Waw an Namus – oaza w kraterze wulkanu

Pośród wydm i niezliczonych ilości ton piasku. W głębi Sahary, niemal w jej samym geograficznym centrum znajduje się wymarły wulkaniczny krater, który ze względu na otaczającą roślinność i trzy jeziora o zmiennym kolorze wody zasługuje na uwagę. Waw an Namus to jedna z najciekawszych atrakcji w Libii.

Waw an Namus – oaza w kraterze wulkanu

Waw an Namus to wymarły krater wulkaniczny będący jednym z najodleglejszych miejsc położonych w Libii. Jego pole wulkaniczne stanowi około 4 kilometrów szerokości wraz z głęboką na 100 metrów kaldery oraz trzema jeziorami, wokół których rozrastają wysoko dzikie palmy. Otacza go obszar o szerokości od 10 do 20 kilometrów, na którym znajduje się czarny popiół wyróżniający się na tle jaskrawo-żółtego piasku.

Sama nazwa wulkanu – Waw an-Namus – oznacza Oazę Moskitów lub według innej interpretacji Krater Komarów z uwagi na fakt, iż przy okolicznych stawach roi się od niechcianych owadów. Mówi się, że zjedzenie surowego czosnku (zgniecionego w oliwie z oliwek) odstraszy komary i sprawi, iż pozostaną one przy zatoce. Dla osób, które nie lubią czosnku, a chciałby spędzić trochę więcej czasu w tym miejscu istnieją dwa inne rozwiązania. Pierwszy to rozbicie obozu na szczycie wulkanu, gdzie te insekty nie latają. Drugie wiąże się z pobytem w obozie oddalonym 40 kilometrów od wygasłego wulkanu, w którym zwykle biwakują turyści przed osiągnięciem celu. Ze względu na obecność wody, miejsce to było i jest częstym punktem przystankowym dla przyczep kempingowych na trasie Waw Al-Kabir do Rebiana i oazy Al Kufrah oraz dalej na południowo-wschodnią cześć Libii.

GRUPA MEDIA INFORMACYJNE