Temat: Gnu - zaginiony świat
Nazywają je „bawołem biedaka”, choć w rzeczywistości jest antylopą. Z wyglądu gnu pręgowane faktycznie jednak kojarzy się z mocno wychudzonym bydłem rogatym. Dla odróżnienia ma jednak brodę oraz paski, jak sama nazwa wskazuje. Ów dziwaczny zwierz reżyseruje jeden z najbardziej poruszających naturalnych spektakli w Afryce, który zoolodzy z całego świata śledzą z zapartym tchem. Co wartom wiedzieć o gnu pręgowanym? Gnu pręgowane w Parku Narodowym w Kenii, fot. Papa Bravo/ShutterstockGnu pręgowane w Parku Narodowym w Kenii, fot. Papa Bravo/Shutterstock Szlachetne gnu przemierzały terytorium Afryki już przed 2,5 milionami lat. Milion lat temu rozdzieliły się na dwa gatunki: gnu bruntane (Connochaetes gnou) oraz właśnie gnu pręgowane (Connochaetes taurinus), któremu ewolucja ewidentnie po cichu kibicowała, czyniąc go większym i liczniejszym. Gnu pręgowane jako afrykański kosmopolita Reklama Gnu pręgowane upodobało sobie porośnięte akacjami sawanny i trawiaste równiny południowej oraz wschodniej Afryki. Spotkać je można od Kenii po wschodnią Namibię, często w towarzystwie zebr, żyraf i gazeli, które ponoć są dobrymi kompanami w podróży. Ogólnie widywane są wszędzie tam, gdzie nie jest za sucho ani zbyt wilgotno, ani też zbyt wysoko – 1800 m n.p.m. to racjonalny limit dla rogatych „dzikich bestii”. Takie bowiem określenie przylgnęło do gnu na początku XVIII w., gdy pierwsi holenderscy kolonizatorzy przybyli do wschodniej Afryki. Do dziś angielska nazwa pozostaje dość niderlandzka w wydźwięku: „wildeebest”. Do połowy XX w. trwały zaciekłe kłótnie w sprawie taksonomicznej poprawności, ale w końcu osiągnięto trwały (jak dotąd) kompromis: w Afryce są dwa gatunki gnu, a gnu pręgowane ma dodatkowo aż pięć podgatunków. Ten najbardziej rozpowszechniony, czyli gnu przylądkowe (C. taurinus taurinus) zajęło dla siebie najbardziej południowe terytoria, od Południowej Afryki po Zambię i Angolę. Grunt pręgowane to bujna grzywa i symetria Gnu pręgowane można z czystym sumieniem zaliczyć do 10 największych antylop świata. Oreas wielki bywa co prawda nawet dwa razy cięższy, ale samce gnu mogą pochwalić się wysokością do 145 cm i wagą dochodzącą do 300 kg. Gatunek jest przy tym płciowo dymorficzny, co oznacza, że samicę można rozpoznać na pierwszy rzut oka – jest jaśniejsza i mniejsza. Jak przystało na członka rodziny wołowatych, gnu pręgowane ma dość szerokie barki, rogi w kształcie nawiasów, do złudzenia przypominające krowie, oraz bardzo wydatny pysk. Obie płcie zostały po równo obdarzone długą brodą oraz całkiem bujną grzywą, co przydaje im wyglądu indiańskich wojowników. U niektórych podgatunków grzywa faktycznie sterczy pionowo w górę na podobieństwo irokeza! Jakby tego było nie dość, w ramach naturalnej farby wojennej „dzikie bestie” zostały jeszcze dodatkowo wyposażone w idealnie symetryczne, ciemnobrązowe pręgi biegnące od szyi do żeber. Tego zastraszającego wizerunku dopełnia długi ogon zakończony kitą o tym samym długim, sztywnymi i ciemnym włosiu, co broda i grzywa. Poszczególne podgatunki różnią się przede wszystkim rozmiarem i kolorystyką. Najmniejsze i najjaśniejsze jest gnu kraterowe (C. taurinus mearnsi) o długiej białej brodzie i wyraźnym upodobaniu do tropikalnej pogody Tanzanii oraz Kenii. Towarzyski weganin z tego gnu pręgowanego Jak przystało na antylopę, gnu pręgowane ogranicza się do diety stricte roślinnej. Preferuje krótką trawę, którą szeroki pysk „kosi” z zaskakującą szybkością i sprawnością. Gdy trawy zabraknie, zaczyna poszukiwać wyżej położonego pożywienia, zrywając liście z krzewów i drzew. W owych okresach trawnego niedostatku gnu pręgowane obiady jadają chętnie z zebrami pręgowanymi, które ogryzają wyższe partie korony, odsłaniając zieleńszy pokarm na niższych gałęziach. Dla porządku dodajmy, że gnu pręgowane nawet 1/3 swego życia spędza na pasieniu, więc pojęcie obiadu w jego przypadku należy rozumieć bardzo szeroko. W największym skwarze racjonalne antylopy preferują leniwy odpoczynek, więc aktywne są głównie rano i wieczorem. Wtedy to właśnie ożywiają się do tego stopnia, że biegają po sawannach w tempie dochodzącym do 80 km/h. W rozwijaniu tych zawrotnych prędkości pomagają im oczywiście drapieżnicy, których w Afryce nie brakuje. Apetyt na gnu pręgowane wykazują w szczególności lwy, gepardy, lamparty, dzikie psy afrykańskie, hieny, a nawet krokodyle! Większość swego życia gnu pręgowane spędza w stadzie, co przy takiej rzeszy entuzjastycznych myśliwych, wydaje się wysoce rozsądne. Stada trzymają się zaś dość blisko wody, bowiem pojedynczy osobnik lubi napić się nawet dwa razy za dzień, a w ciągu doby chętnie pochłania nawet 9-12 litrów wody. Dzień bez płynów nie jest jednak zwykle problemem, a w najgorszym przypadku gnu zaspokaja pragnienie za pomocą podziemnych korzeni i kłączy, które skutecznie zatrzymują wodę. Samica gnu z młodym, fot. imageBROKER.com/Shutterstock Wielka emigracja gnu pręgowanego z głodu Niektóre stada gnu prowadzą osiadły tryb życia i ignorują fenomen, który zaskarbił gatunkowi uwagę całego świata. Większość bierze jednak udział w zapierającej dech w piersiach migracji, czasem nazywanej afrykańskim wyścigiem o życie. To najdalsza na świecie i największa pod względem liczebności tułaczka zwierząt lądowych, której przyczyną jest… cykl odrastania trawy. Wielka Migracja rozpoczyna się błogo – w okresie pory deszczowej na południu Parku Narodowego Serengeti. Na świat przychodzą właśnie tysiące młodych gnu, które swe pierwsze dni spędzają na bogatych w krótką, soczystą trawę równinach, gdzie drapieżnika widać na kilometr. W maju nadchodzi jednak susza i sielskie dzieciństwo brutalnie się kończy. Gnu pręgowane w liczbie ponad miliona osobników wyrusza na północ, w kierunku Kenii. Ich śladami kroczą zebry i gazele, a ten gigantyczny pochód ciągnący się na przestrzeni nawet 40 km jest do dziś jednym z ulubionych tematów przyrodniczych filmów dokumentalnych. „Wielka ucieczka” w afrykańskim stylu! Cały trek ma długość nawet 800 km i kończy się powrotem do Serengeti. Droga usiana jest jednak niebezpieczeństwami, które sprawiają, że żadna rodzina nie powróci do domu w pełnym składzie. Pierwsze zagrożenie to rzeki, które gnu pręgowane musi sforsować na swojej drodze. Krokodyle wydają się być doskonale poinformowane o terminie pielgrzymki i co roku czekają, aż tony mięsa same wbiegną im do wody. Biegnące w popłochu zwierzęta nierzadko łamią nogi na stromych brzegach rzek i ofiarowują się żarłocznym gadom niby na talerzu. Na lądzie nie jest wcale bezpieczniej, bo Wielka Migracja jest prawdziwym magnesem dla drapieżców, którzy ze szczególną ochotą wyłapują młodszych i słabszych członków stada. Za gnu co roku pozostaje więc szlak wyznaczony śladami kości. Skąd gnu wiedzą, którędy iść? Zdaniem naukowców pozbawione GPS-u stworzenia w naturalny sposób podążają za zmianami pogody i połaciami soczystej trawy. Tabela przedstawiająca fakty o gnu pręgowanym; opracowanie własne Miłość rogata i ponadgatunkowa Dla gnu pręgowanych dobra pogoda i trawa to warunek wszechobecnego szczęścia. To właśnie w podeszczowej bujności samice dojrzewają najszybciej i już w wieku 16 miesięcy przechodzą nawet 3 tygodniowy okres rui. U samców lawinowo rośnie poziom testosteronu, rozpoczyna się intensywna produkcja nasienia, a ochota na współżycie doprowadza do wewnętrznego wrzenia. W pobliżu płodnych samic samiec nie uśnie i nie będzie jadł, tak długo jak nie pokryje maksymalnej liczby partnerek. Współżycie okupione bywa jednak zwykle zaciekłą walką z innymi samcami. Oprócz klasycznych męskich przejawów próżności w postaci ryków i skrzeków, gnu chętnie się pojedynkuje. Dwóch amantów sczepia się wówczas rogami i zawzięcie bojuje, starając się rzucić przeciwnika na kolana. Gdy kwestia dominacji zostanie ustalona, samiec swego rodzaju gimnastyką połączoną z obfitym oddawaniem moczu wdzięczy się do wybranki, a ona łaskawie odsunie ogon na bok. Gnu pręgowane zdecydowanie dalekie jest od nastrojów rasistowskich i nie stroni od kontaktów seksualnych z przedstawicielami bratniego gatunku, gnu brunatnego. Wynikiem tej śmiałej miłości są naturalne hybrydy, które są co prawda płodne, ale często cierpią z powodu licznych wad wrodzonych, zwłaszcza zębów, rogów i kości czaszki. Małe gnu rodzi się zwykle w ciągu dnia, w samym środku stada, tak aby miało jak najwięcej czasu, aby stanąć na nogi zanim drapieżcy rozpoczną wieczorne polowanie. W dużych stadach samic przeżywa nawet 80% potomków, ale w mniejszych zaledwie 50%. Młode samce, które nie muszą już trzymać się mamy, mają swoje kawalerskie gangi i nie przejmują się za bardzo losami młodszych braci. Dojrzałe samce poświęcają się natomiast kwestii terytorialnej dominacji, zajmując się głównie wydawaniem zastraszających dźwięków. Mimo iż człowiek nie ułatwia afrykańskim gnu życia, systematycznie niszcząc i ograniczając ekosystemy, zwierzęta radzą sobie bardzo dobrze. Oba gatunki mają status najmniejszej troski (LC), a gnu pręgowanych jest na świecie ponad 1,5 miliona osobników! W Parku Narodowym Serengeti populacja wręcz stabilnie rośnie, co jasno dowodzi, że ochrona przyrody ma sens. Świetlana przyszłość gnu pręgowanego, stoi oczywiście pod znakiem zapytania. Człowiek nadal bowiem chętnie zajada się jego suszonym mięsem, a ze skór wyrabia torebki i płaszcze, nawet wbrew zakazowi polowań. Zupełnie najchętniej jeździ zaś masowo do Tanzanii i Keni, aby upajać się widokiem migrujących zwierząt. Paradoksalnie, walczące o życie w zdradzieckich rzekach stada gnu przynoszą lokalnym rządom wyjątkowo duże profity w postaci ruchu turystycznego. I niestety trudno się temu dziwić! ®© GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |