Kleszcze meszki komary
Kleszcze
Usunięcie kleszcza nie jest wcale trudne, ale trzeba zwracać uwagę, by jego głowa wraz z narządem gębowym nie pozostały w naszym ciele. Bolesław Uryn w "Survivalu z ludzką twarzą" (DW Bellona, Warszawa 2001) ostrzega przed obracaniem kleszcza, lecz moje doświadczenie w tej sprawie jest następujące:
- chwyta się palcami bądź pęsetą (ale palcami – wolę) kleszcza tak, aby go nie zgnieść, nisko „przy pysku”, i obraca się w jedną stronę.
- czyni się taki obrót o 60-120°, po czym ponawia się chwyt i robi się kolejny obrót.
Kleszcz wcale tak od razu nie wychodzi, potrzeba jest nieco cierpliwości przy tym kręceniu. O ile proste, zwyczajne wyciąganie pod kątem prostym (czyli prostopadle) powoduje taki rozkład sił, że głowa przeważnie jednak odrywa się od reszty kleszcza, o tyle obracanie tego pajęczaka powoduje boczne zaginanie się jego szczęk i ostatecznie ich wyślizgnięcie się, a może wykręcenie, jak śruby. Po wyciągnięciu kleszcza użyj na ugryzione miejsce spirytusu lub przynajmniej wody utlenionej.
Nigdy nie smaruj kleszcza masłem (czy jakimś innym tłuszczem) ani nie polewaj spirytusem. Nie przypalaj go też żarem. Jak udowodniono, sposoby te powodują u kleszcza odruch wymiotny. Oznacza to, że podrażniony spirytusem kleszcz wprowadza do naszego ciała z powrotem naszą wyssaną krew, ale i inne – obce – substancje. Podobnie dzieje się, gdy kleszcza chwycisz za mocno, zgnieciesz lub spowodujesz urwanie jego narządu gębowego. Tak właśnie możesz otrzymać w prezencie osławione odkleszczowe zapalenie opon mózgowych lub boreliozę, ale też tularemię, erlichiozę, zaś zwierzęta (twój pies) może załapać pierwotniaka zwanego babesia, który może go doprowadzić nawet do śmierci.
W Polsce nosicielami tych chorób jest około 0,2% spośród naszych kleszczy, czyli doprawdy niewiele, poza tym nie wszystkie one trafiają na człowieka i go gryzą. Tyle, że zaledwie ok. 5% ludzi w Polsce ma aktywne przeciwciała odkleszczowego zapalenia mózgu. Tak twierdzą specjaliści. A warto wiedzieć, że wśród leśników, a więc ludzi często przebywających w lesie, odpornych na tę chorobę jest ok. 30%. Jakby nie było, borelioza jest ich chorobą zawodową. Zlekceważona – a podobna jest w swoich początkach do grypy – może prowadzić do zapalenia mózgu i śmierci. Można się szczepić przeciw zapaleniu mózgu i część leśników to czyni.
Kleszcze żyją 2-6 lat, zaś długość ich życia może być przedłużona z powodu... wymuszonych przez naturę głodówek, kiedy to kleszcz trwa w formie utajenia. W tym czasie kleszcz przechowuje w sobie drobnoustroje, a więc wnioskuję z tego, że na pojawianie się nagłego wzrostu zachorowań na choroby odkleszczowe może mieć wpływ... choćby masowy najazd turystów na „nowoodkryte” i modne tereny. Pojawienie się bowiem w jakimś odludnym terenie dużej ilości ludzi – a więc pokarmu – pobudza kleszcze do życia, a w następstwie przekazują one swoje „dary” wątpliwej wartości. Uaktywnianie się kleszczy ma związek również ze zmianami klimatycznymi, korzystnymi z ich punktu widzenia. Prócz tego pojawiają się w Polsce wciąż nowe gatunki kleszczy, gdyż przenoszone są one przez ptaki (w Polsce stwierdzono swego czasu ok. 20 gatunków, podczas gdy na świecie jest ich dobrze ponad 800). Ptaki są, jak wiadomo, największymi wędrownikami i mogą sprowadzić nie tylko wiele nowych gatunków kleszczy, ale także i drobnoustroje. Najczęściej spotykanym kleszczem jest kleszcz pospolity występujący najchętniej tam, gdzie jest dużo roślin lubiących wilgoć – olchy, brzozy i dęby, mchy i paprocie. Ponadto często spotyka się kleszcze łąkowe.
Jeśli wkraczasz na tereny leśne, zwłaszcza te, które są znane z dużej ilości kleszczy, zakładaj długą odzież, zaś po powrocie z lasu dokładnie sprawdzaj swoje ciało. Kleszcze są cierpliwe i długo mogą wędrować po skórze szukając cienkiej jej warstwy. Najchętniej korzystają z miejsc na szyi koło stawów żuchwy, w pachwinach, na genitaliach, na wewnętrznych częściach kolan. U dzieci chętnie umiejscawiają się na głowie za uszami. Sprawdź te miejsca nawet na drugi i trzeci dzień po leśnej eskapadzie.
Meszki
Prawdę powiedziawszy nie wiem do tej pory, jak poradzić sobie z mustykami zwanymi meszkami. Potrafią obleźć całego człowieka, włazić do uszu i nosa. Są niebezpieczne dla małych dzieci spokojnie śpiących w cieniu drzew, podczas gdy rodzice używają na przykład kąpieli. Ślina tych owadów jest toksyczna i wielu ludzi reaguje na nią alergią. Meszki podejrzewa się ponadto o to, że przenoszą tularemię. Ponoć należy przed tymi małymi muszkami zwyczajnie uciekać! Ponieważ lubią one miejsca wilgotne – trzeba o tym pamiętać. Wiadomo, że atakujące meszki wydzielają jednocześnie feromony, co przywabia kolejne osobniki.
UWAGA: pogryzienie przez meszki w dużej ilości może nawet spowodować śmierć - zwierzętom domowym to się przytrafia. Pogryzienie przez meszki jest mało odczuwalne w momencie przecinania skóry. Najgorzej jest dzień-dwa po pogryzieniu, gdyż wówczas miejsca ukąszeń są już małymi rankami, paskudzą się i bolą.
I przy meszkach, i przy osach, czy choćby jedynie dokuczliwych muchach, jest sposób na ich unikanie, częściowe przynajmniej. Rzecz w sposobie ubierania się, gdyż jasne kolory (zwłaszcza barwy żółta i pomarańczowa) przyciągają owady.
Komary i inne
Istnieje sposób na komary!
Ponoć na wszystko jest sposób. Opowieści o zbawiennym wpływie dymu papierosowego niestety nie odpowiadają rzeczywistości. Należy korzystać ze środków naturalnych.
Jednym z nich jest bylica piołun. Ziele to rośnie dookoła nas, widzimy je często, nie zdając sobie sprawy, że tak właśnie wygląda roślina, którą znamy tylko z powiedzenia, że coś jest gorzkie, jak piołun. Wystarczy narwać piołunu, nakłaść go po brzegach wnętrza namiotu, by niektóre „robaki“ zrezygnowały ze składania nam wizyt, zwłaszcza muchy i mrówki.
Drugim takim zielem, równie znanym, jest babka. Zalana wiosną odrobiną spirytusu daje nalewkę, która rewelacyjnie chroni przed komarami. Trzeba tylko posmarować nią odkryte części ciała.
Komary nie lubią zapachu wydzielanego przez witaminę B. Ludzie, którzy łykali ten lek, błogosławili jego dobroczynne działanie, kiedy akurat musieli wkroczyć na komarowe terytorium. Nie znaczy to, że zachęcam do szpikowania się witaminą B! Po pierwsze zażywanie jej podczas pobytu w strefie komarzych ataków, gdy się tam przybyło, jest nieco spóźnione. Organizm musi nasycić się owym preparatem, by skóra mogła wydzielać właściwy, tak nieznośny dla komarów odór. Po wtóre dla organizmu wcale nie jest obojętne pobieranie większej ilości witaminy B, substancji niekoniecznie mu potrzebnej, a w dodatku – znając zapał niektórych komarzych wrogów – przyjmowanej w sposób nadmierny i gwałtowny, czyli dużo i szybko. Lepiej posmarować się preparatem sporządzonym z pastylki witaminy B roztartej i rozpuszczonej w wodzie.
Ponadto – jak podają stare źródła – komary odczuwają niechęć do zapachu liści i kwiatu dzikiego bzu, także octu, mięty, goździków, eukaliptusa i anyżu. Mrówki – do mięty, octu i terpentyny.
Pchły nie znoszą orzecha włoskiego. Jeśli kochasz swego psa, to nawet będąc zdecydowanym przeciwnikiem survivalu umieścisz w jego legowisku liście orzecha, prawda? Ponadto pchły nie darzą sympatią paproci (tych często spotykanych: orlicy pospolitej albo narecznicy samczej). Ugryzienia komarów i pcheł należy traktować tak samo jak pszczele lub osie: smarowanie roztworem octu, aspiryny, itd.
Ach... pamiętaj o tym, że osy i pszczoły atakują, kiedy machasz rękami!
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |