Grupa Media Informacyjne zaprasza do wspólnego budowania nowej jakości    
Nowe Media - Modern News Life    
                                                   
                                                   
   
  TV Radio Foto Time News Maps Sport Moto Econ Tech Kult Home Fash VIP Infor Uroda Hobby Inne Akad Ogło Pobie Rozry Aukc Kata  
     
  Clean jPlayer skin: Example
 
 
     
img1
GMI
Nowe Media

More
img2
BMW DEALER
Kraków ul. Basztowa 17

More
img3
MERCEDES
Wybierz profesjonalne rozwiązania stworzone przez grupę Mercedes

More
img4
Toyota 4 Runner
Samochód w teren jak i miejski.

More
img2
Toyota 4 Runner
Samochód w teren jak i miejski.

More
 
         
         
  GRUPA MEDIA INFORMACYJNE - BIBLIOTEKA GMI
   
COUNTRY:
         
 

 

 
 
Home news
   
Słownik
   
Multimedia
   
Podcast
Wideo
Foto
 
Ogłoszenia
   
Promowane
   
   
 
   
   
   
   
Kontakt
   
 

Adam Nawara - Napisz do Nas: Grupa Media Informacyjne

 
   
 
   
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
 
   
Encyklopedia
Columbus
GMI
 
   
 
Encyklopedie GMI  
 
 

Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

Wirtualna Biblioteka GMI to istotne wsparcie w pracach badawczych, rozwojowych i wdrożeniowych we wszystkich dziedzinach wiedzy i specjalnościach naukowych w Polsce jak i na świecie, a także ważna pomoc dla doktorantów i studentów przygotowujących prace dyplomowe. To również wspaniałe miejsce dla lubiących czytać. Zakres tematyczny jest na tyle szeroki, że z pewnością każdy znajdzie tutaj coś ciekawego dla siebie.

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

Wirtualna Biblioteka GMI to istotne wsparcie w pracach badawczych, rozwojowych i wdrożeniowych we wszystkich dziedzinach wiedzy i specjalnościach naukowych w Polsce jak i na świecie, a także ważna pomoc dla doktorantów i studentów przygotowujących prace dyplomowe. To również wspaniałe miejsce dla lubiących czytać. Zakres tematyczny jest na tyle szeroki, że z pewnością każdy znajdzie tutaj coś ciekawego dla siebie.

GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA

 

 
 
  Strona producenta :
www.ppp.com
     
Dokonując zakupu, dokonujesz właściwego wyboru
Grupa Media Informacyjne - Sklep GMI
 
 
 
 
Nasi partnerzy  
   
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
Zakupy Zakupy Zakupy
000 000 000 000 000 000 000 000 000
     
 
 
 
Lektury szkolne
 
 

Stanisław Przybyszewski

Goście
Epilog dramatyczny w jednym akcie

 

OSOBY:
* ADAM.
* BELA, jego żona.
* POLA, jego siostra.
* GOŚĆ.
* NIEZNAJOMY.
* PIERWSZY STARZEC.
* DRUGI STARZEC.
* WODZIREJ.
* GOŚCIE.

 

W pałacu przygrywa muzyka Danse macabre Saint-Saënsa.

 

Konradowi Rakowskiemu

/ Park. Noc księżycowa. W dali rzęsiście oświetlony pałac. Po parku przesuwają się z uśmiechem i gwarem pary ludzi — wchodzą do pałacu, to znowu wychodzą. Na scenę wchodzi dwóch starców, siadają na ławie. /

 

SCENA PIERWSZA

/ STARZEC I i STARZEC II. /

STARZEC I

Jak to się wszystko zmienia na świecie. Pamiętam ten pałac, kiedy jeszcze żył stary hrabia. Panie, jakie tu serdeczne, a wesołe były bale… Ale odkąd go ci nowi przybysze kupili — wszystko się zmieniło. Mnie tu coś ciągnie, taki jakiś stary nałóg, ale mi tu już nie miło.

STARZEC II

Skąd oni się tu wzięli?

STARZEC I

Niewiadomo. Spadkobiercy hrabiego właśnie pałac wystawili na licytacyę — oni przyjechali — Bóg wie skąd, no — i kupili…

STARZEC II

W pałacu ukrywa się jakaś tajemnica.

STARZEC I

/ zamyślony /

Jak tu było wesoło! Pamiętam, jak się przed trzydziestu laty tu bawiłem — och, to był inny dom, jak teraz — inny, inny…

STARZEC I

Bo było w nim czyste sumienie i szczęście i spokój.

STARZEC II

A teraz?

STARZEC I

Tam jakaś tajemnica na dnie się ukrywa. Jakaś straszna tajemnica. Mnie nie oszukają pozory, ani te ciągłe bale, ani ta sztuczna wesołość…

STARZEC I

Co się tam na dnie kryć może? Jaka tajemnicza zbrodnia? Co?

STARZEC II

Bo ja wiem? Zbrodnia — hm — wszystko jest zbrodnią — człowiek na to stworzony, by płodził zbrodnię.

STARZEC I

Tak, tak, wszystko może być zbrodnią.

STARZEC II

Życie samo, bo żyjesz kosztem innego.

STARZEC I

/ zamyślony /

Ożenisz się z kobietą, o której nie wiesz, czy cię kocha…

STARZEC II

Przyjdzie dziecko na świat, którego wychować nie możesz…

STARZEC I

Udusisz wstrętnego skąpca, którego pieniędzmi mógłbyś świat cały uszczęśliwić…

STARZEC II

Przekroczysz prawo, które samo może być zbrodniczem…

STARZEC I

Tak! to wszystko może być zbrodnią…

/ Po chwili. /

STARZEC II

Nie wińmy ludzi — oni na to stworzeni, by zbrodnie płodzić, a wszystko może być zbrodnią… Ach! ludzie tacy biedni, tacy biedni…

STARZEC I

I oni, ci nowi przybysze, zdają się być weseli, a taki dziwny lęk wyziera im z oczu…

STARZEC II

Ha, bo dziwni, dziwni goście zapełnili ich dom. Zwłaszcza ten jeden, co krok w krok wlecze się za Adamem: gdzie Adam się ruszy, jest przy nim — taki cień nieoderwany…

STARZEC I

Jakoś mi strasznie niemiło. To jest, jakgdyby jakieś nieszczęście zawisło nad tym domem.

/ Chwila milczenia. /

STARZEC II

Tylko nie wińmy ludzi. Ludzie czasem bardzo biedni — a może nawet żadnej zbrodni nie popełnili. Natura dziwnie bywa czasem złośliwa. Karze za grzechy, która sama w serce człowieka wszczepiła.

STARZEC I

Tak, tak. Dziwnie się mści chwila szału i szczęścia…

STARZEC II

Czasami człowiek nie wie, że zbrodnię spełnił… Nagle w sercu powstaje mała ranka — rozrasta się w straszliwy sposób — człowiek nagle przejrzy, ale wtedy dopiero, jak go już obłęd chwyta… I to czasami nawet w chwili szczęścia jakieś nagłe wspomnienie — słaby jakiś wyrzut — z tym jednym wyrzutem kojarzą się tysiące — coraz silniejsze, coraz cięższe — rozpoczynają się poszukiwania, dochodzenia… najdrobniejszy szczegół, najmniejsza krzywda wyrasta do potwornych rozmiarów — i, ot! dom napełnia ci się dziwnymi gośćmi.

STARZEC I

Tak, tak, to ta tajemnicza ukryta sprawiedliwość wewnętrznego porządku rzeczy…

STARZEC II

Tego ludzie nie wytworzyli — oni znają tylko karę, a sprawiedliwość serce samo wymierza…

STARZEC I

Serce… he, he — za swoje własne złe podszepty i uwodzenia…

STARZEC II

/ śmieje się cicho /

Tak, tak, tak…

/ Z pałacu dochodzi muzyka — pary się zbierają, wszystko gromadzi się tłumnie na werandzie pałacu. /

WODZIREJ

/ klaszcze w ręce /

Panowie i panie, taniec się rozpoczyna!

STARZEC I

/ do drugiego /

Chodźmy i my, niech sobie przypomnę te piękne czasy, kiedy tu było tak dobrze i wesoło…

STARZEC II

I dobre sumienie…

/ Wychodzą. /

 

SCENA DRUGA

/ Z werandy pałacu schodzi Adam, głęboko zadumany. Stoi chwilkę, potrząsa głową. /

ADAM

/ po chwili /

Straszny gość zagnieździł się w tym domu… zamyślony straszny, straszny…

POLA

/ schodzi z werandy, podchodzi ku Adamowi, bierze go za rękę. /

Adam! Adam! Mój biedny bracie — ja muszę opuścić twój dom.

ADAM

/ przerażony /

Co? co? Ty chcesz opuścić mój dom?

POLA

Tu niema miejsca dla mnie — twój gość mnie wypiera…

ADAM

Co? Miejsca niema? Dla ciebie niema miejsca? No, to ci zbuduję nowe pałace, marmurowe — z kryształu, jeżeli zechcesz, z czerwonego porfiru, zielonego syenitu — miasta ci całe zbuduję — całe miasta — świat cały ci zabuduję — tylko zostań, zostań…

POLA

Och, gdybyś ziemię całą dla mnie zabudował, to jeszcze nie będę miała miejsca. Twój gość zewsząd mnie wyprze… Już ja ci się teraz na nic nie przydam… Ten dom twój, to dom nieszczęścia, lęku — dom złego sumienia…

ADAM

Pola!

POLA

Nic, nic — stało się coś strasznego w tym domu; ja ci się pytać nie chcę, nie chcę nicować twej duszy — o Boże, żeś ty musiał wejść w ten dom! I co cię tu sprowadziło do tego domu?

ADAM

Miłość.

POLA

A spełniłeś zbrodnię…

ADAM

Co? co?

POLA

/ z cichym uśmiechem /

Ja już wszystko przeczułam i przeklinam ten dom, który duszę twą zabił.

/ Chwila milczenia. /

POLA

Tak! na nic ci się już nie zdam. Adam, pomnisz to nasze wielkie szczęście, to spokojne ciche szczęście, zaczem wszedłeś w ten dom? Raz na skałach, na brzegu Oceanu? Morze tak gładkie i miękkie, jak dłoń ukochanej kobiety; jakaś zaświatowa melodya zmroków i gasnącej purpury na niebie wypełniała świat cały — i ocean znikł i świat cały spłynął nam z oczu…

ADAM

/ nagle /

Och jaki ja byłem wtedy szczęśliwy!

POLA

A pamiętasz przed rokiem jeszcze, zaczem wszedłeś w ten nieszczęsny dom, pamiętasz te białe noce nad morzem Północy? Słońce, co właśnie zaszło, skryło się na chwilę za morze — już, już znowu powstać miało — w wielki ogromny majestat purpury, co niebo obciągnął, wcinały się długie, złote gońce światła, co białym żarem za chwilę świat zalać miało. Pomnisz, z jakiem szczęściem chłonąłeś te dziwne czary?

ADAM

Pomnę! Zbyt dobrze pomnę — może, gdybym to wszystko zapomniał…

POLA

To? to?

ADAM

Możebym się wtedy pozbył tego strasznego gościa…

/ Milczenie. /

POLA

Gdzieś ty go spotkał?

ADAM

Gdzie, gdzie? Ha! na drodze życia, droga siostro. Wtedy, jak mi się noga poślizgnęła, jak bez myśli i bez pamięci rzuciłem się na oślep — w to, to… nieszczęście — ha, ha… miało ono być szczęściem… każdy człowiek, któremu się noga poślizgnie… wiesz, dostaje w dom takich gości…

POLA

Adam! Coś ty zrobił?

ADAM

/ patrzy na nią z cichym uśmiechem — wymijająco. /

Gdzie go spotkałem? Ot, widzisz, przyczepił się do mnie po raz pierwszy w wielkiem mieście. Idę późną nocą do hotelu, a droga wypadała przez ciemny i dziwnie ponury park. I nagle, jakby z pod ziemi wyrósł, stanął człowiek przedemną i spojrzał na mnie wzrokiem, ale to takim wzrokiem, który całe ciało wypełnia, rozpiera je, zimnym dreszczem plecy, piersi zbiega. Drżałem, trząsłem się, ale oczy nasze się splotły, oderwać ich nie mogłem, zlepiły się z sobą… On powiedział tylko: odtąd pozostaniemy razem. Przez całe życie pozostaniemy razem…

POLA

Jakąś ty zbrodnię popełnił, Adam?

ADAM

Istnieje jakiś człowiek, któryby zbrodni nie popełnił? Jakiejś, choćby małej zbrodni? Co to znaczy duża, mała zbrodnia? Największa może mieć tak małe skutki, że staje się małą i naodwrót… A czy ty nie masz czasem lęku i trwogi, żeś może nieświadomie spełniła jakąś zbrodnię, taką, o której może nawet nie wiesz? Nie czujesz lęku i trwogi?

POLA

Nie na tyle, bym sama przed sobą uciekać musiała.

ADAM

Szczęśliwa!

POLA

Widzisz moje życie ciche, spokojne, zrównoważone.

ADAM

Zrównoważone… tak — jak było jeszcze przed rokiem nasze wspólne życie.

POLA

Przed rokiem.

ADAM

I jesteś szczęśliwa z mężem?

POLA

Spokojna, spokojna. A to już szczęściem… zamyślona I czemuś tego — takiego gościa wprowadził do twojego domu?

ADAM

Musiałem, musiałem! A, powiedz mi, czy jest jakiś dom, w którymby taki pan nie gościł?

POLA

Straszne, straszne! po chwili wskazuje na pałac, skąd coraz głośniejszy dochodzi oddźwięk muzyki. A to cię nie ogłusza?

ADAM

Nic, nic — chwilami pragnę się oszołomić, ale gość mój nie pozwala mi zapomnieć — to, to wskazuje na pałac to dla niej, dla mej żony: kobietę to ogłuszy, ale mnie — nie…

POLA

Adam, ja muszę cię opuścić, taki dom to jak zaraza… Zarazek nieszczęścia przyczepi się do sukni i wniosę go w mój dom.

