BLUE CAFFE
Która sieć kawiarniana jest najlepsza?
Od kilku lat są w dużych miastach na każdym rogu – kawiarnie, w których można kupić kawę na wynos, w tekturowych kubeczkach i pójść z nimi do tramwaju, pracy, czy po prostu na spacer. Na Zachodzie działają już od dawna, w Polsce rynek jest jeszcze nienasycony i co chwila otwierają się nowe punkty. Polacy, zwłaszcza ci z większych miast, przywykli już chyba do takiego sposobu na kawę. Postanowiłem przyjrzeć się 4 największym sieciom kawiarnianym w naszym kraju i sprawdzić, gdzie jest najlepsza kawa, gdzie ceny nie przyprawiają o zawrót głowy i gdzie można liczyć na kawę „gratis” w przypadku regularnych zakupów.
Costa
Wiodącym graczem na polskim rynku jest Costa Coffee – angielska sieć, założona przez braci Sergio i Bruno Costa w 1971 roku, która intensywny rozwój w naszym kraju rozpoczęła od przejęcia działających wcześniej kawiarni Coffee Heaven. Costa ma własną palarnię w Londynie, z której kawa jest wysyłana do placówek w Europie. Jej nazwa to „Mocha Italia”, a skład jest tajemnicą, ale wiadomo, że bazuje na arabikach z Ameryki Środkowej i Południowej. Ma też około 10% domieszkę robusty z Wietnamu. Moim zdaniem jest to dobra kawa i nic nie można jej zarzucić. Kawiarnie Costy są przestronne i nowoczesne, a wybór kanapek i ciast dość duży. W ofercie są też desery kawowe (mam tu na myśli wszelkie „kawy” z bitą śmietaną, syropami smakowymi itp.).
Starbucks
Światowy gigant, goniący w Polsce Costę, to amerykański Starbucks, założony również 1971 roku. Starbucks ma kilka własnych palarni, programy wsparcia dla plantatorów i ogromne zapotrzebowanie na kawę. W 2009 roku kupił jej 167 000 ton. Ich sztandarowa mieszanka – House Blend – składa się z ziaren z Ameryki Środkowej i Południowej, ale w ofercie są też inne mieszanki, jak i kawy jednorodne, czyli single origin (takie jak w mojej palarni). Szczerze muszę przyznać, że niezbyt lubię kawę ze Starbucksa – jest dla mnie zbyt płaska (i jest to opinia wynikająca z wielokrotnych odwiedzin różnych lokali tej firmy, zarówno w Polsce, jak i zagranicą). Poza kawą w ofercie są kanapki i ciasta, całkiem niezłe zresztą, ale ich wybór jest mniejszy niż w Costa Coffee.
SONY DSC
Green Caffe Nero to działająca w Polsce sieć powstała z połączenia Green Coffee i Caffe Nero. Jest trochę mniej znana, niż Costa, czy Starbucks, ale bardzo ją lubię. Nie wiem, czy Green Caffe Nero ma własną palarnię, czy zleca wypalanie innej firmie, ale używana przez nich kawa to mieszanka 90% arabiki i 10% robusty. Arabika pochodzi przede wszystkim z Brazylii, a także z krajów Ameryki Łacińskiej, zaś robusta jest wietnamska. Dużym plusem jest to, że do robienia kaw mlecznych (czyli np. cappuccino lub latte) zawsze używają podwójnego espresso (w innych sieciówkach zwykle pytają, czy kawa ma być „wzmocniona”, co dodatkowo kosztuje). Wystrój ich lokali jest nieco rustykalny, z drewnianymi kredensami, co nieco odróżnia ich od innych kawiarni. W ofercie poza standardowymi kanapkami, tostami, czy wrapami są także świetne ciasta.
Mccafe
Last but not least – jak mówią Anglicy – McCafe, czyli kawiarnie firmy McDonald’s. Jest ich w naszym kraju 240, z czego połowa w odrębnie zaaranżowanej strefie kawiarnianej. Serwują kawy na bazie arabiki z Brazylii i kilku innych krajów Ameryki Łacińskiej (czyli, jak pewnie zauważyliście, jest to standard w tego typu lokalach). Oferta kaw jest typowa (espresso, cappuccino, latte i wszelkie kawy z bitą śmietaną i syropami), do tego dochodzą ciasta i ciastka, które, moim zdaniem, są średniej jakości. Kanapek czy przekąsek nie ma, co jest zrozumiałe, zważywszy na fakt, że kilka metrów obok dostępne jest całe menu McDonalda. McCafe jako jedyna z wymienionych sieci używa ekspresów automatycznych, tzn. takich, które kawę mielą i zaparzają. W pozostałych sieciach są młynki i klasyczne ekspresy kolbowe. Efekt jest jako-taki. Jeśli porównać kawy z McCafe do kaw z automatów na stacjach benzynowych, to są znakomite. Jeśli porównać je do kaw z wymienionych wcześniej sieci kawowych, to są zauważalnie gorsze.
Każda z sieci kawowych chcąc przyciągnąć (i zatrzymać) klientów oferuje programy lojalnościowe, które w większości polegają na zbieraniu punktów, stempli, czy naklejek, które można potem wymieniać na kawę lub jedzenie. Zapoznałem się z regulaminami wszystkich tych firm i policzyłem ile trzeba wydać, żeby dostać kawę „za darmo”. Oto wyniki:
Costa Coffee oferuje swoim klientom uczestnictwo w Coffee Club. W każdym lokalu można pobrać kartę, a następnie zdobywać punkty kupując kawę lub inne oferowane produkty. Każda wydana złotówka to 5 punktów, a 1 punkt to 1 grosz. Innymi słowy: wydając 10 zł dostaniecie 50 groszy. Małe cappuccino kosztuje tutaj 9,90 zł, potrzeba Wam więc 990 punktów, co przekłada się na wydane wcześniej 198,00 zł. Sporo…
Green Caffe Nero oferuje swoim klientom tradycyjne zbieranie stempelków na tekturowej karcie. Wystarczy uzbierać 9, aby otrzymać kawę gratis. Stempelki otrzymuje się za kupno kawy (lub herbaty). Jeżeli kupujecie małe cappuccino, to musicie wydać 90,00 zł żeby otrzymać kawę gratis. Gdybyście kupowali tylko espresso, to po wydaniu 63,00 zł moglibyście odebrać kawę gratis.
Starbucks wprowadził jeszcze inne rozwiązanie: oferuje swoim klientom karty pre-paidowe i udział w programie My Starbucks Reward. Polega to na tym, że otrzymuje się kartę, którą można doładować środkami pieniężnymi (np. w dowolnej kawiarni). Robiąc potem zakupy w Starbucksie możecie płacić za pomocą tej karty. Każde jej użycie skutkuje przyznaniem Gwiazdki. Po uzbieraniu 12 Gwiazdek można dostać małą kawę (rozmiar „tall”) gratis. Gwiazdki dostaje się za każdy zakup, niezależnie czy jest to kawa, kanapka, czy opakowanie kawy ziarnistej. Zatem, jeżeli kupicie 12 espresso (to chyba jeden z najtańszych produktów) i wydacie 83,40 zł, otrzymacie małą kawę gratis. Kawę dostaje się także na powitanie po założeniu karty, a w dniu waszych urodzin Starbucks da wam „słodką niespodziankę”.
McCafe oferuje podobne rozwiązanie co Green Caffe Nero – kartę, na której można zbierać naklejki otrzymywane za zakup kawy (tylko kawy, herbata lub gorąca czekolada się nie liczy). Po uzbieraniu 5 naklejek można odebrać darmową małą kawę. Oznacza to, że kupując tylko espresso trzeba wydać 28,00 zł, a kupując tylko małe cappuccino – 37,50 zł.
Gdzie w takim razie kupować kawę „na wynos”? Na to pytanie nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Każda z czterech wymienionych przeze mnie sieci kawiarnianych ma plusy i minusy. Najlepszą kawę (mam na myśli jakość ziaren) ma, moim zdaniem, Costa Coffee i Green Caffe Nero. Wielkie znaczenie ma mleko: musi być podgrzane do odpowiedniej temperatury (65°C – 70°C), ponieważ wówczas rozpuści się zawarta w nim laktoza, która da naturalną słodycz. Niestety, w każdej sieci zdarzało mi się kupować zbyt gorące cappuccino, co jest w tym wypadku winą niestarannej pracy baristy. Problem ten w największym stopniu dotyczy chyba McCafe. Jeżeli ktoś z Was regularnie kupuje kawę w sieciówkach, to ważny jest też program lajalnościowy. Najlepiej wypada tutaj McCafe, zaś Costa Coffee jest bardzo chytra.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |