Język wizerunku, czyli dress code dla mężczyzn
Czy istnieją zasady męskiego dress code’u? Oświeceni styliści jakoś potrafią uzasadnić dobór koszuli do garnituru, a do tegoż zestawu odpowiedniego krawatu. To teoria. A życie?
White tie czy casual
Pokolenie naszych ojców bardzo często w pracy ubrane było bądź oficjalnie (czytaj: garnitur lub mundur), bądź swobodnie (czytaj: sweter i dżinsy). Wszystko zależało oczywiście od zajmowanego stanowiska, pełnionych funkcji i miejsca pracy. Dobór kolorystyczny, dodatki, jakość materiałów… wydaje się, że dla przeciętnego Polaka lat 60., 70., 80., a nawet 90. te kwestie nie istniały lub były tak marginalne, że niegodne uwagi.
Wraz z rozwojem kapitalizmu, a więc powolutku od lat 90., a zwłaszcza w XXI wieku, gdy Polska stała się bliższa nowoczesnej Europie, znaczenia zaczął nabierać tzw. dress code. Zasady doboru ubioru mężczyzn, szczególnie w miejscu pracy, ale też w innych średniooficjalnych sytuacjach, stały się gorącym tematem. Wiedza panów w tym zakresie do niedawna często bywała licha. Oczywiście są mężczyźni za pan brat z modą, lubiący eleganckie ubrania, a nawet zabawę z modą – im łatwiej było poznać nowy język i nauczyć się konkretnych zasad. Gros mężczyzn wciąż jeszcze nie wie, co, jak, i z czym.
Dress code, rzecz jasna, przydaje się głównie w świecie biznesu, w którym wizerunek ma ogromne znaczenie – pomaga mężczyznom podkreślić swoje stanowisko, prestiż. Zadbany pracownik jest wizytówką swojej firmy także (a może szczególnie) na arenie międzynarodowej. Mężczyźni, którzy trzymają się dress code’u, z pobłażaniem patrzą na swoich kolegów, którzy w kwestii stroju starają się tylko o to, by ten ostatni był wyprany.
Słownik potrzebny od zaraz
Zasady dobierania odpowiedniego ubioru na każdą okazję, co tu kryć, powinna być znana wszystkim mężczyznom. Jeśli sali wśród czytelników są panowie, którzy do tej pory za pan brat byli jedynie z koszulką, dżinsami i adidasami, poprosimy ich o uwagę. Oto kilka słówek do zapamiętania na zadanie domowe:
• marynarka: górna część garnituru; w sytuacjach oficjalnych – niezdejmowalna,
• white tie: określenie męskiej stylizacji obejmującej frak i dopasowane do niego elementy (wraz z muszką),
• black tie: strój mniej formalny niż ten powyżej; obejmuje smoking wraz z pasem lub kamizelką; wszystko, poza koszulą, musi być czarne;
• formal: określenie klasycznego stroju wieczorowego (typowy ciuch na wesele);
• informal: podobniej jak wyżej, ale można pozwolić sobie na większe szaleństwo w doborze koszuli;
• smart casual: swobodny strój biznesowy; może być w jasnych kolorach; bez krawata;
• casual: i tu dopiero pojawia się możliwość wyboru podkoszulka i dżinsów, czyli swobodnego stroju.
Oczywiście powyższe wyliczenie to tylko ułamek określeń i zasad męskiego dress code’u. Od nakazów tak ogólnych przechodzi się do szczegółowych rad np. na temat dobierania krawatu do koszuli. O tym zresztą napisano w dziejach całe elaboraty i okazuje się, że styliści bynajmniej nie są zgodni co do obowiązujących w tym zakresie norm. Jak podpowiada będące za pan brat z modą męską Logo (i w miesięczniku, i na swojej stronie logo24.pl) – obecnie łączenie tych dwóch elementów stroju ma być po prostu… atrakcyjne. Czy to znaczy, że wszelkie zasady odeszły do lamusa?…
Cóż – niekoniecznie. Nawet dobór kropek do pasków musi być w dobrym smaku. Jeśli sami go nie mamy, a zależy nam na dobrze dopracowanym końcowym efekcie, warto posłużyć się np. radami męskich stylistów. Innym sposobem jest „skopiowanie” udanej stylizacji jakiejś gwiazdy znanej z dobrego stylu (np. Davida Bekhama, Justina Temberlake’a czy Filipa Bobka). Dla zaangażowanych polecamy profesjonalne szkolenia z dress code’u – nie zaszkodzą, a mogą pomóc.
Polskie faux pa
Mimo przemian obyczajów, tj. większej staranności mężczyzn przy budowaniu własnego wizerunku, Polacy wciąż popełniają wiele modowych wpadek. O ile pewne zestawienia czy pomysły są po prostu przejawem twórczego indywidualizmu (hipsterstwa?), o tyle ignorancja pewnych kluczowych zasad jest wciąż nagminna. Przykłady? Proszę bardzo.
Trudno nie wspomnieć o problemie z doborem skarpetek. W wersji light – jasne (białe, frotte) założone do eleganckich, ciemnych półbutów. Cięższa opcja – skarpetki do sandałów. I choć te ostatnie (ale w wersji z przymrużeniem oka, przejaskrawionej celowo) czasami pojawiają się na wybiegach, w wersji preferowanej przez mężczyzn, którzy chcą ukryć zaniedbane stopy, są nie do przyjęcia.
Nie znają też dress code’u panowie obwieszający się złotem. Mimo że to wykroczenie przeciwko dobremu stylowi znane od lat (nawet przedwojenne podręczniki dobrej etykiety wspominały o tym, że mężczyzna elegancki nie nosi sygnetów czy łańcuchów), wielu mężczyzn wciąż uważa, że w dobrym smaku jest noszenie biżuterii o sporych gabarytach. W ich oczach takie ozdoby oczywiście ukazują bogactwo, gest. Tymczasem herbowy sygnet wypada nosić wyłącznie komuś ze szlacheckimi korzeniami.
Brakiem smaku wykazują się też mężczyźni na siłę próbujący ukryć swoją łysinę zebranymi zaczesując włosy zebrane z boku głowy. Po pierwsze – taka fryzura nie ukrywa, tylko wręcz eksponuje braki w owłosieniu. Po drugie – daje prześmiewcom pole manewru, demaskując brak dystansu do samego siebie. Nie warto.
Wspomnijmy jeszcze o dwóch obciachach, które absolutnie nie wpisują się w żaden dress code, a nawet w jego parodię. Pierwszym faux pa jest noszenie tzw. saszetek, czyli podręcznych torebeczek. Nie komentując nawet tej mody, należy jeszcze przestrzec przed noszeniem podkoszulka pod koszulą. Zdecydowanie tego nie robimy! Jeśli koszula nas drapie, jest niewygodna – to znak, że to z nią, a nie z nami, jest coś nie tak. Wówczas proponujemy inwestycję w odzież lepszego gatunku.
A czy Waszym zdaniem tzw. dress code to część etykiety, którą mężczyzna kulturalny powinien poznać i wcielić w życie, czy też zbiór sztucznych zasad, które utrudniają życie i komplikują to, co powinno być nam obojętne?
Romantyczne pomysły
Oczywiście w Polsce mamy nie tylko wielkie i znane parki angielskie, ale i mniejsze, mniej znane. Na uwagę zasługuje park w Zarzeczu tworzony w XIX w. przez Magdalenę z Dzieduszyckich Morską. Ta artystka, duszą i sercem oddana sztuce, była także miłośniczką sztuki ogrodowej. Podczas licznych podróży zetknęła się m.in. z parkami w stylu angielskim. Magdalena Morska stworzyła w Zarzeczu romantyczno-kulturalny ośrodek. W tworzeniu ogrodu miłości pomagał jej projektant zabudowań w Arkadii. Zakątki skłaniające do zadumy, wspaniała rezydencja, wiekowe drzewa i klimatyczna rzeka – Zarzecze zaprasza…
Innym parkiem romantycznym jest ten w Orońsku. Miejscowość znana jest jednak bardziej z dworu, w którym mieści się obecnie Centrum Rzeźby Polskiej ze zbiorem wybitnych współczesnych rzeźb. Warto jednak udać się także do otaczającego muzeum parku, który założył (a raczej przekształcił, każąc usunąć płoty i sztuczne, rygorystyczne elementy) Franciszek Ksawery Christiani po upadku powstania listopadowego. W ogrodzie znajdziemy mnóstwo starych drzew szumiących rozmaite historie, romantyczne zakamarki… Wśród nich oczywiście obowiązkowo miniatura antycznej świątyni (dziś kościół katolicki).
Nieco bardziej znany jest ogród w Puławach. Dawniej ukształtowany był w stylu francuskim – królowały formowane i strzyżone szpalery, zakątki, aleje. Gdy jednak ogród przeszedł w ręce rodziny Czartoryskich, zmieniono jego styl na angielski. Zerwano z dotychczasową geometrią, sztucznymi podziałami, formowaniem roślin. W zastępstwie postawiono na naturalne piękno nieco dziką przyrodę, jedność z zastanym krajobrazem. Oczywiście wzbogacono ogród w rzeźby, budowle, głazy – musi elementy niezbędne w ogrodzie angielskim. Efekty tych i późniejszych przemian można do dzisiaj oglądać w Puławach, listopad to wciąż dobra pora!
A czy Wy także jesteście zwolennikami romantycznych ogrodów w stylu angielskim? A może Waszym zdaniem parki powinny być bardziej „współczesne”? Może powinny łączyć wiele funkcji, zapewniać możliwość aktywnego wypoczynku (zewnętrze siłownie, boiska czy korty), proponować odpoczynek w kawiarni czy lodziarni? Czy też jednak być miejscem zadumy, wyciszenia?
©® GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |