Mity o Snowboardzie - obalamy je
Snowboard nie jest wyjątkiem. Podobnie jak w innych dyscyplinach także i tutaj, a może właśnie szczególnie tutaj, mamy do czynienia z krecią robotą wykonywaną przez tzw. mitomanów. Głoszone przez nich mity, fałsze opinie i bzdurne, niczym nie poparte teorie, nader często znajdują podatny grunt.
Niestety zasłyszane tu i ówdzie legendy są traktowane poważnie przez tych, którzy chcieliby spróbować snowboardu ale potrzebują po prostu małej zajawki lub solidnego kopa. Sugerując się tymi opiniami wybierają narty lub przy nich pozostają albo co gorsze w ogóle nie wychodzą zimą z domu zadowalając się sportami „indoor” (TV, gazetka, itp…
W tym miejscu spróbujemy obalić najgłupsze z tych mitów. Udowodnimy, że ci niepoprawni mitomani nie mają racji, a głoszone przez nich herezje można śmiało włożyć między bajki lub do lamusa.
Mit #1 Snowboard jest niebezpieczny, bardziej niż narty
Genezą tego mitu są prawdopodobnie statystyki, z których wynika, że snowboardziści częściej ulegają kontuzjom niż narciarze. Sądząc na tej podstawie rzeczywiście można dojść do takiego, fałszywego wniosku.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że snowboard jest młodszą dyscypliną – dosłownie i w przenośni. Snowboard na zimowej scenie pojawił się znacznie później niż narty, stąd między innymi istotny odsetek wśród deskarzy stanowią ludzie młodzi. Nie potrzeba do tego żadnych statystyk. Wystarczy spojrzeć na pierwszą z brzegu górkę – narciarz w wieku emerytalnym to nie żaden wyjątkowy obrazek, ze świecą natomiast szukać emerytowanego snowboardera. Jak się to ma do wypadkowości? Otóż nikt chyba nie zaprzeczy, że young power = mniejsza wyobraźnia, większa odwaga, szybsza jazda i zwiększone zużycie gipsu, bynajmniej nie budowlanego.
Poza tym snowboard przez długie lata stanowił alternatywę dla klasycznego narciarstwa, a nikt chyba nie rzuca nart w kąt, żeby jeździć na desce klasycznym śmigiem, wycinając na śniegu perfekcyjne łuki jak od cyrkla. W snowboard od początku wpisana jest jazda poza wyznaczonymi trasami i w snowparku, która sama w sobie jest bardziej niebezpieczne od tego, co robi na stoku większość narciarzy.
Według powszechnej opinii same wypadki są w skutkach groźniejsze na desce niż na nartach. Dwie nogi uwięzione w wiązaniach przymocowanych do jednej deski są kojarzone z poważnym niebezpieczeństwem. To tylko pozory. W rzeczywistości upadając na snowboardzie trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby doznać urazu nóg. Przywiązanie do deski tak naprawdę powoduje, że nie ma możliwości skręcenia kolana, czy wykonania niekontrolowanego szpagatu. To, co jest zbawieniem dla nóg niekoniecznie musi być dobre dla rąk. Prawdą jest natomiast, że obrażenia kończyn górnych przydarzają się częściej snowboarderom. Jaka w tym przewaga jednej deski nad dwoma? Ręka w gipsie wcale nie musi oznaczać przedwczesnego końca sezonu, połamana noga owszem.
Mit #2 Snowboard jest trudny
Jeżeli nauka jazdy na dwóch deskach zajmuje niejednokrotnie sezon lub dwa, to ile trzeba się uczyć, żeby przyzwoicie zjeżdżać na jednej desce? Odpowiedź jest prosta: dwa razy krócej.
Laicy dostają gęsiej skórki już na samą myśl o przywiązaniu nóg do deski. Prawda jest zupełnie inna. Ucząc się podstaw narciarstwa trzeba skupić uwagę na dwóch deskach, dwóch nogach, które czasami nie chcą ze sobą współpracować oraz dwóch wiecznie plączących się kijkach. W snowboardzie nogi są unieruchomione i tworzą jedną całość więc nie ma powodu, żeby nie chciały ze sobą współpracować. Kijki zbytnio nie przydają się więc nie ma co się plątać między nogami. Dwa razy mniej sprzętu oznacza dwa razy mniej kłopotów i dwa razy krótszy czas na naukę!
Oczywiście, tak w nartach jak i snowboardzie, to w jakim czasie opanujemy podstawy zależy od indywidualnych predyspozycji i zdolności. Jedni już w pierwszy dzień dają sobie radę, inni po 20 godzinach męczarni, a jeszcze inni po 2 sezonach nadal kaleczą. W każdym przypadku jest inaczej ale mimo wszystko można zaryzykować pewną generalną zasadę: na nartach zjeżdża się już praktycznie w pierwszym dniu jednak osiągnięcie zadowalających rezultatów trwa czasami długie lata. Pierwsze dni na snowboardzie zazwyczaj spędza się na tej części ciała, która znajduje się poniżej pleców ale z kolei do zadowalających rezultatów dochodzi się bardzo szybko, zaskakująco szybko. Obserwując snowboardera płynącego w głębokim puchu laik nigdy nie pomyślałby, że jeszcze w ubiegłym roku ten gość niewiele wiedział na temat snowboardu. Osiągnięcie takiego samego poziomu na nartach w tym samym czasie jest krótko mówiąc prawie niemożliwe.
Mit #3 Snowboard jest dla młodych, ja jestem już za stary
Rzeczywiście w snowboardingu dominuje młodzież. Jednak nie wynika to z tego, że jedna deska jest jakoby bardziej wymagająca fizycznie niż narty, lecz o czym była już wyżej mowa, z faktu że jest dyscypliną znacznie młodszą.
Nic więc nie stoi na przeszkodzie żeby rozpocząć naukę w wieku powszechnie uważanym za emerytalny, zwłaszcza w kontekście obalonego mitu #2.
W porównaniu do nart, snowboard jest nawet bardziej dla „starych” niż „młodych” – na nartach można zacząć jeździć już w wieku 3 lat, podczas gdy na snowboardzie niestety nie – dla takich maluchów nawet nie ma desek.
Mit #4 Snowboard jest upierdliwy
Do snowboardu najczęściej zraża konieczność siadania na śniegu, problemy w kolejce do wyciągu, walka na na orczyku, zejście z kanapy i inne podobne kłopoty logistyczne. Obserwując z boku rzeczywiście można dojść do wniosku, że snowboarderzy przeżywają mękę, gdy tylko muszą na desce robić coś innego niż zjeżdżanie. Wynika to być może z faktu, że o ile sama nauka jeżdżenia jest banalna, to dla wielu podejście do wyciągu i wjechanie orczykiem na górę stanowi nie lada problem. Wypinając jedną nogę snowboarder traci połowę kontroli nad deską, co na początku sprawiać może kłopoty.
Wszystko jednak jest kwestią treningu. Doświadczony snowboarder w niczym nie ustępuje narciarzowi pomimo tego, że nie może się podeprzeć kijkami. Jeżeli ktoś przewraca się w kolejce albo wjeżdżając na orczyku to albo jeszcze nie zdążył się nauczyć albo w ogóle nie ma zamiaru się nauczyć.
Jest też i rada na mokre 4 litery. Spodnie snowboardowe tym różnią się od narciarskich, że są uszyte z odpowiedniego materiału, tak aby nie trzeba było używać pampersa. Dla tych, którym szczególnie przeszkadza siadanie na śniegu wymyślono systemy zapinania nie wymagające bezpośredniego kontaktu ze śniegiem. Zapięcie takich wiązań trwa niewiele dłużej niż w nartach.
Poza wątpliwymi niedogodnościami są już tylko same plusy dodatnie. Nawet najbardziej zatwardziali antagoniści nie zaprzeczą, że w miękkich butach snowboardowych jazda i jakiekolwiek inne poruszanie się jest o niebo wygodniejsze niż w narciarskich skorupach. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że noszenie jednej zamiast dwóch desek jest zdecydowanie bardziej komfortowe. I wreszcie najważniejsze … nie ma możliwości wydłubania sobie oczu własnymi kijkami.
Mit #5 Snowboarderzy dewastują nartostrady
W przeszłości bywały ośrodki, do których nie wpuszczano snowboardzistów. Nawet dzisiaj można trafić na trasy do których dostępu broni napis” SKI ONLY”. Jawna dyskryminacja, z którą mamy gdzieniegdzie do czynienia, wynika z mylnego przekonania, że snowboardziści dewastują stoki, spychając śnieg i tworząc muldy.
Ta opinia to tylko połowa prawdy. Zły wpływ na stan nartostrad mają tylko źli snowboarderzy. Żółtodzioby mają tendencję do zsuwania się na stromych stokach, jednocześnie zgarniając śnieg tak samo jak początkujący narciarze jeżdżący tzw. pługiem. Ponieważ jednak deska jest szersza od nart powszechnie uważa się, że to właśnie snowboarderzy czynią największe szkody. W rzeczywistości na nartostradach jest nas znacznie mniej niż narciarzy, poza tym przeważnie siedzimy na śniegu zamiast jeździć. W tym kontekście obciążanie winą snowboarderów jest, co najmniej niestosowne.
Mit #6 Narty są lepsze od snowboardu
Narciarstwo wcale nie jest lepsze od snowboardingu i na odwrót. Obydwie dyscypliny są zupełnie różne, a jedynym wspólnym elementem jest śnieg i góry, po których się jeździ. Każdy w jednej i drugiej dyscyplinie znajduje zarówno pozytywne jak i negatywne strony. Jedni rzucają narty dla snowboardu i już nigdy nie wracają do dwóch desek, inni po latach na snowboardzie zdradzają go dla nart, a jeszcze inni od początku do końca są wierni jednej i tej samej dyscyplinie albo też miotają się niezdecydowani między nartami i deską.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |