Najważniejsze bitwy Wojska Polskiego
1. Bitwa Warszawska
2. Bitwa o Olszynkę Grochowską
3. Bitwa pod Raszynem
4. Bitwy o Monte Cassino
5. Bitwa pod Wizną
6. Bitwa pod Ostrołęką
7. Bitwa partyzancka pod Osuchami
8. Bitwa nad Bzurą
9. Bitwa pod Wiedniem
1."Cud nad Wisłą" (Bitwa Warszawska)
W dniach 12-25 sierpnia 1920 roku Wojsko Polskie stoczyło jedną z największych i zarazem najważniejszych bitew w historii swojego oręża. Było to jednocześnie decydujące starcie w wojnie polsko-rosyjskiej 1920 r.
Od 14 lutego 1919 r. rozpoczęła się tzw. niewypowiedziana wojna polsko-rosyjska, kiedy to w rejonie miasteczka Mosty nad Niemnem nawiązano pierwszy kontakt bojowy z oddziałami Armii Czerwonej. Zamiarem obu stron było przejęcie kontroli nad obszarem opuszczanym przez wojska niemieckie Naczelnego Dowódcy Wojsk na Wschodzie (Ober-Ost). Strona polska występując w obronie obszarów kresowych, wysuwała racje historyczne, kulturowe i etniczne, gdyż sporne terytoria w przeważającej części zamieszkiwali Polacy. Poza tym chodziło również o zabezpieczenie suwerenności odrodzonego państwa polskiego i ustroju opartego na systemie demokracji parlamentarnej.
Prowadzone działania bojowe przyniosły początkowo sukcesy odrodzonemu Wojsku Polskiemu, które w toku prowadzonych działań zajęło duże obszary litewsko-białoruskie. Jesienią 1919 r. Józef Piłsudski wstrzymał ofensywę, aby nie wspierać „białych generałów” w wojnie domowej z bolszewikami, gdyż nie uznawali oni odrodzonej Polski w granicach byłego zaboru rosyjskiego. Po klęsce wojsk kontrrewolucyjnych na przełomie 1919/1920 r. powróciła sprawa konfrontacji polskiej z bolszewikami. Józef Piłsudski zmienił swój plan idei federacyjnej na inkorporację ziem, które znajdowały się niegdyś w granicach I Rzeczypospolitej.
Działania bojowe poprzedziły jeszcze rokowania polsko-ukraińskie, zakończone w dniu 21 kwietnia 1920 r. układem politycznym i konwencją wojskową, z przywódcą Ukrainy – atamanem Semenem Petlurą, który zgodził się na polskie roszczenia terytorialne na wschód po rzekę Zbrucz. Podjęte decyzje polityczne zapoczątkowały wielkie operacje polskie na wschodzie, które w historii są znane jako „wyprawa kijowska”.
W dniu 25 kwietnia 1920 r. rozpoczęła się polska ofensywa na wschód. Celem uderzenia wyprzedzającego było zdobycie jak największych obszarów przed Armią Czerwoną. W wyniku działań bojowych siły polskie: 6. Armia gen. Wacława Iwaszkiewicza, 2. Armia gen. Antoniego Listowskiego i 3. Armia gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, opanowały duże obszary prawobrzeżnej Ukrainy łącznie z Kijowem (7 maja).
Armia Czerwona, znajdująca się dotąd w odwrocie po przeprowadzonej reorganizacji wzmocniła siłę uderzeniową swoich wojsk i od dnia 29 maja 1920 r. przeszła do kontruderzenia na Ukrainie, a następnie na całym polsko-rosyjskim froncie. Szczególnie Polakom dała się we znaki Armia Konna Siemiona Budionnego, która 5 czerwca po przełamaniu frontu polskiego doprowadziła do generalnego odwrotu wojsk polskich.
Konnica S. Budionnego została zatrzymana dopiero w bitwie pod Brodami w dniach 29 lipca do 2 sierpnia 1920 r. Wojska Frontu Północnego pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego parły zaś na Warszawę z myślą przewodnią przeniesienia rewolucji na Zachód przez terytorium Polski. Rozciągnięte wojska bolszewickie podjęły próbę forsowania Wisły pod Włocławkiem oraz w Płocku, by starym rosyjskim zwyczajem zaatakować Warszawę od Zachodu.
Na tym też obszarze miały miejsce najcięższe walki, które stoczyły wojska polskie. Pierwsza armia gen. Franciszka Latinika walczyła pod Radzyminem, a 5. Armia gen. Władysława Sikorskiego pod Modlinem i nad Wkrą. Zadaniem głównym wojsk obu polskich armii było związanie jak największych sił rosyjskich w celu stworzenia korzystnych warunków do wykonania manewru okrążającego przez formującą się Grupę Manewrową, która miała rozciąć rosyjski Front Północny Michaiła Tuchaczewskiego.
W dniu 12 sierpnia siły rosyjskie na głównym, tj. warszawsko-modlińskim kierunku działań, liczyły 19 dywizji strzelców, 2 brygady strzelców, 2 dywizje kawalerii i oddział zbiorczy Grupy Mozyrskiej.
Siłom rosyjskim Polacy przeciwstawili 15 dywizji piechoty, 2 dywizje kawalerii i 2 brygady piechoty. Niestety, nie było żadnych odwodów. Polskie Naczelne Dowództwo opracowało plan bitwy, którego szczegóły dopracował Piłsudski z gen. Tadeuszem Rozwadowskim. Zdecydowano o koncentracji ponad sześciu dywizji polskich nad Wieprzem w rejonie Puław. Na siły polskie złożyło się w sumie 29 dywizji piechoty i 3 dywizje kawalerii, tj. około 190 000 żołnierzy.
Pomiędzy Dęblinem a Kockiem, za Wieprzem, zgrupowane zostały siły Grupy Manewrowej z 4. Armii. Koncentracja wojsk polskich przebiegła bez większych przeszkód. Położenie sił polskich dla całości planu bitwy było korzystne, ponieważ wojska nieprzyjaciela były rozrzucenie na dużej przestrzeni.
W dniu 13 sierpnia 1920 r. rozpoczęła się wielka Bitwa Warszawska, która składała się z trzech faz:
walk obronnych na przedmościu warszawskim na przedpolach Radzymina;
bitwy obronnej i manewru zaczepnego 5. Armii gen. W. Sikorskiego nad Wkrą;
uderzenia w dniu 16 sierpnia Grupy Manewrowej znad Wieprza i pościg.
14 sierpnia wojska działania zaczepne na linii Wkry rozpoczęła 5. Armia gen. W. Sikorskiego mając przed sobą siły sowieckich 4 i 15 Armii. W zażartej walce pod Modlinem wyróżniła się m.in. 18. DP gen. Franciszka Krajowskiego. Następnego dnia 17. Dywizja Piechoty wyruszyła z Modlina i wzdłuż osi na Nasielsk zaszła nieprzyjaciela od flanki. Rosjanie zostali wyrzuceni po ciężkiej walce za Wkrę. W dniu 16 sierpnia 5. Armia kontynuując natarcie zdobyła Nasielsk, Serock, Pułtusk, Ciechanów, Przasnysz oraz Mławę. Pobita 15. Armia wycofała się ku Narwi, zagrażając odcięciem wojsk bolszewickich, które zagalopowały się już nad Wisłę. Wielkim sukcesem polskim okazało się zdobycie Ciechanowa gdzie zdobyto sowiecką radiostację. Spowodowało to utratę łączności 4. Armii Sowieckiej z M. Tuchaczewskim, którego stanowisko dowodzenia znajdowało się w Mińsku Białoruskim.
O świcie 16 sierpnia 1920 r. zgodnie z planami, Grupa Manewrowa składająca się ze związków taktycznych 3. i 4. Armii pod dowództwem J. Piłsudskiego rozpoczęła natarcie znad Wieprza na rozciągniętą w marszu z Brześcia nad Bugiem ku Wiśle na wysokości Maciejowic – Grupę Mozyrską. Nagłe i zdecydowane uderzenie było zupełnym zaskoczeniem dla Rosjan, mimo wszystko nie do końca pojmowali grozę zaistniałej sytuacji. Armia polska przechodziła do następnej fazy, okrążenia i zniszczenia sowieckich armii Frontu Północnego. Sukces zależał od szybkości piechoty polskiej. Od 16 do 25 sierpnia czołowe jednostki 2. Armii przeszły ok. 300 km.
Bitwa na przedpolach Warszawy była operacją krótką, której efektem było rozbicie wojsk Tuchaczewskiego, atakujących stolicę Polski. Wojska bolszewickie zostały pokonane, jednak Północny Front rosyjski nie został do końca rozbity. Straty rosyjskie wyniosły 25 tysięcy zabitych i rannych oraz 66 tys. wziętych do niewoli. 45 tysięcy czerwonoarmistów zostało internowanych po przekroczeniu granicy niemieckiej. Zdobyto też 231 dział i 1023 ciężkie karabiny maszynowe oraz wiele innego sprzętu.
Z polskich szeregów ubyło 4,5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i ok. 10 tys. zaginionych. Przyczyn klęski Rosjan pod Warszawą należy upatrywać w braku koordynacji dowodzenia strony rosyjskiej, jednak zasadniczo męstwo oręża polskiego oraz zasada ekonomii sił sprawiły, że „płomień rewolucji” zatrzymał się na przedpolach Warszawy. Bolszewicy mimo klęski pod Warszawą, byli jeszcze groźni i należało się z nimi liczyć. Jeszcze Siemion Budionny dowodzący 1. Armią Konną pod koniec sierpnia wdarł się na Zamojszczyznę próbując przyjść z odsieczą wojskom Tuchaczewskiego. W dniu 31 sierpnia pod Komarowem doszło do największej bitwy kawaleryjskiej. Pomimo posiadanej przewagi, 1. Armia Konna została zmuszona do odwrotu. Ostatecznie Bitwa Niemeńska i bitwy na południowo-wschodnich rubieżach odrodzonego państwa przesądziły o zwycięskim zakończeniu wojny o polską granicę wschodnią.
Bitwa Warszawska stworzyła Polakom szansę doprowadzenia wojny do zwycięskiego końca i ocaliła niepodległy byt Rzeczypospolitej. Zwycięstwo nad Rosją Sowiecką, niezależnie od korzyści politycznych i terytorialnych, miało dla Polski ogromne znaczenie moralne. Było to pierwsze od zmierzchu I Rzeczypospolitej wielkie zwycięstwo odniesione samodzielnie przez Wojsko Polsko nad siłami zbrojnymi potężnego do niedawna zaborcy, który krwawo stłumił trzy powstania narodowe. Umożliwiło ono II Rzeczypospolitej prowadzenie samodzielnej polityki wewnętrznej i zagranicznej niezależnej od interesów obcych mocarstw. Pozwoliło wychować młode pokolenie Polaków w polskiej tradycji i polskim patriotyzmie.
Bitwa Warszawska wniosła również cenne doświadczenia do planowania i prowadzenia wielkich bitew. Zwycięstwo w tej wojnie zależało nie tylko od przewagi liczebnej i materiałowej, ale od umiejętnie stosowanej sztuki wojennej, a w szczególności od śmiałych manewrów na skrzydła i tyły przeciwnika.
2. Taktycze zwycięstwo Rosjan, strategiczne zwycięstwo Polaków (Bitwa o Olszynkę Grochowską)
25 lutego 1831 roku miał miejsce jeden z najbardziej bohaterskich bojów Wojska Polskiego o Olszynkę Grochowską z wojskami rosyjskimi feldmarszałka Iwana Dybicza.
Patriotyczny zryw podchorążych z warszawskiej Szkoły Podchorążych Piechoty w nocy 29 listopada 1830 r. zapoczątkował Powstanie Listopadowe. Podjęte z carem Mikołajem I próby kompromisu spełzły na niczym. Car dążył do siłowego rozwiązania powstałego konfliktu. W tej sytuacji Sejm pod naciskiem opinii publicznej zdetronizował cara. W dniu 6 lutego 1831 r. silna 127-tysięczna Armia Rosyjska, składająca się z dwóch korpusów piechoty, dwóch korpusów jazdy i korpusu grenadierów, przekroczyła granice Królestwa Polskiego. Siłami rosyjskimi dowodził feldmarszałek Iwan Dybicz.
Do Królestwa Polskiego została również wysłana gwardia z zadaniem użycia do ewentualnych działań nad Renem, a także 2. Korpus Piechoty pod dowództwem gen. Piotra Pahlena II z zadaniem obsadzenia Litwy i Białorusi. Ww. związki operacyjne były poza rozkazami feldmarsz. Iwana Dybicza. Ponadto do dyspozycji feldmarsz. I. Dybicza był korpus rezerwowy pod dowództwem Wielkiego Księcia Konstantego, który wycofał się z Królestwa po wydarzeniach z Nocy Listopadowej.
Marsz wojsk rosyjskich odbył się w trzech kierunkach:
prawe skrzydło poruszało się tzw. szosą kowieńską w kierunku Łomży;
centrum maszerowało z Tykocina na Wysokie Mazowieckie;
lewe skrzydło podjęło marsz na odcinku Terespol – Hrubieszów.
Celem strategicznym Rosjan było zdobycie Warszawy, stąd też zbliżające się siły rosyjskie prawego skrzydła i centrum miały przekroczyć Bug pod Wyszkowem i koncentrycznie uderzyć na Warszawę. Plany te jednak pokrzyżowała odwilż, stąd też nastąpiła korekta planów rosyjskich co do kierunku głównego uderzenia. W myśl podjętych decyzji ofensywa miała być przeprowadzona po szosie siedleckiej. Wojsko Polskie przed wybuchem powstania liczyło 27 tysięcy żołnierzy. Po zmobilizowaniu, na początku lutego 1831 r. jego stan powiększył się do 57 tysięcy. Obserwując poczynania rosyjskie, główne siły polskie zostały skoncentrowane na linii: Kałuszyn – Dobre – Stanisławów – Radzymin, zaś odwody pod Dębem Wielkim i pod Pragą. Dowództwo polskie, które początkowo nie podjęło działań zaczepnych utrudniających Rosjanom przeprawy, zdecydowało się na kontrakcję wobec prób rosyjskich obejścia polskiego prawego skrzydła zgrupowanego na szosie siedleckiej.
Polska grupa wydzielona pod dowództwem gen. Józefa Dwernickiego, złożona z kawalerii, piechoty i artylerii (7 szwadronów ułanów, 6 szwadronów strzelców konnych, 3 bataliony piechoty liniowej, szwadron krakusów, batalion strzelców celnych i bateria artylerii) w dniu 14 lutego 1831 r. całkowicie rozbiła pod Stoczkiem rosyjską dywizję kawalerii pod dowództwem gen. Fiodora Geismara. W bitwie szczególnie wyróżnili się tzw. Krakusi. Pierwsza zwycięska bitwa kawaleryjska, choć bez większego znaczenia operacyjnego, pozytywnie wpłynęła na morale Armii Polskiej. Rosjanie stracili w bitwie ok. 400 poległych i rannych żołnierzy, 230 jeńców oraz artylerię. Po stronie polskiej straty wyniosły ok. 100 zabitych i rannych żołnierzy. Tymczasem do Warszawy zbliżali się Rosjanie. Zgodnie z przyjętą zasadą opóźniania ich marszu, Polacy wycofywali się na rubież, gdzie miała rozegrać się decydująca bitwa na przedpolach Warszawy. Gen. Józef Chłopicki zgrupował wojska w rejonie Woli Grzybowskiej, Wawra i Grochowa. Głównym punktem taktycznym w tym rejonie był lasek, zwany Olszynką Grochowską. Po nierozstrzygniętej bitwie pod Wawrem, w dniu 20 lutego rozpoczęły się walki o Olszynkę Grochowską, która stanowiła klucz do pozycji polskich. Zdobycie Olszynki mogłoby zagrozić pozycjom polskim na Pradze i w rezultacie pozbawić Polaków zdolności operacyjnych.
Ugrupowanie wojsk powstańczych do bitwy stanowiły: 2. Dywizja Piechoty gen. Franciszka Żymirskiego i 3. DP pod dowództwem gen. Jana Skrzyneckiego. Lewe skrzydło zabezpieczała 1. DP gen. Jana Krukowieckiego. Na prawym skrzydle została uszykowana 4. DP dowodzona przez gen. Piotra Szembeka. Artylerię rozmieszczono na tyle w ugrupowaniach poszczególnych dywizji po obu stronach drogi. Polską ariergardę stanowiły: Korpus Kawalerii gen. Tomasza Łubieńskiego. Podejścia od Ząbek strzegła jazda gen. Jana Umińskiego. W sumie w szeregach polskich znajdowało się 34 tys. bagnetów, 10 tys. szabel i 120 dział. Wodzem naczelnym był gen. Michał Radziwiłł, choć faktycznie dowodził gen. Józef Chłopicki. Siły rosyjskie pod Olszynką Grochowską liczyły 59 tys. żołnierzy i 178 dział. Kilka szturmów podjętych przez Rosjan zostało odpartych.
Główne walki o tę pozycję rozpoczęły się w dniu 25 lutego z rana. Na Olszynkę natarło kilka batalionów rosyjskich, których atak załamał się w ogniu polskiej obrony. Następny, silniejszy szturm również nie przyniósł rezultatu. Trzecie natarcie też zostało powstrzymane przez pułki z dywizji gen. Franciszka Żymirskiego. Czwartego, bardzo silnego szturmu Rosjan (25 batalionów) nie udało się odeprzeć i nieprzyjaciel włamał się w pozycję grochowską. W walce zginął gen. Franciszek Żymirski, a wykrwawione pułki nie były w stanie podjąć kontrataku. 2. DP wykonała swoje zadanie, dając dywizjom skrzydłowym możliwość do kontrataku, którym osobiście kierował gen. Józef Chłopicki. Olszynka została odzyskana, a Rosjanie zostali odrzuceni na pozycje wyjściowe.
Feldmarszałek I. Dybicz dysponował jednak świeżymi siłami i rzucił na pozycje polskie tym razem 34 bataliony, które ponownie wdarły się do Olszynki. Próby kontrataku kawalerią gen. Tomasza Łubieńskiego nie doszły do skutku, gdyż ten odmówił wykonania rozkazu. Dramaturgii sytuacji dopełniło zranienie gen. J. Chłopickiego, który przekazał dowództwo gen. J. Skrzyneckiemu, zaś gen. Michał Radziwiłł obowiązki swoje delegował na gen. Piotra Szembeka. Powstałe zamieszanie w dowodzeniu odbiło się ujemnie na dalszym przebiegu bitwy, gdyż ze strony polskiej nikt nie był w stanie jej koordynować. Wojsko rozpoczęło odwrót za umocnienia Pragi. Ostatnim epizodem była próba szarży rosyjskiej kawalerii, która przedostała się na tyły cofających się wojsk polskich. Jednak niesprzyjające warunki terenowe i konsolidacja obrony spowodowały doszczętne rozbicie rosyjskiego pułku kirasjerów.
Według opinii historyków, bitwa pod Olszynką Grochowską miałaby korzystniejszy przebieg gdyby nie chaos dowodzenia w polskich szeregach. Należy podkreślić bohaterstwo młodszych oficerów i żołnierzy, którzy nie ustępowali w wyszkoleniu Rosjanom. W walkach szczególnie wyróżniła się 2. Dywizja Piechoty, dowodzona przez gen. Franciszka Żymirskiego, a w szczególności 4. pułk piechoty liniowej.
Zapadający zmierzch, jak również poniesione straty doprowadziły do przerwania bitwy, która jest traktowana jako nierozstrzygnięta. Straty po obu stronach były duże. Rosjanie stracili ok. 9400 zabitych, rannych i jeńców. Po tronie polskiej wyniosły 7350, w tym 1054 jeńców. Po bitwie pod Olszynką Grochowską Rosjanie nie podjęli już próby zaatakowania Pragi i Warszawy. Nastąpiła przerwa w działaniach wojennych aż do wiosennej ofensywy wojsk polskich (wg planów opracowanych przez gen. Ignacego Prądzyńskiego).
„W bitwie grochowskiej wzięło udział ponad 100 000 żołnierzy i ponad 350 dział. Należała ona do najkrwawszych i największych stoczonych w powstaniu 1831 r. (obok bitwy ostrołęckiej), taktyczna wygrana wojsk rosyjskich, strategicznie – sukces wojsk polskich; złamana została bowiem siła ofensywna nieprzyjaciela, który nie zdecyduje się na kontynuowanie ataki.”
3. Bitwa, która podniosła morale społeczeństwa i udowodniła jak ważny jest talent dowódczy (Bitwa pod Raszynem)
19 kwietnia 1809 roku w czasie wojny z Austrią na terenie dzisiejszej gminy Raszyn zsoatała stoczona bitwa przez wojska polskie i saskie, dowodzone przez księcia Józefa Poniatowskiego, z korpusem wojsk austriackich, pod dowództwem arcyksięcia Ferdynanda Karola d'Este.
W 1807 r. na mocy Traktatu w Tylży powstała kolebka odrodzonej Polski, co prawda daleka od polskich aspiracji lecz napawająca nadzieją na wskrzeszenie Rzeczypospolitej – Księstwo Warszawskie. Księstwo posiadało ponad 30 000 nieźle wyszkolonych żołnierzy. Jednak Wojsko Polskie nie stacjonowało tylko w kraju lecz zostało rozdysponowane przez Napoleona, m.in. w Hiszpanii, w Gdańsku, na Pomorzu i Dolnym Śląsku.
Z nominacji Napoleona – Wodzem Naczelnym Wojska Polskiego w dniu 21 marca 1809 r. został książę Józef Poniatowski.
Pobici przez Napoleona w 1805 r. Austriacy i w 1806 r. Prusacy chwilowo przestali się liczyć w Europie jako mocarstwa. Austriacy, chcąc pobudzić do działania pruskiego sojusznika, który pobity w 1806 r. przez Napoleona i pozostawał na razie w cieniu, postanowili demonstracyjnie poszukać źródeł łatwego sukcesu. Upatrzyli go w słabym ich zdaniem – Księstwie Warszawskim[3]. Napoleon w tym czasie był zajęty walkami w Hiszpanii.
W dniu 14 kwietnia 1809 r. liczący 32 000 żołnierzy i 94 działa korpus austriacki pod dowództwem księcia Ferdynanda d’Este przekroczył granicę Księstwa Warszawskiego pod Nowym Miastem, podejmując marsz na Warszawę.
Wojsko Polskie pod dowództwem ks. Józefa Poniatowskiego, liczyło ok. 15 500 żołnierzy i 32 działa. Polaków wspierało 1 800 Sasów z 12 działami. Austriacy mieli więc dwukrotną przewagę. J. Poniatowski nie bez przyczyny wybrał pod Raszynem dogodną do obrony pozycję, która była poprzecinana stawami i groblami. Siły polskie były uszykowane następująco:
prawe skrzydło pod dowództwem gen. Łukasza Biegańskiego, liczyło 2 bataliony piechoty i 4 działa;
w centrum było uszykowanych 5 batalionów piechoty, 2 szwadrony jazdy i 23 działa – dowodził nimi saski gen. Polentz;
na lewym skrzydle stały 2 bataliony piechoty i 6 dział pod dowództwem gen. Ludwika Kamienieckiego.
Kluczowej polskiej pozycji, grobli w m. Falenty, o szerokości ok. 6 km, bronił gen. Michał Sokolnicki, który miał 3 bataliony piechoty i 6 dział.
19 kwietnia 1809 r. w godzinach rannych w okolicach Nadarzyna doszło do pierwszych potyczek przedniej straży austriackiej z kawalerią gen. Aleksandra Rożnieckiego. Po południu Austriacy siłami 5 batalionów piechoty, wspieranej 12 działami natarli na pozycje gen. M. Sokolnickiego. Silna obrona polska zmusiła przeciwnika do wprowadzenia do walki dodatkowych 6 batalionów piechoty i 10 dział. Atak austriackich odwodów spowodował przełamanie polskich pozycji. Falenty zostały zdobyte, a oddziały polskie zmuszone do odwrotu. Zaalarmowany o utracie tej ważnej pozycji, ks. J. Poniatowski przybył natychmiast, powstrzymał wycofujących się żołnierzy polskich i przykładem osobistym stając w pierwszej linii z karabinem w ręku, przeprowadził skuteczny kontratak odrzucając Austriaków na pozycje wyjściowe. Ci jednak nie dali za wygraną i wprowadzając świeże siły wsparte artylerią, ponownie zdobyli groblę w Falentach i wtargnęli do Raszyna.
Równolegle do zmagań w centrum ugrupowania walki trwały również na prawym skrzydle polskich pozycji pod Michałowicami. Po przejściowym sukcesie Austriaków i dotarciu pod wieś Puchały, obrona polska powstrzymała, a następnie wyparła nieprzyjaciela.
W tym samym czasie książę J. Poniatowski, przeprowadził manewr polegający na ciągłym ostrzale przez artylerię polsko-saską nacierających batalionów austriackich, a po wykrwawieniu szturmujących, rozkazał polskim batalionom kontratakować. Skutkiem tego działania było wyparcie Austriaków z Raszyna, niestety na wyparcie ich z grobli w Falentach nie starczyło już sił.
Około godz. 21 walka została przerwana. Wojsko Polskie utrzymało główną pozycję obrony, choć w rękach austriackich pozostała grobla w Falentach.
Po bitwie odbyła się narada wojenna, podczas której zadecydowano, że siły polskie wycofają się do Warszawy, gdyż trwanie na pozycji raszyńskiej mogłoby doprowadzić do ich wyniszczenia. Odwrót odbył się w należytym porządku, bez nacisku ze strony Austriaków.
W ocenie polskiego historyka wojskowości, gen. Mariana Kukiela bitwę raszyńską można następująco scharakteryzować:
„Bitwa pod Raszynem ze strony polskiej jest przykładem czystej obrony; Poniatowski do końca pozostawił inicjatywę przeciwnikowi, co jest zrozumiałe przy fatalnym stosunku sił i rozciągłości frontu. Ze strony austriackiej energiczny atak czołowy na dwa kolejno klucze taktyczne, Falenty i Raszyn, połączono w obu przypadkach z manewrem na flankę odpowiedniej grupy naszego wojska. Brak natomiast manewru w większym stylu, chociaż przewaga liczby ułatwiała Austriakom obejście i otoczenie naszej pozycji. Wyjaśnia się to jedynie lekceważeniem przeciwnika, którego uważano przed bitwą za rodzaj milicji niesfornej i niewyćwiczonej”.
Straty polskie w bitwie pod Raszynem wyniosły 450 poległych i ok. 800 rannych żołnierzy. Austriacy stracili ok. 2500 zabitych i rannych.
W krótkim podsumowaniu bitwy, czytamy:
„Bój z dwukrotnie silniejszym przeciwnikiem był taktycznie nierozegrany, moralnie i taktycznie przyniósł duże korzyści Polakom. Austriacy działali bezplanowo, nie wykazując ani inicjatywy, ani manewru. Po prostu rzucali batalion za batalionem, by złamać słabszego przeciwnika. Jeśli chodzi o żołnierza, to z obu stron bił się dobrze. Polacy przeprowadzili w nocy porządny odwrót na Warszawę. Słusznie też Fryderyk August wyraził z Saksonii wojsku 28 kwietnia podziękowanie, stwierdzając, „że dobrze zasłużyło się Ojczyźnie”; przyznał mu 528 krzyży „Virtuti Militari".
4. Heroiczne zwycięstwo polskich żołnierzy pod wodzą gen. Władysława Andersa (Bitwy o Monte Cassino)
Zacięta walka Polaków i postępy sprzymierzeńców na innych odcinkach natarcia doprowadziły w efekcie do opanowania 18 maja kluczowych pozycji obronnych, w tym wzgórza klasztornego. Jako pierwszy do ruin klasztornych dotarł patrol 12. Pułku Ułanów Podolskich, który na znak zwycięstwa zatknął tam swój proporzec.
W 1943 r. sytuacja strategiczna w basenie Morza Śródziemnego była korzystna dla aliantów, którzy w Afryce Północnej odnieśli spore sukcesy nad wojskami włoskimi i niemieckimi.
Od 9 lipca do 17 sierpnia 1943 r. w wyniku operacji desantowej pod kryptonimem „Husky” wojska sprzymierzonych wylądowały na Sycylii. W trakcie tej operacji tj. w dniu 25 lipca we Włoszech upadł reżim Benito Mussoliniego. Na czele rządu stanął marsz. Pietro Badoglio, który podjął tajne rozmowy z aliantami zakończone 3 września traktatem rozejmowym. 13 września Włochy wypowiedziały Niemcom wojnę. Ci jednak nie dali się zaskoczyć i w odwecie za wiarołomność włoskiego sojusznika przystąpili do okupacji jego terytorium.
Opanowanie przez aliantów całej Sycylii stało się bodźcem do desantu na południową część Półwyspu Apenińskiego. Ofensywa sprzymierzonych zatrzymała się na potężnym bastionie górskim, broniącym dostępu do Rzymu, zwanym linią Gustawa. Kluczową pozycją tych umocnień był masyw Monte Cassino.
Do działań na froncie włoskim zaangażowana została 15. Grupa Armii, dowodzona przez gen. Harolda Aleksandra. W jej skład wchodziły:
5. armia amerykańska (d-ca gen. Mark Clark);
8. armia brytyjska (d-ca gen. Oliver Leese).
Łącznie stanowiło to 25 dywizji i wiele brygad, skupiających ok. 1,5 mln. ludzi. Wsparcia udzielały Śródziemnomorskie Siły Powietrzne – 4000 samolotów, pod dowództwem gen. Ira Eakena oraz Marynarka Wojenna pod dowództwem adm. sir Johna Cunninghana.
Przeciwnikiem sprzymierzonych była niemiecka Grupa Armii „C”, licząca ok. 450 tys. dobrze uzbrojonych i wyszkolonych z dużym doświadczeniem bojowym żołnierzy (23 dywizje). Dowódcą sił niemieckich był marsz. Albert Kesselring.
Mając zdecydowaną przewagę liczebną wojska alianckie na przełomie od stycznia do marca 1944 r., trzykrotnie podjęły próby natarcia na linię Gustawa. Niestety wszystkie zakończyły się porażką. Twierdza Monte Cassino, broniona przez niemiecką 1. Dywizję Spadochronową wzmocniona dwoma batalionami (2. górski i 4. wysokogórski), nasycona była dużą ilością dział, moździerzy oraz różnorodną bronią i sprzętem. Posiadała silne górskie fortyfikacje m.in. wykute w skałach bunkry ze stalowymi wieżami pancernymi
Wobec wspomnianych niepowodzeń dowództwo alianckie przygotowało czwartą ofensywę otwarcia drogi na Rzym nadając jej kryptonim „Diadem”. Na kierunku Monte Cassino miała nacierać 8. armia brytyjska, w skład której wchodził 2. KP. Zadanie zdobycia wzgórza i klasztoru dowódca 8. armii gen. Oliver Leese zaproponował gen. W. Andersowi.
2. KP jako zwarty związek operacyjny powstał 21 lipca 1943 r. po wydzieleniu z Armii Polskiej na Wschodzie następujących jednostek:
3. Dywizji Strzelców Karpackich (d-ca gen. Bronisław Duch),
5. Kresowej Dywizji Piechoty (d-ca gen. Nikodem Sulik),
2. Brygady Pancernej (d-ca gen. Bronisław Rakowski),
2. Grupy Artylerii (d-ca płk Ludwik Ząbkowski),
Oddziałów wojsk i służb oraz wysuniętej bazy 2. KP (d-ca gen. Marian Przewłocki).
W skład każdej dywizji wchodziły: dwie brygady piechoty, rozpoznawczy pułk ułanów, trzy pułki artylerii lekkiej, pułk artylerii przeciwpancernej, pułk artylerii przeciwlotniczej, batalion ciężkich karabinów maszynowych, batalion saperów, batalion łączności i inne pododdziały. 2. Brygada Pancerna składała się z trzech pułków czołgów, kompanii łączności, jednostek zabezpieczenia. Całością wymienionych sił dowodził gen. Władysław Anders. Jego zastępcą był gen. Zygmunt Szyszko-Bohusz.
Z północnego Iranu przez Irak i Palestynę 2. KP został przesunięty do Egiptu, gdzie poprzez intensywne szkolenie Polacy przygotowywali się do walki z wrogiem. 7 grudnia 1943 r. zapadła ostateczna decyzja o przegrupowaniu korpusu na front włoski. Od 15 grudnia 1943 do 15 kwietnia 1944 r. trwało przemieszczanie 2. KP na Półwysep Apeniński. Łącznie 2. KP liczył ok. 47 000 żołnierzy, 11 800 pojazdów mechanicznych oraz 580 dział i moździerzy. Był zmotoryzowany lecz nie przystosowany do walki w terenie górskim.
11 maja 1944 r. o godzinie 23.00 w rejonie działań 8. armii brytyjskiej i 5. armii amerykańskiej, 1000 alianckich dział rozpoczęło artyleryjskie przygotowanie natarcia.
O godzinie 1.00 12 maja do natarcia ruszyły dwie polskie dywizje piechoty. Nieprzyjaciel otworzył silny ogień zaporowy, który spowodował duże straty wśród nacierających. Pierwsza próba opanowania wyznaczonych celów, za cenę dużych strat sięgających ok. 1000 żołnierzy (poległych, rannych i zaginionych) zakończyła się niepowodzeniem. Z pierwszego natarcia wyciągnięto wnioski. W dniach od 13 do 16 maja trwały intensywne przygotowania do kolejnego natarcia. Wieczorem 16 maja polskie oddziały podjęły drugą próbę zdobycia klasztoru na Monte Cassino.
Po załamaniu się pierwszego polskiego ataku na Monte Cassino trzeba było sięgnąć do drastycznych zabiegów, aby utrzymać sprawność bojową brygad piechoty. Saperów przekształcono w kompanie strzelców oraz sformowano trzy półbataliony (niespełna 700 żołnierzy) z kanonierów pułków artylerii ppanc. Po przeanalizowaniu przebiegu pierwszego natarcia dowództwo i sztab korpusu zdecydowali, że kolejne uderzenie należy przeprowadzić w dzień, przy bezpośrednim wsparciu artylerii. Artyleria otrzymała zadanie zniszczenia wykrytych celów, głównie stanowisk ogniowych artylerii i moździerzy. Dywizjom wyznaczono zadania mniejsze, ale bardziej realne do wykonania. Brygady miały nacierać w utworzonych grupach szturmowych, z których każda otrzymała dokładnie określone zadanie. Zrezygnowano z frontalnego uderzenia batalionami. Przewidziano odmienną kolejność i sposób atakowania poszczególnych wzgórz, wąwozów, bunkrów, schronów i umocnień. Przeprowadzone przed natarciem rozpoznanie wykryło, że Niemcy zajmowali poprzednie pozycje. 2. KP miał nacierać w tych samych kierunkach i w podobnym ugrupowaniu. Początek natarcia, którego plan zakładał brawurowe przedarcie się przez niemiecki ogień zaporowy, ustalony został ostatecznie na 17 maja na godz. 7.00.
Polacy ruszyli z impetem zdobywając wzgórze 593, Gardziel i Widmo, a także część wzgórza San Angelo. Niemieccy spadochroniarze bronili się twardo i poprzez to dalszy ruch polskich batalionów został powstrzymany. Żołnierze polscy zmuszeni zostali do zdobywania pojedynczych schronów bojowych. Zacięta walka Polaków i postępy sprzymierzeńców na innych odcinkach natarcia doprowadziły w efekcie do opanowania 18 maja kluczowych pozycji obronnych, w tym wzgórza klasztornego. Jako pierwszy do ruin klasztornych dotarł patrol 12. Pułku Ułanów Podolskich, który na znak zwycięstwa zatknął tam swój proporzec.
Walki o cały kompleks Monte Cassino przeciągnęły się do 31 maja 1944 r. Sukces 2. Korpusu został jednak okupiony dużymi stratami: 923 poległych, 94 zaginionych i 2931 rannych. Straty niemieckie wyniosły około 1100 zabitych, rannych i zaginionych żołnierzy.
Przełamanie niemieckich linii obronnych spowodowało otwarcie drogi do Rzymu. 4 czerwca do stolicy Włoch wkroczyła 5. armia amerykańska gen. Clarka. W ślad za nią do Rzymu powrócił rząd włoski, który przejął władzę w porozumieniu z aliantami. W połowie sierpnia wojska alianckie dotarły do kolejnej linii obronnej obsadzonej przez Niemców na granicy północnych Włoch – „Linii Gotów”. Linia ta zamykała wejście do Niziny Padańskiej. Walki zostały wygaszone, gdyż alianci skoncentrowali się na inwazji Francji. Dalsza ich interwencja nastąpiła dopiero wiosną 1945 r.
5. Jedna z bitew, która nie bez powodu nazywana jest polskimi Termopilami (Bitwa pod Wizną)
Garść polskich żołnierzy broniła się przeciwko czterdziestokrotnie liczniejszemu przeciwnikowi. Przeciwko czołgom, samolotom, artylerii i piechocie wroga mieli tylko betonowy bunkier i lekką broń. Nie bez powodu bitwa pod Wizną, która miała miejsce w dniach 7–10 września 1939 roku nazywana jest polskimi Termopilami.
W paśmie obrony północnej granicy Polski w 1939 r. znajdował się m.in. dziesięciokilometrowy odcinek „Wizna”, którego broniły pododdziały Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”, dowodzonej przez gen. bryg. Czesława Młot-Fijałkowskiego. Pozycja pod Wizną rozciągała się od m. Kołodzieje do m. Grądy-Woniecko z Wizną stanowiącą środek pasa obrony. Odcinek „Wizna” zamykał przejście przez zabagnione doliny Biebrzy i Narwi oraz bronił węzła dróg prowadzających na tyły SGO „Narew”. Jedynym przejściem przez zabagnioną dolinę była grobla, którą biegła droga Wizna-Białystok.
W celu zamknięcia tego kierunku, w kwietniu 1939 r. podjęto budowę umocnień. Składały się one z sześciu ciężkich, ośmiu małych i dwóch lekkich schronów bojowych, które były rozmieszczone w Kołodziejach, Giełczynie, Kurpikach, Perkusach, Maliszewie-Łynku, a także na wysuniętej pozycji pod Wizną. Załogę jej stanowiła:
18 kompania 135. rezerwowego pułku piechoty (pułk wchodził w skład 33. DPRez. z SGO „Narew”, stanowił obsadę Twierdzy Osowiec), którą dowodził kpt. Wacław Szmidt;
3. kompania ciężkich karabinów maszynowych batalionu fortecznego „Osowiec” pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa;
bateria artylerii pozycyjnej (dwa plutony armat 76 mm) i pluton artylerii piechoty z 71. pułku piechoty (z 18. DP, wchodzącej w skład SGO „Narew”) – dowódca por. Stanisław Brykalski;
136. rezerwowa kompania saperów dowodzona przez kpt. Tadeusza Jurowskiego;
pluton zwiadowców konnych 135. pp;
pluton pionierów 71. pp – dowódca ppor. Witold Bielecki.
Razem obsada pozycji „Wizna” liczyła 720 żołnierzy, w tym 20 oficerów, 6 dział 75 mm i 24 cekaemy, 18 rkm i 2 karabiny ppanc. Całością sił dowodził kpt. Władysław Raginis. Zasadniczym zadaniem załogi Wizna była obrona przepraw na Narwi i Biebrzy. Obrona tej pozycji była zorganizowana następująco:
pozycji wysuniętej Sulin – Strumiłowo, bronił pluton piechoty, wzmocniony dwoma drużynami ckm, a także załogi 4 ckm w schronach bojowych. Dowodził por. Jan Zawadzki;
opór w Giełczynie zapewniała załoga schronów z 6 ckm i pluton piechoty pod dowództwem por. Witolda Kiewlicza;
Włochówka, 3 załogi ckm w schronach, drużyna piechoty z 2 rkm i pluton pionierów z 71. pp.;
Góra Strękowa – załogi schronów u podnóża, a także na wzgórzu 126 (schron kpt. W. Raginisa) i schron w Kurpikach – łącznie obsada 5 ckm;
m. Maliszewo – niepełna 8. kompania strzelecka i załogi 3 ckm w schronach – dowódca kpt. W. Schmidt;
placówka na pozycji Grądy – Woniecko, wsparta drużyna ckm.
Naprzeciw obrońców odcinka „Wizna” stanęły następujące jednostki niemieckie:
Brygada Forteczna „Lőtzen”, dowódca gen. mjr Otto Offenbächer, przeciwko pozycji „Giełczyn”;
10. DPanc. (z odwodu Grupy Armii „Północ”) pod dowództwem gen. mjr. Ferdinanda Schaala – na kierunku Wizna-Strękowa Góra;
20. DPZmot. gen. por. Mauritza Wiktoryna – na osi Niwkowo-Grądy-Woniecko;
3. DP, dowodzona przez gen. por. Leo Schweppenburga, stanowiła odwód dowódcy XIX Korpusu – gen. broni pancernej Heinza Guderiana.
Zgrupowanie niemieckie skierowane do walki na odcinku „Wizna” liczyło ok. 42 tys. żołnierzy, 450 czołgów i dział pancernych, 274 działa i moździerze oraz 195 dział przeciwpancernych.
Do pierwszego kontaktu bojowego walczących stron doszło 7 września, gdy pododdziały rozpoznawcze z niemieckiej 10. DPanc., rozbiły polski pododdział zwiadowców konnych i opanowały m. Wizna. Polacy wycofujący się na wschodni brzeg Narwi, wysadzili most na rzece co wyhamowało niemieckie natarcie i zmusiło do budowy przepraw. Od 8 września rozpoczął się intensywny ostrzał artyleryjski polskich pozycji, a jednocześnie w rejon walk przybywały nowe niemieckie oddziały pancerne. 8 września o godz. 10.00 pododdziały niemieckie z brygady „Lőtzen” ponownie podjęły próbę przeprawy przez Biebrzę i Narew. Polskie cekaemy udaremniły te wysiłki. Do walki jednak włączyła się artyleria niemiecka, która pomimo odpowiedzi dział por. S. Brykalskiego, zdołała odciąć polskich piechurów z wysuniętej pozycji od schronów bojowych. Ocalało jedynie 11 żołnierzy. Pozycje polskie atakowało również niemieckie lotnictwo.
Następnego dnia przed południem Niemcy ponownie rozpoczęli ostrzał artyleryjski i ataki z powietrza. Artyleria polska oraz ogień broni ręcznej i maszynowej skutecznie przeciwdziałał kolejnym próbom przeprawy. Pozycje polskie bardzo ucierpiały, poległ m.in. por. S. Brykalski[4], a kpt. W. Raginis został ranny.
Po początkowych niepowodzeniach Niemcy rozpoczęli łamanie pozycji polskich, likwidując schron po schronie. Tak było w przypadku najbardziej na północ wysuniętej placówki w rejonie m. Kołodzieje, gdzie artyleria niemiecka podciągnięta na bliską odległość od umocnień, wprost rozstrzeliwała po kolei schrony bojowe tego odcinka obrony. Wprowadzone do walki czołgi, podjeżdżając na bliską odległość dokonały dzieła zniszczenia 4 schronów.
Po południu 9 września brygada „Lőtzen” rozpoczęła szturm na kolejną pozycję pod Giełczynem, której bronił pluton piechoty i kompania saperów. Napór wroga był tak silny, że resztki obrońców w godzinach popołudniowych wycofały się. Równolegle z walkami na odcinku Giełczyn toczyły się zażarte zmagania na środkowym i południowym odcinku pozycji Wizna – pod Strękową Górą i Kurpikami. Niemiecka piechota wsparta czołgami i działami przeciwpancernymi zbliżyła się do schronów, które bardzo ucierpiały już od niemieckiego ostrzału artyleryjskiego i nalotów. Do walki weszły również czołgi 3. DPanc. i 20. DPZmot., a także artyleria XIX Korpusu. Gen. H. Guderian, dowodzący tym korpusem, osobiście udał się na przeprawy i ponaglał podwładnych do bardziej zdecydowanych działań. Niemieckie czołgi odcięły i okrążyły poszczególne schrony, które pozbawione wsparcia piechoty były zdobywane pojedynczo. Pod wieczór padły schrony w m. Perkusy i Maliszewo-Łynki. Walczyły jeszcze tylko 3 schrony, w tym schron dowódcy w Górze Strękowej.
Kolejny szturm Niemcy przypuścili 10 września. Ocalał tylko schron kpt. W. Raginisa. Niemcy zaproponowali wówczas kapitulację. Obrońcom kończyła się amunicja, nie funkcjonowała łączność. Wobec beznadziejności i bezcelowości dalszej obrony, załoga na rozkaz dowódcy skapitulowała, zaś sam kpt. W. Raginis popełnił samobójstwo, rozrywając się granatem. Na słabość odcinka „Wizna” wpływ miało zbyt płytkie przedpole, niski stan osobowy obsady, zwłaszcza stanowisk polowych, które mają istotny wpływ na żywotność schronów, zabezpieczając je przed ewentualnym okrążeniem. Kolejnym czynnikiem były warunki atmosferyczne. Panująca susza obniżyła poziom wody w Narwi i Biebrzy, co przyczyniło się do obniżenia walorów obronnych mokradeł, które stały się możliwe do przejścia nawet dla lekkiego sprzętu.
Oceniając walki na pozycji „Wizna”, należy stwierdzić, że ponad dwudniowa obrona stała, słabszych liczebnie sił polskich, stanowiących równowartość kombinowanego batalionu piechoty, pozwoliła przede wszystkim zatrzymać i wiązać walką siły niemieckie XIX Korpusu gen. H. Guderiana, które miały zadanie dotrzeć do Brześcia, aby w ten sposób zrealizować niemiecki plan wzięcia w podwójne kleszcze sił polskich na linii Bugu.
6. Bitwa znana z efektownej szarży lekkokonej baterii pod dowództwem Józefa Bema (Bitwa pod Ostrołęką)
Stoczna 26 maja 1831 roku bitwa pod Ostrołęką, była drugą co do wielkości bitwą Wojska Polskiego w okresie powstania listopadowego.
Po zwycięskiej dla Polaków bitwie pod Iganiami (10 kwietnia 1831 r.), gen. Ignacy Prądzyński proponował Naczelnemu Wodzowi – gen. Janowi Skrzyneckiemu kontynuowanie pościgu za Rosjanami po drodze siedleckiej. Ten jednak obawiając się połączenia sił rosyjskich odrzucił te sugestie. W ten sposób zaprzepaszczona została szansa wykorzystania posiadanej inicjatywy taktycznej i całkowitego pobicia nieprzyjaciela na tym kierunku działania. Nastąpiła prawie miesięczna przerwa w działaniach wojennych. Linią rozgraniczenia walczących wojsk była rzeka Kostrzyń.
Gen. I. Prądzyński nie ustawał w przedstawianiu inicjatyw działań zaczepnych. Tym razem zaproponował rozbicie liczącej ok. 30 000 żołnierzy i 80 dział gwardii carskiej, stacjonującej między Ostrołęką a Łomżą. Autorem planu działań przeciwko tej elitarnej rosyjskiej formacji (służyli w niej synowie rosyjskiej arystokracji) był gen. Wojciech Chrzanowski. Plan operacji choć ryzykowny, nosił znamiona sukcesu, gdyż pobicie tej doborowej rosyjskiej armii, mogło stać się punktem zwrotnym w przebiegu powstania. Jak należy przypuszczać po ewentualnym polskim sukcesie morale w szeregach armii inwazyjnej i społeczeństwie rosyjskim mogłoby się znacznie obniżyć, a to stanowiłoby przesłanki do zajęcia bardziej liberalnego stanowiska Rosji w kwestii polskiej. Przygotowania do podjęcia wyprawy na dowodzoną przez wielkiego Księcia Michała gwardię objęto ścisłą tajemnicą. Siły polskie w sile ponad 50 000 żołnierzy i ponad 100 dział skoncentrowały się pod Serockiem. 15 maja 1831 r. podjęły marsz w trzech kolumnach:
lewa kolumna pod dowództwem gen. Henryka Dembińskiego (ok. 4 000 żołnierzy i 6 dział) maszerowała z zamiarem zajęcia Ostrołęki;
prawa kolumna dowodzona przez gen. Tomasza Łubieńskiego, licząca 18 000 żołnierzy i 24 działa, poruszała się wzdłuż Bugu powodując utratę łączności pomiędzy gwardią a głównymi siłami feldm. Iwana Dybicza, które stacjonowały na zachód od Siedlec w rejonie Sucha – Skurzec;
środkowa (główna) kolumna, którą dowodził sam Naczelny Wódz, liczyła 30 000 żołnierzy i 60 dział, maszerowała przez Łomżę w kierunku Ostrołęki z zamiarem oskrzydlenia lewego skrzydła gwardii.
Ponadto na szosie siedleckiej pozostawiono do szachowania głównych sił feldm. I. Dybicza, 11 000 żołnierzy i 26 dział pod dowództwem gen. Umińskiego. Do pomocy miały być także użyte oddziały gen. Kazimierza Dziekońskiego w sile 8 000 żołnierzy i gen. W. Chrzanowskiego liczące 6 000 żołnierzy. Pierwsza faza operacji przebiegała pomyślnie, gdyż zdołano wprowadzić w błąd główne siły rosyjskie, iż mają naprzeciw siebie główne siły polskie. Ponadto zgodnie z planem, 18 maja 1831 r. główne siły polskie otoczyły gwardię w okolicach Śniadowa, wchodząc z jej oddziałami w kontakt bojowy.
Wódz Naczelny, z niewiadomych przyczyn nie wydał rozkazu do bitwy, ułatwiając tym samym paniczny odwrót gwardii w kierunku Łomży. Kolejnym błędem gen. J. Skrzyneckiego był spóźniony rozkaz do pościgu za uciekającym przeciwnikiem, a gdy 20 maja zapadła decyzja o ściganiu gwardii oddziały polskie podjęły marsz narażając się na uderzenie z boku głównych sił feldm. I. Dybicza, które właśnie ruszyły spod Siedlec na pomoc gwardii.
26 maja 1831 r. pod Ostrołęką doszło do starcia z głównymi siłami rosyjskimi feldm. I. Dybicza, które zaskoczyły Polaków szybkością marszu. Pierwszy atak przeważających sił rosyjskich zepchnął Brygadę Jazdy gen. Ludwika Bogusławskiego z pozycji obronnych wokół Ostrołęki. Podczas wycofywania nie zdołano wysadzić mostu na Narwi i piechota rosyjska przeszła na drugi brzeg rzeki, a dobrze ustawione działa na wysokim brzegu rozpoczęły morderczy ostrzał pozycji polskich zajmowanych w podmokłej dolinie nad Narwią. Na wkraczających Rosjan Wódz Naczelny posyłał pojedyncze bataliony, które były niszczone ogniem rosyjskich armat. Niepowodzenia piechoty miała powetować jazda. Niestety na nic się zdała brawura polskich kawalerzystów przeciwko rosyjskiemu uzbrojeniu. Tragiczne położenie Polaków uratowała szarża baterii lekkokonnej pod dowództwem ppłk. Józefa Bema, która skutecznym ogniem kartaczowym dwunastu dział (porównywalnym z ogniem współczesnym karabinów maszynowych) uniemożliwiła dalszy atak Rosjan, co pozwoliło na wycofanie się wojsk polskich. Późnym wieczorem bitwa wygasła. Armia powstańcza została pobita, w szeregach zapanowała demoralizacji. Szczególnie dał się odczuć ubytek doświadczonych żołnierzy. Straty były dość wysokie bo wyniosły ok. 7 000 żołnierzy.
Z rosyjskich szeregów ubyło ok. 6 000 żołnierzy.
Jednak nie straty były rzeczą najgorszą, a fakt, że Rosjanie przejęli inicjatywę wojenną. Działania Naczelnego Dowództwa spowodowały zachwianie wiary w dowódców i końcowe zwycięstwo powstania.
7. Bitwa pod Osuchami uznawana jest za jedną z najcięższych bitew partyzanckich w Polsce, a cmentarz w Osuchach należy do największych w Europie. (Bitwa partyzancka pod Osuchami)
Na przełomie maja i czerwca 1944 r. Armia Czerwona przygotowywała uderzenie na niemieckie zgrupowanie m.in. w okolicach Kowla. Według danych szacunkowych, na obszarze powiatu biłgorajskiego, stanowiącego zaplecze frontu wschodniego znajdowały się 33 oddziały partyzanckie, liczące ok. 5,5 tys.
Siły partyzanckie stanowiły więc realne zagrożenie, którego obawiali się wycofujący Niemcy. Chcąc oczyścić swoje tyły podjęli dwie operacje pod kryptonimem „Sturmwind I”, a po jej niepowodzeniu – „Sturmwind II” . Głównym celem pierwszej operacji była likwidacja partyzantki sowieckiej i współpracujących z nią oddziałów Armii Ludowej, które działały w lasach janowskich. Druga operacja zakładała zniszczenie oddziałów Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej skoncentrowanych w Puszczy Solskiej, która była bazą zamojskiego Inspektoratu Armii Krajowej. Kulminacyjnym punktem tej operacji stała się bitwa pod Osuchami. Do połowy czerwca niemieckie jednostki rezerwowe i frontowe, liczące około 30 tys. żołnierzy, okrążyły zgrupowanie partyzanckie znajdujące się w solskim kompleksie leśnym.
Siły partyzanckie składały się z trzech zgrupowań:
AK i BCh, dowodzone przez inspektora zamojskiego AK, mjr. Edwarda Markiewicza, ps. „Kalina” – liczyło ok. 1200 ludzi;
AL – ok. 700 ludzi;
sowieckich oddziałów partyzanckich w sile ok. 1900 ludzi pod dowództwem płk. NKWD Nikołaja Prokopiuka.
Od 18 czerwca rozpoczęła się operacja „Sturmwind II”. W pierwszej jej fazie niemiecka akcja polegała na rozpoznawaniu i przeczesywaniu kompleksu leśnego, a w efekcie na zacieśnianiu obszaru okrążenia na linii Józefów-Osuchy. Od 21 czerwca wojska niemieckie przeszły do natarcia, wypierając partyzantów z zajmowanych pozycji. Groźba zniszczenia sił polskich i sowieckich, przyczyniała się do nawiązania współpracy i podjęcia wspólnego działania do przebicia się przez pierścień okrążenia. Niestety, oddział sowiecki, jak i zgrupowanie AL, podjęły próbę wyjścia z okrążenia bez uzgodnienia i po ciężkich walkach udało się Sowietom przerwać niemiecki pierścień okrążenia w okolicach m. Kozaki, a alowcy przełamali pozycje niemieckie w Górecku Kościelnym. Działania partyzantki lewicowej zostało potraktowane w obozie partyzanckim AK i BCh, jako zdrada.
W tej sytuacji, będąc bez wsparcia, dowódca zgrupowania AK i BCh zdecydował o zamaskowaniu swoich ludzi na uroczysku Maziarze w przekonaniu, że niemiecki pierścień okrążenia tam nie dotrze. Niestety stało się inaczej, Niemcy okrążyli i przyparli w widłach rzek Tanwi i Sopotu zgrupowanie mjr. „Kaliny”. Widmo zagłady zgrupowania, jak również niedostatki w dowodzeniu operacyjnym, stały się przyczyną załamania nerwowego jego dowódcy, który po przekazaniu dowodzenia rtm. Mieczysławowi Rakoczemu, opuścił oddział . Nowy dowódca również nie posiadał odpowiednich kwalifikacji, co skutkowało zanikiem dowodzenia i koordynacji działania w pierwszej fazie walki. Kolejnym dowódcą został por. Konrad Bartoszewski „Wir”. W tym czasie od zgrupowania odłączył się oddział AK dowodzony przez Jana Kryka, ps. „Topola” i BCh, którym dowodził Józef Mazur, ps. „Skrzypik”. Te dwa oddziały tuż po północy 25 czerwca zapoczątkowały bitwę pod Osuchami. Niestety, zostały one zdziesiątkowane ogniem artylerii i broni maszynowej i niefortunnym wejściem na pole minowe. Oddziały zostały zmuszone do odwrotu i rozpierzchły się, a ich dowódcy zginęli w walce.
Kolejną próbą wyrwania się z okrążenia było utworzenie dwóch kolumn i koncentryczne uderzenie na pozycje niemieckie. Pierwsza kolumna, w składzie kompanii, dowodzonych przez: Adama Haniewicza „Woynę”, Józefa Steglińskiego „Corda” i „Wira”, razem ok. 400 ludzi, miała przebić się przez rz. Sopot na wschód od m. Karczmiska. Drugą kolumnę stanowiły oddziały Stanisława Basaja, ps. „Ryś” (ok. 300 ludzi), Jana Kędry „Błyskawica” (ok. 50 ludzi) i Antoniego Wróbla „Burzy” (ok. 120 ludzi), które otrzymały zadanie przebijania się między m. Fryszarka a gajówką Karczmiska. O świcie 25 czerwca pierwsze uderzyły oddziały BCh próbując sforsować rz. Sopot. Próba nie powidła się. W czasie największego nasilenia walk prowadzonych przez oddziały AK i BCh w rejonie wsi Osuchy, atak podjęły oddziały „Corda” i „Wira”. Poniosły one jednak bardzo duże straty. Poległo 53 partyzantów, ale udało się przełamać przez wszystkie trzy linie nieprzyjaciela.Walki nad brzegami rz. Sopot wygasały. Partyzanci, którym nie udało się wyrwać z okrążenia zostali zepchnięci na uroczysko Maziarze. Na bagna w rejonie Borowca zostali zepchnięci również partyzanci z oddziału BCh „Rysia”, a także „Burzy”, „Topoli”, „Skrzypika” i „Błyskawicy”.
W dniach 25-28 czerwca Niemcy prowadzili zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwania ocalałych partyzantów. Schwytani partyzanci oraz ukrywająca się ludność najczęściej byli rozstrzeliwani na miejscu. W walkach pod Osuchami poległo około 240 partyzantów, wśród których było wielu dowódców oddziałów. Zamordowano też 509 mieszkańców pobliskich wsi, a 8 wiosek, w tym Osuchy, zostało spalonych. W operacji „Sturmwind II” zginęło lub zostało rannych 700 żołnierzy niemieckich. Straty partyzanckie wyniosły około 900 zabitych i zamordowanych.
Oceniając walki, należy podkreślić, że klęska zgrupowania partyzanckiego wynikła z braku doświadczenia dowódców pod względem operacyjnym, co miało swoje przełożenie w braku koordynacji całości działań bojowych. Kolejnym czynnikiem było samowolne działanie partyzantki sowieckiej i oddziałów AL. Wskazane okoliczności doprowadziły do sytuacji, gdzie walki były prowadzone na dużych przestrzeniach i w dużym rozproszeniu, co uniemożliwiło zastosowanie zasady ekonomii sił, która była niezbędna do wykonania koncentrycznego uderzenia na wybranym odcinku, które dałoby realne szanse do przerwania pierścienia okrążenia.
8. Bitwa nad Bzurą
9 września 1939 roku, Armia "Poznań", dowodzona przez gen. Tadeusza Kutrzebę, uderzeniem z rejonu Łęczycy na lewe skrzydło niemieckiej 8. Armii rozpoczęła bitwę nad Bzurą, największą bitwę kampanii 1939 r.
W dniach 9-22 września 1939 r. miała miejsce największa i najkrwawsza bitwa w kampanii wrześniowej zwana Bitwą nad Bzurą, w której wzięły udział dwie polskie armie: „Poznań”, pod dowództwem gen. dyw. Tadeusza Kutrzeby i „Pomorze”, dowodzona przez gen. dyw. Władysława Bortnowskiego. Pierwsza z nich, niezaangażowana w walkach w pierwszym etapie wojny, wycofywała się zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza na linię Wisły. Druga zaś zdziesiątkowana w korytarzu pomorskim w walkach z 4. Armią niemiecką wycofywała się z pozycji obronnych wzdłuż Wisły w kierunku Warszawy.
Inicjatorem zwrotu zaczepnego obu armii był gen. T. Kutrzeba, który 7 września na spotkaniu z gen. W. Bortnowskim ustalił zasady współdziałania obu armii. Obaj dowódcy uzgodnili koncepcję uderzenia na skrzydło wojsk niemieckich maszerujących w kierunku Warszawy. Za działaniem takim przemawiał fakt, że niemiecka 8. Armia dowodzona przez gen. piech. Johannesa Blaskowitza, wyprzedzała ww. polskie związki operacyjne o dwa dni marszu w kierunku Warszawy . Sytuacja operacyjna niejako wymusiła podjęcie kontrofensywy, gdyż w przeciwnym razie siły polskie zostałyby zamknięte w „kotle”. Poza tym w grę wchodził czynnik zaskoczenia nieprzyjaciela, przejęcia inicjatywy i wyboru najbardziej dogodnego dla strony polskiej czasu oraz miejsca bitwy. Również istotne znaczenie odgrywał tu czynnik psychologiczny. Armia „Poznań” opuszczała swoje pozycje bez walki.
8 września Naczelny Wódz wyraził zgodę na kontrofensywę znad Bzury, rozszerzając jednocześnie zasięg operacji. Miało to być głębokie uderzenie połączonych armii, aż do rejonu Radomia. Ostatecznie jednak uzgodniono, że obie polskie armie będą realizować ograniczoną koncepcję zwrotu zaczepnego. Uderzenie w kierunku Strykowa, Głowna i lasów skierniewickich siłami trzech dywizji piechoty miało spowodować uchwycenie dogodnego rejonu do zorganizowania silnej obrony przeciwpancernej, co umożliwiłoby wycofanie się w kierunku Warszawy. Należy zaznaczyć, że Niemcy sądzili, iż Armia „Poznań” znajduje się już za Wisłą.
Po południu 9 września Grupa Operacyjna gen. bryg. Edmunda Knoll-Kownackiego w składzie trzech dywizji piechoty: 14, 17 i 25 DP, wspierana ze skrzydeł przez Wielkopolską Brygadę Kawalerii pod dowództwem gen. bryg. Romana Abrahama i Podolską Brygadę Kawalerii dowodzoną przez płk. Leona Strzeleckiego, uderzyły znad północnego brzegu Bzury między Łęczycą a Piątkiem w kierunku na Stryków. W drugim rzucie miała wejść do akcji grupa operacyjna gen. Mikołaja Bołtucia (4. i 16. DP) i pozostałe siły z Armii „Pomorze”.
W wyniku zaskoczenia lewoskrzydłowe związki i oddziały niemieckiej 8. Armii, szczególnie 30. DP gen. Kurta von Briesena, poniosła duże straty . Od klęski 8. Armię uratowały jednostki pancerne i zmechanizowane XVI i XV korpusu, zgrupowanie lotnictwa nurkującego gen. Wolframa von Richthofena oraz inne związki i oddziały niemieckiej 10. Armii dowodzonej przez gen. Waltera von Reichenau, które pospiesznie ściągano spod Warszawy, Radomia oraz znad środkowej Wisły i kierowano nad Bzurę.
Po trzydniowych walkach impet polskiego uderzenia osłabł na skutek szybko narastających sił nieprzyjaciela. W końcowej fazie walk przeciwko mocno nadwerężonym w walkach polskim ośmiu związkom taktycznym stanęło osiemnaście niemieckich, które miały przygniatającą przewagę techniczną, przede wszystkim w broni pancernej i lotnictwie. Ze względu na silny opór Niemców, gen. T. Kutrzeba postanowił przerwać natarcie w kierunku południowym, przegrupować się i uderzyć przez Łowicz na Skierniewice i dalej lasami skierniewickimi wycofać się w kierunku Warszawy. 14 września ruszyło znad Bzury natarcie Armii „Pomorze” (4,16 i 26 DP). Pod jej osłoną Armia „Poznań” przegrupowywała się na przeprawy pod Sochaczewem. Początkowo natarcie rozwijało się pomyślnie. Na wieść o niemieckiej odsieczy spod Warszawy XVI korpusu pancernego, natarcie zostało przerwane, a oddziały wycofane na pozycje wyjściowe. Po przegrupowaniu się gen. T. Kutrzeba postanowił uderzyć w pasie między Sochaczewem a Wisłą w celu przebicia się do Puszczy Kampinoskiej a stamtąd do Warszawy.
W nocy z 17 na 18 września główne siły Armii „Poznań” podjęły kolejne natarcie o przełamanie pierścienia niemieckiego okrążenia pomiędzy Witkowicami i Sochaczewem. Armia „Pomorze” przesunęła się do rejonu Osmolin – Kiernozia – Osiek – Iłów. Niemieckie kontruderzenie spowodowało okrążenie i w efekcie stłoczenie wojsk polskich na niewielkim obszarze, a niemieckie lotnictwo bombowe i artyleria przez cały dzień dokonywały dzieła zniszczenia okrążonego polskiego zgrupowania nad Bzurą. Po dwudniowych zażartych walkach, po wyczerpaniu amunicji, medykamentów i żywności dalszy opór równałby się zagładzie wojsk polskich. Oddziały polskie poddały się. Do niewoli dostał się gen. T. Bortnowski i ok. 170 tys. żołnierzy, w tym wielu rannych. W bitwie nad Bzurą poległo prawie 16,5 tys. żołnierzy polskich, w tym generałowie: Franciszek Wład, Stanisław Grzmot-Skotnicki i Mikołaj Bołtuć. Rannych zostało 32 000 żołnierzy. Niemieckie straty szacowane są na ok. 8 tys. zabitych i rannych. W beznadziejnej sytuacji części wojsk polskich udało się wyrwać z okrążenia. Do stolicy dotarli generałowie: Tadeusz Kutrzeba, Edmund Knoll-Kownacki, Michał Tokarzewski-Karaszewicz, Franciszek Alter oraz gen. Roman Abraham na czele Grupy Operacyjnej Kawalerii. Dotarły też resztki 15 i 25 DP.
Polski zwrot zaczepny znad Bzury, pomimo klęski obu polskich armii, był do końca 1941 r. jedynym przeprowadzonym działaniem zaczepnym przeciwko Wehrmachtowi, który do walk w tym rejonie zaangażował 1/3 swoich sił użytych w kampanii polskiej. Wobec ogromnej dysproporcji sił na korzyść nieprzyjaciela, o sukcesie wojsk gen. Kutrzeby nie mogło być mowy. Bitwa nad Bzurą przyczyniła się do przedłużenia kampanii wrześniowej. Uczestniczyło w niej razem ponad 630 000 żołnierzy, z czego 225 000 polskich. Działania nad Bzurą miały pozytywny wpływ na obronę Warszawy i w rezultacie przyczyniły się do odciążenia stolicy, dając jej cenny czas na przygotowanie do obrony.
Przeciwuderzenie znad Bzury odegrało bardzo ważną rolę pod względem operacyjno-strategicznym, przyczyniając się do korekty niemieckiego planu wojny błyskawicznej. Do walki ze zgrupowaniem gen. T. Kutrzeby, Niemcy byli zmuszeni do przerzucania wojsk z innych odcinków frontu, co wydłużyło opór wojsk polskich, które dzięki walkom nad Bzurą miały czas do organizowania kolejnych pozycji obronnych, unikając m.in. okrążenia i organizując ostatnią rubież obrony na tzw. przedmościu rumuńskim.
9. Bitwa pod Wiedniem
Bitwę wiedeńską, zarówno pod względem rozmiarów, jak i znaczenia strategiczno-politycznego, zalicza się do najważniejszych bitew w dziejach Europy.
W lecie 1682 r. Turcja rozpoczęła przygotowania do wojny z Austrią. 29 czerwca 1683 r. potężne siły tureckie wyruszyły z Adrianopola przez Węgry na Austrię. W Belgradzie, sułtan przekazał dowództwo nad 110 000 armią wielkiemu wezyrowi Kara Mustafie. Turcy podjęli marsz na Wiedeń. Wojska austriackie dowodzone przez księcia Karola Lotaryńskiego, wobec liczebnej przewagi tureckiej zmuszone były do wycofania się w głąb kraju. Od 14 lipca rozpoczęło się oblężenie austriackiej stolicy. Siły obrońców liczyły około 30 000. Do króla Jana III Sobieskiego przybył poseł austriacki z prośbą o szybką pomoc. Na podstawie zawartego 1 kwietnia 1683 r. przymierza zaczepno-odpornego (traktat, w którym strony gwarantują sobie wzajemne przyjście z pomocą w razie agresji ze strony państw trzecich), polski król obiecał pomoc.
16 lipca wysłał rozkazy do hetmanów koronnych, polnego Mikołaja Sieniawskiego i wielkiego Stanisława Jabłonowskiego, w których nakazywał ściągnięcie pod Kraków podległych im wojsk. 2 sierpnia Jan III Sobieski zabrał z Krakowa ok. 27 tys. wojsk koronnych, w tym 25 chorągwi husarii, nie czekając na spóźniających się Litwinów, podjął szybki marsz na odsiecz Wiedniowi. Trasa marszu prowadziła przez Śląsk, Morawy i Czechy. 3 września wojska sprzymierzone spotkały się w Tulln nad Dunajem. Tam Jan III Sobieski przejął komendę nad całością wojsk austriackich, niemieckich i polskich, liczących łącznie 67 tysięcy żołnierzy (w tym 31 tysięcy jazdy). Przyjęty też został jego plan operacyjny.
Koncentracja wszystkich wojsk nastąpiła na prawym brzegu Dunaju na równinach pod Tulln, 40 kilometrów na północny zachód od Wiednia, po przeprawieniu wojsk w dniach 6-8 września przez rzekę. Następnie wojska austriacko-niemieckie otrzymały rozkaz nacierania na Turków poprzez pagórkowaty teren wzdłuż prawego brzegu Dunaju. Ich głównym zadaniem było angażowanie jak największych sił przeciwnika i spychanie go wprost w kierunku broniącego się w oblężeniu Wiednia. Natomiast całość polskich wojsk koronnych, w tym 14 tys. jazdy, Sobieski poprowadził skrycie, korzystając z pomocy miejscowych przewodników węgierskich, okrężną drogą przez bezdroża Lasu Wiedeńskiego. Ta przeprawa wielkiej masy ludzi i koni, objuczonych rozebranymi na części 26 armatami, przez leśne gęstwiny wzgórz podwiedeńskich trwała dwa dni.
Bitwa rozpoczęła się rankiem 12 września. Kara Mustafa był bardzo pewien wartości bojowej swoich wojsk, dlatego nie poczynił większych przygotowań do obrony np. obóz turecki nie doczekał się jakiegokolwiek wzmocnienia. Zabezpieczono głównie odcinek między wioskami Nussdorf a Schafberg. Na północ od Wienhaus wzniesiono wątpliwej jakości umocnienia zwane Türkenschanz. Niemcy i Austriacy walczyli na lewym skrzydle na stokach wzgórz, między Kahlenbergiem i Leopoldsbergiem, w bezpośrednim sąsiedztwie Dunaju. Polacy przedzierali się z Lasu Wiedeńskiego, ławą na przestrzeni kilku kilometrów przez pagórkowaty teren pokryty zaroślami, winnicami, rowami, luźno zabudowany. Turcy nie mieli tam większych sił, gdyż z tej strony nie spodziewali się ataku.
Na skraj Lasu Wiedeńskiego wojska Sobieskiego wyszły dopiero w późnych godzinach popołudniowych. Na rozległym terenie doliny rzeczki Wiedenki widoczne były wielkie obozowiska i oddziały tureckie. Ugrupowanie polskiej husarii, liczące prawie 6 km, było zaś dla przeciwnika niewidoczne.
Pierwszą decyzją Sobieskiego było wysłanie jednej chorągwi husarskiej pod dowództwem porucznika Zygmunta Zbierzchowskiego, na rozpoznanie terenu, czy nie kryje on rowów, wilczych dołów itp. Chorągiew ta przebiegła w cwał wielkim łukiem między stanowiskami tureckimi, siejąc popłoch, ale i ponosząc duże straty. Wezyr Kara Mustafa, sądząc, że to główny atak wroga, posłał przeciwko niej swoją kawalerię, która goniąc zuchwalców, dotarła przed skraj lasu, gdzie Polacy zdążyli już wytoczyć swe armaty i otworzyć ogień na przeciwnika. Zamieszanie jakie powstało w szeregach jazdy tureckiej, gdy polski szwadron schował się w lesie, Sobieski wykorzystał, dając rozkaz do rozpoczęcia generalnego szturmu. Równocześnie o godz. 18.00, ruszyły do szarży pułki husarii hetmanów Stanisława Jabłonowskiego, Mikołaja Sieniawskiego i pomiędzy nimi pułki dowodzone bezpośrednio przez króla Sobieskiego, a także jazda niemiecka.
Impet, z jakim husaria przejechała cały teren od linii Lasu Wiedeńskiego po rzeczkę Wiedenkę, spowodował, że znajdujące się po drodze wojska nieprzyjacielskie, tj. konnica tatarska, potem załogi obozów, piechota janczarska oblegająca Wiedeń, także wielki wezyr rzucili się do ucieczki przez rz. Wiedenkę. Sobieski zatrzymał swe wojska przed rzeczką, była już bowiem zbyt późna pora, by gonić dalej wroga. Zwycięstwo było pełne. Wiedeń ocalony, mieszkańcy miasta witali radośnie swych wyzwolicieli, a wielki główny obóz turecki otoczony był przez żołnierzy.
Bitwa trwała około 12 godzin, z tego: przez 11,5 godziny odbywał się ostrzał artyleryjski przygotowujący atak, a sama szarża wojsk Króla Jana III Sobieskiego trwała pół godziny.
Król polski osobiście poprowadził 20 000 jazdy do ataku. Była to najsłynniejsza w dziejach szarża husarii polskiej. Za husarią ruszyła kawaleria lewego skrzydła i centrum wojsk sprzymierzonych. W momencie natarcia artyleria turecka otworzyła silny ogień, a ciężka jazda turecka ruszyła na spotkanie pędzącej w gwałtownym galopie jazdy polskiej husarii. W starciu czołowym ściana jeźdźców tureckich legła pokotem. Głównodowodzący wojsk tureckich Kara Mustafa ledwie uszedł z życiem. Potężna armia turecka została doszczętnie rozbita. Straty Turków w bitwie wyniosły ok. 10 tysięcy zabitych i 5 tysięcy rannych żołnierzy, a sprzymierzeni stracili ok. 1500 zabitych i ponad 2500 rannych. Znaczna część armii tureckiej zdołała wycofać się, tracąc część uzbrojenia, wszystkie działa oraz zapasy wojenne.
Zwycięstwo pod Wiedniem nie tylko ocaliło stolicę Austrii lecz oznaczało również załamanie się agresji osmańskiej w Europie. Bitwa była przykładem umiejętnego wykorzystania terenu przez wojska sprzymierzonych. W pierwszej fazie walki działała skutecznie piechota wspierana przez artylerię. Dopiero po wyparciu wroga na równinę można było użyć kawalerii. Sobieski jako dowódca wykazał duży talent, w umiejętny sposób kierując przebiegiem walki, w której zniszczone zostały główne siły tureckie.
©® GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |