Pireneje są rajem dla kochających dzikość piechurów. Przekonałam się o tym wielokrotnie. Kamienie, kamyki, gołoborza, głazy, piarżyska i nic, co by przypominało znane z Polski szlaki górskie. Zresztą to jedno z nielicznych miejsc w Europie, do którego Polacy docierają rzadko i wyjątkowo nielicznie.
Mimo że Pireneje nie należą do najwyższych gór na kontynencie, szlaki są dość trudne, w zdecydowanej większości pokryte piarżyskami i często strome. Bez kijów trekkingowych i dobrego obuwia momentami może być dramatycznie. Gdzieniegdzie przydają się również liny oraz raki – choć pionowe ściany przeważnie można obejść również dookoła, bardziej łagodną drogą.
Naturalna granica
Jedna z najbardziej charakterystycznych cech Pirenejów to symetria stoków – w miarę przesuwania się ku Morzu Śródziemnemu stają się one coraz bardziej strome. Zdumiewa również zupełna odmienność krajobrazów po stronie hiszpańskiej od tych u sąsiadów – Francuzów. Strona francuska tryska zielenią, strumieniami i wodospadami. Po przekroczeniu granicy z Hiszpanią, odnieść można wrażenie, że znalazło się w wymarłej krainie obfitującej zaledwie w wyschnięte strumienie oraz płaskie zapadliny, które niegdyś były jeziorami. Klimat, zwłaszcza w górnych partiach, rzeczywiście jest stepowy albo wręcz księżycowy. Rzeki, których nie zniszczył gorący klimat, mieszczą się w granicach Parku Narodowego Ordesa. W dolinach, rzecz jasna, sytuacja się zmienia i znalezienie wody jest znaczne łatwiejsze.
Pireneje rozciągają się pomiędzy Atlantykiem a Morzem Śródziemnym. Ich długość wynosi 450 km. W większej części Pirenejów grzbiet pasma tworzy granicę francusko-hiszpańską, obejmując również Andorę.
Szlaki, dróżki i mapy
Sieć transpirenejskich szlaków tworzą wariacje trzech „gigantów”, których oznakowanie momentami doprowadzić może co najmniej do dezorientacji. GR10 (Grande Randonnée 10), GR11 (Gran Recorrido 11) oraz HRP (Haute Randonnée Pyrénéenne) znacznie się od siebie różnią. Ze względu na ich ponadprzeciętną długość, nie sposób nawet jednego z nich przejść w całości (potrzeba na to co najmniej półtora miesiąca). Planując wyprawę, najlepiej zastosować kombinację mieszaną.
GR10 liczy ok. 900 km i pozwala przemierzyć Pireneje od wybrzeża do wybrzeża. Rozpoczyna się w Hendaye na wybrzeży Atlantyckim, a kończy w Banylus-sur-mer nad wodami Morza Śródziemnego. Mimo że długie podejścia mogą okazać się wyczerpujące, generalnie GR10 nie jest trudny. Często przebiega w pobliżu miasteczek lub nawet przez ich centra.
Na trasie leżą m.in. Carcassonne, Narbonne, Perpignan czy Bayone. Przy dołożeniu kilku kilometrów można dotrzeć też do Tuluzy. Jest najlepiej oznakowany i zarazem najbardziej uczęszczany spośród wielkiej trójki. Symbol GR10 łatwo zapada w pamięć, gdyż do złudzenia przypomina polską flagę. Szczegóły trasy zostały opisane w 10 mapach „Carte de Randonnes”, opublikowanych przez wydawnictwo Rando Editions. Każda z map jest w skali 1:50 000.
O GR11 mówi się, że to najmłodsza i najbardziej dzika spośród transpirenejskich tras. Przebiega przez Hiszpanię oraz miejscami przez Andorę. Prowadzi niemal równolegle do GR 10 – ze wschodu (z miejscowości Hondarribia nad Zatoką Baskijską) na zachód (kończy się w Cap de Creus, niedaleko Cadaqués w Katalonii). Liczy ok. 890 km i podzielony został na 45 odcinków, z których każdy zakończony jest propozycją noclegu (miejsce kempingowe, hotel, schronisko bądź najbliższe miasto). Ze względu na większe przewyższenia uznany jest za znacznie trudniejszy, ale zarazem bardziej ekscytujący. Gran Recorrido 11 jest nieco słabiej oznakowany niż GR10, niekiedy tylko za pomocą kamiennych stożków.
Mapę szlaku w języku hiszpańskim w skali 1:40 000 wydało wydawnictwo Prames. Przewodnik o tytule „Through the Spanish Pyrenees: GR1” Cicerone Press (język publikacji – angielski).
HRP, czyli Haute Randonnee Pyrénéenne w języku polskim znaczy tyle, co „Wysoka Droga Pirenejów”. Podobnie jak poprzednicy prowadzi od wybrzeża do wybrzeża. Zaprojektowany został w ten sposób, aby biec możliwie najbliżej granicy hiszpańsko-francuskiej, prowadzić przez najwyższe granie oraz omijać cywilizację. Dlatego przejście tego szlaku bez własnego namiotu może okazać się kłopotliwe. Jest bardzo malowniczy i na pewno nie nudny. To na HRP znajduje się masyw Maladeta wraz z najwyższym szczytem Pirenejów – Pico de Aneto o wysokości 3404 m n.p.m. Pamiętać trzeba, że strona hiszpańska jest gorętsza i bardziej uboga w zasoby wody. Niezbędne są więc własne zapasy żywności i picia.
Niespodzianką i zarazem problemem może okazać się śnieg oraz lód, występujący na zboczach nawet w miesiącach letnich. HRP nie jest oficjalnie oznaczony. Nie ruszajcie więc na szlak bez mapy.
Przewodnik o nazwie Pyrenean Haute Router wydało Cicerone Press. Najlepiej zaopatrzyć się w ten z dopiskiem „Second Edition” z 2009 (najnowszą dostępną wersję). Mapy Rando Editions (łącznie 11 kart) znajdziecie na http://www.mapsworldwide.com bądź, po przystępniejszej cenie, w hiszpańskich księgarniach.
Noclegownie po pirenejsku
Na terenie Andory zbudowano kilkaset darmowych schronisk. Znalezienie noclegu nie stanowi więc żadnego problemu. Funkcje noclegowe pełnią także chaty pasterskie oraz bezobsługowe, przygotowane dla turystów budynki. Wewnątrz jest zazwyczaj kilka łóżek oraz podstawowe sprzęty takie jak: łopata, wąż z wodą czy palenisko. Resztę trzeba zorganizować samemu. Schron może okazać się zbawieniem również dla pustego żołądka. Znajdziecie tam bowiem osobliwą spiżarnię, utworzoną dzięki hojności poprzednich wędrowców. W ramach odwdzięczenia się za nocleg, każdy pozostawia część swojego prowiantu.
Pireneje
Dość oryginalną, u nas w ogóle nieznaną formą noclegu są jaskinie wykute w skale. Po znajdujących się tam foliach, tekturach bądź innych izolatorach poznacie, że ktoś przed wami miejsce to już przetestował i nadaje się ono do spania.
Park Narodowy Ordesa: Park Narodowy Ordesa i Monte Perdido położony jest w Pirenejach Centralnych, w prowincji Huesca. Głównym impulsem utworzenia w tym miejscu parku było ratowanie kozła alpejskiego oraz kozy pirenejskiej, które na początku XX wieku zostały zagrożone wyginięciem. Granice Parku sukcesywnie rozszerzano i dziś jego obszar wynosi 15 608 ha, czyli siedem razy więcej niż na początku. Jego północna granica przebiega grzbietem granicznym francusko-hiszpańskim, a w roku 1997 Park został wpisany na listę światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO. Park Ordesa i Monte Perdido graniczy z francuskim parkiem narodowym Parc National des Pyrénées, tworząc wraz z nim największy chroniony obszar w Europie.
Parc National des Pyrénées. Park bez barier
Mówi się o nim „Park bez barier”. Brak wyraźnie wytyczonych granic sprawia, że czasem można nie zauważyć wkroczenia na teren chroniony. W odróżnieniu od polskich parków narodowych za wstęp czy biwakowanie nie pobiera się zupełnie żadnych opłat. Trzeba tylko poszukać odpowiedniego miejsca noclegowego, najlepiej takiego, w którym nocny wiatr nie będzie uciążliwie doskwierał. Wokół schronisk i w wielu dolinach znajdziecie kamienne murki w kształcie okręgów. Jest to najprostsza wersja pola namiotowego.
Nie powinien was zdziwić widok pasących się pod szczytami krów czy owiec leniwie chłodzących się na zboczach lodowców. Zdarza się – mi kilkakrotnie, że pasące się akurat wokół waszego namiotu krowy, urządzają poranną pobudkę. Tutaj zwierzęta cieszą się całkowitą wolnością. Początkowo trochę dziwi to, że chodzą samopas, jednak i do tego szybko można przywyknąć.
Jedną z największych, wręcz książkowych niezwykłości Parku jest Cirque de Gavarnie – najwyższy wodospad w Europie, zaliczany również do największych na świecie. Ma 421 metrów wysokości. Nie jest ogrodzony barierkami i podejście pod samą ścianę wodną jest możliwe… ale tylko teoretycznie. Bo wystarczy, że staniecie 200 metrów dalej, a i tak będziecie cali mokrzy i pokłuci przez igiełki spadającej z wysoka wody. Mimo to wodospad robi niesamowite wrażenie, podobnie jak podejście śliską i mokrą wodno-kamienną ścieżką.
Samo miasteczko z powodzeniem uchodzić może za francuskie Zakopane – zarówno pod względem popularności, jak i oferowanych atrakcji. Wycieczka nad wodospad jest niczym spacer nad Morskie Oko i zajmuje około 1,5 godziny w jedną stronę.
Jest jeszcze jedno, obowiązkowe, ujmujące swoja malowniczością miejsce jeziorko Lac de Gaube, położone w dolinie pod lodowcem Vignemale – najwyższym szczytem francuskich Pirenejów (3303 m n.p.m) Z Cauterets dojście przepisowo zajmuje ok. 1,5 – 2 godziny. Część drogi można pokonać wyciągiem. Celem wędrówki może być jedno z miejsc piknikowych nad jeziorkiem, ale znacznie lepiej zapuścić się dalej. W tym celu trzeba obejść Lac de Gaube i szlakiem GR10 udać się w wyższe partie gór. Pod szczytem znajduje się schronisko z bajecznym widokiem na lodowiec oraz pole namiotowe, a właściwie miejsca, gdzie można rozbić namiot.
Dojazd
Najprościej lecieć samolotem do Barcelony, Gibony bądź Reus i stamtąd autobusem do Andory albo w rejony hiszpańskiego Parku Narodowego Ordesa. Wrócić można w ten sam sposób. Dostać się w góry można również innymi, nieco karkołomnymi, ale ciekawszymi sposobami. Jeden, przetestowany przez mnie osobiście patent to lot do Londynu i przesiadka na samolot nad Wybrzeże Atlantyckie (do Biarritz bądź Pau). Powrót można zaplanować z położonego nad Morzem Śródziemnym Perpignan (również z przesiadką na jednym z większych lotnisk europejskich). Można też podjechać w okolice Marsylii.
Jeżeli macie chwilkę w Biarritz – udajcie się koniecznie na plażę. Miejscowość leży nad samym Atlantykiem i jest jednym z najpopularniejszych francuskich kurortów, uwielbianym przez znanych aktorów oraz ludzi biznesu. Warto to zobaczyć. Poza tym, całkiem milutko jest nacieszyć się dostatkiem wody przed rozpoczęciem wspinaczki, podczas której niejednokrotnie może jej brakować.
GRUPA MEDIA INFORMACYJNE