa odmiana kitesurfingu. Jest to młody, bardzo szybko rozwijający się sport łączący latawiec pociągowy ze snowboardem lub nartami. Do uprawiania snowkitingu potrzebny jest wiatr oraz duża otwarta przestrzeń pokryta śniegiem lub lodem. Teren może być zarówno płaski, pofałdowany jak i górzysty. Latawiec będący siłą napędową snowkitera jest najczęściej wpięty w uprząż i znajduje się zwykle w odległości dwudziestu kilku metrów. Do sterowania latawcem służy drążek sterowniczy lub manetki.
Snowkiting jest prostszy do nauczenia od kitesurfingu. Twarde podłoże pozwala na łatwiejszy start i jazdę przy stosunkowo słabym wietrze.
Ze względu na znacznie twardszą powierzchnię, zaleca się używanie ochraniaczy i kasku. Ważne jest również aby przed wejściem na lód sprawdzić jego wytrzymałość. Snowkiting uprawiany z należytą ostrożnością jest sportem bezpiecznym, ale nie można zapominać, że należy on do sportów ekstremalnych. Rekordowe prędkości osiągane podczas jazdy z latawcem na powierzchni, która minimalizuje tarcie (zamarznięte jeziora, zmrożony śnieg) przekraczają granicę 100 km/h, zaś największe skoki (a raczej loty) dochodzą do kilkudziesięciu metrów w górę i trwają po kilkadziesiąt sekund.
W roku 2015 reprezentant polski Maciej Zieliński został wicemistrzem świata w snowkitingu podczas mistrzostw organizowanych przez WISSA (The World Ice and Snow Sailing Association).
Historia
Pierwsze próby wykorzystania wiatru do poruszania się na nartach datuje się na połowę lat osiemdziesiątych. Kolebką sportu były Stany Zjednoczone. Pionierzy snowkitingu, jako siły pociągowej do jeżdżenia po zamarzniętych jeziorach, używali paralotni. Kiteskiing, bo tak na początku nazywano tę dyscyplinę rozwijał się głównie w Ameryce Północnej. Oczywiście paralotnia nie była doskonałym pędnikiem. Konstrukcja skrzydła do snowkitingu jest do dziś udoskonalana. Nazwę kiteskiing trzeba było zmodyfikować w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to we Francji latawiec połączono nie z nartami, a ze snowboardem.
Siłę latawca wykorzystał Marek Kamiński podczas wyprawy na biegun.
Dziś snowkiting jest jednym z najszybciej rozwijających się sportów zimowych. Na rynku znajduje się wiele marek produkujących latawce, zarówno typowo lądowych jak i uniwersalnych (na ląd oraz wodę)
Sprzęt
Sprzęt do snowkitingu
Latawiec
Latawiec, służący za źródło energii napędowej może mieć powierzchnię od kilku do ponad dwudziestu metrów kwadratowych (wymiar jest podany zwykle na zewnętrznej części latawca w metrach). Śnieg i lód wytwarza mniejsze opory niż woda, jednak jazda w zimę zaczyna się przy mniejszej prędkości wiatru.
Latawce wykonuje się w dwóch wariantach:
Komorowe – miękkie i bardziej podobne w konstrukcji do paralotni. Komory latawca mogą być otwarte lub zamknięte. Te latawce wykorzystywane są przeważnie w wysokich górach i do eksploracji nowych terenów
W przypadku konstrukcji z otwartymi komorami, latawiec jest gotowy do startu zaraz po rozłożeniu. Podczas lotu ciągła cyrkulacja powietrza zapewnia skrzydłu utrzymanie kształtu. Są to latawce typowo lądowe, gdyż po uderzeniu w wodę natychmiast tracą swój kształt, nasiąkają wodą i ich ponowne wystartowanie staje się praktycznie niemożliwe.
Komorowce z komorami zamkniętymi są latawcami, które nadają się zarówno na ląd jak i na wodę. Ich konstrukcja jest bardzo zbliżona do skrzydeł z otwartymi komorami, z tą różnicą, że każdy z wlotów powietrza wykonany w sposób nie pozwalający wydostać się powietrzu, które wypełnia latawiec. Dzięki temu latawiec nie traci swojego kształtu przy kontakcie z wodą. Dodatkowo latawiec jest tak skonstruowany by można go było manualnie otworzyć (najczęściej służy do tego zamek błyskawiczny), by móc wstępnie wpuścić powietrze do środka przed startem oraz wypuścić je podczas pakowania.
LEI (ang. Leading Edge Inflatable kite) – ze sztywną (pompowaną) krawędzią natarcia i listwami usztywniającymi (również pompowanymi). Latawce te bardzo dobrze trzymają swój kształt przez co idealnie nadają się do kitesurfingu. Snowkiterzy używają ich rzadziej ponieważ uderzenie latawcem pompowanym o twarde podłoże może doprowadzić do pęknięcia balonów w latawcu, aczkolwiek latawiec ten jest sprawniejszy aerodynamicznie i używany jest podczas wykonywania na śniegu ewolucji tzw. "nowej szkoły" zaczerpniętych z wakeboarding'u, podobnie jak w kitesurfingu.
Uprząż
Uprząż składa się z czterech (dawniej dwóch) linek długości kilku metrów, haka mocującego dwie z linek do specjalnego trapezu oraz drążka sterowniczego (baru), do którego przymocowane są dwie pozostałe linki. Trapez może stanowić siedzisko dla snowkitera lub obejmować go w pasie. Niektórzy snowkiterzy jeżdżą niewpięci do trapezu, co pozwala na wykonywanie tzw. trików „unhooked” (np. handlepassów polegających na przełożeniu baru z jednej ręki do drugiej za plecami, podczas skoku).
Narty lub deska
Najpopularniejszymi nartami, ze względu na cenę, są nadal narty niczym nie różniące się od tych używanych w narciarstwie alpejskim. Biorąc pod uwagę wygodę używania, wszechstronność, wytrzymałość i niedużą twardość, najlepsze są narty typu freestyle – o prawie symetrycznej budowie, z podgiętymi przodami i tyłami. Ich konstrukcja w porównaniu do nart zjazdowych umożliwia swobodną jazdę i lądowania tyłem. W przypadku snowboardów najczęściej używane są deski symetryczne oraz miękkie wiązania. Niektórzy snowkite'rzy preferują wiązania typu step-in, które pozwalają na łatwe wypinanie i wpinanie buta, pomocne podczas jednoczesnej kontroli deski i latawca.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA
|