ADAM

Tak idź, idź — ale z tobą znika dla mnie reszta spokoju, ukojenia, nagle z rozpaczą. Och, módz zapomnieć, módz zapomnieć!

POLA

/ opada, głucho /

Módz zapomnieć… po chwili A nie mógłbyś opuścić tego domu?

ADAM

I dokąd ucieknę? Przed sobą uciec? Nie można!

 

SCENA TRZECIA

/ Z werandy schodzi Bela. /

BELA

Adam! Adam!

ADAM

Co? Tu jestem.

BELA

/ podchodzi /

Jesteś niedobry. Czemu gości spraszasz, jeżeli wciąż uciekasz? Co chwilę trzeba cię szukać po wszystkich kątach rozdrażniona, a dziwnych, dziwnych gości sprosiłeś.

ADAM

/ zamyślony /

Tak, straszni goście gnieżdżą się w naszym domu.

BELA

Czemuś ich sprosił?

ADAM

/ znacząco /

Myśmy ich przecież oboje, tak! oboje w dom sprowadzili.

BELA

Co? Oboje? Co?

ADAM

Nic, nic — tylko Pola mi mówi, że odjeżdża do domu.

BELA

Co? odjeżdżasz do domu? Adam zatrzymaj ją! co z nami będzie — Pola zmiłuj się, czy wiesz jaką ty pustkę pozostawisz?

POLA

Wiem niestety, ale muszę już jechać, muszę — tu, tu w waszym domu mi niedobrze, a u mnie tak cicho, tak smutno, ale spokój, spokój…

 

SCENA CZWARTA

/ Wchodzi gość niespodzianie. /

GOŚĆ

/ uprzejmie /

Ależ państwo, goście was szukają… Chcą twoje zdrowie pić, Adamie, cóż ty taki nieswój — a pani jakoś przygnębiona.

ADAM

/ nerwowo, do Beli /

Idźcie do sali, powiedzcie, że zaraz przyjdę. Głowa mnie boli, chwilę jeszcze pochodzę po parku…

POLA

/ nieprzyjaźnie do Gościa /

To zostawmy go tu chwilę samego — chodź pan…

GOŚĆ

/ uprzejmie /

O nie, ja z nim pogadam, ja go zwykle uspokajam.

BELA

Chodź Pola, chodź — słyszysz? Taniec, taniec…

/ Odchodzą. /

 

SCENA PIĄTA

/ ADAM i GOŚĆ. /

ADAM

/ patrzy nienawistnie na gościa /

No i cóż? Na krok mnie nie odstąpisz? nie dasz mi chwili spokoju?

GOŚĆ

Wiesz, żem nieodstępnym twoim towarzyszem. Pamiętasz tę noc w ciemnym parku? — Wtedy ci już powiedziałem, że odtąd pozostaniemy razem. To niemiła rzecz, ale już muszę pozostać przy tobie. To takie moje przeznaczenie. — Widzisz, jam twój cień. Co?

ADAM

/ opada /

I nigdy mnie już nie opuścisz?

GOŚĆ

Nigdy.

ADAM

/ z mocą /

A gdy cię z serca wyrzucę, gdy znajdę tyle siły i odwagi, by się zamknąć na ciebie, gdy się stanę tak mocny i powiem ci precz! gdy znajdę kogoś lub cośkolwiek, co mą duszę wypełni, że będziesz się musiał od mych stóp oderwać, że będziesz musiał umilknąć…

GOŚĆ

Hm, — kto inny możeby umiał to zrobić. — Ty nie!

ADAM

A jeżeli rozum mój zyska taką przewagę, że powiem sobie, iż to, co zrobiłem, zrobić musiałem — że była tylko ta jedyna droga?…

GOŚĆ

Do szczęścia?

ADAM

Wszystko jedno, w przepaść, w otchłań, w rozpacz, ale że tak się stać musiało.

GOŚĆ

Rozum dziwnie nierozumny w takich razach…

ADAM

Ale, jeżeli zdołam to zrobić?

GOŚĆ

Wtedy cień mój na ścianę rzucę. Roztoczy nad tobą straszne skrzydła — gdzie się ruszysz, te czarne, upiorne skrzydła — nie! straszne ręce, rozczapierzone, groźne palce, gdyby szpony szatana, co już, już cię pochwycić mają — gdzie się ruszysz, będziesz zawsze widział te straszne, czychające, podstępne szpony — teraz jeszcze ramiona rozwarte, przyczajone, ot — tak, jak pantera do skoku: jedna sekunda, a obejmą cię w piekielne kleszcze, ot! tuż pod gardło — owiną cię piekielnym uściskiem, coraz silniej cię dusić będą, coraz silniej…

ADAM

Aż, aż?

GOŚĆ

Aż uduszą śmieje się. I jesteś mój! mój! mój!

ADAM

/ zrywa się /

A dla czego ja twój?

GOŚĆ

/ śmieje mu się w oczy /

Ach, jak ty pragniesz to zamilczyć, zdusić w swojem sercu — czemu się pytasz, dlaczegoś ty mój? Wiesz przecież sam najlepiej.

ADAM

A jeżeli te ręce nigdy się od ściany nie oderwą?

GOŚĆ

Hm, jeszcze gorzej. Zresztą mówiłem ramiona, ramiona, zda się przyczajone do skoku jak pantera — Ha, ha… Te ramiona ci się rzeczywiście przeistoczą zwolna w takie drapieżne, szatańskie zwierzę — będziesz je miał ustawicznie przed oczyma — i co chwilę czujesz, że to drapieżne zwierzę skacze na ciebie, przedniemi łapami obejmuje twoją szyję, tylnemi wpija się w twoje biodra, a cały pysk wżarty w twoją pierś: rozrywa ją, szarpie w kawały, gruchocze żebra, dogryza się do serca — ha, ha, ha — wyrywa serce, takie biedne serce, krwią ociekające…

ADAM

Dosyć już, dosyć…

GOŚĆ

Wiesz, w starem Mexico u Azteków był zwyczaj, że ofiarowywano serce, świeżo wycięte z piersi człowieka, matce-słońcu…

ADAM

A to słońce, któremu moje serce ma być ofiarowane?

GOŚĆ

Sprawiedliwość.

ADAM

Ludzka?

GOŚĆ

Niema ani ludzkiej, ani boskiej. Jest jeden porządek rzeczy, że tak być musi a nie inaczej — kto go przełamie, serce jego na śmierć skazane…

ADAM

Nieubłagany jesteś?

GOŚĆ

Jestem strasznym gościem — co? Strasznym gościem…

/ Dolatuje coraz silniejszy oddźwięk muzyki. /

ADAM

Och ta muzyka, ta przeklęta muzyka.

GOŚĆ

Nie zagłusza cię? Nie oszołomi cię? Spróbuj, spróbuj — tańcz, upij się, odurz się rozkoszą, tańcem, muzyką… Czemu uciekasz przed tem wszystkiem? Czemu się chowasz ustawicznie w parku, że cię odnaleźć trudno.

ADAM

Nie mogę słuchać muzyki. Nie mogę patrzeć na taniec! Gryzie — gryzie — gryzie. Och te cienie, te uśpione cienie na ścianie. Zawsze je widziałem, zawsze mnie straszyły. Każdy przedmiot wyrastał w to zwierzę, co kłami swymi serce mi wyrywało, szarpało, gryzło…

GOŚĆ

Ha, ha, ha… nachyla się do ucha. Gryzie? he? gryzie?

ADAM

/ milczy stępiały /

GOŚĆ

Ha, ha, — takie szczury, co? szczury? To tak wgryzuje się drobnymi, cieniutkimi ząbkami i szarpie i wcina, i wgryza się — albo co? Jak kret, to tak temi małemi łapkami tę twardą opokę, taką spiekłą ziemię — taką stwardłą skorupę — a zdawało się, że to kamień — to wiesz, temi małemi łapkami tak tę ziemię rozluźnia, wgrzebuje się powoli, powoluteńku, ale głębiej i głębiej z taką wściekłą zapalczywością. Potem już kreta nie widać, tylko kupka — ach nie! mogiłka ziemi rośnie, rośnie — rośnie coraz wyżej, im głębiej się kret wgrzebie — a naraz mogiła usypana; nie rośnie już więcej…

ADAM

To znaczy?

GOŚĆ

Kret zrobił swoje.

ADAM

I ta mogiła?

GOŚĆ

Na rozstajnych drogach.

ADAM

Dla zbrodniarzy? Co?

GOŚĆ

Lub dla samobójcy — ha, ha… żeś też o tem nie pomyślał… Tembyś się odemnie wyzwolił… — A przecież to tak łatwo. My zbyt na seryo bierzemy śmierć… I to tak delikatnie urządzić można, bez rozgłosu, bez ludzkiego gadania. Chcesz uniknąć jakichś przykrych rzeczy, nie chcesz by o tem mówiono — i na to rada jest: tuż za parkiem jezioro, wyjeżdżasz łódką na wodę, nadchodzi nagła burza, albo też łódka zmorszała, no! i toniesz… Nieszczęśliwy wypadek! Pogrzebią w święconej ziemi — he, he… albo też wracasz z polowania: masz strzelbę źle przewieszoną, potrącasz o drzwi — lufa wypali — no! i znowu przypadek… Albo idziesz w góry, ot! to najpewniejsze, noga ci się na mchach obślizgnie, albo się kamień obsunie… a to podobno przyjemna śmierć: lecisz, lecisz; w jednej sekundzie przeżywasz najpiękniejsze chwile twego życia…

ADAM

Więc tylko śmierć mnie od ciebie uwolnić zdoła?

GOŚĆ

/ zimno /

Tylko!

ADAM

Więc tylko śmiercią odk upić się zdołam?

GOŚĆ

Tylko!

ADAM

Straszny jesteś.

GOŚĆ

Śmierć nie jest tak straszna. Śmierć dobra… Czemuż ja nie mogę być tak dobry jak śmierć?

/ Głos z werandy; śmiech i rozgwar. /

WODZIREJ

Adam! Adam! Chodźże wreszcie. Pijemy teraz twoje zdrowie!

ADAM

Idę, idę.

/ Idzie do pałacu. /

GOŚĆ

Pamiętaj! To jedno, co cię odemnie uwolni!

 

SCENA SZÓSTA

/ Długa pauza. /

NIEZNAJOMY

/ podchodzi z drugiej strony; wpatruje się w okna pałacu, potem odwraca się do gościa. — Nagle. /

Wszak to tu ten dom, w którym się stały dziwne, tajemnicze rzeczy?

GOŚĆ

Tak, tu.

NIEZNAJOMY

/ po chwili /

Bal, muzyka, taniec… hm… To nie zagłusza, nie zagłusza… To upiorów nie rozproszy, to na chwilę upoi, a potem to przez chwilę oszołomione serce mści się podwójnie, że dało się uśpić. Bo serce ludzkie, straszne i mściwe. Nie da spokoju, nie da… po chwili Czy ja tam wejść mogę? Bo coś mnie ciągnie do światła i wesela — ciągnie nieprzeparcie…

GOŚĆ

Czemubyś nie miał wejść? Jeden gość więcej — cóż to stanowi? Zresztą niezadługo zapełni się ten dom gośćmi, których gospodarz sam nigdy nie znał — a dziwnych gości ma już teraz u siebie!

NIEZNAJOMY

Dziwnych? patrzy chwilę zamyślony Och, gdyby ja tam wejść mógł!

GOŚĆ

Ale gospodarz dawno już na was czeka. Takie jego przeznaczenie, że dom mu się coraz dziwniejszymi gośćmi zapełnia.

NIEZNAJOMY

A może się mylę, może to dom szczęścia i spokoju, a mam nieszczęsny zwyczaj, wchodzić w chwilach szczęścia i wesela… ale ja samotności nie znoszę: jakby mnie furye gnały — latam po ulicach, błąkam się; straszny niepokój gna, smaga mnie wściekłym biczem… i wtedy tak przykucnę przy płocie bogatych — tam, gdzie się w oknach świeci, skąd muzyka dolatuje i gwar i śmiech wesoły, i naraz zdaje mi się, że jestem na trzęsawisku bezradny, — ciemno. — Nie wiem, w którą stronę — aż naraz błędny ognik, ot! wybawienie! On pokaże mi drogę, pokaże kierunek… i idę, i idę, i grzęznę coraz głębiej, ale iść muszę… I teraz nie wyrzucajcie mnie — o! bo mnie wyrzucić nie można — patrzcie! ja porządnie ubrany; nie zrobię wstydu — tylko patrzeć na taniec, chłonąć muzykę, oślepiać oczy światłem… o! nie zagłuszy, nie zagłuszy, ale da chwilę zapomnienia — a w domu bogatych jeszcze bezpiecznie, względnie bezpiecznie. Bo jestem jak szczwane zwierzę, ludzie mnie ścigają, osaczyli ze wszystkich stron, sumienie opętało, serce nie chce okłamywać, mózg błędny…

GOŚĆ

Tym razem nie pomyliłeś się — tu ci będzie dobrze. To ludzie, którzy strasznie cierpią, a zagłuszyć się nie umieją…

NIEZNAJOMY

Tak? To wejdę. Kocham ludzi, którzy cierpią — kocham… a — a w domu bogacza względnie bezpiecznie, względnie…

/ Idzie zwolna do pałacu. /

 

SCENA SIÓDMA

/ Przez chwilę scena próżna. Głośna muzyka. Gość patrzy nieruchomie na pałac. Nagle muzyka cichnie, a po chwili wychodzi Adam chwiejny, podchodzi do gościa. /

ADAM

Tyś go wpuścił?

GOŚĆ

Sam wszedł.

ADAM

Czemuś go wpuścił? Teraz już nie mogę przekroczyć progu tego domu.

GOŚĆ

Nie.

ADAM

Nie ma ratunku?

GOŚĆ

Nie!

ADAM

I dla niej też nie?

GOŚĆ

Dla kogo?

ADAM

Dla mej żony.

GOŚĆ

Zaraz tu przyjdzie.

ADAM

Gdzie Pola? — szukam jej, szukam — Pola! Pola!

GOŚĆ

Schowała się w najskrytszy kąt twego pałacu. Ona cicha i spokojna — a teraz ma lęk. Bo dziwnych i strasznych masz gości.

ADAM

Straszne!

GOŚĆ

Pamiętaj, com ci mówił. O przypadek tak łatwo. Przypadkiem łódka utonie — noga się górach obślizgnie — tysiące sposobów… po chwili. Zresztą dziwni jesteście. Bierzecie to życie tak strasznie na seryo. Czemu? To trochę szczęścia, ta śmieszna ułuda, która na chwilę pokrywa otchłań życia, by się za chwilę głębsza i straszniejsza odsłoniła… Te chwile upojenia, to omamienie, że żyje się po coś i na coś — że się ma cele w życiu — he he… jacyście wy śmieszni — biedne robaki, piłki w rękach losu i przeznaczenia i wielkich, nieznanych tajemnic — a wam się zdaje, że wy ster prowadzicie… A ja już cię nie opuszczę, bo opuścić cię nie mogę… Patrz, idzie żona twoja… I ją ten nieznajomy z domu wypędził… Teraz na chwilę pozostawię cię twoim rozmyślaniom — w wielkiej godzinie życia zwykle ludzi opuszczam… chwilę zamyślony albo też poczekam — przejdę się po parku… Ludzie w takich chwilach dziwnie tchórzliwi: życie wydaje się im nagle tak dziwnie piękne, takie ponętne… Poczekam… Mnie jeszcze nikt nie zwiódł — nikt jeszcze przedemną nie uciekł…

/ Odchodzi, spotyka się na drodze z Belą — patrzą chwilę na siebie. /

 

SCENA SIÓDMA

BELA

Ty straszny! Ty przeklęty!

GOŚĆ

To nie ja — życie straszne i przeklęte!

/ Ginie w parku. /

BELA

/ do Adama /

Adam! Adam! Adam! Pola odjechała — teraz już wszystko skończone. Już siły straciłam — nie mogę dłużej tej męki znieść… Obłęd nasze progi przekroczył. Na nic szał, muzyka, upojenie…

ADAM

Więc Pola wyjechała?

BELA

Uciekła z tego domu.

ADAM

Z domu złego sumienia.

BELA

Uciekła, wtedy, gdym, się tańcem zagłuszyć chciała.

ADAM

/ mocno /

Teraz nie ma ratunku.

BELA

/ zrywa się /

Uciekajmy!

ADAM

Dokąd?

BELA

Gdziekolwiekbądź, choćby na koniec świata.

ADAM

Pola powiedziała, że choćbym cały świat zabudował najkosztowniejszymi pałacami, to dla niej miejsca niema…

BELA

Och zapomnimy, zapomnimy — patrz! moje ramiona jak ze stali, — ja cię niemi poniosę, utulę, obejmę tak mocno, że w tej rozkoszy o wszystkiem zapomnimy.

ADAM

Nie, nie! Ten straszny, straszny gość nie da nam spokoju.

BELA

Więc co? co?

ADAM

Co? Wyjedziemy łódką na jezioro — łódka zmorszała — jezioro głębokie…

BELA

Adam!

ADAM

Albo pojedziemy w góry — na wysokie, niebezpieczne szczyty — noga się osunie, ja cię za sobą pociągnę i — i — będziemy wolni.

BELA

Niema innego wyjścia!

ADAM

Niema!

/ Bela rzuca mu się z głośnym płaczem na szyję. /

 

SCENA ÓSMA

/ Pola wbiega, ogląda się trwożliwie na wszystkie strony. /

ADAM i BELA

/ radośnie /

Pola! Pola!

POLA

Cicho — cicho…

ADAM

Więc zostaniesz przy nas!

BELA

/ rzuca się jej na szyję /

Zostaniesz teraz — już cię nie puszczę.

POLA

/ bezładnie /

Nie zostanę — zostać nie mogę. Nie mam szczęścia w moim domu, ale mam spokój, a tu u was zaraza — przyczepi się do sukni i zawlokę to do domu męża, wszczepię jad w moje dzieci…

BELA

Zostań! zostań…

POLA

Nie, nie — uciekłam, skryłam się, ale gonili za mną, oni tam straszne rzeczy robią — Słyszysz? niema już muzyki — światła gasną — patrz! widzisz? ciemno w pałacu.

/ Pałac niknie w ciemności — tylko noc księżycowa. /

POLA

Przybiegłam, bo was raz jeszcze widzieć musiałam. Och, och! coście wy zrobili? Jaką zbrodnię spełniliście?!

ADAM

/ twardo /

Jaką? Żadnej! Milion ludzi to samo robi i są szczęśliwi…

POLA

I za co ta straszna pokuta?

ADAM

Za co, za co? nagle do Beli: Czemuś mnie nie odkupiła — czemuś mi chwili szczęścia nie dała?

