Andrzej Niemojewski
Turystka
Śród huku i świstu przy oknie zwieszona
Młodziutka turystka przystaje,
O szybę opiera swe wiotkie ramiona —
Zaduma na czole, westchnienie śród łona
A oczy — dwie głębie, dwa raje!
«Ach, pani, mgła siwa widnokrąg powleka,
Myśl płocha grę marzeń poczyna,
Pogwarzmy! Bieg zbliża z człowiekiem człowieka…
Daleko podążasz? Przybywasz z daleka?
Gdzie kraj twój, ziomkowie, rodzina?
Mów, za czym przebiegasz świat z końca do końca
Śród życia złudnego poranka?
Gdzie matka została? Czy łza jej paląca
Pieścideł fantazji dziewiczych nie zmąca?
A najprzód — czy masz już kochanka…?»
Śród huku i świstu w pędzącym wagonie
O szyby śmiech dziki potrąca.
Przede mną z mgły postać, purpurą twarz płonie,
Namiętność z brwi strzela, faluje na łonie,
A oczy — to czarne dwa słońca!
Śród huku i świstu grzmią dołem koliska,
Świat w mglistej roztapia się dali…
Już oddech gorący w twarz powiał mi z bliska,
Śród huku i świstu dłoń rękę mą ściska,
Na ustach szał mowy się pali:
«Daj ramię!… Ty pytasz gdzie matka, rodacy?
Ty pytasz gdzie świta cel drogi?
Poeto!… Leć ze mną, pomkniemy jak ptacy!
W mej willi chleb z solą już czeka na tacy
A rozkosz umai nam progi…
W mej willi tam szumią pieniste puchary,
Tajemną muzyką brzmią drzewa,
Powoje oplotły wysmukłe filary —
Na puchach kwiecistych pod cieniem kotary
Sen-demon skrzydłami żar zwiewa…
Codziennie tłum służby tka nowe mi szaty,
Tłum wierny śród dymu i potu,
Codziennie do uczty w wian splata mi kwiaty,
Codziennie po skarby w podziemne mknie światy
Śród dymu, śród młotów łoskotu…
Daj rękę! Uśniemy w upojeń godzinie
O jutra nie dbając zagadkę…
Gdzie kraj mój? Tam kraj mój, gdzie złota nurt płynie —
Rodzina? Ja wrogów mam tylko w rodzinie —
A matka? Zabiłam swą matkę…
Bo matką mi Przeszłość, i w trumnie już leży,
A wieko naciska ma stopa!
O jutro ja nie dbam! W dziś tylko się wierzy
Na skrzydłach geniuszu, w żelaznej odzieży —
Leć ze mną — — ja jestem Europa!…»
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |