Czy opalanie jest dla nas dobre? Choć opalenizna wyszczupla, w nadmiarze – zaostrzy rysy i podkreśli zmarszczki. Rozważmy argumenty za i przeciw opalaniu.

W najkrótszą noc w roku nad rzekami znowu zapłonęły ognie. Szukanie kwiatu paproci i puszczanie wianków  to odgrzebany z pradziejów zwyczaj spędzania wigilii św. Jana. Rytualnie powitaliśmy lato. Nowe lato. I stary problem – opalać się czy nie?

Słońce i jego promienie są dla naszego zdrowia niezwykle ważne, pod warunkiem, że nie wyślemy rozumu na urlop. Najczęściej bywa  tak, że gdy nadejdą upragnione wakacje, już pierwszego dnia z samego rana atakujemy plażowy ręcznik i nie dajemy mu odetchnąć aż do wieczora. A to nie najlepsza droga do zdrowia, a zdrowego wyglądu tym bardziej.

Opalenizna owszem, nieco wyszczupla, a pozłocona słońcem twarz wygląda zdrowiej. Natomiast jeżeli nieco przesadzimy ze słonecznymi kąpielami, ciemny kolor wyostrzy rysy twarzy i podkreśli zmarszczki, a tego raczej nie chcemy.

Spoglądające na nas z każdego niemalże bilbordu opalone panie reklamujące bikini powodują, że utrwala się przekonanie wśród młodych kobiet, iż mocna opalenizna jest modna. A takie myślenie często prowadzi do tanoreksji, czyli uzależnienia od opalania. Osoba cierpiąca na tanoreksję chce być piękniejsza, a tym samym ciemniejsza. To jest jej droga do samoakceptacji, choć w gruncie rzeczy najczęściej nie akceptuje siebie wcale.

Tymczasem, gdyby taki plakat ujrzały kobiety, które żyły przynajmniej wiek wcześniej, uśmiałyby się do żywego, myśląc w duchu, że bidula z bilbordu musiała się ciężko napracować w polu, bowiem opalenizna kojarzyła się niegdyś z biedą i pracą fizyczną.

Dzisiaj  wielu  dermatologów uznaje opaleniznę za objaw uszkodzenia skóry. W końcu odpowiedzialna za ciemnienie skóry melanina to barwnik, który ma ją chronić przed poparzeniami i niszczeniem, zatem jest wynikiem odruchu obronnego organizmu.

O złym promieniowaniu UVB za dużo pisać chyba nie muszę, bo wszyscy wiemy, że to właśnie ono powoduje poparzenia i złuszczanie się skóry, a także – na szczęście rzadziej, bo rzadziej – ale jednak wpływa na powstawanie nowotworów. Do tego wiele innych dolegliwości pod wpływem słońca się aktywizuje. Tak więc nadmiar opalania doda nam raczej lat i zmartwień, a nie uroku.

Gdyby słońce tylko szkodziło, zawinięci od stóp do głów, okupowalibyśmy jedynie kąty w domu. A przecież obcowanie ze słońcem sprawia nam wiele przyjemności, ponieważ pod jego wpływem wytwarzają się hormony szczęścia, czyli endorfiny, a także witamina D odpowiedzialna za mocne kości, płodność oraz zdrowy układ krążenia. Wystarczy kilkunastominutowy spacer w pogodny dzień, by zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na tę witaminę i obniżyć poziom cholesterolu. Oczy także potrzebują słonecznego światła i warto od czasu do czasu pozwolić im na obcowanie ze złotym krążkiem i absorbowanie słonecznych witamin.

Jak zatem w słońcu znaleźć przyjaciela? Przede wszystkim włączyć myślenie. Aby doświadczyć zbawiennego wpływu słońca na nasze zdrowie, wystarczy do 20 minut wystawić się na działanie gwiazdy. Stałe, małe dawki promieni zamiast całodziennego leżenia raz na tydzień to złota zasada zdrowego opalania. Do tej reguły należy dorzucić filtr ochronny w kremie zaaplikowany na ciało 30 minut przed wystawieniem się na działanie promieni słonecznych. Żeby nie zafundować sobie przebarwień na skórze, rezygnujemy z kremów z kwasami AHA i retinolem, a także z perfum i dezodorantów z alkoholem.

Naturalny kolor

Warto sięgnąć po zdrowy kolor skóry do Matki Natury. Dzisiaj polecam koktajl, który naturalnie wspomoże dobroczynność słońca od wewnątrz na tyle, że na zewnątrz będziemy pięknie ozłoceni, bez przymusu leżenia plackiem przez cały dzień.

SKŁADNIKI NA 4 PORCJE:

2 duże marchwie

1 duża morela

2 pomarańcze

1 banan

Kilka listków mięty

PRZYGOTOWANIE:

Marchew umyć, obrać i przecisnąć przez sokowirówkę. Pomarańcze sparzyć wrzątkiem i wycisnąć do naczynia sok. Banana i morelę zmiksować blenderem, a potem wszystko ładnie razem wymieszać. Podawać z listkiem mięty.

P.S. Gdyby ktoś przeholował z opalaniem, to na wszelki wypadek podaję naturalne sposoby na poparzenia.

Do szklanki kefiru lub maślanki wlej dwie, trzy łyżki schłodzonego naparu z mięty. Nałóż na poparzone miejsca i zmyj po ok. godzinie.

Innym sposobem jest nałożenie maseczki z płatków owsianych i mleka lub papki uzyskanej z połączenia mąki ziemniaczanej z wodą; ewentualnie można poszatkować trzy lub cztery główki kapusty, zmiksować je z dwiema szklankami oleju słonecznikowego, dodać do letniej wody w wannie i posiedzieć z dwadzieścia minut wśród liści i głąbów.

GRUPA MEDIA INFORMACYJNE