Kilka wspólnych dni
Najczęściej do naszego domu trafia mały, uroczy kociak ale zdarza się też że jest to kot dorosły - jednak przez pierwsze dni możliwe kłopoty i wymagania obu są podobne.
Już od pierwszego dnia kot powinien mieć wyznaczone miejsca do jedzenia i załatwiania potrzeb fizjologicznych.
W kąciku kuchennym powinny znaleźć się trzy miseczki, na suchą karmę (jeśli chcemy ją podawać), wilgotną i wodę. Niektórym kotom woda smakuje znacznie bardziej gdy miseczka z nia stoi z dala od jedzenia - np. na parapecie w innym pokoju.
Jesli widzimy że kot niewiele pije - warto postawić jego miseczkę z dala od jedzenia. Zbyt mała ilość wypijanej wody przez kota może być przyczyna jego poważnych kłopotów ze zdrowiem - warto na to zwracać uwagę, szczególnie przy karmieniu kota suchą karmą.
Sposobem poradzenia sobie z tym problemem jest porozstawianie po mieszkaniu kilku misek (najlepiej różnego typu) w różnych nietypowych miejscach, niektóre koty uwielbiają pić z fontann dla kotów. Trzeba poeksperymentować
Kot po przyniesieniu do nowego domu może zachowywać się w najrózniejszy sposób. Może schować się w jakimś kącie i stamtąd przestraszony obserwować otoczenie. Może też od razu wyruszyć na zwiedzanie nowego domu :). Wszystko zależy od charakteru kota, jego wieku i tego co przeszedł wcześniej.
Jeśli widzimy że kot wyraźnie się nas boi - nie zmuszajmy go do kontaktu z nami - niech sobie obserwuje wszystko z daleka a my udawajmy że go nie widzimy. Jeśli jest taka mozliwość to dobrze jest przymknąć drzwi od pokoju gdzie ukrył się kot (nie zamykać) i zostawić go tam samego z kuwetą oraz miseczkami z jedzeniem i piciem.
Gdy nabierze odwagi - sam wyjdzie. Takie oswajanie się kota z nowym toczeniem może trwać dosyć długo jeśli jednak kot je i pije - to nie ma potrzeby interweniować - pod warunkiem że nie jest to malutkie kocię - bo w przypadku takich warto pokusić się o odrobinę przymusowe oswojenie. W przypadku dzikich kociaków jest to konieczne.
Kociaki wychowane wśród ludzi przeważnie szybko nabierają odwagi - tym dzikim, niezsocjalizowanym trudno się przekonać. Jeśli mamy kłopot z oswojeniem właśnie takiego dzikiego kociaka - najlepiej skontaktować się z jakąś organizacja pomagającą kotom albo kimś dośiadczonym. Jeśli nikog takiego nie znamy - polecam zajrzenie na pewne kocie forum www.miau.pl Często bardzo pomocna w takich sytuacjach jest specjalna, duża klatka albo ograniczenie przestrzeni np. do łazienki czy przedpokoju.
Jako kocia toaleta służy kuweta wypełniona specjalnym żwirkiem. Koty mają naturalny instynkt zakopywania swoich odchodów, dlatego kociak prawdopodobnie szybko zrozumie do czego służy to miejsce i będzie je wykorzystywał za każdym razem.
Moja kotka (Żabka) trafiła do mnie gdy miała niespełna 3 tyg i raczej nigdy w życiu nie widziała kuwety na oczy (była zupełnie dzika, nigdy wcześniej nawet nie przypuszczałam że tak dzikie może być kocię w tym wieku).
Mimo iż była taka malutka i wyczerpana, tylko za pierwszym razem załatwiła się poza kuwetą, później biegła, lub raczej pełzła i załatwiała się w piasku, znajdując wielką radość w rozsypywaniu go wokół.
Przez mój dom przewinęło się wiele kociąt i kotów dorosłych - nigdy nie miałam z kwestią oddawania moczu poza kuwetą większych problemów - poza epizodycznymi przypadkami spowodowanymi np. stresem lub choroba.
Oczywiście nie należy tego wymagać od razu od każdego kota, wystarczy jednak kilkakrotnie skarcić (nie bić!!! nie wkładać kota w kałużę moczu!!! wystarczy lekko podniesiony głos i sroga mina w chwili "popełniania przestępstwa") kociaka i pokazywać mu przy każdej okazji jaka fajna jest kuweta i jak fajnie się w niej kopie.
Dobrze jest polować na chwilę gdy kociak zaczyna się przymierzać do załatwienia potrzeby fizjologicznej (wiele kociaków robi to w konkretnych sytuacjach, np. po jedzeniu) i od razu zanieść go do kuwety.
Jednak większość kotów uwielbia grzebanie w piasku i znajdują w tym większą przyjemność niż w załatwianiu się np. na podłodze gdzie można sobie zmoczyć łapki :). Podobnie postępuje się z kotem dorosłym - kot który wie co to kuweta - zazwyczaj od razu "zaskakuje" acz czasem trzeba poeksperymentować z wypełnieniem kuwety - nie każde każdemu kotu pasuje.
Pamiętać jednakże należy iż w przypadku kociąt nie wolno stosować żwirku gruboziarnistego i zapachowego. To je często skutecznie odstrasza od kuwety i skłania do szukania innego - bardziej miłego miejsca.
Wiele dorosłych kotów też nie lubi żwirków zapachowych, ale dla kociąt jest on szczególnie uciążliwy gdyż mają pyszczki tuż nad jego powierzchnią. Dobry żwirek skutecznie zabija zapach z kuwety, a sztuczne aromaty są wątpliwą zaletą. Grubioziarnisty żwirek jest trudny do przekopywania i może kociaka kłuć w łapki.
Kuweta powinna stać w spokojnym, cichym miejscu, tak by kot nie czuł się obserwowany podczas korzystania z niej. Ile jest kotów - tyle zwyczajów kuwetowych. Jedne koty są wybredne co do żwirków, innym czasem nie pasuje miejsce i kuwetę trzeba przestawić (koty potrafia być uparte...).
Niektóre koty korzystają w czwórkę z jednej kuwety - inne wymagają swojej i to za każdym skorzystaniem sprzątniętej. Sa też takie które mocz oddają w jednej kuwecie a kał w innej. Musimy się z tym pogodzić - takie są uroki kota
Najczęściej jednak koty nie są zbyt wybredne i przeważnie nawet kilka kotów korzysta z jednej kuwety - np. u mnie jest siedem kotów i cztery kuwety. Nie ma najmniejszych problemów. Byleby kuwety sprzątać regularnie.
Czasem koty reagują na sytuacje stresowe moczeniem się poza kuwetą - a taką sytuacja może być przeprowadzka do nowego domu - należy to zrozumieć i zapewnić kotu poczucie bezpieczeństwa. Kuweta powinna stać w odosobnionym miejscu, tak by kotu nikt nie przeszkadzał podczas korzystania z niej - kot nie może też w niej czuć się osaczony.
Również choroba może być przyczyną moczenia się poza kuwetą - nie należy od razu zakładać że takie działanie wynika z innych przyczyn. Jeśli kot oddaje mocz uparcie poza kuwetą - należy go pokazać lekarzowi. Jeśli wykluczy chorobę jako przyczynę (absolutnie konieczna podstawa to badania moczu) - można szukać dalej.
Jeśli zwierze po przyniesieniu do nowego domu nie dązy do kontaktu z człowiekiem - uszanujmy to. Inne koty reagują przeciwnie - w nowym domu lgną do ludzi. Musimy to wyczuć i dać zwierzęciu to czego akurat potrzebuje - spokój lub zainteresowanie. Zazwyczaj z chwilą gdy kot poczuje się "u siebie" - zacznie też korzystać z kuwety.
Najgorszym co można zrobić w sytuacji gdy nowy w domu kot odaje mocz poza kuwetą to krzyczeć na niego czy karać. Takie postępowanie jeszcze bardziej go zestresuje.
Delikatne skarcenie sprawdza się tylko w sytuacji gdy młody kociak wybiera np. zaciszny skrawek dywanu jako kuwetę - wtedy trzeba mu dać do zrozumienia że należy to robić gdzieś indziej - jednocześnie pokazując super alternatywę - czyli kuwetę.
Gdy widzimy że dotychczas czysty kot nagle moczy się poza kuwetą - nie karajmy go ani nawet nie karćmy. Przyczyną może być stres lub choroba.
Moja Luna sytuacje stresowe przypłaca moczeniem się podczas snu, co jest dla niej bardzo przykre - po obudzeniu czuje się winna i brudna a to jeszcze pogarsza sprawę. W takich sytuacjach należy przede wszystkim wykluczyć chorobę lub ruję. Jeśli pozostanie stres - trzeba zrobić wszystko by kot znowu poczuł się bezpiecznie.
Inaczej sprawa ma się z niekastrowanymi, dorosłymi kocurami. Mają one zwyczaj znaczenia wszystkiego silnie pachnącym moczem, i nic tu nie pomoże krzyczenie i karanie (które i tak jest naganne w przypadku kotów). Jedynym wyjściem jest kastracja. Nazwa brzmi groźnie, w rzeczywistości jest to prawie zabieg, a nasz kot staje się statecznym kocurem.
Jeśli w dodatku jest to kot domowy, nie wychodzący na dwór zabieg ten oszczędzi mu cierpień związanych z brakiem w najbliższej okolicy kotek. Dorosły niewykastrowany kocur zamknięty w domu bardzo cierpi, utrudniając jednocześnie życie domownikom.
Oczywiście, zależy to od jego temperamentu, ale zazwyczaj trudne jest mieszkanie pod jednym dachem z niewykastrowanym kocurem.
Należy wziąć pod uwagę że kot jest zwierzęciem, nie myśli naszymi kategoriami. On nie będzie rozpatrywał i tęsknił za utraconą męskością. Za to z całą pewnością będzie cierpiał nie mogąc zaspokoić podstawowego instynktu - chęci rozmnażania się. Nawet jeśli nie będzie znaczył w mieszkaniu, bo i takie zdarzają się kocury. Ale to będzie wygodne tylko dla ludzi - nigdy niezaspokojone pragnienie pozostanie
A z tego kot jak najbardziej zdaje sobie sprawę - w przeciwieństwie do utraconych w wyniku kastracji organów płciowych.
Wykastrowany kot ma nadal te same radości i przyjemności co płodny kocur - poza tym że nie myśli ciągle o czymś czego nigdy nie dostanie. Dlatego decydując się na kota - przemyślmy również tą sprawę - bo jeśli jesteśmy przeciwni kastracji - to życie pod jednym dachem ze znaczącym kocurem może być bardzo uciążliwe. Nie tylko dla niego.
Jeśli kot nie został odrobaczony przez poprzedniego właściciela to jak najszybciej powinniśmy to zrobić.
Przy okazji lekarz weterynarii zbada stan ogólny zwierzęcia. Również jeśli nasz kociak ma więcej niż 8 tygodni a nie był jeszcze szczepiony, w tydzień, dwa po odrobaczaniu udajmy się ponownie do weterynarza. Kot dostanie zastrzyk który zabezpieczy go przed wieloma groźnymi chorobami. Czynność tą trzeba będzie powtórzyć po 4 tygodniach.
Następne szczepienie trzeba wykonać dopiero po roku. Jeśli po raz pierwszy szczepiony jest kot który ma więcej niż pół roku - nie wymaga powtórzenia zabiegu po miesiącu. Jest to uwarunkowane tym że młode kocięta mają we krwi jeszcze przez jakiś czas przeciwciała podarowane im przez matkę - mogące zneutralizować działanie szczepionki.
Po kilku tygodniach przeciwciała te znikną a wraz z nimi - odporność jaką dawały. Dlatego trzeba, na wszelki wypadek, powtórzyć szczepienie. Jednocześnie - takie młode kocięta są najbardziej zagrożone chorobami zakaźnymi - więc nie powinno się zwlekać ze szczepieniem.
Jeśli nasz kotek został odrobaczony, zaszczepiony i korzysta z kuwety, możemy spokojnie cieszyć się obecnością swojego nowego towarzysza.
Oczywiście jeśli patrzymy przez palce na kolejne podarte firanki, strącone z parapetu ulubione roślinki i wypatroszony kubeł na śmieci ;). Firanki musimy niestety wymienić, ale kwiatki możemy uratować (pod warunkiem że nie są dla kota trujące!) sadząc je w ciężkich doniczkach i ustawiając ściśle obok siebie, tak aby na parapecie nie było miejsca dla kota, natomiast kubeł warto zaopatrzyć w pokrywę a jeszcze lepiej - zrobić porządne zamknięcie w szafce, tak by kot nie mógł się tam dostać.
Decydując się na posiadanie kota musimy pogodzić się z faktem że nic nie będzie tak jak dawniej. Musimy wykazać się cierpliwością, spokojem i zdolnością przewidywania. Np. jeśli widok uszkodzonej tapicerki na meblach doprowadza nas do szału, to lepiej zdecydujmy się na rybki akwariowe, jeśli zostawimy na stole kotlety, to raczej nie spodziewajmy się ich tam zastać po powrocie.
Ale właśnie na tym polega urok posiadania kota.
Oczywiście nie każdy kot wprowadza aż takie zmiany w domach ludzi. Tak naprawdę przeważnie jest to tylko niewielkie zamieszanie, zwykle przejściowe, mijające w trakcie dorastania kota i jakiegoś tak dostosowywania się jego otoczenia. Jednak decydując się na przyjęcie pod swój dach zwierzaka tego gatunku po prostu musimy się z tym liczyć. I lepiej mile się zdziwić - niż rozczarować i mieć kotu za złe. Że jest kotem.
Jeśli zrobimy to dostatecznie wcześnie, to możemy nauczyć kota chodzić na smyczy.
Najlepiej przeprowadzić to w następujący sposób:Najpierw trzeba przyzwyczaić kota do szelek. Należy mu je zakładać w domu, niech sobie w nich pobiega, przyzwyczai się.
Następnie udajemy się z pomocnikiem i kotem zaopatrzonym w szelki i smycz w ustronne, spokojne miejsce. Pomocnik trzyma kota na smyczy, a my idziemy kilka kroków z przodu wołając naszego zwierzaka. Po pokonaniu pierwszego oporu kot pobiegnie za nami nie zwracając uwagi na obrożę i smycz.
Po kilku takich spacerach "w trójkę", możemy udać się z nim sam na sam i liczyć na dobrą wolę kota. Oczywiście nigdy nie będzie to wyglądało jak spacer z psem, ale i tak można osiągnąć zadowalające wyniki. Pamiętać jednak należy o tym, iż lepiej nie spuszczać kota ze smyczy.
Przestraszony pies biegnie do swojego pana po pomoc, kot natomiast ucieka przed siebie, najczęściej kończąc ucieczkę na szczycie najwyższego drzewa w okolicy. Koty korzystające ze swobody prowadzą z pewnością pełniejsze życie niż ich "domowi" bracia i siostry. Są one jednak narażone na wiele niebezpieczeństw.
Jeśli w pobliżu naszego domu przebiega ruchliwa ulica, to prawdopodobnie wcześniej lub później dojdzie do wypadku.
W razie jakiegoś nieszczęścia sytuację zwierzęcia może uratować przyczepiony do obroży breloczek z naszym adresem i numerem telefonu. Umożliwi to skontaktowanie się z nami znalazcy, lekarza lub pracownika schroniska. Zawsze jednak lepiej rozpatrzyć wszelkie za i przeciw wypuszczania kota na dwór.
Jeśli nasz kot nie wychodzi na dwór, musimy mu to zrekompensować w inny sposób. Dobrze jest zaopatrzyć się w odpowiednie rekwizyty: zabawki, sztuczne myszki, kulki i inne maskotki.
Do "koniecznych" zakupów należy doliczyć: specjalną tarkę - drapak na której będzie mógł ostrzyć swoje cudownie ostre pazurki (to minimum - najlepsze jest specjalne drzewko - wysokie, stabilne, umożliwiające kotom wspinanie się) oraz np. wiklinową budkę w której być może będzie chciał sypiać - aczkolwiek to jest już taki zakup z gatunku niekoniecznie koniecznych ;).
Nasze koty uwielbiają wszelkie kryjówki - w swoim drzewku mają specjalne "dziuple", jako kryjówka służy również duży karton z wyciętym otworem. Koty uwielbiają polować, dlatego wspólna zabawa może być doskonałą okazją do zawiązania przyjaźni, a poza tym jest niezbędna do zachowania dobrej kondycji psychicznej i fizycznej.
Niektóre koty w trakcie zabawy "tracą kontrolę " i z całą siłą wykorzystują swoje zęby i pazury. Jeśli zdarzy się taka sytuacja że nasz uroczy kociak wbił nam się w rękę wszystkimi pazurami i jeszcze dodatkowo gryzie, w żadnym wypadku nie wyrywajmy ręki siłą, gdyż takie postępowanie jeszcze bardziej rozjusza zwierzę i nasze obrażenia będą jeszcze większe.
Najlepszym wyjściem z takiej sytuacji jest przemawianie do kota spokojnym głosem i delikatne wyzwolenie ręki z uścisku. Można troszkę pojęczeć i poużalać się nad sobą - ale zawsze w takim momencie kończymy na dłużej zabawę.
W czasie zabawy dwóch kociąt rzadko pojawiają się większe urazy, jest to spowodowane tym że zwierzę czujące ból wydaje żałosne piski, co jest sygnałem dla silniejszego że należy pohamować swoje zapędy i być ostrożniejszym.
Ludzka skóra jest o wiele bardziej podatniejsza na urazy niż kocia, dlatego musimy liczyć się z tym, że posiadając nawet najspokojniejszego kota zawsze możemy zostać podrapani. Zazwyczaj są to rany powierzchowne, jednak zawsze warto przemyć je środkiem dezynfekcyjnym szczególnie jeśli jest to nasz nowy kot. Każde zwierzę ma pod pazurami swoistą florę bakteryjna, różną u różnych kotów. Z każdym kolejnym zadrapaniem nas przez kota - nasz organizm nabiera odporności na te konkretne bakterie. Nie chodzi o to że są one jakieś zabójcze ;).
Ale każdy kto ma już od jakiegoś czasu kota - prawdopodobnie zauważył iż nawet gdy go jego zwierzę podrapie to ranka nie jest za bardzo zaczerwieniona i szybko się goi bez śladu - znacznie szybciej niż na początku.
Gdy zadrapie nas obcy kot - ranka przeważnie jest troszkę zaogniona a proces gojenia trwa dłużej. Po prostu - po pewnym czasie nasz organizm przyzwyczaja się do bakterii obecnych na kocich pazurach.
Czasami zdarza się że do naszego domu trafia kot dorosły, z utrwalonymi już nawykami i zwyczajami. Jeśli poprzedni właściciel dbał o niego i zapewnił mu odpowiednie wychowanie, to nasze wspólne życie prawdopodobnie będzie się układało bardzo pomyślnie, będziemy musieli jedynie poświęcić nieco więcej czasu na zdobycie jego zaufania niż w przypadku młodego kota.
Jeśli jednak zaopiekujemy się zaniedbanym, skrzywdzonym przez ludzi zwierzęciem, to nakład pracy będzie znacznie większy i będzie wymagał cierpliwości i konsekwencji. Jednak ileż satysfakcji dostarczy nam widok leżącego na naszych kolanach i mruczącego kota, którego jakiś czas temu przygarnęliśmy np. ze schroniska.
Gdy mamy w domu nowego kota - powinniśmy zwracać szczególną uwagę na jego zachowanie. Koty to zwierzęta które często bardzo źle znoszą okres adaptacyjny i stres z nim związany. Nowy kot może być przestraszony, chować się po kątach. Musimy wykazać się wrażliwościa i starać się odróżnić normalny strach przed nowościami od stanu chorobowego.
Kot (szczególnie dotyczy to młodych zwierząt) nie może być ospały, mieć żadnego wycieku z oczu, biegunki - gdy zauważymy takie objawy - należy pokazać kotka lekarzowi.
Całkiem możliwe że stres spowodował wystąpienie lub uaktywnienie się jakiejś choroby. Należy pamiętać że kot zazwyczaj nie pokazuje że go boli, nie może tego powiedzieć - gdy już coś widać to zazwyczaj oznacza że stan jest poważny. Często powtarza się jeszcze twierdzenia że kot który nie ma apetytu - sam się kuruje bo tak mu organizm podpowiada, w związku z tym nie należy w to ingerować. Nic bardziej błędnego!!!
I niejeden już kot przypłacił życiem wiarę w to zdanie jego właściciela. Sprawdza się ono tylko w jednej sytuacji - gdy dorosły kot ma mało groźne zaburzenia trawienia, np. spowodowane przejedzeniem. Wtedy jedno - dwudniowa głodówka może faktycznie być zbawienna. W innym przypadku jest poważnym zagrożeniem życia kota, Który w przeciwieństwie do np. psa bardzo szybko może umrzeć z głodu. A już szczególnie groźna jest głodówka u młodych kociąt - dla nich jest to już niemalże wyrok śmierci jeśli człowiek czegoś nie zrobi.
Chore koty bardzo często tracą apetyt, w rezultacie bardzo szybko słabna, tracą siły, przestają pić i giną. Jeśli na dodatek kot ma biegunkę lub wymioty - wtedy ten proces przebiega znacznie szybciej. Dlatego pamietajmy - jeśli dotychczas normalnie jedzący kot nagle zaczyna zachowywać się inaczej, traci apetyt a co gorsza ma biegunkę i/lub wymioty - zgłośmy się z nim do lekarza - tym szybciej im młodsze jest zwierzę.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |