Temat: Niedźiedź - zaginiony świat
Niedźwiedź brunatny obrósł, jak z resztą większość zwierząt, licznymi legendami. W naszej strefie kulturowej te zwierzęta są przede wszystkim kojarzone z małym, pluszowym misiem, bez którego wiele dzieci nie może zasnąć. „Dzieci lubią misie…”. Natomiast trzeba zadać sobie pytanie w drugą stronę: czy misie lubią dzieci? Niezwykle zastanawiającym jest, dlaczego tak pokochaliśmy niedźwiedzia brunatnego, a o wiele mniej niebezpiecznego, przynajmniej względem człowieka, wilka wielu potępia? Czy niedźwiedzi brunatnych należy się bać, a może nic sobie nie robić z jego obecności? Odpowiedź na to pytanie jest paradoksalna, bo chodzi o jedno, i drugie. Spojrzenie niedźwiedzia brunatnego Nie bez powodu niedźwiedź brunatny nazywa się tak jak się nazywa. Wystarczy spojrzeć na kolor futra niedźwiedzia brunatnego, który jest ciemnobrązowy, brunatny. Jednak każdy kto miał styczność z tymi zwierzętami, może zauważyć, że nie wszystkie niedźwiedzie brunatne posiadają jednakową barwę okrycia. Zdarzają się osobniki jaśniejsze, bardziej złote, ciemniejsze, niemal czarne, ale ciągle w okolicach brązu. Bez wątpienia powszechnie znany „miś” to największy polski drapieżnik. Ten fakt potwierdzają chociażby liczby. Samiec może ważyć nawet 780 kilogramów, ale nie w naszym kraju. Średnia waga płci „brzydkiej” wynosi 400 kg, natomiast samice przeważnie są o połowę lżejsze i ważą około 200 kg. Długość tułowia wraz z głową sięga nawet 2,8 m, a gdy dorodny, dorosły, duży niedźwiedź brunatny stanie na tylnych łapach, może się okazać, że ma nawet 3 m wysokości! Na każdym z nas te liczby robią wrażenie. I dobrze, bo naprawdę jest się kogo bać, zwłaszcza wtedy, gdy na świat przychodzą młode, a później kiedy rozpoczyna się proces wychowawczy „małych” niedźwiedzi. Przenieśmy się jednak do momentu, w którym noworodek jest dopiero w planach niedźwiedzich rodziców. Ruja u tych zwierząt trwa mniej więcej od 10 do 30 dni. Samiec w tym czasie musi się postarać o względy samicy, potencjalnej matki jego przyszłych dzieci, które tak czy siak osieroci. Niedźwiedzice nie pozostają dłużne temu zachowaniu, bowiem same podczas rui odbywają stosunki seksualne z wieloma samcami, zatem tak naprawdę żaden z ojców nie ma do końca pewności, czy dzieci urodzone przez daną samice posiadają jego geny. Podwyższony poziom hormonów u obu płci zazwyczaj jest obserwowany miedzy majem a lipcem. Następnie przez 8 miesięcy niedźwiedzica nosi w sobie rozwijające się płody. Młode niedźwiedzie brunatne przychodzą na świat jeszcze zimą, bo w lutym. W jednym miocie zazwyczaj spotykane są dwa noworodki, ale nie jest to żadnym dziwnym zjawiskiem, jeśli pojawią się trzy lub jeden nowy mieszkaniec Ziemi. Pierwsze tygodnie życia to decydujący czas dla niedawno urodzonych zwierząt. Młody organizm nie potrafi jeszcze odpowiednio regulować temperatury ciała, zatem spędza ten czas mocno wtulony w futro swojej matki. Po 6 miesiącach z malutkiego, ważącego zaledwie 500 gramów oseska, wyrasta dość spory młody niedźwiedź ważący około 25-30 kg. Za kilka miesięcy będzie jeszcze większy. Chociaż okres laktacji trwa średnio do 30 miesięcy, młode osobniki w wieku 5 m-cy posiadają umiejętność zdobywania pokarmu na własną łapę. W wieku dwóch lat dojrzewają do samodzielności a po sześciu latach przychodzi kolej na to, aby one przedłużyły gatunek i przekazały geny swoich przodków. Dzikie niedźwiedzie brunatne przeżywają nawet 40 lat, a zamknięte w niewoli dożywają 50, a nawet niekiedy 60ciu lat. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat badań prowadzonych nad tymi ssakami naukowcy wyodrębnili aż 17 podgatunków zamieszkujących część Ziemi na północ od równika. Podgatunki oprócz miejsca zamieszkania różnią się od siebie wielkością, kolorem futra czy chociażby wyrazem swojej niedźwiedziej twarzy. Gawra dobrym „domem” jest dla niedźwiedzia brunatnego Zwłaszcza zimą, kiedy zwierzęta te szykują się do swojego snu zimowego. Chociaż z tym snem ostatnio, przynajmniej w Polsce, różnie bywało. A to było zbyt ciepło, i w sumie nie opłacało się spać. A jak było zbyt ciepło to i jedzenie jeszcze dało radę gdzieniegdzie znaleźć. Przychodziły nagle śniegi, które po dwóch dniach topniały. Po prostu nie opłacało się spać! Ale są też takie rejony, gdzie przychodzi zima, taka prawdziwa, z mrozem, śniegiem po pas, albo jeszcze więcej. Przeważnie to w takich częściach naszego kraju mieszkają niedźwiedzie brunatne. Latem i jesienią, np. w Bieszczadach ssaki te chodzą i jedzą co się da. Uszczkną sobie nieco jagód, zajrzą do jakiejś barci, aby miodem swój brzuch zapełnić, albo po prostu coś upolują. Nieważne czy to podczas „przechadzek” na połoninach, w buczynach, czy po prostu schodząc nad jakiś potok próbują złapać smaczną rybę. Uwierzcie mi, że nad Sanem można spotkać podobne widoki, jak te które widzimy na naszych małych ekranach, zazwyczaj pochodzące z Kanady czy USA. Kamieniste podłoże Sanu miejscami wynurza się ponad lustro wody, a woda jest tak przejrzysta, że do samego dna widać, co się w rzece dzieje. Zatem na tych kamiennych występkach przystają niedźwiedzie i jak tylko mogą, ryby łapią. Z łososiami u nas trudno, ale można za to spotkać pstrągi, wcale nie mniej smaczne. Po tej letnio-jesiennej wyżerce, przemierzonych kilometrach wśród dzikich ostępów, najlepiej z dala od dwunożnej istoty, wszędzie wpychającej nos, największe polskie drapieżniki rozpoczynają przygotowania do snu zimowego. Ten zimowy sen niedźwiedzia to istny majstersztyk natury. Mechanizm pozwalający przetrwać okres zimowych mrozów jest umiejscowiony w bardzo niewielkich organellach komórkowych. Bardzo dziwnie to brzmi, ale przetrwanie zimy zależy od właściwego funkcjonowania mających zaledwie 6 μm długości mitochondriów, a dokładniej od nagromadzenia ich odpowiedniej ilości w tkance tłuszczowej, która w tym przypadku nazywana jest tkanką tłuszczową brunatną. Oczywiście to nie ma absolutnie żadnego związku z nazwą gatunkową zwierzęcia, a raczej z jej kolorem, zdecydowanie ciemniejszym od „zwykłej” tkanki tłuszczowej. Tłuszcz brunatny spala się bardzo szybko, ale tym samym dostarcza większe ilości energii, dlatego niedźwiedzie brunatne mogą spać spokojnie, trochę tak jak ludzkie niemowlaki, które także posiadają pewne ilości tkanki brunatnej. Bardzo ważnym elementem, jak nie najważniejszym tego zimowego lenistwa jest gawra – czyli miejsce, gdzie te duże drapieżniki zasypiają. Może to być wykrot, jaskinia lub jakaś skalna wyrwa, grunt żeby znajdowała się w ustronnym, spokojnym miejscu. Gawra stanowi także niedźwiedzią porodówkę, bowiem właśnie tam przychodzą na świat, zazwyczaj w lutym bądź marcu, młode niedźwiedzie. Niektóre osobniki pozwalają sobie przed zaśnięciem odpowiednio przygotować legowisko. Jedne znoszą jakieś kawałki drewna, cząstki roślin, a wszystko po to, żeby było wygodniej. Niedźwiedź brunatny to mieszkaniec gór Pierwotnie niedźwiedzie brunatne zamieszkiwały całą Europę, ale na skutek wszechobecnego strachu przed tymi zwierzętami oraz wykorzystywaniu futra czy tłuszczu przez ludzi, dokonano znacznej redukcji populacji. W Europie południowo-zachodniej niemal wytępiono całkowicie ten gatunek. Do dziś niedźwiedzie brunatne nie zapuszczają się za bardzo w tamtej rejony. Jak policzono w latach 2010-2012, kontynentalną część Europy bez krajów takich jak Rosja, Białoruś oraz Ukraina, zamieszkuje około 20 000 osobników. Ssaki żyją głównie w pasmach górskich. Jak twierdzą teriolodzy, zajmujący się badaniami nad dużymi drapieżnikami, taki stan rzeczy jest związany z większymi możliwościami skrywania się przed potencjalnym niebezpieczeństwem, głównie przed człowiekiem. Mimo, że ważący nawet 400 kg ssak potrafi rozpędzić się do prędkości niemal 60 km/h i wspina się na drzewa niczym sprawna, zwinna małpa, nadal gdzieś głęboko w swojej głowie skrywa strach przed dwunożną istotą. O wiele wolniejszą, słabszą, nie posiadającą żadnych narzędzi obronnych. Na terenie naszego kraju niegdyś niedźwiedzie brunatne były dość powszechnymi zwierzętami. Zamieszkiwały każdy większy kompleks leśny, bogaty w jakiekolwiek źródło pokarmu nadające się do zjedzenia. Prawdziwy kryzys przyszedł w XVI i XVII wieku, kiedy to można było dowoli polować na te drapieżniki. Ostatni niedźwiedź brunatny zamieszkujący centralną Polskę zginął pod koniec XVII wieku w lasach bedońskich. Jednak od pewnego momentu, w XXI wieku coś się zaczęło poprawiać. Mimo tego, że polskie populacje niedźwiedzi brunatnych – tatrzańska i bieszczadzka – są od siebie odizolowane i praktycznie w ogóle nie krzyżują, co może stanowić pewien problem, a w konsekwencji prowadzi do osłabienia puli genów. Jednak z roku na rok z niedźwiedziami brunatnymi jest lepiej. Według danych zebranych przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Krośnie w roku 2015, tylko pasmo Bieszczadów zamieszkuje 180 osobników. Dla porównania w latach 1950-1970 szacowano, że polskie pasma górskie regularnie odwiedza 14-16 niedźwiedzi brunatnych. ®© GRUPA MEDIA INFORMACYJNE & ADAM NAWARA |