BELA

Boś go mieć nie chciał — nie chciał — chowałeś się przedemną, odtrącałeś, gryzłeś szyderstwem, odpychałeś mnie — a ja, ja rwałam się do ciebie, pragnęłam cię… Tyś tylko chciał się zagłuszać, odurzyć, upoić i coraz bardziej dom nasz gośćmi się zapełniał.

ADAM

Dziwnymi gośćmi… Ha! bo na ścianach były czarne, czychające cienie — czarne zwierzę, co już się rzucić na mnie miało. Bo słyszałem krzyk i płacz, taki straszny rozdzierający płacz: coś jakby płacz dziecka, któremu się wielką, wielką krzywdę wyrządza za to, że było dobre, że kochało — ha, ha… nagle do Poli Idź, idź! To dom złego sumienia. To zaraźliwe.

POLA

/ chce mu się rzucić na szyję /

ADAM

/ odpycha ją /

Tu w tym domu zaraza — patrz, jaki straszny dom! — idź!

POLA

Boże — niema ratunku — a ja tak was kochałam a ja myślałam, że wam pomódz mogę…

/ Odchodzi. /

ADAM

Zapóźno, Pola, zapóźno…

 

SCENA DZIEWIĄTA

/ ADAM i BELA chwilę sami. /

ADAM

/ zamyślony /

Więc ja pójdę w góry — tam, gdzie się mech pod nogą oślizgnie, gdzie kamień się przypadkiem pod nogą obsunie…

BELA

Lękam się! Ja taka młoda — taka silna jeszcze. — Lękam się.

ADAM

To pójdę sam.

BELA

Nie, nie, nie! Pójdę gdzie chcesz, ale lękam się — takam jeszcze młoda…

ADAM

I ja młody…

BELA

Otoczę cię taką miłością, tak cię utulę — patrz jam silna, ja muszę iść z tobą, ale zostań jeszcze; jeszcze spróbój; nie odpychaj mnie od siebie — rzućmy się w wir życia, będziemy je chłonąć, upajać się nim…

ADAM

Cieni nie zgonisz ze ścian, kreta po ziemią nie poszukasz…

 

SCENA DZIESIĄTA

/ GOŚĆ zwolna nadchodzi. /

BELA

Cóż chcesz? Cóż? Przeklęty! — ty straszny!

GOŚĆ

To tylko życie straszne. To tak niezmiernie śmieszne, że ludzie tak życie kochają: śmierć dobra i cicha… To trochę głupiego szczęścia — to mamidło, ten majak szatański. To upojenie się swoją siłą, celami, to przeświadczenie, że jest się wielkim, że ma się jeszcze tyle do zrobienia: to wszystko głupstwo, to lep, na który życie ludzi bierze. Śmierć, śmierć, to jedyne — pluje się życiu w twarz i mówi się: mnie nie omamisz! I idzie się z wielką powagą i pogardą w śmierć!

ADAM

/ do Beli /

Chodź, chodź — pójdziesz zemną?

BELA

Tak się lękam, tak się lękam!

ADAM

/ łagodnie do gościa /

Kobieta się zawsze lęka błędnie. he, he… Więc pójdę sam… A, trudno… zostań — jeszcze masz życie przed sobą — jesteś jeszcze silna i młoda…

BELA

Adam! Adam!

Stoi jak przykuta do ziemi.

ADAM

/ idzie, ogląda się za nią, ale nic nie mówi. /

GOŚĆ

Pójdę z tobą. Będzie ci łatwiej. A już czas, już czas…

/ Kurtyna. /

GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA

 
 
 
 
19 - 11.01.2017          
  Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

   
Fot. GMI
        Czytaj >
 
   
   
 
18          
  Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

   
Fot. GMI
        Czytaj >
 
   
   
 
17          
  Biblioteka GMI

Witamy w Wirtualnej Bibliotece GMI, którą otwieramy z myślą o wszystkich polskich uczelniach, instytutach naukowych, uczonych i studentach, czytających. Już teraz możemy zagwarantować powszechny bezpłatny dostęp do najważniejszych publikacji naukowych, pisarskich na świecie.

   
Fot. GMI
        Czytaj >
 
 
 
 
 
 
 
FACEBOOK YOUTUBE TWITTER GOOGLE + DRUKUJ  
 
       
       
 
 
Oferty promowane              
 
   
 
                   
         
 

Najlepsza rozrywka z TV Media Informacyjne

           
Filmy różne   Filmy reklamowe   Filmy informacyjne   Filmy sportowe   Filmy przyrodnicze
       
                 
Filmy muzyczne   Filmy dla dzieci   Filmy kulturalne   Filmy motoryzacyjne   Filmy edukacyjne
       
             
© 2010 Adam Nawara 2010            
   
 
   
   
   
     
    Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu Copyright: Grupa Media Informacyjne 2010-2012 Wszystkie prawa zastrzeżone.