Gładzica
Od dawien dawna ryby nie były zadowolone, że w ich państwie nie ma porządku. Nikt nie liczył się z nikim, każdy pływał w prawo, w lewo, jak mu się podobało, wciskał się pomiędzy tych, którzy chcieli trzymać się gromadą, albo tarasowali im drogę, silniejszy słabszemu wymierzał ciosy ogonem, odtrącał go brutalnie albo po prostu pożerał, na nic nie zważając.
- Jakby to było dobrze, gdybyśmy miały króla, który wprowadziłby wreszcie praworządność i sprawiedliwość - mówiły ryby.
I postanowiły obrać królem tego, który potrafi najprędzej przedrzeć się przez nurt i pospieszyć z pomocą słabszym.
Zwartą kolumną ustawiły się przy brzegu i szczupak dał ogonem znak, na który wszystkie ryby ruszyły przed siebie. Szczupak wystrzelił naprzód jak strzała, a za nim śledź, kiełb, okoń, karp i jak się tam one jeszcze zowią. Gładzica płynęła wraz z innymi z nadzieją, że i ona dotrze do celu.
Nagle rozległ się okrzyk:
- Śledź płynie pierwszy! Śledź płynie pierwszy!
- Kto tam pierwszy? Kto pierwszy? - postękiwała płaska, niezgrabna gładzica, która pozostała daleko w tyle.
- Śledź, śledź! - brzmiała odpowiedź.
- Goły śledź? - cedziła przez zęby. - Goły śledź?
Od tej pory gładzica za karę ma krzywy pyszczek.
©® GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |