Najlepsze filmy o surfowaniu
- The Endless Summer (1966): ascetyczna w formie opowieść o dwóch surferach z Kalifornii, którzy poszukują swojej idealnej fali. Podróżują od kontynentu do kontynentu, dzięki czemu lato nie przestaje im towarzyszyć. Jest w tej opowieści świeżość marzeń chłopaków, o których świat by pewnie nie usłyszał, gdyby Bruce Brown nie zaprosił ich do współpracy. Forma jest z pozoru biedna, prawie amatorska, jednak autor spędził wcześniej wiele lat koczując z kamerą na plażach, by opanować sztukę chwytania w obiektywie żywiołu deski i oceanu. Efekt jest fenomenalny. Dokument o niszowym sporcie, nakręcony kamerą niepozwalającą na ujęcia dłuższe niż pół minuty, po jakimś czasie okazał się hitem komercyjnym, który przyniósł mało znanemu twórcy ponad trzydzieści milionów dolarów dochodu. Jedynym głosem, jaki słyszymy w filmie, jest głos reżysera, scenarzysty i narratora w jednej osobie. Nawet jeżeli bohaterowie coś mówią, to nie słychać ich głosów, lecz są one imitowane przez snującego opowieść. Daje to wrażenie spójności wręcz magicznej… jakbyśmy znaleźli się na chwilę w głowie twórcy i słuchali jego wewnętrznego monologu, opisującego podróż od brzegu do brzegu, od fali do fali. Jest powiew oceanu, jest słońce Ameryki, Afryki i Australii, są dziewicze krajobrazy, a wszystko z towarzyszeniem lekkiej i słonecznej muzyki. Bezwzględne must-see nie tylko dla zainteresowanych surfingiem, ale też filmem dokumentalnym.
- Big Wednesday (1978): bodaj najbardziej kultowy z fabularnych filmów surfingowych, choć z dzisiejszej perspektywy akcja toczy się niezbyt dynamicznie. Największą zaletą filmu jest jego kompozycja. Narrator opowiada historię w ramach czasowych wyznaczanych przez oceaniczne prądy i pory roku, co pozwala odczuć specyfikę życia surfera – toczącego się od jednego przypływu do drugiego. Przyjemny film, warto obejrzeć dla klimatu tamtych lat i dla imponujących scen na wielkiej fali, z którą bohaterowie mierzą się w tytułową Wielką Środę.
- Ride the Wild Surf (1964): pełna anegdot opowieść o młodych mężczyznach, którzy przybyli na Hawaje surfować, imprezować i podrywać dziewczyny. W ramach tego ostatniego jeden z bohaterów musiał udowadniać potencjalnej teściowej, że nie jest surfingowym menelem (kolejny termin ze słownika: surf bum) pokazując swoją kartę kredytową i opłacone rachunki. Również wart obejrzenia ze względu na klimat czasów i miejsca.
- Point Break (1991): najbardziej znany, ze względu na obecność w obsadzie Keanu Reeves’a i Patricka Swayze. Z jednej strony przekracza ramy gatunku, ponieważ akcja toczy się wokół śledztwa prowadzonego przez agenta FBI, z drugiej jednak stanowi solidną dawkę prawdziwie surfingowego przesłania, które w pewnym momencie uderza z siłą ciała spadającego w wodę z kilkunastometrowej fali. Po prostu dobry film – może nawet najlepszy na początek przygody z kinem surfingowym.
- North Shore (1987): klimat przełomu lat 80-tych i 90-tych. Klasycznie surfingowa historia, w której miłość do fal i uczucie do dziewczyny splatają się w całkiem przystępną całość. Schematyczna opowieść chłopaka z Arizony, który ujeżdża sztuczne fale, a w końcu stawia wszystko na jedną kartę i jedzie na Hawaje, gdzie poznaje swojego mentora. Film o pasji, przyjaźni, miłości, dojrzewaniu i odpowiedzialności.
- The Endless Summer II (1994): technicznie o epokę lepszy niż jego poprzednik. Oczywiście nie tak kultowy, ale równie spontaniczny. Świetna narracja, nowe miejsca (bardziej egzotyczne). Wtórny w stosunku do pierwszej części, ale jest to wtórność, która cieszy widza, a twórcy stanęli na wysokości zadania, równie pasjonująco śledząc losy dwóch nowych bohaterów.
- Riding Giants (2004): dokument o zmaganiach z największymi falami świata. Dobrą robotę robią dynamiczny montaż i oryginalnie dobrana muzyka (oglądając majestatyczne fale słyszymy nawet barokowe organy Bacha!). Film jest udaną próbą naszkicowania rysu historycznego, zarówno samego surfingu (na początku pojawia się obrazkowa historia tysiąca lat surfingu opowiedziana w dwie minuty), jak i odkrywania kolejnych gigantycznych fal, dzięki czemu młodzi surferzy czuli się niczym dawni odkrywcy dobijający do nieznanych brzegów.
- Chasing Mavericks (2012): biograficzna historia, którą możemy odebrać zarówno jako piękną, jak i balansującą na granicy tkliwej pretensjonalności – biorąc pod uwagę, w jakim tempie emocjonalność bohaterów musi poradzić sobie z kolejnymi ważnymi oraz tragicznymi wydarzeniami. Ale takie było życie protagonisty, Jaya Moriarity. Fabuła to namiętność do surfingu w wydaniu ekstremalnym. Celem bohatera jest zmierzenie się z największymi falami w Kalifornii (tytułowe Mavericks). Ponadto, obecny również w North Shore, motyw młodego śmiałego ucznia i doświadczonego mentora, w którego rolę wciela się tu Gerard Butler.
- Lost at Sea – The Baltic (2016): UWAGA… polski film o surfingu. Bardzo ciekawy i profesjonalnie zrealizowany dokument, sponsorowany przez firmę Jeep, na temat ujarzmiania lodowatego szaleństwa Bałtyku. Film udowadnia, że dla pasji surfowania nie ma granic!
- Soul Surfer (2011): autentyczna historia dziewczyny, której rekin ogryzł rękę podczas surfowania. Opowieść o upadku i wzlocie marzeń. Film nawet wzruszający, ale scenariuszowo słaby. Na początek przygody z kinem surfingowym nie polecam – potem obejrzeć warto.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |