|
Józef Przerwa-Tetmajer
Przy Morskim Oku
Skądże to wielkie i ciche zwierciadło
Na Karpaty spadło?
Któż nad nim te nagie skały
Ustawił w ołtarz wspaniały?
Wierzchołek jego szeroko otwarty
Stoi w samym niebie;
Niżej się wije obłok rozdarty,
Grzmotem przemawia do ciebie!
Ugnij kolana i pochyl głowę!
Widzisz tego olbrzyma?
Zwiesił na ciebie ogromu połowę
I na bryłeczce się trzyma! |
|
Eustachy Sanguszko
Podróżny w Tatrach
Tatra, Fatra i Matra są siostry olbrzymie;
Pasmu gór od południa pierwsza daje imię,
Podobna do tumanów lekkością kibici,
Nim słońce w mroźnym ranku groźne mgły wyświeci,
Tym ciekawsze, iż zwykle chronią się przed wzrokiem,
Pokryte, choć w dzień jasny, zazdrosnym obłokiem!
Jeśli wyniosłość służy do pierwszeństwa górom,
Najbliżej smagły Karpak sąsiaduje chmurom;
Po równi Nowo-Targu błyszczą jego szczyty,
Tryska on zgrabne skały, jak z strusich piór kity.
Tu niedowiarków pycha kark nikczemny kręci,
Gdyż jeszcze wielkość Boga tu się jawniej święci.
W dziełach plemię Adama widzi Stwórcę z bliska,
A moc istnienia świadczą dziwy Kościeliska,
Skąd Karpak na wschód leśne rozwija szeregi,
Niemal Bałkanu dotyka odwiecznymi śniegi!
Tatry, groźne dla obcych, mają swe powaby;
Śliczny lud krasi lądy Dunajca i Raby,
Co krok nowe widoki sprawiają rozkosze,
Hoże góralki stręczą różnych jagód kosze;
Cis wonny, gaj bukowy cienią żywe wody,
Góral w zaciszy (!) sadzie z płócien ma dochody.
Zajuszonego niedźwiedzia oszczepem nawleka,
Lub matkę, od piastunków wściekłą na człowieka.
Mnóstwo ptactwa, zwierzyny, trzody, kieży-owce
Brodzą doliny, skubiąc wrzosy i jałowce.
Wśród tłumu ziół lekarskich pożywne jemioły,
Zdobiąc lasy, znęcają hurmami kwiczoły.
Przy zdrojach rzeźwe dziatki grają na fujarce,
Chyże tany, co w święta nauczyły starce,
Co nucąc dawne dzieje o chrapliwej lirze
Bawili lud krakowski, całe Sandomierze (!) [...] |
|
Wincenty Pol
Pieśń o ziemi naszej
Jak potopu świata fale,
Zamrożone w swoim biegu,
Stoją nagie Tatry w śniegu,
By graniczny słup zuchwale!
Biodra Tatrów las osłania,
Ponad nimi stoi chmura,
A po halach wiatr przegania
Uronione orle pióra.
Świat to chłodny - a Łomnica
Świeci polskiej ziemi do dnia,
Nad Tatrami jak pochodnia,
A na pełni jak gromnica. [...]
W góry! W góry, miły bracie!
Tam swoboda czeka na cię.
Na szałase do pasterzy,
Gdzie ze źródła woda bieży;
Gdzie się serce z sercem mierzy
I w swobodę człowiek wierzy!
Tutaj silniej świat oddycha,
Tu się szczerzej człek uśmiecha,
Gdy się wiosną śmieją góry. [...] |
|
Władysław Syrokomla
Ze wspomnień gór
Spośród wąwozów przedtatrzańskich wzgórzy,
Znad gajów brzozy, znad świerków wierzchołka,
Cicha wioszczyna czasem się wynurzy
Lub dwór szlachecki, lub wieża kościółka.
Mignie na chwilę i znowu się schowa
Za stromy wzgórek, gdzie żyto jak złoto;
Cienista lipa i gałąź dębowa
Znów przed oczyma zasłonę uplotą.
I znów rozwiną jak czarowną kartę
Nowych widoków ciąg długi a długi:
Drewniane chatki do wzgórków przyparte,
Małe jeziorka albo wąskie strugi. [...]
Spadasz w dolinę - choć piękna, bogata,
A jednak mniemasz, żeś sto sążni w ziemi;
Wchodzisz na górę - jesteś panem świata,
Sto gór się korzy pod stopy twojemi.
I myślisz w duchu: - Ot, z tej wyższej góry
Już mi się wszystko odsłonić powinno;
Oprę się czołem o urwiste chmury,
I moją Litwę zobaczę rodzinną! [...] |
|
January Poźniak
Tatry
Wyżej niżeli orzeł wzbiły się nad chmury,
Mgłą, błyskawicą tkaną, zawoja swe czoła.
Zdaje się, iż wstąpiła góra na grzbiet góry,
Żeby światu pogrozić - mieczem archanioła.
Na ich barkach strop nieba oparł swe lazury,
W szczelinach skał gubi się bystry wzrok sokoła.
Na piersiach poroztaczał wieńce las ponury,
A u stóp dla kochanki wiłem wieniec z zioła.
Hej, Tatry! Wy podobne do owej zamglonej
Przeszłości naszej, w życie nadziemskie wcielonej,
Co się hardo rozparła światu na przekorę;
Dumną grozą spogląda, błyskawicą gore,
Co szumi głębią, wieniec wywiesza laurowy...
I wieje rajską wonią pieśni narodowej. |
|
Deotyma [Jadwiga Łuszczewska]
Piosenka w Karpatach
Każda góra ma swą chwalę,
Swe podanie i swój szczyt.
Na nich leżą śniegi białe,
Jakby jakiś wieczny świt.
Orzeł wisi na szafirze
Jak na tarczy rznięty znak.
Prąd potoku brnie po żwirze
Jakby twardy życia szlak.
Głos odradza się cudownie,
Gada w echu dusza gór.
Stoją skały jak warownie,
Okłębione dymem chmur.
Sto źródełek z jam bulgocze
Jakby kłótnia srebrnych larw.
Przez obłoczki półprzezrocze
Sto bajecznych świeci barw. [...]
Lśnią nabrzmiałe wodospady
Jak pałace z tęcz i szkła.
Siadł na skale kobziarz blady.
Nad nim słońce, niżej mgła.
Szumi kobza - szumią drzewa.
Grajek słucha pieśni gór.
Każda góra swoją śpiewa.
Tysiąc szczytów - jeden chór.
Wzlatuj, duszo! Przegoń wiatry!
Nad burzami pieśnią żyj!
Niech się święcą matki Tatry,
Na ich łonie sercu lżej. |
|
Michał Bałucki
Dla chleba
Góralu! czy nie jest ci żal
Odchodzić od stron ojczystych? –
Świerkowych lasów i hal,
I tych potoków srebrzystych,
Góralu! czy nie jest ci żal? –
Góral na lasy spoziera
I łzy rękawem obciera,
I rzekł: „ha, darmo, kiej trzeba!
Dla chleba, panie, dla chleba."
Góralu, wróć się do hal,
W chacie zostali ojcowie,
Gdy od nich pójdziesz w dal,
Co z nimi stanie się - kto wie?...
Czyż ci tych starych nie żal?
A góral jak dziecko w głos płacze:
„Oj, może już ich nie zobaczę.
Ha, darmo, paniczku, kiej trzeba!
Dla chleba, panie, dla chleba."
Góralu, nie odchodź, oj, nie –
Na wzgórku u męki boskiej
Tam płacze dziewczę twe –
Uschnie z tęsknoty i troski,
Gdy pójdziesz; nie odchodź, nie! –
On głowę zwiesił i wzdycha:
„Oj, dolaż moja - rzekł z cicha –
I dziewkę porzucić trzeba
Dla chleba, panie - dla chleba."
I poszedł z grabkami i kosą,
W guńce starganej i boso,
Precz poszedł w doliny –
w dal, Góralu, żal mi cię, żal! |
|
Władysław Bełza
W górach
Na górach Bóg mieszka
(przysłowie góralskie)
0 Tatry moje! o rodzinne Tatry,
Olbrzymie kształtem, powagą wspaniałe,
W dolinach waszych rozrzucone szatry
Cicho przysiadły jak gołąbki białe.
Podnóża wasze usłane zielenią,
W czystym strumieni myją się krysztale,
Kaskadą wody na szczytach się pienią,
W granitów łoża strącając swe fale. –
Wierzchołki wasze w skrzącym diademie
Poważnie patrzą na ludy i czasy,
Na barkach niebios unosicie brzemię,
Góry! zamierzchłych wy dziejów Atlasy. [...]
I orlim wzrokiem mysi moja się waży
W tajemnic Bożych sięgnąć wielkie plany,
I zdaje mi się, że Stwórca na straży
W przedwrociu niebios stawił te Tytany.
Że ich wspaniałe szczyty na kształt tronu
Bożego piętno noszą jakieś Boże:
I widzę Pana wśród chwały Syjonu,
Widzę oblicze Jego na Taborze.
Widzę Go jeszcze wśród piorunów węży,
Syna - i lśniącą w błyskawicznym złocie,
I raz ostatni wpośród zbrojnych męży
Widzę, gdy głowę kłoni na Golgocie.
I oko moje błądzi po gór szczytach,
Rade odegnać z mej duszy tęsknotę.
I nie wiem czemu, krzyż widzę w błękitach,
A całe Tatry - jak jedną Golgotę. - |
|
Władysław Ludwik Anczyc
W Tatry!
Hej za mną w Tatry! w ziemie czarów,
Na strome szczyty gór!
Okiem rozbijem dal obszarów,
Czołami sięgniem chmur.
Ponad przepaście nasza droga,
Odważnie, bracie mój!
Od ludzi dalej - bliżej Boga
Ha, już jesteśmy-stój!
Patrz, jak w głębinach białą pianą
Potoków kipi war...
Potężną falą rozhukaną
W granitach żłobi jar.
I siłą w hale się przerzyna,
W juhasa Boży świat,
Gdzie w szmaragd stroi się dolina
I w różnobarwny kwiat. [...]
Gerlach, Łomnica i Lodowy
Nad białe morze chmur
Podnoszą swoje dumne głowy:
Króle tatrzańskich gór.
Uczucie wzniosłe, niepojęte
W piersi nie mieści się.
I jakieś tchnienie wonne, święte
W niebiosa serce rwie.
Oddalonemu od trosk ziemi
Zda się, że niebios próg,
Że stanął między wybranemi,
Że tu zamieszkał - Bóg. |
|
Maria Konopnicka
W górach: Noc
Kamiennym snem zasnęły Tatry, a nad głową,
Zoraną w dziwne bruzdy strzałą piorunową,
Na skrzydłach górskich orłów ciche sny się ważą
I stare pieśni nucą, stare dzieje gwarzą. [...]
- Słuchaj! to szumi morze spienione i sine...
Przechyl się, jeśliś' mężny, i spojrzyj w głębinę.
Czy widzisz? Tam w muszelek drobniutkich koronie
Najwyższy czub tatrzański w mętnych nurtach tonie.
Wokół skalne przyczoła obsiadły drużyną
I patrzą w błękit nieba poprzez falę siną;
A zamkniętych w więzieniu twardem, kryształowem,
Rzeki chyba pozdrowią powitania słowem
I przyniosą im wies'ci z dalekiego kraju,
I słodkiej wody dadzą niby korowaju...
Smutno Tatrom wiek płynie! Ciężka jeńców dola!
Choćby ci się wdzięczyły pereł ząbki białe,
Choćby ci koral róże dawał skamieniałe,
Ty zawsze tęsknisz, wzdychasz i szepczesz: „niewola!"
Och! bracie!
- Stój! czy słyszysz huk burzy złowrogi,
Huragany jak tury wzięły się za rogi;
Fale wrą niby lawy arterie płomienne...
Zatrzęsły się przepaści; grom leci po gromie,
Ruszyły się z swych posad wód zręby widomie;
Powięź ziemi zapada w otchłanie bezdenne;
Pożar błyskawic gore... morze pianę ciska,
Cofa się jak odyniec ze swego łożyska,
Pęka na grzbiecie Tatrów łańcuch kryształowy,
Drżąc, pryskają im z ramion przejrzyste okowy...
Ostatnich gromów echem rozgrzmiewają brzegi,
Ostatnie bryzgi morskie lecą jako śniegi
I do kamiennych skroni przymarzają białe...
A jako z pękniętego pierścienia złuskany,
Podniósł się Krywań siwy i otrząsnął z piany,
I twardą pięścią odbił pierwszą słońca strzałę... [...]
Hejnał! Spłonęły Tatry do szczytu...
Śpią niźnie: gór przyczoła pierwsze dojrzą świtu
I w blaski spromienione, nim zmierzch pierzchnie siny
Łuną dnia wstającego rozbudzą doliny. |
|
Adam Asnyk
Ulewa
Na szczytach Tatr, na szczytach Tatr,
Na sinej ich krawędzi,
Króluje w mgłach świszczący wiatr
I ciemne chmury pędzi.
Rozpostarł z mgły utkany płaszcz
I rosę z chmur wyciska,
A strugi wód z wilgotnych paszcz
Spływają na urwiska.
Na piętra gór, na ciemny bór
Zasłony spadły sine;
W deszczowych łzach granitów gmach
Rozpłynął się w równinę.
Nie widać nic - błękitów tło
I całe widnokręgi
Zasnute w cień, zalane mgłą,
Porznięte w deszczu pręgi.
I dzień, i noc, i nowy wschód
Przechodzą bez odmiany;
Dokoła szum rosnących wód,
Strop niebios ołowiany.
I siecze deszcz, i świszczę wiatr,
Głośniej się potok gniewa;
Na szczytach Tatr, w dolinach Tatr
Mrok szary i ulewa. |
|
Franciszek Henryk Nowicki
Zawrat
Stanąłem na przełęczy... świat czarów przede mną!
Wzrok zdumiony weń topię - podziw duszę tłoczy...
Dołem - stawy czernieją, jak piór pawich oczy,
W górze - pieśń!... ale myślą stworzona nadziemną.
Pieśń runami granitów pisana przede mną!
Skamieniały sen Stwórcy, dumny sen, uroczy!
Tam - ku krańcom pustyni gwiazda dnia się toczy,
Płoną szczyty - tam z głębin wstaje wieczór ciemno.
Siadłem; - cisza w górach - oko stawów drzymie,
Patrzę w Tatry, w te runy przedwiecznej zagadki;
Chciałbym przejrzeć, przeniknąć jej myśli olbrzymie.
Wiatr-bajarz lekkim palcem strunę marzeń trąca,
Z wolna uchodzą z serca goryczy ostatki,
O! tu siedzieć i słuchać, i dumać bez końca! |
|
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Pierwszego czerwca w górach
Już nęcą mnie me rodne góry,
Góralki nęci dziki śpiew!
Nęcą mnie baśnie cudotwory
wyzierające spopod drzew...
Już w kosodrzewinie wiatr szeleści,
żywica pachnie, słońce mży,
i wabi jakiś czar niewieści
bujne pachnące przyleć mchy...
Pachnie las, pachną zioła, trawy,
i śniegu białozłoty płat,
i szafirowobłękitnawy
goryczki kwiat, i cały świat!
I każdej dziewki tam spotkanej
łono ma malinową woń - -
i rwie do niepohamowanej
rozkoszy świeżych gęstwin toń...
Już się kozice gżą na grani,
kozłowiec żółty zakwitł już,
i we mgle błyszczy na otchłani
tęcza i słońca złoty kurz.
I już na stawów ciemnej zmroczy
srebrnozielony pęka lód
i ich niebieskie senne oczy
nęcą do siebie, nęcą w spód...
|
|
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Melodia mgieł nocnych (Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym)
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,
co nam ciała przeźrocze tęczą blasków nasyca,
i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,
i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,
pijmy kwiatów woń rzeźwą, co na zboczach gór kwitną,
dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,
lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona;
puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przeźrocza,
i snów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą,
nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci,
jak my same, i w nikłe oplatajmy go sieci,
z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,
gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce,
a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie,
nim je zerwie i w pląsy znów pogoni nas skocznie... |
|
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Marsz zbójecki ze „Skalnego Podhala
Hej! Idem w las - piórko mi się migoce!
Hej! Idem w las - dudni ziemia, kie krocę!
Ka wywinem ciupazeckom - krew cerwonom wytocę!
Ka obyrtnem siekiereckom - krew mi spod nóg bulkoce!
Ciemniuśka noc - ogień lasem prześwieca!
Ciemniuśka noc - złe się złemu zaleca!
Na polanie popod jedle - watra w lesie się pali:
cy się grzejom dziwozony - cy jom carci skrzesali?
„Ty mlady brat - ty sa s nami stowarzis!
Jak padnie ci - budzies cirnom ziemie gryz,
a jak padnie - talorkami, dukotami budzies sial,
na każdy dzień freierećku - kohanećku budzies miał!"
Hej bratowie! - ja sa ku wam zwerbuje!
Nie płaćcie mi - kohanecki leluje!
Nie płaćcie mi, siostry moje - jabłonecki bielućkie!
Nie pladze mi, matko, ojce - gołąbecki siwućkie!
Nie płaćcie mi - jo se ide zabijać, kraść!
Za dak mi las - za posłanie mokwa, chraść!
Jak mi padnie talorami - dukatomi bedem siał!
A jak padnie siubienicom - budzie se mnom wiater hwiał!
|
|
Jan Kasprowicz
Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach [I]
W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.
U stóp mu bujne rosną trawy,
Bokiem się piętrzy turnia śliska,
Kosodrzewiny wężowiska
Poobszywały głaźne ławy...
Samotny, senny, zadumany,
Skronie do zimnej tuli ściany,
Jakby się lękał tchnienia burzy.
Cisza... O liście wiatr nie trąca,
A tylko limba próchniejąca
Spoczywa obok krzaku róży. |
|
Jan Kasprowicz
Cisza wieczorna [I]
Rozmiłowana, roztęskniona,
Hen! Od wieczornej idzie zorzy
Zamykać Tatry w swe ramiona.
Przed nią zawiewa oddech boży:
Wonie jedliczne i świerkowe
Ze swych lesistych wstają łoży.
A ona tuli jasną głowę
Do Osobitej, by wraz potem
Kłaść ją na piersi Giewontowe.
Po reglach muśnie-li przelotem,
Czoło Świnnicy w żar rozpali
I Hawrań zleje krwawym złotem.
Tak mknąc po szczycie i po hali,
Z ogniem tęsknicy ginie w dali...
|
|
Jan Kasprowicz
Zasnuły się senne góry
Zasnuły się senne góry
W mgławą jesienną oponę -
Słońce nad nimi się pali,
Wyzłaca pola skoszone.
Kurz osiadł na jasionach,
Na brzozach liść się czerwieni -
O smutna godzin o rozłąki,
O smutna, cicha jesieni!
Odchodzę, bo czas mnie woła...
Ślad po mnie czyż tu zostanie?
O góry, o pola skoszone,
O ciche, smutne żegnanie. |
|
Jerzy Żuławski
Na Gierlachu
Wyżej, wyżej! ponad to obłocze ponure,
co szczyt kryjąc przede mną, w krąg niego się wełni;
tam - stać będę nad światem, tam - w obłoku pełni,
tuż pod niebem, w słońc bliskich odziany purpurę!
Mele przebrnąłem... krok jeden! Szczyt! Ha! Ziemska gleba
nieco niżej i ludzie mniejsi, ale nieba
niedosięgłe wciąż wiszą tak samo wysoko –
I choć chmury-m zostawił w dole, nad mą głową
obłokami zasnute błękity na nowo;
przez nie na świat pogląda mętne słońca oko.
|
|
Władysław Orkan
Z Wierchów Smreczyńskich
Głazy mając pod stopą, a nad głową chmurę,
po stopniach piramidy, która z bożej kielni
wzrosła, gdy jeszcze byli Jego snem śmiertelni,
bez odpocznienia szedłem na najwyższą górę.
Obracam oczy na południe,
I dokąd błękit sięga –
Słonecznie, jasno, kwietno, ludnie
Uśmiecha się potęga.
Ocean światła... Zda się: słońce
Nie płynie już przestworzem,
Spadło w doliny te kwitnące
I legło cichym morzem.
Życie się topi w tej powodzi,
Jak niebo na dnie morza,
I zda się: ziemia inne rodzi,
Niebieskie jakieś zboża. [...]
Od wschodu granitowych szczytów
Olbrzymie sterczy gniazdo
I z chmur spogląda do błękitów
Błyszczącą morską gwiazdą.
Czy noc na ziemi, czy słoneczność –
Zapadłe w spiż głęboko,
Wpatrzone w błękit, marzy wieczność
Spokojne Morskie Oko. |
|
Tadeusz Miciński
[Fioletowe góry...]
Fioletowe góry
zapadają w mgły,
ciemnieją lazury –
jakby w głębię szły.
Złoty róg miesiąca
sieje poblask mdły –
lasów wiatr nie trąca,
jakby do snu szły.
Potok wciąż głośniejszy
rwie się jak zwierz zły-
smutek wciąż czarniejszy –
coraz gęstsze mgły. |
|
Stanisław Wyspiański
[Nad Morskim Okiem! - jakie ci zazdroszczę...]
Nad Morskim Okiem! - jakże ci zazdroszczę,
że tam stoicie w zimie, ostrym wichrze,
w powietrzu świeżych barw - gdy ja tu poszczę,
patrząc na kurhan w sinej mgle - za szybą.
I dnie przechodzą ciche - coraz cichsze,
chyba, że myśl, jak wichr, przeleci nad sadybą,
napełni pokój szum - i na raz zgłuchnie –
a potem cisza znów - i pióro skrzypi
(gdyż niepoprawnie gęsim piszę piórem),
papier zaczernia się - rękopis puchnie...
Ty masz tam jasność Zórz! i skały murem!!
Tu ledwo chmurki przemkną ubożuchnie
ponad bielański las ku Bronowicom...
Ty masz tam przestwór Słońc - i wiew ku licom,
i patrzysz, jak tam śnieg się wgryza sznurem
w szczeliny, wręby skał w głazów ogromie. –
Ja tu nad moim schylony stolikiem,
ja mam tu także słońca promień w domie
na stół rzucony, na sukno czerwone,
i błękit ciemny ten nad tym promykiem,
namalowany (metr cztery korony)...
A ty tam masz prawdziwy nad głową rzucony.
Patrz się! - nie będziesz widział tego potem!
Patrz się! opowiesz mi to - za powrotem... |
|
Jan Gwalbert Pawlikowski
Gdy luty mnie oduje wiatr..
Gdy luty mnie oduje wiatr
I głowę śnieg okurzy,
Przyciągnę rzemień w kostkach stóp
Świadom - że czas podróży.
Nie będę budził tych ze snu,
Co cicho śpią w mej chacie,
Lecz pójdę sam - w szedziwy świt –
Aż w skalne Tatr pustacie.
Tam na najwyższy wyjdę szczyt
I pojrzę w okrąg siny,
Na dziki kierdel moich gór,
Na złotą dal dziedziny...
Na błękit nieba - światłe nic –
Na białych chmur rozwieje,
Na słońce, co się z jasnych nieb
Cichemu światu śmieje.
I rzucę z piersi wielki krzyk,
Radosny, rozhukany,
Niech leci jak ślebodny ptak
Na hale - na polany...
Niech się z zielonych tuła zbocz,
Na styrmnych spaściach wyska,
Goni pierzchliwych śladem kóz
I strąca piarg z urwiska.
Niechaj się w siklaw rzuca szum,
Na wierchy z wiatrem niesie,
Uderzy piersią w lśniący staw,
Zamrze na głuchym lesie...[...] |
|
Maryla Wolska
Czarny Staw
Pamiętasz w skalnej pustki surowiźnie
W kamień oprawne oko stawu pawie
I dwa spojone z sobą światy bliźnie:
Ten nasz - i tamten, wspak odbity w stawie?
Jak pręgowana, jak z grzbietu jaszczura,
Przez wielkoludów zwleczona po walce,
Na turni zębach rozpostarta skóra,
Ze krwi płucząca łap nieżywych palce,
Na wątłym niby przytrzymane szwie,
Dwie dzikie złudy, dzikie jawy dwie.....
Kędyż, o duszo, będzie prawda tkwić,
Gdy ze szwu kiedyś czas wypruje nić?!
|
|
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Ucieczka w Tatry
Gdzie na halach szałasy w twardym światłocieniu
Są jak stożki, w niebieskim rzeźbione krzemieniu,
Gdzie gencjana-goryczka, nieulekła w pustce,
Wspina się jak góralka w szafirowej chustce,
Gdzie skrawkiem czystej wełny ścieli się szarotka,
Gdzie wśród piargów kozicę lub świstaka spotkasz,
Gwiżdżącego na baczność; gdzie wonna leluja
Różanym rusztowaniem na powietrzu buja,
Gdzie dziki krzak agrestu blisko strony czeskiej
Stroi się w szkiełka rosy podłużne, niebieskie
Jak świecznik zagraniczny - tam pokłoń się Tatrom,
Tam myślą się zatrzymaj. Drzemią na kształt matron
O suchych, orlich twarzach... Matron nietykalnych!
Spokojne pośród wichrów orawskich czy halnych,
Trwają, obce nizinom. Ani wiedzieć nie chcą
O grzmotach, które łunę wśród ciemności niecą,
Niszcząc świat. - Tu, jak cicho! Kędy sięgniesz wzrokiem,
Niewoli nie dostrzeżesz. Progi za wysokie... |
|
Jan Lechoń
[Powstałem nagi z mego snu...]
Powstałem nagi z mego snu,
Biegłem, nie mogąc złapać tchu,
W księżycu, przez manowiec.
Lodowiec cicho spływał ze skał,
Fijoletowy Giewont spał
I srebrne stada owiec.
Daleko dzwonią z gotyckich wież,
Dokąd tak biegniesz, czego chcesz?
Chrystusa widzieć w chwale?
Świeci się pstre witraży szkło,
Paru umarłych do czyśćca szło,
Śpiewając gorzkie żale. |
|
Adam Znamirowski
Tęsknota
Zatrzymany na starej fotografii
Gest górala, który szedł łąką pełną kwiecia
Przez dolinę senną Białej Wody -
I przeminą tragiczne stulecia,
Wiecznym będzie to święto pogody
W jaśni, w blasków promiennej powodzi.
Och spojrzyj, jak ciupagi cień, cień zżółkły
- w zblakłych na starej fotografii kwiatach brodzi.
Śmieje się plecak - bat, co nad otchłań popędza,
Kędy się życie i śmierć wspólną związały krawędzią,
Śmieje się plecak, lotnym wypchany ciężarem,
Wniebowzięciem Gerlachu i nad Łomnicą mgieł błędnych wiszarem.
|
|
Krzysztof Kamil Baczyński
Powrót w Tatry
Jak dzień powitać, który smrekiem do chmur odrósł?
- Holale, halom kolędować o pułap nieb?
Gdy potokami krzyk skał ziemię przeszył,
przez upłaz patrzy prosto w oczy - źleb.
Regle kolumnadami - lasem koturnieją
Horyzont niżej o niebo świat zwężył,
a naokoło pejzaż przystanął.
Jeszcze jeden krok, a głową zawadzę o księżyc.
|
|