Grupa Media Informacyjne zaprasza do wspólnego budowania nowej jakości    
Nowe Media - Modern News Life    
                                                   
                                                   
   
  TV Radio Foto Time News Maps Sport Moto Econ Tech Kult Home Fash VIP Infor Uroda Hobby Inne Akad Ogło Pobie Rozry Aukc Kata  
     
  Clean jPlayer skin: Example
 
 
     
img1
GMI
Nowe Media

More
img2
BMW DEALER
Kraków ul. Basztowa 17

More
img3
MERCEDES
Wybierz profesjonalne rozwiązania stworzone przez grupę Mercedes

More
img4
Toyota 4 Runner
Samochód w teren jak i miejski.

More
img2
Toyota 4 Runner
Samochód w teren jak i miejski.

More
 
         
         
  GRUPA MEDIA INFORMACYJNE - BIBLIOTEKA GMI
   
COUNTRY:
         
 

 

 
 
Home news
   
Słownik
   
Multimedia
   
Podcast
Wideo
Foto
 
Ogłoszenia
   
Promowane
   
   
 
   
   
   
   
Kontakt
   
 

Adam Nawara - Napisz do Nas: Grupa Media Informacyjne

 
   
 
   
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
Encyklopedia
Columbus
GMI
 
   
 
Encyklopedie GMI  
 
 

Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

Wirtualna Biblioteka GMI to istotne wsparcie w pracach badawczych, rozwojowych i wdrożeniowych we wszystkich dziedzinach wiedzy i specjalnościach naukowych w Polsce jak i na świecie, a także ważna pomoc dla doktorantów i studentów przygotowujących prace dyplomowe. To również wspaniałe miejsce dla lubiących czytać. Zakres tematyczny jest na tyle szeroki, że z pewnością każdy znajdzie tutaj coś ciekawego dla siebie.

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

Wirtualna Biblioteka GMI to istotne wsparcie w pracach badawczych, rozwojowych i wdrożeniowych we wszystkich dziedzinach wiedzy i specjalnościach naukowych w Polsce jak i na świecie, a także ważna pomoc dla doktorantów i studentów przygotowujących prace dyplomowe. To również wspaniałe miejsce dla lubiących czytać. Zakres tematyczny jest na tyle szeroki, że z pewnością każdy znajdzie tutaj coś ciekawego dla siebie.

GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA

 

 
 
  Strona producenta :
www.ppp.com
     
Dokonując zakupu, dokonujesz właściwego wyboru
Grupa Media Informacyjne - Sklep GMI
 
 
 
 
Nasi partnerzy  
   
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
     
 
 
 
Lektury szkolne
 
 

Adolf Abrahamowicz

Po burzy
Fraszka w jednym akcie

przedstawiona po raz pierwszy na scenie lwowskiej w lutym 1882 r.

OSOBY:
* KANIKUŁA.
* GERTRUDA, jego żona.
* ZOFJA, ich córka.
* EUFROZYNA — siostra Kanikuły.
* ROZALJA — siostra Kanikuły.
* DYONIZY.
* RUMBALIŃSKI, notarjusz.
* WACŁAW, praktykant konceptowy.
* JÓZEF, służący.

 

Rzecz dzieje się w małem miasteczku.

/ Salonik, skromnie umeblowany /

 

SCENA I

/ Wchodzi Kanikuła, z czerwonym parasolem, przemokły, za nim Dyonizy. /

KANIKUŁA

Józefie! Józefie! Do kroćset! Józefie!

/ szamocze parasolem tak, że obryzguje Dyonizego /

JÓZEF

/ wpada /

Co się stało?

KANIKUŁA

Nie widzisz cymbale? cały przemokłem! podaj szlafrok i gorącą herbatę.

JÓZEF

/ wychodząc /

I po co to byłemu kupcowi udawać oficera od ułanów?

KANIKUŁA

Nie mam słów dla wyrażenia panu mojej wdzięczności.

DYONIZY

To było moim obowiązkiem.

/ obciera oczy od wody i błota /

KANIKUŁA

Co? pan płaczesz?

DYONIZY

Nie…. ale jestem….

KANIKUŁA

Wzruszonym? I ja także. Wyobraź pan sobie co to za szalony pomysł; moje siostry, dwie stare panny, przysłały mi dziś, w dzień moich urodzin, konia wierzchowego… taki pomysł mogą mieć jedynie stare panny.

DYONIZY

Wybacz! Panie te nie są tak stare… bardzo zresztą przyjemne, słodycz serca, łagodność charakteru..

KANIKUŁA

To wszystko być może w łaskawych oczach pana, ale ja tego nie widzę. Lecz wracam do mojego opowiadania. Oprócz tego konia, kuzynka moja przysłała mi ten stary czerwony parasol; ma to być grat familijny mego pradziada… i wyobraź pan sobie, mnie byłemu kupcowi, mieszczaninowi, zachciało się wyjechać; nie wiele namyślając się, zamiast spicruta, biorę parasol, wyjeżdżam; szkapa ledwie się wlecze… nagle… zrywa się burza, grzmoty, błyskawice… otwieram to familijne straszydło

/ otwiera parasol /

a tu panie łaskawy, jak go spostrzeże mój wysłużony artylerzysta…. staje panie dęba aż mnie ciarki przechodzą!

/ naśladuje w komiczny sposób konia spłoszonego, stającego dęba /

DYONIZY

/ usuwając się przed nacierającym na niego Kanikułą /

Taki artylerzysta… proszę!

KANIKUŁA

A no… wybrakowana szkapa kanonierska, na której jechałem, jak zacznie panie manewrować to przodem….

/ naśladuje jak wyżej /

DYONIZY

To tyłem….

KANIKUŁA

Gromada trutniów, próżniaków, śmiejąc się, do koła mnie oblega i wykrzykuje: Hop! ha! hop! ha! Ja zaczynam czerwonym parasolem im grozić, koń jeszcze więcej szaleje, w tém…. w tak okropnej chwili zjawiasz się pan z szybkością….

DYONIZY

Meteora!

KANIKUŁA

/ czule /

O tak! meteora, błyskawicy, piorunu! zatrzymujesz moją szkapę, gromisz gamoniów i ocalasz mnie….

/ z rozczuleniem /

Tak! jestem drogiemu panu bardzo obowiązanym i niczego w tej chwili nie odmówiłbym.

DYONIZY

/ n. s. /

Pomyślna sposobność; spróbójmy, skorzystajmy z jego rozczulenia.

/ gł. /

Szanowny Panie! Niechwalący się, starałem się panu, o ile moje skromne siły na to pozwalały, być użytecznym, nie wymawiając, broń Boże!… wyrządziłem panu nie jedną grzeczność z poświęceniem własnej osoby…

KANIKUŁA

/ ściskając go /

O tak! z poświęceniem, to prawda! Prowadząc konia przez całe miasto, zdjąłeś pan swoją pąsową krawatkę ażeby go nie spłoszyć.

/ czule /

Pan dla mnie szedłeś bez krawatki w obec tylu kobiet! Bez krawatki!….

/ ściska go /

DYONIZY

Robiłem to w pewnych zamiarach…. I tak….

KANIKUŁA

/ przerywa mu uściskami i patrząc z rozczuleniem na niego mówi n. s. /

Wiem już jak się wywdzięczyć; poślę mu ćwiartkę cielęciny i cztery butelki wina węgierskiego.

DYONIZY

Niechwalący się, wówczas kiedy pan byłeś jeszcze właścicielem korzennego sklepu, robiłem skuteczną reklamę pańskim hiszpańskim winom…

KANIKUŁA

/ n. s. /

Przymawia się do hiszpańskiego wina, które darmo spija.

DYONIZY

Niechwalący się, udowodniłem to całemu miastu, iż pan należysz do drugiej odrębnej rodziny Kanikułów, którzy są szlachcicami, herbu Doliwa.

KANIKUŁA

/ n. s /

Niemiły z tem wypominaniem.

DYONIZY

Nareszcie, starałem się notarjuszowi który, że tak powiem….

KANIKUŁA

No, bez ceremonji, mów pan! Emabluje moją żonę?….

DYONIZY

Otóż w imieniu pańskiem, dałem notarjuszowi do zrozumienia, ażeby zaprzestał tego nadskakiwania, ponieważ moja przyjaźń dla pana….

KANIKUŁA

/ n. s. /

Truchleję, z czem on w końcu wyjedzie?

DYONIZY

/ przybierając uroczystą postawę /

Drogi panie! Już od roku szukałem chwili, w której mógłbym szczerze wyjawić panu zamiary, dla których w domu pana Dobrodzieja tak często bywam. I nieraz kiedy miałbym był sposobność wypowiedzenia tego, co czuję, myśl, że nie dałem się jeszcze poznać dostatecznie, że nie pozyskałem zupełnego zaufania, wstrzymywała mnie od tak ważnego kroku. Dziś jednak w tak pięknej chwili, w której pan sam oświadczyłeś…

KANIKUŁA

Cóż ja oświadczyłem?

DYONIZY

Że niczego mi nie odmówisz…

/ pada na kolana /

KANIKUŁA

Co pan robisz?

DYONIZY

Proszę o rękę córki pańskiej, panny Zofii!

KANIKUŁA

/ n. s. /

A niech go djabli wezmą — tom się złapał!

/ gł. /

Ależ kochany panie! tak niespodziewanie…. tak nagle…

/ mięszając się /

nie sądziłem zresztą, że tego rodzaju żądanie…. pan mnie pojmujesz?…. ojciec…. który jako ojciec….

DYONIZY

O! pojmuję! dla ojca który ma jedynaczkę, taka chwila uroczysta… jest przejmującą… lecz wierzaj mi pan, niechwalący się, ja też jako ojciec…. to jest chciałem powiedzieć jako… zięć, zdołam odpowiedzieć pańskim oczekiwaniom.

KANIKUŁA

/ n. s. /

A to mi zajechał!

/ j. w. /

Otwarcie z przykrością wyznać muszę panu, iż jako ojciec decydować tu nie mogę, lecz głównie moja żona, moja córka i.. moje dwie siostry, które zrobiły zapisy dla mojej córki, pod warunkiem, jeżeli w wyborze pójdę za ich radą. Nie łakomię się na te zapisy, ale jak ojciec, moja żona jako….

DYONIZY

/ n. s. /

Więc będę musiał przejść przez alembik…. ciotek.

KANIKUŁA

/ n. s. /

A tom się zagalopował niepotrzebnie!…

DYONIZY

Z siostrami pana dobrodzieja dawna łączy mnie znajomość i liczę, że będą mi przychylne.

KANIKUŁA

Kochany panie! Uprzedzam, że z niemi nie łatwa sprawa; mam spis oddalonych konkurentów, prowadzony przez moje siostry, jest tam kilka znakomitości, dwóch lekarzy, jeden mecenas, jeden sędzia, kilku auskultantów…

DYONIZY

Dołożę wszelkich starań, ażeby ich sympatję zyskać, ale przedewszystkiem liczę na pana.

KANIKUŁA

Moje siostry dziś przyjeżdżają, staraj się dać im bliżej poznać.

DYONIZY

Z żoną i z córką pana Dobrodzieja mógłbym zaraz pomówić w tej sprawie.

KANIKUŁA

/ n. s. /

Hm! jak nagli! A niechże go!

/ gł /

Józefie! Józefie! gdzie jest mój szlafrok?

 

SCENA II

/ Ciż — Józef. /

/ (wchodzi ze szlafrokiem) /

JÓZEF

Proszę pana!

/ ubiera go /

Czy podać herbatę?

KANIKUŁA

Później! — Deszcz pada?

JÓZEF

Ustał.

KANIKUŁA

Wynieś parasol na ganek, żeby go wysuszyć i schowaj na wieczne czasy.

JÓZEF

/ zabiera parasol /

Dobrze panie!

DYONIZY

Drogi panie! zechciej poprosić panie tutaj.

KANIKUŁA

Zaraz, zaraz,

/ n. s. /

nieznośny!

/ do Józefa /

Poproś moją żonę i córkę.

JÓZEF

Panie wyjechały na spacer.

KANIKUŁA

Co? W taką burzę? krytym fiakrem?

JÓZEF

Pan notarjusz powiózł własnym ekwipażem.

KANIKUŁA

Co? Z notarjuszem pojechały? Z notarjuszem? Zkąd notarjusz wziął ekwipaż? Nie, moja żona nie ma taktu!

DYONIZY

Bez pańskiej opieki…. z notarjuszem!…. W istocie to może w mieście wywołać…. i tak nie brak już pogłosek….

KANIKUŁA

Co? mówią już o tem?

DYONIZY

Na herbacie u poczmistrza, słyszałem jak poczmistrzowa robiła pewne, złośliwe uwagi w tym względzie… ale ja ostro sfiksowałem ją oczami, tak ostro, że zamilkła.

KANIKUŁA

Dziękuję panu!

DYONIZY

Jak będę pańskim zięciem, pierwszym moim obowiązkiem będzie notarjusza wyprosić z tego domu.

KANIKUŁA

Nie taję się, że jestem zaniepokojony!

/ n. s. /

Ale co z nim począć? On uważa się już za zięcia!

JÓZEF

/ wpada /

Panie przyjechały!

KANIKUŁA

/ z gniewem /

Dobrze! Pomówimy ze sobą!

DYONIZY

Nie unoś się pan, to gorzej!

 

SCENA III

/ Gertruda, Zofja, Rumbaliński, Wacław. /

/ wchodzą /

GERTRUDA

Ach! jakaż to okropna burza! mógł być fatalny wypadek!

DYONIZY

Co już wiecie? pewnie całe miasto mówi już o tem?

GERTRUDA

O czem?

KANIKUŁA

Że omal z konia nie spadłem.

GERTRUDA

Nie! o tem nie wiemy.

KANIKUŁA

/ n. s. /

Otóż macie niepotrzebnie wypaplałem.

/ gł. /

Mniejsza o to, ale pan Rumbaliński….

/ patrzy groźnie na niego /

GERTRUDA

Pełen poświęcenia, nie mam słów dla wyrażenia mu mojej wdzięczności.

KANIKUŁA

Pan Rumbaliński za często się poświęca…. ale cóż to się stało?

RUMBALIŃSKI

Złego nic.

GERTRUDA

Ale mogło źle się zakończyć dla nas.

KANIKUŁA

Cóż takiego?

RUMBALIŃSKI

Pan Wacław spłoszył konie!

WACŁAW

/ szybko /

Ale zaręczam panu Dobrodziejowi!….

GERTRUDA

Wyobraź sobie, chciał nam konno obok powozu, zrobić…. zawsze zapominam jak się to mówi….

RUMBALIŃSKI

Fensterparade.

GERTRUDA

Aha! tak jest, fensterparade…

KANIKUŁA

/ zdziwiony bardzo /

Jak to? Więc pan jako bezpłatny praktykant konceptowy trzymasz wierzchowca?

WACŁAW

A czyż ta posada ustawą rządową wzbrania jazdy konnej?

KANIKUŁA

Nie, ale…. to jakiś feralny dzisiaj dzień dla wierzchowców.

RUMBALIŃSKI

Raczej dla jeźdźców….

WACŁAW

Zobaczywszy, że uprząż pękła, zbliżyłem się na koniu ażeby….

DYONIZY

Uprząż zapewne kupiona na licytacji.

RUMBALIŃSKI

Mógłbyś pan być mniej dowcipnym.

GERTRUDA

Konie się tedy spłoszyły…

KANIKUŁA

/ n. s. /

Tak jak mój koń.

GERTRUDA

Poczęły uciekać!….

KANIKUŁA

/ n. s. /

Mój stał na miejscu i wierzgał.

GERTRUDA

Pan Rumbaliński z całą energią a raczej z heroizmem właściwym notarjuszom, rzuca się z kozła…. chwyta konie….

KANIKUŁA

/ głośniej /

Tak jak…. Dyonizy.

GERTRUDA

Ależ nie pan Dyonizy tylko pan Rumbaliński.

/ do Rumbalińskiego /

Ach! jestem tak oczarowaną pańską energią; tak dalece jestem mu obowiązaną, że niczego w tej chwili nie odmówiłabym drogiemu panu.

RUMBALIŃSKI

/ po cichu /

To téż spodziewam się przychylnej odpowiedzi co do córki pani…

KANIKUŁA

Oho! oho!

GERTRUDA

Cóż znaczy to: oho! oho! Cóż cię tak zadziwia?

KANIKUŁA

To, że nie pojmuję jak mogłaś się zdecydować na podobną przejazdkę.

GERTRUDA

Przejazdka byłaby wcale przyjemną, gdyby nie pan Wacław, który konie spłoszył….

WACŁAW

Niech mi pani przebaczy, ale udowodnię że….

KANIKUŁA

Nie o to mi chodzi, tylko, że spacer bez mego przyzwolenia, bez mojej opieki, spacer w mojej nieobecności….

GERTRUDA

Panie Rumbaliński, nie zwracaj pan na to uwagi.

KANIKUŁA

Nieprawdaż panie Dyonizy?

DYONIZY

Ha, cóż robić? Pan notarjusz, który często legalizuje, sam nie dość legalnie postępuje.

RUMBALIŃSKI

Raz już pana prosiłem, ażebyś w swoich słowach poskramiał się!…

DYONIZY

/ kłócąc się /

A jeżeli mnię się podoba tak mówić?

RUMBALIŃSKI

Ale mnie się to nie podoba!

/ n. s. /

Śmieszny rywal! Parodja kochanka!

/ patrzy na niego z pogardą /

GERTRUDA

Panowie! dziś urodziny mego męża…

KANIKUŁA

A! to fatalny dzień!

/ do Dyonizego /

Dobrze mu palnąłeś, dziękuję panu.

DYONIZY

Ja państwa pożegnam, jestem cokolwiek wzruszony, wzburzony! Moje nerwy! Pójdę na świeże powietrze, lecz za chwilę powrócę.

/ do Kanikuły /

Mam pańskie przyrzeczenie!

/ wychodzi /

KANIKUŁA

Czekamy, czekamy!

GERTRUDA

/ cicho do Kanikuły /

Nie zapraszaj go, to nieznośny człowiek!

KANIKUŁA

/ do Gertrudy /

A ten pan notarjusz dla mnie jeszcze nieznośniejszy ; nie zapraszaj tego, to ja tamtego nie będę prosił.

JÓZEF

/ wpada zadyszany /

Ah! ah! hm! hm!

WSZYSCY

Cóż takiego?

JÓZEF

Ah! awantura!

KANIKUŁA

Pewnie pan Dyonizy kark skręcił?!

JÓZEF

Jeszcze gorzej. Wiatr schwycił i połamał czerwony parasol.

KANIKUŁA

A niech go tam djabli porwą.

JÓZEF

Ale bo się konie pana notarjusza spłoszyły, na miejscu przed gankiem wywaliły i połamały powóz!

KANIKUŁA

A to nieszczęście! Ach, ten parasol! Ten parasol!

RUMBALIŃSKI

/ zmięszany /

Żegnam państwa na chwilę. Gdzież mój kapelusz?

/ n. s. /

Ciekawy jestem jak się nie ożenię z jego córką, kto mi szkodę wróci?

/ wybiega /

GERTRUDA

Ach to nieszczęście! trzeba pójść zobaczyć!

/ wybiega /

KANIKUŁA

Co tu się dzisiaj dzieje? Jakieś licho łamie konia, wywraca notarjusza, płoszy mój parasol, moją żonę, moją córkę…

/ wybiega /

 

SCENA IV

/ Wacław — Zofia. /

WACŁAW

Droga panno Zofio! staraj się pani matkę przekonać, że ja nie byłem powodem tego wypadku

ZOFIA

Ależ panie Wacławie, wierzę ci. Miałażbym ciebie posądzać o taką nieostrożność, ciebie, który przecież pragniesz mojego dobra?

WACŁAW

O tak, droga panno Zofio! i dziś właśnie chciałem rodzicom oświadczyć się — i gdyby nie ten wypadek….

ZOFIA

Dlaczegoż pan cały rok zwlekasz? — wahasz się?

WACŁAW

Kiedyś…. później…. pani to wytłómaczę, na teraz pozwól ażeby to zostało moją tajemnicą….

ZOFIA

Dziś przyjeżdżają moje ciotki, staraj się pan im przypodobać, w przeciwnym razie wszystko stracone.

WACŁAW

Panno Zofio! Cóż mam czynić, aby je pozyskać?

ZOFIA

A mój Boże! moje ciotki są poczciwe, dobre, tylko kapryśne, wymagające, prędko się obrażają….

WACŁAW

Jak wszystkie stare panny! A to okropne! Odchodzę panno Zofio — nie chcę bowiem, ażeby zastawszy nas tu razem, czyniono pani wyrzuty; za chwilkę będę z powrotem.

/ wychodząc /

Panno Zofio! w tobie pokładam jedyną nadzieję szczęścia całego życia!

ZOFIA

/ sama /

Mama widocznie chciałaby mnie wydać za notarjusza — ale ja za niego nie pójdę! Ja go nie cierpię, on taki gwałtowny, szorstki, gdy przeciwnie Wacław taki łagodny, taki dobry. A jakie Wacław ma oczy! Chciałabym mieć jego oczy!

 

SCENA V

/ Zofia — Kanikuła — Gertruda. /

/ wchodzą /

KANIKUŁA

Chwała Ci panie! Nic się nie stało!

/ n. s. /

Chociaż na chwilkę pozbyłem się tego natręta.

/ gł. /

Po co temu notarjuszowi ekwipaż potrzebny?

GERTRUDA

Twoje uwagi nie mają sensu…

KANIKUŁA

/ n. s. /

Teraz najlepsza chwila powiadomić je o nowym konkurencie Dyonizym.

/ gł. /

Moja kochana żono i moja droga córko! Zbliżcie się!

/ zbliżają się /

GERTRUDA

Cóż takiego?

KANIKUŁA

/ z komiczną powagą /

Są chwile w życiu, w których zarówno matka jak i ojciec nie mogą mówić bez pewnego rozrzewnienia; taką chwilą uroczystą jest dzień dzisiejszy. — Dziś bowiem oświadczył się o rękę Zosi….

GERTRUDA

/ żywo /

I mnie się oświadczył.

KANIKUŁA

Co i wam… Dyonizy się oświadczył?

GERTRUDA

Ależ notarjusz — nie Dyonizy.

ZOFIA

A mnie… Wacław.

KANIKUŁA

Notarjusz oświadczył się o Zosię?

GERTRUDA

O kogoż miał się oświadczyć? Przecież mamy tylko jedną córkę.

KANIKUŁA

Moja droga! a ja go posądzałem….

/ n. s. /

Ha! ha! a niechże mnie….

GERTRUDA

O cóż go posądzałeś?

KANIKUŁA

Nic — nic —

/ całuje ją /

Ha…. ha…. ha!….

GERTRUDA

Jak widzę, jesteś zadowolonym i zgadzasz się na notarjusza, któremu z mej strony przyrzekłam….

KANIKUŁA

/ przerywa /

Na notarjusza nigdy się nie zgodzę!

/ całuje ją. /

GERTRUDA

Za cóż mnie całujesz?

KANIKUŁA

Dziś moje urodziny, jestem rozczulony… Że i Wacław także się oświadczył, dobrze słyszałem.

ZOFIA

Tak jest proszę papy!

/ całuje go. /

KANIKUŁA

I wszyscy trzej oświadczyli się po burzy… słyszałem że ludzie wieszają się w czasie burzy, ale żeby się żenili tego jeszcze nie było.

GERTRUDA

Jak uważam, chcesz popierać Dyonizego.

KANIKUŁA

Tak jest! jako ojciec mógłbym postąpić sobie despotycznie, absolutnie, ale dziś moje urodziny… przemawiam przeto do was nie jako ojciec, ale jako człowiek… jako przyjaciel.. za Dyonizym. Muszę mu oddać tę sprawiedliwość, że wyświadczał mnie i wam różne grzeczności, a czynił to w tym celu, ażeby pozyskać rękę Zosi i nasze zezwolenie, dlatego ja za nim zawsze przemawiać będę.

GERTRUDA

Wierzaj mi Zosiu, słuchaj matki, notarjusz to ideał męża! Co za odwaga w tym człowieku, jaka energia!

ZOFIA

Proszę rodziców, ja za żadnego z nich nie pójdę.

GERTRUDA

Więc za kogóż?

ZOFIA

Za Wacława.

GERTRUDA

Koncepspraktykanta?

KANIKUŁA

Bezpłatnego??…

GERTRUDA

Ależ Zosiu, to być nie może.

ZOFIA

Moja mamo nie gniewaj się na mnie, ale…

GERTRUDA

Żeby przynajmniej miał jaki mająteczek.

KANIKUŁA

Ale to panie goły jak turecki święty.

ZOFIA

Kiedy ja jego kocham.

GERTRUDA

Tak ci się zdaje!

ZOFIA

Z pewnością.

GERTRUDA

Taka miłość prędko przemija.

ZOFIA

O nie! nigdy mateczko!

KANIKUŁA

No, skoro ona go kocha, należałoby może zastanowić się?…

GERTRUDA

Ej! ty się na tem nie rozumiesz.. Mnie moja znajoma hrabina powiedziała: Niech pani w wyborze zięcia na kochanie nie zważa! Byle był szacunek, miłość znajdzie się po ślubie.

KANIKUŁA

Ktoby temu wierzył co tam jakaś hrabina powie…

GERTRUDA

/ z gniewem /

Ależ to powiedziała moja znajoma, hrabina, wykształcona i mądra kobieta!

ZOFIA

Dyonizy i notarjusz, to stare graty!

GERTRUDA

Z gratami cicho!

ZOFIA

Jak się Wacław ze mną nie ożeni, to oboje pomrzemy.

/ zaczyna płakać. /

GERTRUDA

On jeżeli chce niech umiera, tobie nie pozwalam.

ZOFIA

Tak jest, nie będziemy jedli ani pili nic a nic i pomrzemy.

KANIKUŁA

Zosiu, dziś moje urodziny…

GERTRUDA

/ do męża /

Otóż widzisz, tak się dzieje, jeżeli w domu bywa bezpłatny praktykant.

/ głośno do Zofii /

Ależ moja Zosiu i tak o twoim przyszłym mężu twoje ciotki będą decydować.

KANIKUŁA

A przecież nie można lekceważyć dwóch takich sukcesji, one zapewniają ci przyszłość.

ZOFIA

Ale ciotki będą tak długo przebierać, aż i ja się zestarzeję, jak one.

KANIKUŁA

Zosia ma rację; już siedmnastu konkurentom odpaliliśmy z powodu tych sukcesji i dziwnych żądań moich sióstr.

ZOFIA

/ płacząc /

Bo moje ciotki będą wybierać, przebierać tak długo, aż zgorżknieję, skwaśnieję, jak one i zostanę… zostanę…

/ z silniejszym wybuchem płaczu /

starą panną!

GERTRUDA

Ależ Zosiu uspokój się!

/ biegnie do okna /

Słychać turkot…

KANIKUŁA

To pewnie moje siostry! Zosiu idź zmyj oczy. Wstydź się płakać.

/ całuje ją — Zosia wychodzi. /

 

SCENA VI

/ Kanikuła — Gertruda — Rozalia — Eufrozyna. /

/ Rozalia i Eufrozyna wpadają. Obie ubrane są z pewną komiczną pretensją, lecz bez wielkiej przesady Rozalia ma pince-nez na nosie, Eufrozyna dużo biżuterji i zegarek złoty, na który ciągle spogląda otwierając ostentacyjnie koperty złote. /

ROZALIA i EUFROZYNA

/ wpadając /

Ach! Wojtuś! Wojtuś! Cóż to za burza!

KANIKUŁA

/ prowadzi je do kanapy /

Drogie siostry! Jakże się cieszę! Cóż się stało?

ROZALIA i EUFROZYNA

Ach Wojtusiu! Wojtusiu!

GERTRUDA

Ależ uspokójcie się!

EUFROZYNA

Wojtuś! eteru!!

ROZALIA

Wody kolońskiej!

/ Kanikuła podaje Eufrozynie pomadę w słoiku — Gertruda Rozalii wodę kolońską. /

ROZALIA

/ nacierając sobie skronie, ręce i całe ubranie nakrapiając /

Konie.. się….

/ nakrapiając /

spłoszyły…

/ nakrapia /

od… czerwonego… parasola…

KANIKUŁA

A niechże cię!.. Znowu ten nieszczęsny parasol!

EUFROZYNA

Co ty mi dałeś? To nie eter ale topolowa pomada i do tego zepsuta!..

KANIKUŁA

Ach przepraszam!… Gwałtu! cóż to za dzień dzisiaj! Józefie! Józefie!

/ Józef wpada /

Bałwanie jakiś! Dlaczego nie wyrzuciłeś tego parasola? Masz tu słoik, posmaruj sobie głowę a potem wyrzuć.

JÓZEF

Dobrze panie!

KANIKUŁA

Józefie! herbaty gorącej.

EUFROZYNA

Dla mnie lemoniady!

KANIKUŁA

/ do Józefa — który za każdem wołaniem wpada /

Nie trzeba herbaty! Przynieś lemoniadę!

ROZALIA

Ja piję czekoladę. To uspokaja…

KANIKUŁA

/ j. w. /

Józefie! Dla panny Eufrozyny… lemoniadę… a dla panny Rozalii… czekoladę!… Tylko nie pomieniaj!

JÓZEF

/ odchodząc n. s. /

A to skaranie boże z temi staremi pannami!

EUFROZYNA

Ach! jakie grzmoty!

/ biorąc perfumę /

one rozstrajają mi nerwy…

ROZALIA

A ja namiętnie lubię burzę!

EUFROZYNA

Siostra mówisz to tylko jak zwykle, dla miłej opozycji. Wszak siostra omal nie zemdlałaś.

ROZALIA

To z powodu błyskawic!

EUFROZYNA

Przecież grzmoty a błyskawice to jedno i to samo.

ROZALIA

Przepraszam! Jeżeli grzmi, to grzmi, a jeżeli łyska, to łyska. Ja wolę grzmoty!

EUFROZYNA

/ z przekąsem /

A ja błyskawice!

ROZALIA

/ z przekąsem /

Zapewne, dla miłej opozycji siostra woli ażeby jej grzmiało?

EUFROZYNA

A siostra dla miłej opozyci, woli ażeby jej błyskało!

KANIKUŁA

Ale o cóż wam idzie? w tej chwili mamy już prześliczną pogodę!

ROZALIA

Doprawdy nie pojmuję jak można wybrać sobie urodziny w taką burzę.

KANIKUŁA

Ależ to nie moja wina; ja nie wybrałem tego dnia…. to moi rodzice….

EUFROZYNA

I gdyby nie to, że brat skończyłeś dziś lat 50.

ROZALIA

Przepraszam lat 49.

EUFROZYNA

Przepraszam… bo 50.

KANIKUŁA

Ale 49. czy 50, to na jedno wychodzi. O cóż idzie?

ROZALIA

O zasadę!

EUFROZYNA

O prawdziwość tego, co się mówi.

GERTRUDA

Jedna jak proch, druga jak saletra! Lubią dysputować gorąco.

KANIKUŁA

Ale co też siostruni za pomysł przyszedł do głowy, kupować dla mnie na urodziny wierzchowego konia.

ROZALIA

Radziłam zamiast konia, osła kupić; z osła większy pożytek!

KANIKUŁA

Jakto osła na wierzchowca?

EUFROZYNA

Ten koń przeznaczony do wożenia wody ze źródła, do którego bardzo daleko pieszo…. a bratu szkodzi woda gipsowa ze studni; tak mój bracie zdrowie, zdrowie to najważniejsze dla człowieka!

KANIKUŁA

Otóż macie, a ja sądziłem, że to wierzchowiec okropnie bystry, tak tęgo wygląda….

/ n. s. /

a to woziwoda! zbłaźniłem się i gdyby nie Dyonizy byłbym jeszcze chrymnął z tej szkapy.

ROZALIA

Ale gdzież Zosia? kochana Zosia?

EUFROZYNA

Wspólne nasze dziecko.

GERTRUDA

Zosiu! Zosiu!

/ wchodzi Zosia /

 

SCENA VII

/ Ciż — Zofia. /

ZOFIA

Drogie cioteczki!

/ chce ucałować im ręce, ale obiedwie wyrywają ręce z czułości całą całując ją /

ROZALIA

Jak się masz luba Zosiuniu?

EUFROZYNA

Jak się masz luba Zosiuniu? Ale jak ona blado wygląda….

ROZALIA

Gdzie też siostra widzi bladość? Przeciwnie wygląda jak jabłuszko!

EUFROZYNA

Może jak pomidor, dla miłej opozycyi?

ROZALIA

/ z przekąsem /

A może jak lilija?

EUFROZYNA

Oczęta czerwone, jak u królika…

KANIKUŁA

Ależ siostro przywidzenia! Cokolwiek zakatarzona. Idź, idź moje dziecko — powiedz Józefowi niech przyniesie, czekoladę i lemoniadę.

/ Zosia wychodzi /

KANIKUŁA

/ n. s. /

A teraz do najważniejszej sprawy przystąpimy.

/ gł. /

Czyby kto mógł przypuścić, żeby burza do czegoś przydać się mogła?

EUFROZYNA

Chyba do zerwania starego dachu.

KANIKUŁA

Otóż z powodu burzy…

GERTRUDA

Nie z powodu burzy, tylko w czasie burzy.

KANIKUŁA

Przepraszam, po burzy trzech nowych konkurentów oświadczyło się o rękę Zosi.

EUFROZYNA

Brat masz widocznie fabrykę do wyrabiania konkurentów…

ROZALIA

Cóż dziwnego? Dziewczyna mająca od nas dwie sukcessje w sperandzie…

GERTRUDA

Tak! ale tylko w sperandzie…

EUFROZYNA

Przestrzegam jednak brata jak zwykle; jeżeli się nie zgodzimy w wyborze…

ROZALIA

Zmażemy zapisy!

KANIKUŁA

Moje siostry! aż nadto pamiętam o tem, ponieważ już 17. konkurentów na wasze żądanie pochowałem; prowadzę osobny do tego katalog. W tej chwili mamy trzech nowych kandydatów, których dziś będę mógł osobiście wam przedstawić. Błagam, raz już zdecydujcie, uchwalajcie, bo mi już kością w gardle być ciągle egzekutorem waszych wyroków; wierzajcie mi siostry, to ciągłe dawanie koszów, jest bardzo przykre!

EUFROZYNA

Prosimy o bliższe określenie konkurentów…

ROZALIA

Szczegółowe.

KANIKUŁA

Siadajcie!

/ otwiera katalog /

Każdy młodzieniec, który u nas bywa, jest szczegółowo w tym katalogu opisany. Są w życiu chwile że nie tylko matka jako matka, ale i ojciec… nie może bez rozrzewnienia…

/ wchodzi Józef — wnosząc na tacy limoniadę i czekoladę /

EUFROZYNA

/ odbierając kosztuje /

Fiii! A to co?

ROZALIA

Ależ tego nie można pić.

GERTRUDA

Co, może nie dobre?

EUFROZYNA

Moja limoniada ma jakiś zapach zabijający!

ROZALIA

A moją czekoladę czuć pomadą topolową.

GERTRUDA

/ obrażona /

Co też siostra mówi… my nie dajemy pomady do czekolady.

KANIKUŁA

/ który stoi obok Józefa, patrząc na jego wysmarowaną głowę /

Ależ do kroćset! to ten bałwan wysmarował sobie głowę pomadą.

JÓZEF

Przecież pan kazał mi posmarować…

KANIKUŁA

Pójdziesz ty trutniu!..

JÓZEF

/ wybiegając /

Dalibóg!… to skaranie!…

ROZALIA

Prosimy czytać!…

EUFROZYNA

Czekamy.

KANIKUŁA

Nr. 7… sędzia; nie, Nr. 17… pocztmistrz — aha Nr. 20… Dyonizy Ciepiałowski! Polecam go waszym względom; wyświadczył on mi nie mało grzeczności, nie taji się iż czynił to w pewnych zamiarach…

GERTRUDA

Wojtuś! tylko nie nudź!…

KANIKUŁA

Dyonizy Ciepiałowski, z dobrej szlacheckiej rodziny, pochodzącej z Pomorza…

GERTRUDA

Prosimy o dowody!

EUFROZYNA

Później, poszukamy w Niesieckim…

ROZALIA

Ciepiałowski? Aha!… przypominam sobie. Widziałam go na pikniku u poczmistrzowej. Ten z nosem…

KANIKUŁA

Tak jest, z nosem.

ROZALIA

Ależ chciałam powiedzieć z orlim nosem!

GERTRUDA

Ależ przeciwnie, ma nos jak kaczka!

KANIKUŁA

Jesteś stronniczą. Ma lat 30…

GERTRUDA

Lat 34.

KANIKUŁA

Lat 34 i miesięcy dwa!

EUFROZYNA

Będziemy potrzebować metryki chrztu!

ROZALIA

/ z przekąsem /

I może jeszcze daty bierzmowania?

KANIKUŁA

Kapitalista!

GERTRUDA

Pośredniczący w interesach!

KANIKUŁA

Przepraszam, ogłosisz go jeszcze wspólnikiem Mendla, naszego faktora.

EUFROZYNA

Prosimy dalej!

KANIKUŁA

Pragnie się koniecznie ożenić.

EUFROZYNA

Co, koniecznie? w ogóle?

GERTRUDA

Widocznie z rozpaczy chce to uczynić. Pierwsza miłość zawiodła, a więc pierwsza lepsza aby się tylko ożenić!

ROZALIA

/ z zapałem /

Pierwsza lepsza! Ma bratowa słuszność!

/ n. s. /

To moja w tem wina, przed kilku laty starał się o moją rękę i dałam mu kosza.

KANIKUŁA

Cóż ma robić? Nie chciała go jedna, próbuje szczęścia u drugiej. I ma słuszność, bo to panny jak zaczną wybierać, przebierać, jak żyd między śliwkami na targu, aż nareszcie kawaler frrru! a panna zostaje starą panną w objęciach kota.

ROZALIA

/ dotknięta słowami Kanikuły /

Brat widocznie mnie wymówki robi, ale nie jestem tak starą…

EUFROZYNA

/ również wpadając w mowę /

Ażeby nas to zmartwiło.

KANIKUŁA

Moje siostry! nie obrażajcie się! Ale podobno przysłowie mówi: „Uderz w stół nożyce się odezwą.”

ROZALIA

/ n. s. /

Muszę z nim pomówić koniecznie. Gdyby się z Zosią ożenił, byłoby to upokorzeniem dla mnie.

KANIKUŁA

To jedno mogę mu tylko zarzucić, iż moja córka go nie kocha.

GERTRUDA

Ale na tem nic ci nie zależy, ażeby się tylko ożenił.

ROZALIA

/ n. s. /

Doskonała sposobność do sprzeciwienia się temu związkowi.

/ gł. /

Jakto Zosia go nie kocha i wy chcecie ją za niego wydać? Ależ to byłoby barbarzyństwem!

GERTRUDA

/ całując Rozalię /

Ma siostra słuszność!

ROZALIA

Biedne nieszczęśliwe dziecię rzucać w objęcia człowieka, którego nie kocha! Nie! Na to nigdy nie pozwolę!

EUFROZYNA

Tak jest! jeżeli Zosia go nie kocha, lepiej że nie pójdzie za niego.

GERTRUDA

/ całując Eufrozynę /

Święta prawda!

/ żywo /

Przejdźmy do notarjusza Rumbalińskiego…

KANIKUŁA

/ przegląda /

Nr. 18. notarjusz, lat 48!

GERTRUDA

Lat 38!

KANIKUŁA

Jesteś parcjalną, dla zaokrąglenia swojego kapitału, poszukuje posagu.

GERTRUDA

Chcesz powiedzieć, że nie szuka serca, młodości i wdzięku, tylko posagu?

KANIKUŁA

Chce…

GERTRUDA

Oczerniasz go! Nie wierzcie mu.

EUFROZYNA

Na młodość nie zważa?

GERTRUDA

Pełen kurtuazyi, nonszalansyi i trzy tysiące dochodu!

KANIKUŁA

Dochód płynny ale nie stały.

GERTRUDA

Pleciesz nie do rzeczy.

KANIKUŁA

Dochód zależy od śmiertelności i od cyfry zaciągniętych notarjalnie długów.

GERTRUDA

Cóż więcej?

KANIKUŁA

On mi sam oświadczył; „Potrzebuję i szukam posagu”!

GERTRUDA

Tak jest; ponieważ chciałby otworzyć kancelarję we Lwowie — a tam, jak powiada, mając już ustaloną sławę dobrego notarjusza, pozyskałby wziętość.. zostałby wybranym na posła do sejmu….

/ z wrzastającym zapałem! /

a dalej… dalej… ministrem! Nasza córka byłaby żoną ministra! ty ojcem ministra… a ja, matką ministerjalną! ach!

EUFROZYNA

/ zamyślona — mówi z rozmarzeniem /

Mogłam zostać jego żoną, gdyby nie Pieprzycka, ta stara intrygantka, która nas z notarjuszem poróżniła…

KANIKUŁA

Cóż tak siostra się zamyśliła?

EUFROZYNA

Ale nie!

/ n. s. /

Co się odwlekło, jeszcze nie uciekło. Muszę mieszkać we Lwowie!

GERTRUDA

Cóż? zgadza się siostra na notarjusza?

EUFROZYNA

Nie! Notarjusz nie może być mężem Zosi! On jej nie kocha byłaby nieszczęśliwą!

ROZALIA

A mnie proszę zanotować… jestem za notarjuszem.

EUFROZYNA

Dla miłej opozycyi! Na złość! A mnie proszę zanotować za Dyonizym!

KANIKUŁA

Moje siostry! uspokójcie się!

/ n. s. /

Już mi cierpliwości braknie!

/ gł. /

Pozostaje nam jeszcze Wacław!… Nr… 19… bezpłatny praktykant… ubogi!

EUFROZYNA — GERTRUDA — ROZALIA

/ razem /

Nad tem przechodzimy do porządku!

KANIKUŁA

Zosia go kocha — możebyśmy się nad tem zastanowili.

GERTRUDA

Jako matka czuwająca nad przyszłością Zosi, sprzeciwiam się temu! Ubóstwo męża, zabija miłość!

EUFROZYNA — ROZALIA

/ razem /

Nad praktykantem do porządku!

KANIKUŁA

/ z gniewem /

Więc znów mam spełnić misję dania trzech koszów? To już nad moje siły!

JÓZEF

/ wchodzi /

Pan Dyonizy.

KANIKUŁA

Proś!

/ Józef wychodzi /

GERTRUDA

Wojtuś proszę cię, daj mu prędko odprawę!

KANIKUŁA

Nie jestem twoją maszyną.

 

SCENA VIII

KANIKUŁA

/ półgłosem do Dyonizego /

Eufrozyna za tobą — Rozalia przeciw!

DYONIZY

Która jest Eufrozyna, a która Rozalia? Tyle lat upłynęło jak ostatni raz rozmawialiśmy z sobą, że nie pamiętam.

KANIKUŁA

Basem przedstawię cię Eufrozynie — a dyskantem Rozalii.

DYONIZY

Dobrze!

KANIKUŁA

/ zbliżając się do Eufrozyny — basem /

Pan Dyonizy Ciepiałowski!

/ dyskantem do Rozalii /

Pan Dyonizy!

GERTRUDA

/ do męża /

Co ci się stało?

KANIKUŁA

Ochrypłem.

DYONIZY

/ n. s. /

Trzeba ją pochlebstwem pozyskać dla siebie.

/ do Rozalii /

Wielce uradowany jestem ze zaszczytu, być ponownie pani przedstawionym.

/ jąkając się /

Zaszczyt ten… spada już po raz drugi na mnie. Już na pikniku u poczmistrzowej, serce moje przeczuło, że będziesz mi pani życzliwą…

ROZALIA

/ n. s. /

Miły człowiek!

DYONIZY

/ j. w. /

O, bo każda znajomość w swych następstwach najczęściej jest przewidzianą.

ROZALIA

/ spuszczając oczy /

Co pan chcesz przez to powiedzieć?

DYONIZY

Wierzę w to bowiem, że pierwsze poznanie, pierwsze wejrzenie wzbudza w nas sympatją, lub antypatją.

/ całuje ją w rękę /

ROZALIA

O i ja w to wierzę!

/ n. s. /

Jaki on wzruszony; widocznie z rozpaczy, chce zaślubić Zosię!

/ melodramatycznie /

Ale ja go wybawię!

DYONIZY

O, są oczy, w których tyle słodyczy niebiańskiej — rzewności — że mówią one co czuje serce i dlatego, teraz chciałbym ponownie…

ROZALIA

/ do Dyonizego po cichu /

Później!… później!… gdy będziemy sami, pomówimy o tem…

GERTRUDA

/ n. s. /

A to pochlebca, nawet się nie maskuje; teraz do tej robi słodkie oczy.

ROZALIA

/ do Kanikuły /

Proszę cię, nie zrywaj z nim, trzeba go bliżej poznać.

/ do Dyonizego /

Pan wybaczy, że oddalę się na chwilę, ale przyjechałyśmy w czasie takiej burzy… toaleta jest cokolwiek w… nieładzie…

DYONIZY

O!… proszę!…

KANIKUŁA

/ n. s. /

Ah!… pojmuję!… ona widocznie sama ostrzy ząbki…

DYONIZY

/ po odejściu Rozalii, do Eufrozyny /

Przeczucie mnie nie omyliło, iż wnosząc z opisu brata, w osobie pani spotkam anioła — opiekuna!..

EUFROZYNA

I mnie nigdy przeczucie nie myli… z moją bratową zawsze się zgadzamy.

DYONIZY

O bo tak, jak w młodszym wieku u panien szukamy zalet w piękności — w turniurce — gorącem sercu… tak…

EUFROZYNA

/ n. s. /

Co on plecie?

DYONIZY

Tak w starszym wieku; w wieku pani!…

EUFROZYNA

W moim wieku?

/ n. s. /

Głupiec!

DYONIZY

Szukamy innych zalet; bogobojności, miłości i poświęcenia dla rodziny.

EUFROZYNA

/ gwałtownie wstaje n. s. /

Impertynent!

DYONIZY

/ n. s. /

Zdaje mi się, iż głupstwo… powiedziałem!

GERTRUDA

Ale gdzie ten notarjusz siedzi? Czemu nie przychodzi! To dopiero…

 

SCENA IX

/ Ciż — Rumbaliński. /

GERTRUDA

Aaa! Kochany pan Rumbaliński!

/ zwracając się do niego /

Prosimy!…

RUMBALIŃSKI

Przepraszam, iż bez anonsowania wchodzę — ale gospodyni domu mię do tego upoważniła!

DYONIZY

/ do Kanikuły /

Bez anonsowania. Słyszysz pan! Do tego już doszło… bardzo pana żałuję!…

KANIKUŁA

Lepiej siebie żałować!

GERTRUDA

Prosimy pana notarjusza…

/ półgłosem /

Eufrozyna jest przeciw tobie, staraj się ją pozyskać.

/ gł. /

Panie Rumbaliński, moja siostra Eufrozyna.

EUFROZYNA

Cieszę się bardzo…

RUMBALIŃSKI

Bardzo się cieszę… nie mam słów…

EUFROZYNA

/ n. s. /

Zawsze pełen kurtuazyi.

/ patrzy na zegarek demonstracyjnie /

RUMBALIŃSKI

/ do Eufrozyny /

Panie jechały w czasie burzy.

EUFROZYNA

Niestety! — wyobraź pan sobie moje nerwy — moje nerwy…

RUMBALIŃSKI

/ wpatrując się w Eufrozynę /

Czy mnie wzrok nie myli, lat temu 15. u Pieprzyckich…

EUFROZYNA

/ poprawiając branzoletkę /

A tak u Pieprzyckich…

RUMBALIŃSKI

Tańczyłem z panią kadryla.

EUFROZYNA

Tak jest; tańczyliśmy razem kadryla.

RUMBALIŃSKI

W szóstej figurze.

EUFROZYNA

W piątej!

/ patrzy na zegarek demonstracyjnie /

RUMBALIŃSKI

W szóstej — taka chwila pozostaje wiecznie w pamięci.

EUFROZYNA

/ n. s. /

Niepotrzebnie dałam mu wówczas kosza.

/ gł. z uczuciem /

Więc pan nie zapomniałeś tych chwil…

/ poprawia branzoletę /

RUMBALIŃSKI

Wówczas byłaś pani dla mnie srogą — lecz teraz sądzę gdy bliżej mnię poznasz, pozyskam zaufanie i sympatię twoją pani.

EUFROZYNA

/ ze znaczeniem /

Kto wie. Może. Nieprzeczę.

/ n. s. /

Widocznie chciałby odnowić dawną znajomość.

RUMBALIŃSKI

O… bo ja dla pani zawsze żywię uczucia… które…

EUFROZYNA

/ spuszczając oczy /

Dobrze… dobrze… później bez świadków pomówimy o tem…

/ po cichu do Kanikuły /

Jeżeli notarjusz zostanie mężem Zosi zmażę cały zapis.

KANIKUŁA

Dobrze.

EUFROZYNA

/ n. s. /

Zostanę żoną posła, ministra i będę we Lwowie.

JÓZEF

/ wchodzi /

Proszę państwa, podano do stołu!

GERTRUDA

Gdzie jest panna Zofia?

JÓZEF

Na balkonie rozmawia z panem Wacławem.

WSZYSCY

/ wstają /

Z panem Wacławem?

KANIKUŁA

Proś!

GERTRUDA

Pannę Zofią.

KANIKUŁA

I pana Wacława.

/ Józef odchodzi. /

 

SCENA X

/ Ciż — Rozalia. /

ROZALIA

/ wchodzi — głowa uczesana z pretensją, różowa jedwabna chusteczka na szyi i mnóstwo kokard /

Państwo wybaczą.

DYONIZY

Jakże pięknie pani wygląda.

KANIKUŁA

/ n. s. /

Cóż to, ona ubrała się na redutę?

ROZALIA

/ zbliżając się do Kanikuły /

Jeżeli Zosia pójdzie za Dyonizego, zmażę cały legat. Ani grosza… rozumiesz?

KANIKUŁA

/ patrząc na obydwie /

A… tego już zawiele. Dla głupich pieniędzy mają rzucać moją córką jak piłką? Dosyć już tego!

 

SCENA XI

/ Ciż — Wacław — Zofia. /

/ wchodzą /

GERTRUDA

/ półgłosem /

Panie Wacławie! cóż to? z moją córką na balkonie?

ZOFIA

Spostrzegłam wchodzącego pana Wacława i sama prosiłam go o chwilkę rozmowy.

GERTRUDA

Proszę do mnie panno Zofio!

/ po cichu /

Zabaw notarjusza…

KANIKUŁA

/ z determinacją /

Moi państwo! Są w życiu chwile, że nie tylko matka jako matka, ale ojciec jako ojciec — nie może mówić bez rozrzewnienia!!!

GERTRUDA

O czem ty chcesz mówić?

KANIKUŁA

Dziś skończyłem lat 50. Dziś są moje urodziny — należy mi się, żebym choć raz w pię dziesiąt lat, jako mąż i jako ojciec — energicznie i stanowczo postąpił. Moje siostry na których sądzie w wyborze zięcia polegać chciałem, tak nie mogą się zdecydować, iż nazwaćby to można sądem ostatecznym!…

ROZALIA i EUFROZYNA

Oho!…

KANIKUŁA

Krótko mówiąc… Panie Wacławie chciałeś dziś nas prosić o rękę Zosi.

WACŁAW

Tak! chciałem prosić.

KANIKUŁA

O stronniczość nikt mnie nie posądzi — pan Wacław jest… konkurentem…

GERTRUDA

/ do Kanikuły półgłosem /

Co czynisz?

KANIKUŁA

/ nie zważając /

Jest konkurentem, którego kocha moja Zosia, a ja jako ojciec pozwalam.

WSZYSCY

Co? co? co?

RUMBALIŃSKI

/ z ironją /

Pan Wacław wczoraj dostał sukcesyę; i ta sukcesya… zdaje się…

KANIKUŁA

O sukcesyi nic nie wiedziałem; nie jestem notarjuszem, żebym wiedział zaraz o każdej sukcesyi.

GERTRUDA

/ n. s. /

Sukcesya!…

/ gł /

Panie Wacławie — sprzeciwiałam się pańskiemu ożenieniu z moja córką, ponieważ lękałam się o jej przyszłość; ale teraz jako matka kochająca…

RUMBALIŃSKI

/ n. s. /

Matka kochająca sukcesyę!…

GERTRUDA

Zezwalam!

ROZALIA

A o nas, brat zapomniał?

EUFROZYNA

I już nie reflektujesz?

KANIKUŁA

Na nowe sukcysye… Broń Boże! Pobłogosławicie, a ja się postaram, ażeby dzieci były szczęśliwe.

/ do Rozalji po cichu /

Wpadłaś w oczko Dyonizemu!

ROZALIA

/ p. g. /

Czy być może? Jak brat szlachetny jesteś.

KANIKUŁA

/ do Eufrozyny po cichu /

Notarjusz chciałby z tobą wyjechać do Lwowa, pytał mię o twój posag.

EUFROZYNA

/ p g. /

To dla Zosi!

KANIKUŁA

/ p. g /

Serce dla Zosi, posag dla Notarjusza!

EUFROZYNA

/ n. s. /

O! przeczucie nie omyliło mnie. Będę we Lwowie. Zobaczę Kisielkę! Wysoki Zamek! Wały!

JÓZEF

/ wchodzi /

Proszę państwa, objad wystygnie!

KANIKUŁA

No moi państwo — parami! Pierwsza para narzeczeni;

/ podając sobie ręce /

druga para pan notarjusz z Eufrozyną — trzecia para — Dyonizy z Rozaliną — a my staruszkowie będziemy się cieszyć szczęściem drugich.

EUFROZYNA

Trzeba go przekonać że będę umiała gości przyjmować;

/ gł. /

Pan lubi strudel z jabłkami?

RUMBALIŃSKI

/ prowadząc /

O… bardzo!

/ n. s. /

Kokietuje mnie widocznie! No… jeżeli ta ma zastąpić Zofię?… ale cóż robić — lepszy wróbel w garści jak kanarek na dachu.

ROZALIA

/ przyjmując ramię Dyonizego /

Pan lubi poziomki ze śmietaną?

DYONIZY

O bardzo!

/ n. s. /

Kokietuje mnie widocznie; ale cóż robić? na bezrybiu i rak ryba!

/ Wychodzą wszyscy /

/ Zasłona spada. /

GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA

 
 
 
 
19 - 11.01.2017          
  Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

   
Fot. GMI
        Czytaj >
 
   
   
 
18          
  Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

   
Fot. GMI
        Czytaj >
 
   
   
 
17          
  Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

   
Fot. GMI
        Czytaj >
 
 
 
 
 
 
 
FACEBOOK YOUTUBE TWITTER GOOGLE + DRUKUJ  
 
       
       
 
 
Oferty promowane              
 
   
 
                   
         
 

Najlepsza rozrywka z TV Media Informacyjne

           
Filmy różne   Filmy reklamowe   Filmy informacyjne   Filmy sportowe   Filmy przyrodnicze
       
                 
Filmy muzyczne   Filmy dla dzieci   Filmy kulturalne   Filmy motoryzacyjne   Filmy edukacyjne
       
             
© 2010 Adam Nawara 2010            
   
 
   
   
   
     
    Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu Copyright: Grupa Media Informacyjne 2010-2012 Wszystkie prawa zastrzeżone.