Survival razem z Grupa Media Informacyjne
Witaj w moim świecie, witaj na mojej stronie poświęconej survivalowi, outdoorowi oraz turystyce. Dowiesz się tutaj, czym według mnie jest survival, przeczytasz recenzje książek o tematyce zbliżonej do tematyki mojej strony, poznasz wiele technik survivalowych, które mogą okazać się pomocne w codziennym życiu np. podczas wyprawy na narty, rekreacyjnej wycieczce w góry, czy wyjeździe w lato pod namiot.
Dokładam wszelkich starań by podane tu informację były prawidłowe, ale pamiętaj że survival to także samodzielne myślenie - dlatego nie ufaj bezkrytycznie każdej informacji, którą tu znajdziesz! Jeżeli naprawdę interesuje Cię survival, zajrzyj do książek i zapisz się na odpowiednie szkolenia - sam internet to za mało by stać się survivalowcem!
"Według mnie podróżowanie przez odludzie, nieważne czy pełne drzew, czy fal, jest kluczowe dla rozwoju i dojrzewania ludzkiej duszy. To na odludziu możesz odkryć, kim naprawdę jesteś, poprzez stawianie czoła wyzwaniom świata, w którym grubość portfela nie ma znaczenia, a miernikiem wartości stają się twoje umiejętności" ~ Steven Callahan, człowiek który samotnie spędził 76 dni na morzu w tratwie ratunkowej.
Co to znaczy "przetrwać" w survivalu, kiedy jest on dla nas sportem jedynie ?
Myślę, że wytrzymać samego siebie, kiedy ma się już dość marszu i 4-litery chcą miękko wylądować na mchu i więcej się nie podnosić. Sądzę, że najprawdziwszym "przetrwaniem" będzie też wytrzymanie tego, że się... jest sobą, a więc tym marudą, leniem, dzieciuchem czekającym na pomoc mamusi, tym "zwisającym brzuszkiem", tym "co wszystko wie lepiej", tym "co Uber Alles"...
W pewnym momencie stały się modne na świecie (zwłaszcza wśród starszej młodzieży oraz ludzi dorosłych) szkoły survivalu - zwane szkołami przetrwania - zaś pierwszą taką szkołę w Europie założył nasz rodak mieszkający stale we Włoszech, Jacek Pałkiewicz. Były to szkoły przeznaczone dla tych, którzy byli spragnieni twardego kontaktu z naturą, tym samym survival stał się sportem. Ów twardy kontakt oznaczał nie tylko bliskość przyrody - często dziewiczej i egzotycznej - ale pełne brutalności zetknięcie z wszelkimi niemiłymi niespodziankami przez tę przyrodę zgotowanymi, aby móc sobie potem powiedzieć, że z naturą da się współżyć bez robienia sobie wzajemnie krzywdy. Uczestnik takiego superszkolenia miał zazwyczaj również twardy kontakt ze sprawami finansowymi, chyba, że w ogóle nie miewał tego typu kłopotów z racji... posiadania bogatego tatusia. Bo też niemało trzeba by mieć tych pieniędzy, aby pokusić się o zrobienie tzw. "wyprawy z prawdziwego zdarzenia". Myślę tu o zgromadzeniu wyposażenia, o zorganizowaniu transportu i innych Niezwykle-Ważnych-Rzeczach. Czy możecie sobie wyobrazić te łodzie motorowe, te helikoptery, te specjalne namioty, te plecaki, te liny, tych tragarzy, tych przewodników, tych tłumaczy... ?
Proponuję nie wpadać w panikę. Co prawda ja również wspomnę o wyposażeniu, na które nie wszystkich będzie stać, ale uczynię to jedynie dla przyzwoitości (by czegoś nie pominąć), albo dlatego, żeby się popisać, że ja wiem. I to wszystko.
Nie martwcie się. Wszak ten najprawdziwszy survival powinien sięgać "do korzeni", a więc chyba powinien korzystać z rzeczy opatrzonych emblematem "self made". Własnoręcznie wykonany plecak i namiot, uszyte przez siebie traperskie ubranie, cały zestaw przyborów sporządzonych dzięki własnej przedsiębiorczości - wszystko to powie o klasie "survivalowca". Nie polecam do wędrówki co prawda butów zrobionych przez samego siebie - mogą być kłopoty, jeśli nie zrobiło się wcześniej kilku eksperymentów. Pamiętajcie też o jednym i nie dajcie się oszukać: survival jest to kolejne wcielenie tego samego, co kiedyś znajdowaliście w harcerstwie czy skautingu. Brak tu może tylko ideologicznego pobrzmiewania czy mocniejszego społecznego akcentu. Dominować jednak powinna - moim zdaniem - silna nuta idei wtopienia w naturę, realizowania się w niej, współgrania z nią i z innymi ludźmi, szukania w niej własnego człowieczeństwa.
(...)A więc w uprawianiu survivalu pomaga posiadana wiedza, zdobyte umiejętności i dobre w nich przeszkolenie, posiadana wiara w siebie wynikająca z poprzednio wymienionych cech.
Nie wolno mi też zapomnieć o odpowiedzialności, która powinna towarzyszyć survivalowcom. Z odpowiedzialnością już jakoś tak jest, że nie wiadomo czemu domagają się jej ludzie... odpowiedzialni. Może dlatego, że dlatego, dając innym swoją odpowiedzialność, ponoszą straty nie otrzymując jej od innych. Bo mamy tu do czynienia jednocześnie z rozumieniem sytuacji, z byciem pewnym i niezawodnym, z unikaniem skazywania innych i siebie na straty. Ludzie nieodpowiedzialni są nimi z głupoty, albo z lenistwa i wygodnictwa, gdyż aby być odpowiedzialnym, trzeba się nieco narobić, czasem za innych.(...)
To ja - monter - "wtrynię" się bo mnie ponosi: a co zrobisz jak znajdziesz na biwaku taką ilość śmieci, że w tym "chlewie" nie będziesz miał ochoty nawet postać minutę ? Obrócisz się na pięcie i pryśniesz jak najdalej, czy zostaniesz posprzątać ?
Czy sytuację zmieniłby fakt, że biwak jest na terenie rezerwatu (powiedzmy, że masz zezwolenie na przebywanie tam) ? :-)
Czy naprawdę trzeba komukolwiek mówić, czym jest doświadczenie ?
Jest ono przeciwieństwem szczeniackiego szaleństwa, bo rozejrzy się czy jest woda w basenie, zanim skoczy. Jest przeciwieństwem głuptackiej ufności, że branie nigdy nie uczyni mnie narkomanem, a ciągłe zadawanie się z psychicznym lumpem pozostawi mnie niewinnym i nieskażonym...
Sposobem na przeżycie niezwykłej przygody jest gra "role playing" na łonie natury, podczas wędrówki. Ten typ gry fabularnej przeżywa na Zachodzie niezwykły rozkwit. Zawdzięcza go nie tylko fabułom z gatunku "fantasy", ale i konieczności wczuwania się w odgrywane role. Prowadzenie obozu survivalowego w połączeniu z "role playing game" wydaje się jak najbardziej naturalne, i może być nie lada gratką dla smakoszy jednego i drugiego !
Czym jest osławione RPG ? Kiedy zbierze się mała gromada ludzi (około 3 do 6-8, a nawet 12) lubiących fantazjować, mających do tego wyobraźnię i nieco żyłki aktorskiej, mają okazję, by doznać niesamowitej przygody wcielenia się w baśniową albo mityczną postać. Mistrz Gry - ktoś znający reguły i potrafiący prowadzić innych ku awanturom w wyobraźni - kreuje sytuacje, w których pozostali uczestnicy muszą określić swoją rolę. Nie polega to na opowiadaniu jedynie swoich reakcji. Uczestnicy grają, przeżywają w miarę możliwości to, co podsuwa im Mistrz Gry.
Wśród zadeklarowanych miłośników RPG panuje rozpowszechniony pogląd, że granie wymaga mnóstwa akcesoriów, między innymi kości, którymi dokonuje się wyborów losowych. O ironio !, ci, którzy szydzą ze zwykłych śmiertelników i ich braku wyobraźni, sami wymagają dodatkowego wyposażenia dla swych poczynań, które dzieją się właśnie w wyobraźni. Sądzę, że jedynym narzędziem, jakie może być używane, będzie kartka, na której co jakiś czas zapisuje się parametry gry. Resztę dorzuci człeczy mózg, który z powodzeniem może służyć i za kostkę do gry, i za żetony, i za planszę, i za podręcznik, i za bestiariusz...
Do tego troskliwie przyłoży się Matka-Natura tworząc nastrojowe dekoracje w postaci krwawego zachodu słońca, mgły ogarniającej kurhany, nagłej błyskawicy, spadającej gwiazdy, szelestów, szeptów, tajemnych ogniskowych woni z zaświatów...
I tak każdy rozwiąże sobie tę sprawę we własnym zakresie. Ważne jest, że warto pokusić się, by wprowadzić RPG na survivalowe drogi - pasują do siebie jak ulał.
Ot, wyobraźcie sobie, że nie idziecie wcale z plecakiem na Śnieżkę, ale jest to wasza wyprawa łupieżcza na wraży zamek warowny. W dodatku, choć idziecie jedną grupą, tworzycie naprawdę dwie konkurencyjne grupy i jest z wami kilku niezdecydowanych.
Działając wspólnie będziecie mieli przewagę nad obrońcami warowni. Gdy zwyciężycie, do podziału będzie sporo skarbów, lecz lepiej by było, aby przypadło ono... mniejszej liczbie zwycięzców. Takie jest zbójeckie prawo, prawda łapserdaki ?
No, a co z niezdecydowanymi ?
Było nas trzech. Kajtek, Jeden-Taki i ja. Kajtek był początkującym turystą, więc po wyjściu na peron w Laskowicach i paru kilometrach w stronę Tlenia, okazało się, że muszę mu wyjąć z plecaka to i owo, by przenieść wszystko do swego plecaka, bo Kajtek sobie nie poradzi.
Jeden-Taki był - rzec można - niemal "zawodowym traperem" i okazał się jako taki niezwykle użyteczny przy rozbijaniu pierwszego obozowiska w lesie. Szkoda właściwie, że okazał się potem (zupełnie innym razem) hochsztaplerem i wydrwigroszem, bo byłby z niego polecany przeze mnie "survivalowy przewodnik".
Rano wyruszyliśmy w dalszą drogę. Szybko dzień okazał się nieznośnie gorący i kiedy doszliśmy do miejscowości Osie, widok otwartej gospody (a była to niedziela) wywołał w nas niekłamaną radość. Natychmiast ustawiłem się w długawej kolejce miejscowych panów spragnionych piwa. Za mną stanął Jeden-Taki, Kajtek pilnował na zewnątrz plecaków.
- Żarty sobie robisz ze mnie ! ? - usłyszałem za plecami. Gdy się obejrzałem, zobaczyłem stojącego w postawie bojowej - naprzeciwko Jednego-Takiego - chuderlawego Pijaczka.
Pijaczek był wściekły.
Popatrzyłem na Jednego-Takiego i zobaczyłem, że nie tylko, że żadnych żartów sobie nie robi, ale jeszcze w dodatku nie bardzo wie, o co chodzi.
- Żarty sobie ze mnie robisz ? Wyjmij to ! - wrzasnął Pijaczek. Patrząc w ślad za Pijaczkową ręką zobaczyłem, że Jeden-Taki ma za uchem duże pióro jakiegoś ptaka, drapieżnego, sądząc z cętkowania.
Nie poczułem się tym specjalnie dotknięty.
Pijaczek był wyraźnie innego zdania. Twarz zaczęła mu purpurowieć i purpurowiała tym więcej, im więcej Jeden-Taki używał zwrotów grzecznościowych, by przy ich pomocy wytłumaczyć, że właściwie trzymanie pióra za uchem, zgodnie z Konwencją Praw Człowieka, jest rzeczą dopuszczalną, a nawet...
Wreszcie zdenerwowany Pijaczek dopadł pióra.
Tu niespodziewanie nadeszła pomoc. Czyjaś ręka zabrała pióro z ręki Pijaczka i zaczęła je mocować za uchem Jednego-Takiego.
- Zostaw chłopaka ! - powiedział Podchmielony.
- Co on mi tu będzie... ! - rozdarł się Pijaczek.
Teraz pióro musiało powędrować do Pijaczka z powrotem.
- A co on ci robi ?
- A to piórko... ! ? - machał Pijaczek Podchmielonemu przed nosem.
- Co ci to pióro przeszkadza ? !
- A co cię to obchodzi ? Przeszkadza !
Pijaczek nie skończył jeszcze mówić, gdy już miał pustą dłoń. Pióro w sposób gwałtowny powędrowało za ucho Jednego-Takiego.
Podchmielony był osobnikiem upartym i zdecydowanym spełnić tego dnia dobry uczynek. Pijaczek był osobnikiem upartym i zdecydowanym nie dopuścić tego dnia do świętokradztwa. Niedopuszczenie do świętokradztwa miało widać większą wagę, niż spełnienie dobrego uczynku, bo po kilku miętoszeniach pióra Podchmielony machnął ręką na to wszystko i poszedł sobie.
Jeden-Taki pozostał sam na sam z Pijaczkiem. Stojący obok tłum żądnych piwa nie liczył się.
- Słyszyyysz ! ! ? - zawył Pijaczek zbliżając się nos w nos do Jednego-Takiego.
Miałem już dość. Mam zwyczaj nie wtrącać się do spięć tego rodzaju tak długo, póki nie zostaną przekroczone pewne granice: bezpieczeństwa, lub przyzwoitości.
Obróciłem się i - pochyliwszy głowę - szepnąłem Pijaczkowi na ucho jedno zdanie. Po czym odwróciłem się w stronę zbliżającego się powoli bufetu.
Zapanowała błoga i długa cisza.
Gdy już siedzieliśmy w cieniu i pociągaliśmy piwo (niektórzy pepsi),
Jeden-Taki długo próbował sondować, co też takiego powiedziałem Pijaczkowi, że reakcja była tak doskonała. Nie dowiedział się tego ode mnie nigdy. Właściwie objawiam to publicznie światu po raz pierwszy...
- Nie szkoda takiej pięknej niedzieli ? - szepnąłem.
To taki starożytny greps misia koala. Mam dar przekonywania.
Jeśli ktoś uważa, że przyroda jest nie ważna, to proszę:
Chyba nikt nie lubi żeby mu namiot odfrunął, gdy zawieje silny wiatr. Należałoby więc go ustawić wejściem w kierunku, z którego na pewno nie będzie wiatru.
Ktoś powie: "a skąd mam wiedzieć z jakiej strony wiatr zawieje ?"
W Polsce najczęściej wieją wiatry zachodnie, stąd narzucający się wniosek, że nie jest to najlepszy kierunek dla wejścia naszego namiotu. Uważa się, że w naszych warunkach najlepszy jest wschód. Nad wodą wiatr często wieje ku brzegowi, w kotlinie można się spodziewać powiewów od strony jej wlotu.
Czy to nie jest przyroda ?
Jeśli ktoś lubi, aby namiot ogrzał się jeszcze przed zachodem słońca, to dobrze boczną ścianę wystawić ku zachodowi. Wschodnia ściana będzie wtedy gwarantowała poranne ogrzewanie (no - chyba, że słońce nie zechce się rano pokazać).
Kiepski dowód na to, że przyroda jest ważna ?
Dobra, to depczcie trawę, zabijajcie zwierzęta, zatruwajcie wodę, produkujcie więcej śmieci, idźcie na pustynię "w krótkim rękawku" i zostańcie tam na całą noc, zimą w słoneczny dzień zdejmijcie czapkę i zapomnijcie o słonecznych okularach...
przyroda Wam wtedy przypomni kto tu rządzi ;-D
No i warto by też pomyśleć o ochronie przyrody...
"Ekologia - nauka biologiczna, zajmująca się badaniem wzajemnych zależności między organizmami oraz ich zespołami, a żywym i martwym środowiskiem, w którym bytują.
(...) Celem ekologii jest badanie struktury populacji, określenie jej stanowiska wobec otaczajścych ją populacji innych gatunków (...) badanie wzajemnych zależności wszystkich populacji zajmujących określony teren i wreszcie poznawanie obustronnych wpływów, jakie wywierają na siebie populacje i otaczające je środowisko nieożywione.
Celem tych badań jest całościowa wiedza o gospodarce przyrody, a zatem poznanie praw i prawidłowości dotyczących nie pojedyńczego organizmu, ale całej biosfery.
W praktyce badania ekologiczne służą takiemu organizowaniu środowiska człowieka, które najlepiej odpowiadałoby jego potrzebom, przy możliwie najmniejszym naruszeniu równowagi i harmonii panującej w przyrodzie (...)"
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |