Tradycja łowiecka
Tradycja - rzecz święta. To nasze korzenie, szacunek dla przodków i ich dokonań, kopalnia historycznej wiedzy i świadectwo kulturowej wrażliwości. Pielęgnowanie wytworzonych przez wieki obrzędów, tradycji, obyczajów i zwyczajów łowieckich to dowód, że polowanie - tysiąc lat temu i dziś - to więcej, niż zdobywanie mięsa i skór. Więcej, niż sposób ochrony przyrody, czy miła forma relaksu.
Kolejność rozdziałów wynika z chronologii pierwszego w łowieckiej karierze sezonu myśliwskiego. Przewodnik otwiera zatem Ślubowanie myśliwskie, które w Polsce adept łowiectwa składa najczęściej latem, przy okazji polowań na kaczki. Jesień to przypadające 3. listopada Polowanie Hubertowskie i legenda św. Huberta, patrona myśliwych. Zima to obyczajowość polowań zbiorowych, koronacja Króla Polowania, być może pierwszy w życiu strzelony dzik - zatem i Pasowanie Myśliwskie. Także wyjątkowy klimat Polowania Wigilijnego. Wiosna daje pokój kniei. Czas podsumowań i obrachunków. To wiosną obradują specjalne komisje, oceniające Trofea łowieckie, zdobyte w trakcie zakończonego myśliwskiego sezonu.
Przewodnik adresowany jest do myśliwych młodych łowieckim stażem. Przede wszystkim do słuchaczy kursów dla nowo wstępujących do Polskiego Związku Łowieckiego. Zawiera opis i rodowód jedynie podstawowych, elementarnych tradycji, obrzędów i zwyczajów łowieckich, tworzących ceremoniał i etykietę łowów. Spełni również swoją rolę, jeśli Internaucie nie związanemu z łowiectwem zasugeruje, że myśliwi, w swej większości, nie są bezdusznymi eksterminatorami dzikich zwierząt.
Ślubowanie myśliwskie
Ślubowanie to pierwsza tradycyjna ceremonia, w której uczestniczy myśliwy po uzyskaniu członkostwa Polskiego Związku Łowieckiego. Akt ślubowania myśliwskiego można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach : obrzędu myśliwskiego i formalnego obowiązku. Skupmy się na sferze obrzędowej.
Ślubowanie wprowadza adepta łowiectwa w krainę myśliwskich tradycji. Dla młodego myśliwego jest to, po prostu, wielkie święto. Powinno mieć zatem możliwie najbardziej uroczystą oprawę i przebieg. W praktyce organizowane jest w czasie walnych zgromadzeń kół łowieckich, w trakcie odprawy myśliwych przed polowaniem zbiorowym lub - bardziej uroczyście - w trakcie sesji okręgowych rad łowieckich lub uroczystości okręgowej rangi, organizowanych specjalnie po to, by przyjąć ślubowanie od nowo wstępujących do Polskiego Związku Łowieckiego.
Jak przebiega ? Składający ślubowanie, lub ich większa grupa, występuje przed szereg myśliwych. Klęka na lewym kolanie. Zdejmuje nakrycie głowy. Wraz z nim odkrywają głowy wszyscy uczestnicy uroczystości. Jeśli ślubowanie odbywa się w terenie - ślubujący trzyma w ręce broń, stopką kolby opartą o ziemię. Za ślubującym staje opiekun niedawnego stażysty. Kładzie swą prawą dłoń na ramieniu podopiecznego. Jeśli uroczystość odbywa się na szczeblu koła łowieckiego ślubowanie przyjmuje prowadzący polowanie lub prezes albo łowczy koła. Jeśli jest to uroczystość okręgowej rangi - prezes okręgowej rady łowieckiej lub okręgowy łowczy. Przyjmujący ślubowanie cytuje rotę ślubowania, powtarzaną za nim przez ślubującego. Tekst ślubowania brzmi następująco :
"Przystępując do grona polskich myśliwych ślubuję uroczyście przestrzegać sumiennie praw łowieckich,
postępować zgodnie z zasadami etyki łowieckiej,
zachowywać tradycje polskiego łowiectwa,
chronić przyrodę ojczystą,
dbać o dobre imię łowiectwa i godność polskiego myśliwego."
Po wygłoszeniu roty ślubowania adept łowiectwa wstaje, zaś przyjmujący ślubowanie ogłasza przyjęcie ślubowania słowami :
"Na chwałę polskiego łowiectwa, bądź prawym myśliwym, niech ci Bór darzy."
Pozostałe osoby, uczestniczące w uroczystości, powtarzają "Darz Bór". Sygnalista - organizatorzy powinni zadbać o jego udział - gra sygnał "Darz Bór". Gdy sygnał wybrzmi można nałożyć nakrycie głowy.
Teraz przychodzi kolej składania gratulacji. Miło jest, gdy ślubujący w kilku słowach podziękuje swemu opiekunowi i wszystkim myśliwym za trud łowieckiej edukacji. I jeszcze uwaga na temat stroju : Jeśli uroczystość odbywa się w terenie, przed polowaniem, sprawa jest prosta - wszyscy mają na sobie ubrania myśliwskie. Jeżeli jednak ślubowanie zorganizowano pod dachem - wszystkich obowiązuje strój uroczysty. Najlepiej, jeśli jest to regulaminowy galowy mundur myśliwski. Jeśli ktoś go nie ma - stawia się w garniturze. Dżinsy, koszule polo czy sportowe buty są wysoce nie na miejscu.
Tyle tradycja. Jaki jest formalny wymiar ślubowania myśliwskiego ? Żaden. Przepisy łowieckie - ustawa o prawie łowieckim, czy statut PZŁ - o ślubowaniu milczą. W sensie formalnym złożenie ślubowania nie jest warunkiem koniecznym wykonywania polowania. Jednak ślubowanie myśliwskie to wydarzenie ogromnej wagi. Przecież żadna ustawa sejmowa, rozporządzenie ministra czy uchwała jakiegokolwiek gremium nie nakłada obowiązku bycia honorowym człowiekiem. A jednak honor jest wartością nieoszacowaną. Zawartą nie w przepisach prawa, lecz w kanonach moralności człowieka. Jeśli uznamy, że prawo spisane, w tym przypadku sejmowa ustawa o prawie łowieckim, to tylko minimum porządku prawnego, wyodrębnione z obszerniejszej moralności myśliwego, to akt ślubowania łowieckiego, pominięty w przepisach, staje się podstawowym wyznacznikiem naszego uczestnictwa w łowiectwie. Bo właśnie w tym momencie, podczas ślubowania, nowo przyjęty członek Polskiego Związku Łowieckiego uroczyście i publicznie ślubuje, czyli ręczy swoim honorem, że z własnej woli przyjmuje na swoje barki określone obowiązki i z własnej woli zobowiązuje się do przestrzegania określonych zasad. Prawo do decydowania o życiu lub śmierci zwierzyny to wielki przywilej. Nie dziwi zatem, że powierzenie tego prawa myśliwemu poprzedzone jest tym, iż myśliwy poręcza swoim honorem, że przestrzegać będzie kanonów, według których przywilej ten jest realizowany.
Wszystko to sprawia, że ślubowanie musi być pierwszym elementem działalności łowieckiej młodego myśliwego. To niedopuszczalne, aby myśliwy - po wręczeniu mu legitymacji PZŁ i pozwolenia na broń - strzelał na polowaniu nie złożywszy najpierw ślubowania. Zdarzają się, niestety, przypadki, w których organizatorzy polowania odkładają obrzęd ślubowania na koniec łowów. Zazwyczaj tłumaczą to zniecierpliwieniem innych myśliwych, oczekujących jak najszybszego rozpoczęcia polowania. Profanacja ! Obrzęd ślubowania zabiera kilka minut. Tak małe opóźnienie nie ma znaczenia dla praktycznej strony łowów. W szanujących tradycje kołach łowieckich akt ślubowania odbywa się zawsze przed polowaniem, a nie po polowaniu.
Chrzest myśliwski
Chrzest myśliwski to jeden z najstarszych obrzędów łowieckich. Ceremonia ta oznacza przyjęcie młodego myśliwego do grona prawdziwych łowców - następuje po upolowaniu przez myśliwego pierwszej zwierzyny. Początkowo myśliwy "chrzczony był" tylko raz w życiu, istotnie po ubiciu pierwszego w swej karierze zwierza. Obecnie ceremoniał ten stosuje się wielokrotnie, po strzeleniu przez myśliwego pierwszego okazu każdego gatunku zwierzyny.
Chrzest odbywa się wyłącznie na polowaniu. Najczęściej w przerwie łowów, tuż po zakończeniu miotu, w którym myśliwy strzelił pierwszego zwierza. Bywa również, że obrzęd odkładany jest na sam koniec polowania, już przy pokocie.
Po zwołaniu myśliwych prowadzący polowania, łowczy lub prezes koła, a niekiedy inny myśliwy, cieszący się wśród uczestników łowów estymą, ogłasza, że w grupie jest "fryc", który właśnie się wyzwolił, czyli myśliwy, który strzelił pierwszy w życiu okaz zwierza danego gatunku. Sygnalista - a ten powinien być na każdym zbiorowym polowaniu - gra sygnał danego zwierza na rozkładzie. "Fryc" występuje przed szereg. Klęka na lewym kolanie. Mistrz ceremonii nurza w farbie ubitego zwierza kordelas, lub nóż, i bronią tą kreśli na czole młodego myśliwego znak krzyża. Wypowiada przy tym formułę :
"Chrzczę Cię na wyznawcę świętego Huberta".
Farby z czoła nie wolno zmyć aż do końca polowania.
Może się zdarzyć, że pierwsza w życiu zwierzyna padnie z ręki myśliwego na polowaniu indywidualnym. Wówczas ceremonię chrztu, od razu, na miejscu, przeprowadza którykolwiek myśliwy, jeśli był świadkiem udanego polowania. Zaś o sprawie ogół myśliwych informowany jest podczas najbliższego spotkania członków koła łowieckiego - czy to na zbiorowym polowaniu, czy to na zebraniu koła. Jeśli młody myśliwy nie ma żadnych świadków swego "wyzwolenia", bo stało się to w trakcie samotnego polowania indywidualnego, wówczas informuje o wszystkim zarząd koła, a ten oficjalnie ogłasza radosną nowinę podczas najbliższego spotkania wszystkich myśliwych. Młodego strzelca uznaje się za "ochrzczonego", ale ceremoniału nie przeprowadza się.
Sporo kontrowersji budzi wspomniany obyczaj pomazania czoła adepta farbą zwierza. Rodzi się pytanie: Kiedy można zmyć farbę ? Przyjęło się, że kieliszek dobrego trunku, zafundowany kolegom pod koniec myśliwskiego spotkania, upoważnia wyzwoleńca do stosownej toalety.
W odróżnieniu od ślubowania myśliwskiego, które jest obrzędem uroczystym, poważnym by nie powiedzieć pompatycznym - chrzest to obyczaj radosny, kwitujący wielkie myśliwskie szczęście, strzelenie pierwszej w życiu zwierzyny.
Ostatni kęs, pieczęć, złom
Terminy łowieckie "ostatni kęs", "pieczęć" i "złom" celowo umieszczone są w jednym rozdziale. Obyczaje te występują wspólnie. Razem tworzą jeden myśliwski obrzęd, nazywany złomem.
Słowo "złom" w terminologii łowieckiej ma kilka znaczeń. W tym konkretnym przypadku chodzi o wyróżnienie, którym honorowany jest myśliwy w trakcie udanego polowania na grubego zwierza, oraz o ściśle z nim powiązany obyczaj składania hołdu strzelonej zwierzynie.
Złom, mówiąc najprościej, to gałązka, odłamana, a nie odcięta nożem, z drzewa, które rosło najbliżej miejsca, w którym padł zwierz. Honorowanie myśliwego złomem, czyli wręczenie mu owej gałązki, to jeden z najstarszych obyczajów łowieckich. Nawiązuje do antycznego dekorowania zwycięzców wieńcem laurowym. Jego korzenie sięgają starożytności. Ilustrują to choćby późnośredniowieczne dzieła malarskie, ukazujące myśliwego, przy upolowanej zwierzynie, w wieńcu laurowym na skroniach.
Współcześnie uhonorowanie złomem przysługuje myśliwemu, który strzelił grubego zwierza - łosia (przed objęciem tego gatunku całoroczną ochroną), jelenia, daniela, sarny, muflona i dzika. W niektórych regionach naszego kraju funkcjonuje obyczaj nagradzania złomem również tego myśliwego, który strzelił rzadki gatunek zwierzyny drobnej, lub małego drapieżnika - np. jarząbka, czy borsuka.
W praktyce ten piękny obrzęd myśliwski, tworzony przez trzy składowe - ostatni kęs, pieczęć i złom - wygląda następująco :
Tuż po podniesieniu sztuki zwierzyny grubej, co ważne, przed jej wypatroszeniem, prowadzący polowanie, łowczy czy prezes koła, lub inny, nobliwy w grupie myśliwy, odłamuje - a nie odcina - gałązkę drzewa, rosnącego w pobliżu miejsca, w którym zwierz padł. Najlepiej, jeśli jest to drzewo iglaste, lub dąb. Jeśli nie ma tych gatunków w pobliżu można wykorzystać każde inne drzewo, lub krzew. Z gałązki tej myśliwy, który przeprowadza obrzęd, odłamuje mniejszy kawałek i wkłada zwierzowi do gęby. Fragment, włożony zwierzowi do pyska, to tzw. ostatni kęs. Swoiste uhonorowanie zwierzyny, wyposażenie jej w podróż w zwierzęce zaświaty. Należy zadbać o to, by ostatni kęs nie był powalany farbą. Ostatnim kęsem nie honorujemy dużych drapieżników, jeśli w przyszłości znów będziemy na nie polować. Jest to forma zastrzeżona wyłącznie dla roślinożerców.
Kolejny fragment ułamanej wcześniej gałęzi kładziemy na ranie wlotowej tuszy. Ten kawałek gałązki to tzw. pieczęć, nazywana też ostatnim złomem. Spełnia ona rolę podwójną : jest to zmaterializowany symbol żalu strzelca za to, że zadał zwierzynie ból, rodzaj duchowego ",balsamu na ranę". Pieczęć podnosi też walor estetyczny tuszy. Po prostu zakrywa ranę postrzałową. Jeśli ostatnim złomem dekorujemy zwierzynę, która leży już na pokocie, zatem leży na prawym boku, zaś i rana wlotowa jest po stronie prawej, to pieczęć w tym wyjątkowym wypadku położyć trzeba na ranie wylotowej. Zasadą jest, by wierzchołek gałązki, pełniącej rolę pieczęci, skierowany był u samców w stronę trofeum, zaś u samic w stronę narządów rodnych. W prosty sposób odzwierciedla to nasze nadzieje, wiązane z płcią zwierzyny : od samców oczekujemy jak najlepszych trofeów, od samic jak najlepszego przychówku.
Ostatni fragment ułamanej gałązki to złom myśliwski. Nagroda dla myśliwego za wykazaną łowiecką sprawność. Gałązkę tę mistrz ceremonii moczy najpierw w farbie ubitego zwierza, a następnie podaje szczęśliwemu strzelcowi. Złomu myśliwskiego nie należy wręczać, trzymając gałązkę w dłoni. Przyjęło się że złom podawany jest na głowni kordelasa, lub noża myśliwskiego. W ostateczności używa się tradycyjnego w formie myśliwskiego kapelusza. Osoba, która złom wręcza, podaje go lewą ręką. Również przyjmujący podejmuje złom ręką lewą. Wszyscy obecni przy tej ceremonii myśliwi muszą odkryć głowy. Kapelusza, czy czapki, nie zdejmuje jedynie honorowany strzelec. Myśliwy zatyka następnie złom za tasiemki swego kapelusza i do końca łowów poluje z tak przyozdobionym nakryciem głowy. Złom należy przypiąć po stronie prawej kapelusza, lub czapy.
Tak obrzęd ten przebiega na łowach zbiorowych. Na polowaniu indywidualnym wszystkie czynności wykonuje szczęśliwy strzelec.
Miłym obyczajem jest, by myśliwy odłamał kawałek własnego złomu i wręczył go naganiaczowi, który wypchnął zwierza na jego stanowisko. Część złomu należy też wręczyć przewodnikowi psa, jeśli pies był użyty do dojścia postrzałka. Przewodnik psa, jeżeli wysoko ceni pracę czworonoga, powinien z tego fragmentu odłamać jeszcze mniejszy kawałek i zatknąć go za psią obrożę.
Czy każdego myśliwego, który upolował grubego zwierza, należy dekorować złomem ? Oczywiście, nie ! Złom, nazywany pięknie orderem kniei, należy się jedynie myśliwemu, który strzelił zwierza w całkowitej zgodzie z wymogami etyki łowieckiej i łowieckimi przepisami. Jeśli zwierz zdobyty został z pogwałceniem kanonów etyki, lub niezgodnie z przepisami, strzelec złomu nie dostaje i powinien traktować to jak najsroższą karę honorową. Jednak nawet wówczas należy uhonorować zwierzynę ostatnim kęsem i pieczęcią. Zwierzyna jest bowiem zawsze niewinna.
Złom trafił także do myśliwskiej obyczajowości pogrzebowej. Gałązkę złomu rzuca się do mogiły za myśliwym, który przenosi się do Krainy Wiecznych Łowów. Trumna i złom skrywają się w grobie przy dźwiękach sygnału "Koniec polowania", lub "Darz Bór", albo też opracowanego zupełnie współcześnie sygnału "Pożegnanie myśliwego z knieją". Przyjęło się również, iż w kieszeniach nieszczęśnika jest kilka nabojów w kalibrze broni, używanej przez niego za życia.
W polskim łowiectwie złom ma wiele znaczeń, pełni wiele funkcji. Zawsze jednak są to elementy życia łowieckiego największej rangi. Nic dziwnego, że najwyższe polskie odznaczenie łowieckie, ustanowione już w roku 1929, nosi nazwę "Złom". Jest to wykonana ze złoconej blachy plakieta - wizerunek dwóch gałązek, iglastej i liściastej.
Darz Bór! - GMI |