Jachtem przez Polskę i Europę
Własny jacht dla wielu Pokoleń Polaków był synonimem wyjątkowego luksusu. Kojarzył się również głównie z mazurskimi jeziorami. Tymczasem wodne podróże – nie tylko w kółko po jeziorze – są w zasięgu ręki.
Własny hotel w każdym porcie
Spędzanie wakacji na jachcie nie wymaga wcale gigantycznych nakładów finansowych. Odpowiednią do dalekich podróży łódź można zakupić już za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jachty lepszej klasy są dostępne za ok. 250-300 tys. złotych, czyli tyle, ile kosztuje wysokiej klasy samochód. Łodzie są jednak o tyle od samochodu praktyczniejsze, że mogą nam służyć za ruchomy dom. Dzięki temu możemy przemieszczać się po świecie, nie przejmując się szukaniem hoteli. Wystarczy bowiem przycumować i już można ruszać w miasto. Nasz hotel jest zawsze razem z nami. Trzeba jednak pamiętać, że w niektórych miastach koszta cumowania potrafią wynieść tyle co noc w hotelu.
Bardzo wiele ofert sprzedaży możemy znaleźć w Internecie. W ostatnich latach Polska stała się zresztą jednym z centrów produkcji wysokiej klasy łodzi. Są one jednak sprzedawane głównie za granicę, gdyż Polacy dopiero uczą się, jak wyjątkową rozrywką są samodzielne rejsy. Powodem tej małej – jak na razie – popularności jachtingu jest fakt, że w Polsce infrastruktura wodna jest, niestety, w niezbyt dobrym stanie. Wisła ma wręcz opinię ostatniej dzikiej rzeki Europy. Można na niej natrafić na mielizny i łachy piasku. Ale właśnie „dzikość” Wisły nadaje jej szczególnego uroku i przyciąga amatorów żeglugi z zagranicy. Czemu więc Polacy nie mieliby docenić jej zalet?
Ale rejs po Polsce to tylko wstęp do prawdziwej przygody – podróży szlakami wodnymi Europy. Dzięki rozbudowanej infrastrukturze wodnej, z Polski można bez problemu dotrzeć do wielu, nawet bardzo odległych miast. Tak naprawdę cała Europa stoi otworem przed polskimi żeglarzami. I warto skorzystać z tej otwartej drogi.
Należy podkreślić, że podróż jachtem przez Polskę i Europę wymaga wielu dni. Rejs z Krakowa do Warszawy lub z Wrocławia do Szczecina to przynajmniej 7-10 dni. Rejs przez całą Polskę – np. z Krakowa do Wrocławia poprzez Wisłę, Kanał Bydgoski, Noteć, Wartę i Odrę – to wyprawa na prawie miesiąc. Zwłaszcza, jeśli zatrzymujemy się, aby zwiedzać mijane miasta. Rejs z Polski do Amsterdamu i z powrotem to już niemal dwa miesiące.
Na zachodzie Europy nie ma problemu z zapleczem dla żeglarzy. Możemy cumować w nowoczesnych marinach, pobierać w specjalnych wodnych stacjach paliwo oraz wodę pitną. W Polsce sytuacja przedstawia się gorzej i należy się nastawiać na różne problemy. Jednakże w wielu miastach pojawia się już moda na sporty wodne. Powstają mariny i jachtkluby. Np. we Wrocławiu marina powstała w samym centrum starego miasta. Przyjazne dla żeglarzy stają się też np. Bydgoszcz, Gdańsk i Szczecin.
Łodzią do Paryża
Pierwszym etap rejsu z Polski prowadzi kanałem Odra-Havela do Berlina. Nim do niego wpływamy, natrafiamy na jeden z największych europejskich cudów techniki – podnośnię w Niederfinow. To wybudowana przed II wojną światową gigantyczna winda, którą na wysokość 40 m metrów podnoszone są barki. Naszym jachtem także musimy odbyć podróż w górę.
