|
Volvo Ocean race |
Volvo Ocean Race miał swój początek 40 lat temu. Według legendy wszystko zaczęło się od wzburzonego morza, braku snu i… piwa w pubie w Portsmouth.
W 1969 Robin Knox-Johnston wygrał The Sunday Times Golden Globe Race. Stał się nie tylko pierwszym człowiekiem, który opłynął bez przystanków i w pojedynkę kulę ziemską, ale również podsunął pomysł na wyścig dwóm mężczyznom, którzy na dobre zmienili oblicze morskiego żeglarstwa. Guy Pearce i Anthony Churchill, zafascynowani wyczynem Knox-Johnston’a, byli słusznie przekonani o potencjale drzemiącym w wyścigu dookoła świata, jednak nie w pojedynkę, lecz z załogą na pokładzie. Wówczas żaden taki wyścig nie miał miejsca. Trudności nastręczyło znalezienie sponsora i organizacja klubu. W końcu Churchill i Pearce zgłosili swój pomysł do Royal Naval Sailing Association, którzy podchwycili pomysł. W 1971 roku, w zadymionym pubie w Portsmouth Colonel Bill Whitbread, admirał Otto Steiner z Royal Naval Sailing Association przy kuflu piwa wysłuchał propozycji. Postanowiono, że pierwszy wyścig odbędzie się w 1973 roku.
8 września 1973 r. około 17 łodzi ze 167 żeglarzami opuściło Solent i skierowało się na południe do Cape Town. Jachty były standardowymi krążownikami, a załogi, ogólnie rzecz biorąc, to w głównej mierze awanturnicy płacący za przywilej wzięcia udziału w wyścigu lub wojskowi liczący na ekscytującą misję szkoleniową.
Łodzie były raczej wygodne. Posiadały osobne kabiny dla szczęśliwców i wspólne dla tych, którzy mieli mniej szczęścia. Według opowieści pochodzących z Sayula II, zwycięzcy pierwszego okrążenia, w ciągu dnia konsumowano sześć butelek wina. Lodówki ze świeżym mięsem były w standardzie. W kilku pierwszych edycjach pełnoetatowy kucharz na pokładzie nikogo nie zaskakiwał. Niestety zdarzały się też tragiczne historie. Trzech żeglarzy zginęło w pierwszym wyścigu, a w kolejnych dziewięciu edycjach zginęły na morzu kolejne dwie osoby.
Najdroższe, zaawansowane technologie uległy transformacji w pogoni za uzyskaniem większych prędkości. Dziś jachty są budowane z materiałów używanych do budowy promów kosmicznych i są znacznie szybsze: w 1973 roku Eric Tabarly na Pen Duick VI zaliczył najszybszy 24-godzinny bieg przebywając 305 mil, a w 2008 roku Torben Grael na Ericsson 4 przepłynął już 596,6 mil w ciągu doby.
Jednak styl życia załóg nie może być bardziej prymitywny. Podczas gdy niektórzy żeglarze często kwestionują historie o utrzymywaniu wagi i wspólnych szczoteczkach do zębów, nacisk kładziony na to, żeby jacht był lekki, graniczy z obsesją. Jedna z legend traktuje o przypadku z lat 1997/98, kiedy zwycięski kapitan wrzeszczał na załogę, ponieważ trzy pary okularów przeciwsłonecznych zostały umieszczone na stronie zawietrznej jachtu. Kabiny, wino, mięso, kucharze już dawno znikły, zastąpione przez wspólne koje, wodę, GPS i rehydratowaną żywność w proszku, a nowoczesne media są teraz w stanie pokazać światu to, co wcześniej można było sobie tylko wyobrazić dzięki relacji żeglarzy.
Załogi zasilane są mistrzami świata, mistrzami olimpijskimi i tylko najbardziej utalentowani ludzie mogą postawić stopę na pokładzie. Kiedy pierwszy wyścig w 1973 roku przyciągnął ogromne liczby armatorów prywatnych, dziś sytuacja wygląda inaczej: udział biorą jachty warte miliony, sponsorowane przez najlepsze marki.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA
|