Pełna kanałów i malowniczych jezior stolica Niemiec sama jest świetnym celem dla wodnego turysty. Z pokładu swojego jachtu możemy obejrzeć największe atrakcje Belina, np. Reichstag i Wyspę Muzeów. Zaś na obrzeżach miasta wpłyniemy na wielkie jeziora, tradycyjne miejsce wodnego wypoczynku berlińczyków. W dziesiątkach marin cumują tam setki, czy raczej tysiące jachtów i żaglówek. Za Berlinem rozpoczyna się szeroka sieć niemieckich rzek i kanałów. Możemy popłynąć Łabą na północ do Hamburga, lub na południe w stronę Czech. Proponujemy jednak najpierw kierunek zachodni. Najnowszą niemiecką inwestycją – mostem kanałowym ponad Łabą (statki przepływają ponad rzeką!) – wpływamy na słynny kanał Mitteland, główną wodną arterię środkowych Niemiec. Mijając liczne barki oraz inne jachty, dopływamy do systemu kanałów wokół Zagłębia Ruhry. Nimi docieramy do największej rzeki Europy Zachodniej – Renu.
Rejs Renem wymaga już pewnego doświadczenia i umiejętności. Jest to szeroka i uregulowana rzeka, ale pełna zwodniczych prądów oraz wysokich fal. Co zaś najbardziej istotne, Ren to prawdziwa wodna autostrada. Na Renie nieustannie trwa ruch statków – mijają się mniejsze i większe barki, a nawet statki morskie. Z pokładu naszego jachtu możemy podziwiać tankowce, gazowce, kontenerowce i wielkie wycieczkowce (pływające zwykle pod banderą Szwajcarii). Na niektórych odcinkach rzeki może obok siebie płynąć sześć lub siedem statków naraz!
Dlatego też do wypłynięcia na Ren sternicy jachtów potrzebują specjalnych uprawnień – tzw. małego patentu reńskiego. W Polsce, aby płynąć łodzią motorową po rzece, nie potrzebujemy specjalnych dokumentów – pod warunkiem, że jej prędkość nie przekracza 15 km na godzinę. W poszczególnych krajach oraz nawet na poszczególnych akwenach obowiązują rozmaite przepisy, dlatego przed rejsem należy upewnić się, czy posiadamy odpowiednie uprawnienia. Posiadanie patentu reńskiego wystarcza jednak zwykle do rejsów po śródlądowych wodach całej zachodniej Europy.
Zwiedzanie Renu i położonych nad nim miast (czy wręcz całych krajów) może nam zająć całe wakacje. Jeśli popłyniemy w górę rzeki, to poprzez malownicze górskie przełomy (m.in. słynne skały Lorelei) dotrzemy do francuskiego Strasburga oraz szwajcarskiego Berna. W dole Renu czeka na nas Holandia – a w tym wyjątkowym kraju praktycznie wszędzie możemy dotrzeć wodą. Płynąc do Amsterdamu i Rotterdamu, mijamy (jeśli popłyniemy odpowiednią odnogą Renu) Arnhem, znane od czasów operacji desantowej Market-Garden (w położonym naprzeciw Arnhem Driel zobaczymy pomnik polskich spadochroniarzy, którzy w tym miejscu przeprawiali się przez Ren).
Amsterdam, z jego urokliwymi kanałami, jest sam w sobie tematem na osobny artykuł. Rotterdam jest mniej interesujący pod względem historii czy zabytków, ale wielką atrakcją jest podziwianie statków cumujących w tym największym europejskim porcie. Manewrując pomiędzy stalowymi gigantami wypływamy na holenderskie zalewy i docieramy do belgijskiej Antwerpii.
Wąskimi belgijskimi i francuskimi kanałami możemy dotrzeć nawet do Paryża. Ale nie trzeba płynąć przez Belgię – alternatywna trasa wiedzie z niemieckiego Renu wprost na śródlądowe wody Francji i na Rodan, którym dopłyniemy aż do Marsylii. Z Renu popłynąć można także na wschód i niemieckimi kanałami dotrzeć do Dunaju. Rejs Dunajem to nieco innego rodzaju przygoda. Rzeka jest mniej uczęszczana przez barki, za to na naszej trasie możemy zacumować w historycznych miastach – Wiedniu, Bratysławie, Budapeszcie. I z czasem dotrzeć aż do Morza Czarnego.
Żeglowanie zabiera więcej czasu, niż podróż samochodem lub samolotem, za to gwarantuje wyjątkowe wrażenia. Na jachcie jesteśmy bliżej natury i pooddychać naprawdę świeżym powietrzem. No i jesteśmy panami samych siebie, nie musimy przejmować się korkami, remontami czy tłokiem na lotnisku. Niepotrzebne nam nawet rezerwacje w hotelach – hotel mamy ze sobą. Na swojej łódce jesteśmy naprawdę wolni.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |